TOP 5 bramek 34. kolejki Betclic 2. Ligi

Betclic 2. Liga dobrnęła do końca sezonu zasadniczego. Jak to często bywa na tym poziomie rozgrywkowym, także w ostatniej kolejce nie zabrakło spektakularnych trafień. Szczególnie z dobrej strony zaprezentował się młody zawodnik z rezerw Zagłębia Lubin, który na pożegnanie ze szczeblem centralnym popisał się wyjątkowym uderzeniem z dystansu.
5. miejsce: Damian Jaroń (Pogoń Grodzisk Mazowiecki) vs Olimpia Elbląg
Pogoń Grodzisk Mazowiecki w ostatnim meczu sezonu walczyła tylko o sprawienie radości swoim kibicom. Jej piłkarze doskonale wiedzieli, że niezależnie od wyniku i tak zakończą rozgrywki Betclic 2. Ligi na drugim miejscu, które daje awans na zaplecze Ekstraklasy. Niezależnie od tego, bardzo szybko rozpoczęło się strzelanie w tym meczu.
Już w trzeciej minucie Nikodem Niski, który od przyszłego sezonu będzie występował w Koronie Kielce zagrał do Damiana Jaronia. Ten zszedł z prawego skrzydła do środka i z okolicy linii 16. metra oddał uderzenie. Mimo że trafił w sam środek bramki to zrobił to na tyle mocno, że bramkarz nie był w stanie odbić piłki lecącej tuż pod poprzeczkę. Tym samym Pogoń ekspresowo objęła prowadzenie.
Dla 35-latka było to już dziewiąte trafienie w dopiero co zakończonym sezonie Betclic 2. Ligi. Łącznie w całej historii występów w zespole z Grodziska Mazowieckiego Jaroń ma na koncie 40 goli. Dalsza część spotkania przybrała mocno zaskakujący scenariusz. Gospodarze do przerwy prowadzili aż 3:0, jednak w drugiej połowie za sprawą przebudzenia Oskara Kordykiewicza, który ustrzelił hat-tricka Olimpia Elbląg wywalczyła jeden punkt. Ten rezultat nie zmienia faktu, że jedna drużyna awansowała do Betclic 1. Ligi, a druga spadła na niższy szczebel.
4. miejsce: Gracjan Jaroch (Resovia Rzeszów) vs Wisła Puławy
Resovia była już praktycznie pewna pozostania w Betclic 2. Lidze, jednak do przypieczętowania utrzymania chciała zainkasować dobry wynik w Puławach, gdzie mierzyła się z tamtejszą Wisłą. Przez wiele minut kibice nie mieli okazji oglądać goli. Do przerwy piłkarze schodzili przy bezbramkowym remisie, a po przerwie długo nic się nie zmieniało. Trwało to aż do doliczonego czasu gry. W jednej z ostatnich akcji tego meczu obrońca zablokował strzał Filipa Mikruta.
Szczęśliwie dla Resovii piłka znalazła się tuż pod nogami Gracjana Jarocha. Pomocnik najpierw poradził sobie z jednym z obrońców przeciwnika, a później mocnym uderzeniem w samo okienko skierował piłkę do siatki, co zapewniło jego drużynie zwycięstwo i tym samym utrzymanie na poziomie Betclic 2. Ligi. 27-latek, dzięki temu trafieniu zakończył sezon z czterema bramkami na koncie. Tylko raz w karierze zdarzyło mu się osiągnąć lepszy rezultat – było to pięć lat temu, gdy występował w Warcie Poznań.
3. miejsce: Petar Brlek (Wieczysta Kraków) vs Rekord Bielsko-Biała
Wieczysta, mimo że przed 34. kolejką Betclic 2. Ligi była już pewna zajęcia trzeciego miejsca, chciała odnieść zwycięstwo i udowodnić, że ostatnie przełamanie z Olimpią Grudziądz nie było przypadkiem, a końcem kryzysu, który miał potwierdzenie w serii sześciu spotkań bez zwycięstwa.
Dla drużyny Przemysława Cecherza mecz na własnym stadionie z Rekordem mógł rozpocząć się zdecydowanie lepiej. Jeszcze w pierwszej połowie po bramce Michała Śliwy goście objęli prowadzenie. Już w drugiej połowie sytuacja Wieczystej zrobiła się jeszcze trudniejsza. Prowadzenie swojego zespołu podwyższył Szczepan Mucha. Na blisko 20 minut przed końcem regulaminowego czasu gry nadzieję w serca miejscowych kibiców wlał Petar Brlek. Po dośrodkowaniu od Daniela Sandovala złożył się do efektownych nożyc i pokonał Wiktora Kaczorowskiego.
Dla byłego gracza Wisły Kraków była to pierwsza bramka w barwach Wieczystej na poziomie Betclic 2. Ligi. Finalnie więcej goli już nie padło i beniaminek trzeciego poziomu rozgrywkowego znów przegrał. Zdecydowanie nie ułatwiło to sytuacji przed półfinałem barażów z KKS-em Kalisz. Gdyby patrzeć tylko na rundę wiosenną, to Wieczystej bliżej byłoby do walki o utrzymanie, tak fatalnie jej poszło.
2. miejsce: Marcin Kozina (Chojniczanka Chojnice) vs Olimpia Grudziądz
Rozpędzona Chojniczanka do ostatniego starcia w sezonie zasadniczym Betclic 2. Ligi przystępowała z serią dziewięciu meczów bez porażki. Drużyna Damiana Nowaka chciała zrobić wszystko, by utrzymać tą serię i tym samym nie popsuć sobie humorów przed rywalizacją w barażach o awans na zaplecze Ekstraklasy. Wystarczyło tylko pokonać na własnym stadionie walczącą o utrzymanie na szczeblu centralnym Olimpię Grudziądz, by jeszcze bardziej umocnić się na czwartym miejscu w tabeli, które przed multiligą zespół z Chojnic miał już zapewniony.
Pierwszy raz od dłuższego czasu szansę od trenera otrzymał Marcin Kozina, który w ostatnich meczach najczęściej był poza kadrą. Jego obecność na boisku ekspresowo przyniosła pożądany efekt. Już w 13. minucie po bardzo prostym błędzie Bartosza Zbiciaka piłkę w polu karnym przeciwnika przejął 24-letni zawodnik gospodarzy. Najpierw minął bramkarza, a później, gdy bramka była już pusta uderzył w samo okienko i wyprowadził Chojniczankę na prowadzenie. Doceniamy całokształt akcji, nie tylko strzał do „pustaka”.
Dla Koziny było to już czwarte trafienie w tych rozgrywkach Betclic 2. Ligi. Na zdobycie następnych będzie miał już okazję w barażach o Betclic 1. Ligę. Były gracz GKS-u Tychy, który ostatnio przedłużył kontrakt z Chojniczanką w dalszej części spotkania miał jeszcze asystę przy jednym z goli, a końcowo jego drużyna wygrała 4:1.
1. miejsce: Franciszek Antkiewicz (Zagłębie II Lubin) vs Skra Częstochowa
Mecz na otarcie łez. Przed spotkaniem w Częstochowie obie ekipy były już pewne spadku z Betclic 2. Ligi, więc chciały zrobić wszystko, by przynajmniej jak w najlepszy sposób pożegnać się z tymi rozgrywkami. Do przerwy po trafieniu Nikodema Leśniaka-Paducha prowadzili gospodarze, jednak jednocześnie musieli radzić sobie w grze o jednego zawodnika mniej, bowiem czerwoną kartkę obejrzał Piotr Owczarek. Goście w drugiej połowie to wykorzystali i w 51. minucie dzięki Maksymowi Czekale znowu był już remis.
Trener rezerw ekstraklasowicza po raz pierwszy od ponad dwóch miesięcy zdecydował, że Franciszek Antkiewicz sprowadzony przed dwoma laty z Polonii Warszawa zacznie ten mecz w podstawowym składzie. Ten ruch bardzo mu się opłacił. Jeszcze przed upływem godziny rywalizacji 21-latek niespodziewanie, nieatakowany postanowił spróbować uderzenia z dystansu.
Okazało się to kapitalną decyzją. Huknął, ile tylko miał siły i trafił efektownie do siatki Bartosza Warszakowskiego, który nie dał rady sięgnąć piłki. Dla skrzydłowego był to czwarty gol w Betclic 2. Lidze. Finalnie rezerwy Zagłębia Lubin po bramce Rafała Adamskiego na 20 minut przed końcem mogły cieszyć się ze zwycięstwa.