Manchester City zabawił się z Juventusem i zagrał na piątkę. Piękny gol od poprzeczki Savinho

Napisane przez Mariusz Orłowski, 26 czerwca 2025

Manchester City pokonał Juventus 5:2 i w wielu momentach wyglądało to… niczym starcie z półamatorami. Gdyby nie Michele Di Gregorio, to rozmiary porażki mogłyby być jeszcze większe. Swoje trafienia dopisali między innymi Haaland i Foden, a ozdobą była bomba posłana przez Savinho. To oznacza, że „The Citizens” wyszli z grupy z pierwszego miejsca, a Juve z drugiego. 

Oba zespoły z awansem

Zarówno Manchester City, jak i Juventus mieli już zapewniony awans do 1/8 finału Klubowych Mistrzostw Świata. Jedni i drudzy wygrali z Wydadem Casablanca oraz Al-Ain. Potrzeba było tylko rozstrzygnąć, kto wyjdzie z pierwszego, a kto z drugiego miejsca. Przed spotkaniem sytuacja była taka, że „Starej Damie” potrzebny był tylko remis, bowiem miała lepszy bilans bramkowy. Manchester City skromnie pokonał Wydad (2:0) i to miało znaczenie. Po raz pierwszy od czasu zerwania więzadła w podstawowym składzie wyszedł Rodri. Usiadł na ławce za to Erling Haaland.

Szybki gol City i szybka odpowiedź Juve

Manchester City już w trzecim meczu na tych Klubowych Mistrzostwach Świata szybko zdobył bramkę. Z Wydadem Casablanca Phil Foden trafił w drugiej minucie, z Al-Ain Ilkay Gundogan w ósmej, a teraz Jeremy Doku w dziewiątej. Warto wyróżnić w tej akcji Rayana Ait-Nouriego, który wykorzystał „korytarz” i podał prostopadle do kolegi grającego na tej samej stronie. Jeremy Doku przyjęciem zgubił jeszcze Pierre’a Kalulu i uderzył po długim rogu.

To nie była zresztą pierwsza dobra akcja nowego lewego obrońcy Manchesteru City, bo mógł mieć w 10 minut dwie asysty. Wcześniej zatańczył na skrzydle i dośrodkował „podcinką” na głowę Bernardo Silvy. Strzał Portugalczyka wybronił jednak nogą Michele Di Gregorio, a dobitka została zablokowana przez obrońców. Długo „The Citizens” się prowadzeniem nie nacieszyli, a winić za to należy jednoznacznie Edersona, który właściwie przy rozgrywaniu podał do Teuna Koopmeinersa, który wbiegł w pole karne i nie miał problemów z trafieniem na 1:1.

Kalulu z kuriozalnym samobójem

W 26. minucie za to kuriozalnego samobója strzelił zamieszany już w drugą straconą bramkę Pierre Kalulu. Ładnie w tej akcji pokazał się Matheus Nunes, który potrafił wyczuć moment. Otrzymał on piłkę od Savinho i bardzo mocno dograł do środka – akurat w taki sposób, że stoper Juventusu totalnie skiksował i to nawet mimo faktu, że kompletnie nikt go w tej akcji nie atakował. Kalulu aż się złapał za głowę po tym kiksie.

Juventus pozwalał rywalom na spokojne utrzymywanie się przy piłce, wymienianie wielu podań i nie był w stanie jej w ogóle odebrać. Większość strzałów City było jednak blokowanych. Świadczy o tym statystyka – uzbierało się takich bloków aż osiem przez 45 minut. Jeremy Doku czy Savinho próbowali  indywidualnych pojedynków i dryblingów. Ten drugi celnie uderzył po takiej akcji w 39. minucie, ale zbyt lekko i w sam środek. To taki „mały” moment, w którym „The Citizens” trochę docisnęli.

Tempo tego meczu było raczej rodem z oldbojów albo jakiegoś sparingu. Pogoda na Klubowych Mistrzostwach Świata nie rozpieszcza. Często trzeba grać przy 30 stopniach, więc zawodnicy nie są w stanie biegać nawet w swoim tempie na 70-80%. „The Citizens” umieli jednak przyspieszyć jednym czy dwoma zagraniami. W 40. minucie Ait-Nouri był bliski powodzenia i udokumentowania swojego występu bramką, ale znów obronił to Di Gregorio.

Rozpadało się jeszcze konkretnie pod koniec pierwszej połowy, lecz arbiter nie przerwał gry. Manchester City oddał 15 strzałów (sześć celnych, osiem zablokowanych, jeden niecelny), a Juventus grał zaledwie dwa, w tym jeden to prezent od Edersona. Włosi wyglądali bardzo słabo.

Haaland i Foden z szybkim zaznaczeniem obecności

Pep Guardiola dokonał zmiany w ataku. Nna murawie pojawił się Erling Haaland i… potrzebował zaledwie niecałych siedmiu minut, żeby wpisać się na listę strzelców. Manchester City udokumentował przewagę. Tijjani Reijnders ładnym podaniem wypuścił Matheusa Nunesa, ten odkleił się od pilnującego go Koopmeinersa i wystawił do Erlinga Haalanda, który… niezgrabnym przyjęciem właściwie strzelił gola, aż sam się z tego uśmiał.

Juventus nie wydawał się chętny do odrobienia strat i cały czas głównie przesuwał. Dopiero w 57. minucie trener Igor Tudor wprowadził na boisko Khephrena Thurama i Kenan Yildiza, żeby spróbowali to wszystko trochę rozruszać i zrobili to właściwie w kilkadziesiąt sekund. Przykrym momentem dla „Starej Damy” była też kontuzja środkowego obrońcy Nicolo Savony. Po starciu z Haalandem źle postawił stopę, wykręciła mu się kostka i musiał opuścić boisko. Nie mógł nawet stanąć na kontuzjowaną nogę.

To jednak Manchester City zdobył kolejną bramkę i znów był w nią zaangażowany Haaland. Utrzymał piłkę, podciągnął z nią ze skrzydła kilkanaście metrów i chciał wystawić do Phila Fodena, a wyszła mu wystawa do… Savinho, a ten z kolei przyjęciem wystawił piłkę do Anglika. Trochę gol z przypadku, ale świadczył o „jakości” defensywy Juventusu tego dnia. Foden mógł wpakować piłkę do pustej bramki z czterech metrów. Był na murawie zaledwie niecałe trzy minuty, zatem jeszcze przebił Haalanda.

To był mecz do jednej bramki, choć gdyby nie Di Gregorio, to Juventus mógłby… przegrać jeszcze więcej. Golkiper kilka razy ratował swój zespół. O ile jeszcze zdołał obronić strzał Haalanda po dużym zamieszaniu, tak dobitki Savinho nie był już w stanie. Mógł tylko bezradnie patrzeć, bo posłana przez niego bomba zza szesnastki wpadła do bramki efektownie od poprzeczki. Mimo tak wysokiego prowadzenia Manchester City dość nieźle czuł się w takiej temperaturze i kontynuował pressing. Nie odpuszczał przeciwnikowi, który leżał na deskach.

Jeszcze zmniejszył trochę rozmiary porażki Dusan Vlahović, który nie dał się przepchnąć Nico O’Reilly’emu i pewnie pokonał Edersona. VAR jeszcze sprawdzał tę sytuację pod kątem ofsajdu, ale okazało się, że wszystko jest w porządku. W 84. minucie mieliśmy więc niecodzienny wynik 2:5, patrząc z perspektywy „Starej Damy”. Najjaśniejszym punktem zespołu pozostał… Michele Di Gregorio, który jeszcze w 91. minucie wygrał pojedynek z Rayanem Cherkim. Uratował Juve przed sporą kompromitacją.

Fot. screen DAZN

Nie ma social mediów, ponieważ ich... nie potrzebuje. Pisanie o piłce nożnej traktuje jako odskocznię, lecz nie ma ambicji dziennikarskich, pracując w IT. Piłka to hobby. Od 2008 fan Barcelony. Jeden z sezonowców City "przez Pepa". Lubi spędzić weekend z Ekstraklasą.

Bonus 200% od wpłaty
do 400 zł!
Juventus - Manchester City
Wygrana Juventusu
kurs
4,50
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)