10 000 ZŁ DO PODZIAŁU DLA WSZYSTKICH
Za Extra Pensję w BETFAN!

Liverpool z wygraną na otwarcie. Chiesa bohaterem, znakomity Ekitike

Napisane przez Marcin Ziółkowski, 15 sierpnia 2025
liverpool salah

Liverpool dokonał znakomitych zakupów w letnim okienku transferowym, ale by zweryfikować faktyczną przydatność wzmocnień – potrzeba jednak wyjść na boisko. „The Reds” w pierwszej kolejce Premier League zapewnili znakomite widowisko. Pomimo wypuszczenia dwubramkowej przewagi, po 85. minucie trafili dwukrotnie i Bournemouth nie miało już odpowiedzi. Liverpool pokonał „Wisienki” 4:2.

Przed meczem

Spotkanie na Anfield rozpoczęło sezon Premier League 2025/26. Liverpool stanął do obrony tytułu mistrza Anglii pełen zakupów, ale w atmosferze żałoby. W czerwcu życie stracił bowiem w wypadku Diogo Jota, wraz ze swoim bratem Andre Silvą. Klub zdecydował się uczcić pamięć Portugalczyka zastrzeżeniem numeru 20. Wracając do aspektu transferów – „The Reds” wydali ponad 300 milionów euro. Drużyna należąca do Fenway Sport Group,w przeciwieństwie do lat z Jurgenem Kloppem na kierownicy, zaszalała w ciągu jednego okna na maksa. Wirtz, Ekitike, Frimpong i nie tylko to bilans ruchów przychodzących – swoją przygodę na Anfield rozpoczął też Giorgi Mamardaszwili.

Bournemouth z kolei mocno osłabiło się w defensywie. Poza powrotem Kepy Arrizabalagi do Chelsea (po chwili transfer do Arsenalu), „Wisienki” pozbyły się większości bloku defensywnego. Dean Huijsen trafił do Realu Madryt, Ilja Zabarnyj wylądował w PSG, a Milos Kerkez… w Liverpoolu. Mógł więc od razu zadebiutować w nowych barwach przeciwko byłej drużynie. Warto jednak pochwalić za niektóre zastępstwa – czołowy bramkarz ostatniego sezonu Ligue 1 Djordje Petrović i sprowadzony w minionym tygodniu Bafore Diakite – to ruchy, które zasługują na uznanie.

Liverpool XI: Alisson – Frimpong, Konate, van Dijk, Kerkez – Mac Allister, Szoboszlai – Salah, Wirtz, Gakpo – Ekitike,
Bournemouth XI: Petrović – Smith, Diakite, Senesi, Truffert – Adams, Scott – Semenyo, Tavernier, Brooks – Evanilson.

Przed pierwszym gwizdkiem, co w sumie oczywiste – uczczono pamięć zmarłego niedawno Diogo Joty i jego brata minutą ciszy. Odśpiewane „You will never walk alone” miał tym razem wyjątkowo emocjonalny wymiar. Mohamed Salah przeżywał to bardziej niż zwykle.

Liverpool z pierwszym golem sezonu

„The Reds” od początku zdecydowali się nie pozostawiać nic przypadkowi. Czwarta minuta to doskonała okazja ze strony Mohameda Salaha. Uderzył on lewą nogą, a kapitalną interwencją popisał się Djordje Petrović. Chelsea pozbyła się go minionego lata po jego świetnym sezonie w rozgrywkach Ligue 1 w RC Strasbourgu. Chwilę później po wrzutce Salaha, ponad bramką głową uderzył Virgil van Dijk. Liverpool zaczął z wysokiego „c”.

W pierwszym kwadransie mieliśmy też pierwszą w sezonie kontrowersję. Marcos Senesi w pobliżu linii środkowej zagrał tak, że Anthony Taylor mógł osłabić ekipę gości. Argentyńczyk widocznie pomógł sobie ręką, reagując zbyt instynktownie – ale nie poniósł konsekwencji. Mogła (a nawet powinna) być to czerwona kartka, bowiem był tzw. ostatnim obrońcą, a Ekitike już widział korytarz do pomknięcia. Znany z wielu błędów arbiter jednak nie ukarał jakkolwiek Bournemouth. Hugo Ekitike został okradziony z doskonałej sytuacji sam na sam.

W 30. minucie mecz na chwilę przerwano. Okazało się, że z trybun Anfield dochodziło do rasistowskich okrzyków w stronę Antoine’a Semenyo. Anthony Taylor podjął tu zdecydowaną decyzję i za to należą się brawa. Nie ma miejsca dla rasizmu w piłce nożnej!

Marcus Tavernier miał swoją okazję pięć minut później, ale nie zmienił wyniku meczu. Co innego jeśli mowa o sprowadzonym za 95 milionów euro z Eintrachtu Hugo Ekitike. W małej grze pograł on z Mac Allisterem i van Dijkiem. Wtem Argentyńczyk – widząc szukającego przestrzeni na 20-25 metrze Francuza – dograł mu piłkę, doszło do „mijanki” czy też „przebitki” napastnika z jednym ze stoperów, a za chwilę sprowadzony z Bundesligi snajper umieścił piłkę w siatce Petrovicia. 1:0! Gol został zadedykowany Diogo Jocie – takich obrazków należy spodziewać się w tym sezonie bardzo często.

Krótko później Ekitike mógł podwyższyć wynik meczu, ale uprzedził lepiej ustawionego Salaha i uderzył ponad bramką. Piłka szukała Francuza już drugi raz w oficjalnym meczu. Wcześniej wiele strzałów oddał też w meczu o Tarczę Wspólnoty. Po pierwszej części meczu Liverpool przeważał, miał lepsze okazje. Oddał siedem strzałów, ale aż cztery były celne. Bournemouth trochę się rozkręciło w pierwszej połowie, a pomagał w tym nieradzący sobie Ibrahima Konate, który co najmniej trzy razy interweniował dość niepewnie. Kerkez złapał żółtą kartkę za podcięcie swojego byłego kapitana. „Wisienki” czasami próbowały się odgryzać.

Pięć bramek i wiele emocji

Nie minęło pięć minut drugiej części meczu, a już mieliśmy zmianę na tablicy wyników. Hugo Ekitike w polu karnym zgrał do zbiegającego do środka Cody’ego Gakpo. Holender nic nie robił sobie z rywali, minął dwóch po drodze i płaskim strzałem z linii pola karnego pokonał dobrze dysponowanego Djordje Petrovicia. 2:0!

Po godzinie gry z boiska Arne Slot zdjął debiutantów w nowych barwach – Milosa Kerkeza i Jeremiego Frimponga. W ich miejsce weszli dobrze znani zawodnicy – Wataru Endo i ulubieniec trybun, Andy Robertson. Chwilę później Szoboszlai wykonał no-look pass do Wirtza ustawionego za polem karnym, ale Niemiec po uderzeniu z rotacją minął minimalnie bramkę. Wydawało się, że „The Reds” mają wszystko pod kontrolą.

Złapali się jednak na własne błędy. W kolejnej akcji z niedokładnego podania Mohameda Salaha… wyszła udana kontra Bournemouth. Z głębi pola na własnej połowie jeden z graczy dograł doskonale do Brooksa, a ten w biegu dograł on w pole karne do Antoine’a Semenyo, który pokonał Alissona Beckera. 2:1! Wyszło to „Wisienkom” po prostu idealnie. Wychowanek Manchesteru City musiał z lewej strony dograć niezwykle precyzyjnie, żeby ani nie bliżej do Alissona, ani tak, by przecięli to obrońcy. Jeszcze próbował interweniować golkiper „The Reds”, ale piłka przełamała mu rękę.

Na 20 minut przed końcem to „The Cherries” przycisnęli gospodarzy. Zablokowano próbę Davida Brooksa, a generalnie patrząc – Liverpool musiał cofnąć się w obawie o wynik. Arne Slot widząc realia meczu postanowił wzmocnić tyły Joe Gomezem oraz Curtisem Jonesem, kosztem znakomitego w debiucie Ekitike, a także Mac Allistera. Robiło się coraz niebezpieczniej.

Obawy były słuszne, a naciski „Wisienek” przyniosły efekt. Po raz kolejny gol wyszedł…. z powodu nieudanego zagrania Salaha. Krótko później na własnej połowie z piłką ruszył Antoine Semenyo na mniej więcej 30. metrze. Ghańczyk (autor 11 goli sezon temu) ruszył nieustraszony na bramkę rywala, a obrońcy Liverpoolu nic sobie z tego nie zrobili. Nieudolnie podchodzili do ofensywnego piłkarza Andoniego Iraoli. Mógł zagrać do co najmniej trzech kolegów, ale wziął ten ciężar na siebie. I co? Skończyło się to wyrównaniem, Semenyo uderzył w przeciwny róg wobec Alissona. 2:2! Ten nawet nie drgnął.

Niby był to mecz pierwszej kolejki, ale poziom intensywności budził podziw. Niespodziewanie jednak do gry w miejsce Floriana Wirtza Arne Slot dał szansę… Federico Chiesie. Mało kto się spodziewał, że może on być jednym z bohaterów widowiska. Po zamieszaniu w polu karnym, włoski mistrz Europy sprzed czterech lat niepilnowany pokonał Petrovicia. 3:2! Anfield oszalało! Najbardziej niesamowite jest to, że to piłkarz widmo, który przez urazy i nieprzygotowanie fizyczne na początku poprzedniego sezonu zniknął z radarów. To był jego… pierwszy gol w Premier League!

Bournemouth oczywiście próbowało wyrównać, ale w końcu na Anfield można było pochwalić Egipcjanina. Mo Salah w 94. minucie spotkania trafił do siatki swoją gorszą nogą, dobijając rywali na 4:2! Zrobiło się więcej miejsca, to i skorzystał z tego największy gwiazdor „The Reds” i trochę zmazał plamę za poprzednie minuty, w których był dość irytujący i niedokładny, a do tego popełnił dwie straty.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1956461619468214370

Liverpool – Bournemouth 4:2 (1:0)

Hugo Ekitike 37′, Cody Gakpo 49′, Federico Chiesa 88′, Mohamed Salah 90+4′ – Antoine Semenyo 64′, 76′

Fot. screen Canal+Sport

Futbolowy romantyk, z Milanem wierny po porażce, a zdziwiony po zwycięstwie. Spokrewniony z synem koleżanki Twojej matki. Ten typ człowieka, który na Flashscore ma gwiazdkę przy drużynie z Tajlandii czy Indonezji.

10 000 zł do podziału
za Extra Pensję
Cracovia - Widzew Łódź
Obie strzelą
kurs
1.70
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)