Marmoush z golem sezonu na pożegnanie De Bruyne! „The Citizens” pokonali Bournemouth

Napisane przez Mariusz Orłowski, 20 maja 2025

Manchester City bardzo pewnie i spokojnie pokonał Bournemouth 3:1 w 37. kolejce Premier League. Tego wieczoru miało miejsce kilka dużych momentów – Kevin De Bruyne pożegnał się z Etihad Stadium, Rodri wrócił do gry po ośmiu miesiącach, a Omar Marmoush strzelił gola sezonu. 

Pożegnanie Kevina De Bruyne

„The Citizens” musieli przełknąć w weekend gorzką pigułkę, ponieważ przegrali finał FA Cup z Crystal Palace. To oznacza, że Pep Guardiola skończył sezon bez poważnego trofeum, bo za taki nie można uważać Tarczę Wspólnoty traktowaną w Anglii bardziej jak sparing z nagrodą. Mimo wszystko Manchester nadal ma o co bić się do końca – musi bronić pozycji w TOP 5, bo inaczej po raz pierwszy od 15 sezonów nie zagra w Champions League.

Manchester City co prawda rozegra jeszcze ostatni mecz w Premier League, ale będzie to na Craven Cottage, a to oznaczało, że 37. kolejka była pożegnaniem De Bruyne z Etihad Stadium. Kibice przynieśli transparenty, mieli na sobie maski z twarzą Kevina. W Anglii oprawy nie są tak modne, ale pojawiła się i taka właśnie dla belgijskiego czarodzieja. Na ekranie z kolei wyświetlono różne zdjęcia. On wyprowadził zespół jako kapitan, a jego z kolei wyprowadziły dzieci: syn Mason Milian, syn Rome oraz najmłodsza – córeczka Suri. Prawdziwe pożegnanie miało nastąpić jednak po meczu. To był tylko wstęp.

Marmoush z golem sezonu?!

Bournemouth zaczęło odważnie i bez strachu, ale to w zasadzie drużyna, która nikogo się nie boi i konsekwentnie gra swoje. Groźnie było na przykład po jednej akcji Justina Kluiverta. Wreszcie i gospodarze zaczęli dochodzić do głosu, a Kevin De Bruyne rozpoczął rozdawanie „ciasteczek”, z których słynął przez całą karierę – a to do Bernardo Silvy, a to Matheusa Nunesa. Po tym drugim zagraniu – między nogami rywala – od razu na trybunach pojawiły się śpiewy: „Oh, Kevin De Bruyne”.

W 14. minucie Omar Marmoush wysłał poważną kandydaturę na gola sezonu. Przejął piłkę w okolicach koła środkowego od Kovacicia, ruszył i nagle podjął spontaniczną decyzję, że spróbuje załadować z ok. 30 metrów. Piłka nabrała takiej rotacji spadającego liścia i wydawało się, że leci ponad bramkę, ale nagle zaczęła opadać i wpadła od słupka do siatki. To był prawdziwy pocisk! W 22. minucie z kolei De Bruyne zagrał na dalszy słupek górą, a Haaland spróbował „przyzlatanić” i bardzo wysoko podniósł nogę. Sięgnął jakimś cudem piłkę, lecz strzał był za lekki.

W 25. minucie Kevin De Bruyne powinien podwyższyć prowadzenie, ale zanotował z kolei… pudło sezonu. Otóż Belg nie trafił do pustej bramki z pięciu metrów. Dostał podanie trochę za plecy i uderzył piszczelem, ale mimo wszystko po prostu trzeba stąd trafić! Aż złapał się KDB za głowę, bo wiedział, że zmarnował doskonałą szansę na pożegnanie z Etihad Stadium bramką. Kibice jednak tuż po tym pudle znów zaczęli skandować: „Oh, Kevin De Bruyne”. Pomocnik nie trafił w takiej sytuacji:

Manchester City dominował, korzystał z wolnych przestrzeni, szybko wymieniał podania i bardzo dobrze to wyglądało. Bournemouth zostało zdominowane, a jednak ten strzał na pustą mógł się zemścić, bo w jednej z niewielu akcji słabo grający nowy stoper Realu Dean Huijsen zrobił akurat dobrą rzecz – podaniem na wolne pole wypuścił Marcusa Taverniera, a ten dośrodkował na pole karne. Wślizgiem Edersona próbował pokonać Justin Kluivert, jednak miał pecha – trafił tylko w słupek. Więcej „Wisienki” nic w tej połowie nie wyczarowały.

Wyczarował za to Bernardo Silva. Piłkarze City wymienili kilka szybkich podań, próbowali rozciągać defensywę gości, ale kiedy piłka została wybita, to właśnie Bernardo wślizgiem przeszkodził rywalowi, a Kovacić przechwycił podanie i akcja była kontynuowana. Ilkay Gundogan sprytnie wypatrzył wszędobylskiego Portugalczyka, a ten strzałem w krótki róg – bardzo podobnym do tego z półfinału Ligi Mistrzów 2023 – pokonał Kepę i „Obywatele” zeszli na przerwę ze spokojnym, zasłużonym prowadzeniem 2:0.

Nudy, nudy, aż tu dwie czerwone kartki

W drugiej połowie tempo zdecydowanie spadło – przez ponad 20 minut nie obejrzeliśmy żadnego celnego strzału. Trybuny mocniej się poderwały w zupełnie innym momencie – gdy do rozgrzewki ruszył Rodri, który pojawił się w składzie meczowym po raz pierwszy od 22 września 2024 roku. Minęło dokładnie siedem miesięcy i 28 dni. Nic się nie działo do 67. minuty, kiedy to w zupełnie niegroźnej sytuacji Josko Gvardiol źle podał do Mateo Kovacicia. Evanilson przejął piłkę i wychodził już sam na sam, ale wtedy Kovacić go złapał za rękę. Decyzja mogła być jedna – czerwona kartka dla pomocnika.

Pep Guardiola musiał dokonać szybkiej zmiany i zaszyć pusty środek pola. Podjął taką decyzję, że… zdjął z boiska Kevina De Bruyne, który więc finalnie pożegnał się z Etihad Stadium bez gola i asysty. Jego miejsce zajął Nico Gonzalez. Długo jednak piłkarze Bournemouth w przewadze nie pograli i omal nie skończyło się to fatalną kontuzją Hiszpana, który dopiero co wszedł. Został brutalnie zaatakowany wysoką nogą i z impetem przez Lewisa Cooka. Siły się wyrównały. Nawet nie był potrzebny VAR.

Powrót Rodriego!

Rodri nie tylko się rozgrzewał, ale także zdążył się zaprezentować na Etihad Stadium. Pojawił się na boisku w 82. minucie, zmieniając uśmiechniętego od ucha do ucha Erlinga Haalanda. Zdobywcę Złotej Piłki przywitały bardzo głośne owacje na stojąco. Kibice zdawali sobie doskonale sprawę, że to m.in. bez niego zespół wyglądał tak kiepsko w tym sezonie. Normalnie takie pauzy trwają i 10-12 miesięcy, a u Jakuba Modera nawet prawie dwa lata. Rodri wyrobił się na samą końcówkę. Mecz z Bournemouth miał więc bardzo dużo ważnych momentów.

W końcówce już nic się specjalnie nie działo… aż do 89. minuty, kiedy Nico Gonzalez postawił kropkę nad i. Dostał ładne podanie od Matheusa Nunesa podcinką, później jeszcze przedryblował Adama Smitha i zaskoczył Kepę, który chyba mógł jednak lepiej tu interweniować. Zresztą chwilę wcześniej niepotrzebnie wybiegł z bramki niemal do środka boiska i miał spore szczęście, że Omar Marmoush z tego powodu trochę aż zgłupiał. Manchester City pokonał Bournemouth 3:1 i jest bardzo bliski awansu do Champions League.

Nie udało się zachować „Obywatelom” czystego konta. Zrobili to, co już wiele razy w tym sezonie – nie zachowali koncentracji. Wściekał się Ruben Dias, bo to on nie dogadał się z Matheusem Nunesem. Znów rodak źle podał do rodaka i tym razem Jebbison wyszedł sam na sam z Edersonem, a później go pokonał na pół minuty przed końcem.

Fot. screen viaplay

Nie ma social mediów, ponieważ ich... nie potrzebuje. Pisanie o piłce nożnej traktuje jako odskocznię, lecz nie ma ambicji dziennikarskich, pracując w IT. Piłka to hobby. Od 2008 fan Barcelony. Jeden z sezonowców City "przez Pepa". Lubi spędzić weekend z Ekstraklasą.

Bonus 200% od wpłaty
do 400 zł!
Brighton - Liverpool
Powyżej 2.5 goli
kurs
1,42
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)