OFICJALNIE: Hit transferowy beniaminka! Stoper z ogromnym doświadczeniem wrócił do Polski

To się nazywa wejście do PKO BP Ekstraklasy z grubej rury! Siedmiokrotny reprezentant Polski z ogromnym doświadczeniem zagranicznym wrócił do kraju i niespodziewanie podpisał umowę z beniaminkiem.
Wisła Płock z mocnym transferem
Wisła Płock długo zwlekała z pierwszym wzmocnieniem. Posypały się one jednak lawinowo i w ciągu dwóch dni aż trzech piłkarzy zasiliło szeregi świeżo upieczonego beniaminka PKO BP Ekstraklasy. Wszystko wskazywało, że to Aleksandre Kalandadze zostanie pierwszym letnim transferem Wisły Płock. Został on jednak w ostatniej chwili uprzedzony przez Rafała Leszczyńskiego, który na zasadzie transferu definitywnego przeniósł się do „Nafciarzy”. Przez dwa i pół sezonu był on jedynką w bramce Śląska Wrocław, odkąd wygryzł Michała Szromnika.
Leszczyński był bramkarską gwiazdą PKO BP Ekstraklasy w sezonie wicemistrzowskim Śląska Wrocław, ale prawdziwą bomba transferowa to sprowadzenie z wolnego transferu Marcina Kamińskiego. Nowym dyrektorem sportowym od tego sezonu jest w Płocku Radosław Michalski i zaczyna on pracę z wielkim przytupem. To taki ruch, po którym większość powie: „wow”. Kamiński jest siedmiokrotnym reprezentantem Polski, Leszczyński wystąpił kiedyś w sparingu ligowców w 2014 roku, a Aleksandre Kalandadze dwa razy zagrał dla Gruzji. To oznacza, że Michalski ściągnął aż trzech reprezentantów.
🗣️ Kolor niebieski nie jest mi obcy… Po 9 latach wraca do Ekstraklasy i to od razu do płockiej Wisły! Marcin Kamiński dołącza do Nafciarzy na co najmniej 2 lata! #CampEkstra
Cała rozmowa 📺 https://t.co/ihTYGNxd2q
_________________________
Karnety już w sprzedaży 🔗… pic.twitter.com/7Cm2TN6cJQ— Wisła Płock (@WislaPlockSA) July 2, 2025
Jak powiedział Kamiński, kolor niebieski nie jest mu obcy, bo występował przez cztery lata w Schalke 04 Gelsenkirchen, gdzie skończył mu się kontrakt, a w Polsce rozegrał aż 208 spotkań dla Lecha Poznań. „Nafciarze” zadbali także o odpowiednie „budowanie emocji”, bowiem wcześniej w mediach społecznościowych zamieścili filmik… z ułożonymi kamieniami, a godzinę później już oficjalnie potwierdzili transfer Kamińskiego, który związał się umową z beniaminkiem do 2027 roku.
Duże doświadczenie w Niemczech
Marcin Kamiński wraca do Polski po dziewięciu latach, które spędził za naszą zachodnią granicą. Jego doświadczenie to 120 spotkań w 2. Bundeslidze i 63 w Bundeslidze. Reprezentował barwy VfB Stuttgart, z którym awansował do Bundesligi. O ile w systemie z trójką stoperów się łapał i grał regularnie, tak po zmianie trenera na Tayfuna Korkuta i taktyki stracił miejsce w składzie. Przegrywał ją jednak z nie byle kim, bo m.in. Benjaminem Pavardem i Holgerem Badstuberem. Poszedł więc na wypożyczenie do Fortuny Dusseldorf i tam grał sporo – aż 27 meczów (2300 minut) w Bundeslidze.
To jednak nie pomogło i po powrocie do Stuttgartu stracił praktycznie dwa sezony. W pierwszym zerwał więzadło krzyżowe, a w drugim po prostu nie był wybierany. Dlatego też w 2021 roku na zasadzie wolnego transferu zszedł o poziom niżej do Schalke 04, gdzie wywalczył awans do Bundesligi, ale też błyskawicznie z niej spadł, choć akurat na najwyższym poziomie znów przez kłopoty zdrowotne za wiele nie pograł. Dla Schalke rozegrał w sumie 102 mecze. Tu stał się filarem defensywy, a bywał nawet kapitanem.
Marcin Kamiński się nie zatrzymuje! Kolejny gol Polaka w tym sezonie.
📺Mecz oglądaj w Viaplay#domBundesligi pic.twitter.com/F95mDJweHC
— Viaplay Sport Polska (@viaplaysportpl) December 1, 2023
Schalke 04 już w marcu poinformowało, że nie przedłuży umowy z Marcinem Kamińskim. Klub czeka kadrowa rewolucja, ponieważ stał się ligowym średniakiem 2. Bundesligi, dlatego nastąpił wstrząs kadrowy. „Kamyk” stał się bezsprzecznie jednym z ważniejszych zawodników Schalke 04 Gelsenkirchen w ostatnich latach. Świadczą o tym: 2800, 2700 minut i 2300 minut w trzech sezonach ligowych oraz kilka spotkań z opaską kapitańską na ramieniu. Grał po 90 minut nawet po tym, gdy poinformowano o rozstaniu z nim.
Nie przedłużono też umów Mehmeda Aydin oraz Tobiasa Mohra. To ogromne zmiany, ponieważ Polak zajął piąte, a dwaj pozostali ósme i dziesiąte miejsca pod względem rozegranych minut w sezonie 2024/25.