Football Manager w czasie rzeczywistym. Kogo kupić z II ligi?

07.01.2020

Okienko transferowe powoli się rozpędza, polskie kluby ruszają na zakupy i wracają z przerwy zimowej do przygotowań przed wiosną. To dobra okazja, by sprawdzić na kogo warto zerknąć pod kątem ewentualnych wzmocnień na poziomie centralnym.

Tym razem sięgamy do II-ligowych zasobów i bierzemy pod lupę zawodników, którzy jesienią pokazali się z dobrej strony, tyle że… nie wszystkich. Nie wybraliśmy do naszego grona tzw. oczywistych oczywistości. Każde dziecko wie, że Marcin Robak to kawał napastnika, więc wyróżnianie go w gronie drugoligowców nie ma sensu. Podobnie było choćby w przypadku innego czołowego napastnika, czyli Pawła Wojciechowskiego, który może tylu goli, co Robak nie nastrzelał w swojej karierze, ale jednak w CV posiada trzy krajowe puchary, więc od niego można było oczekiwać strzelania.

Chodziło o zebranie piłkarzy albo na dorobku, albo takich, którzy gdzieś się odbili, a teraz są na dobrej drodze do powrotu na wyższy szczebel. Skupiliśmy się na zawodnikach młodych, ale nie tylko młodzieżowcach, choć i tych nie brakuje. Jest również jeden przedstawiciel nieco starszego, od pozostałych, pokolenia, dla którego to jeden z ostatnich dzwonków na transfer do wyższych lig.

Bliscy zestawienia byli Piotr Kurbiel, Damian Sierant czy kontuzjowany Bartosz Wiktoruk. Pod uwagę nie braliśmy zawodników, którzy byli/są wypożyczeni z wyższych lig, dlatego nawet nie próbowaliśmy mieścić w tym rankingu Arona Stasiaka, Mateusza Bondarenki czy Maksymiliana Hebla.

Serhij Krykun(Resovia, rocznik 1996)

Gdyby piłkarzom grającym w polskich ligach zorganizować mistrzostwa na 100 metrów, Białorusin prawdopodobnie byłby jednym z głównych kandydatów do medalu i to złotego. Gaz w nogach niesamowity, co najlepiej pokazał w Łodzi, gdy wykonał 95% pracy przy zwycięskiej bramce Radosława Adamskiego. Rocznik 1996, a zatem jeszcze trochę grania przed nim, a jedynym mankamentem dla tego zawodnika może być brak unijnego paszportu. Wiadomo, że piłkarzom posiadającym ten dokument jest dużo łatwiej o angaż, bo nie trzeba się rozglądać pośród kadry zespołu czy pozostali jego członkowie już nie zajmują takiego miejsca.

Karol Czubak (Bytovia, 00)

Typowy american dream, ale… jeszcze w fazie realizacji. Przed sezonem IV liga zamieniona na II, w której Czubak nie przestaje strzelać, dzięki czemu Jacek Magiera dał mu szansę gry w narodowych barwach! Jeśli śledziliście na łamach Futbolnews podsumowania niższych lig lub niedawne świąteczne zestawienie prezentów i rózg dla młodzieżowców, to już wiecie, ile zrobił dla Bytovii i jak się do niej dostał Czubak. Zresztą zacytujmy nasz niedawny tekst z podsumowań niższych lig.

To chłopak, który w ubiegłym sezonie grał w Jantarze Ustka na poziomie IV ligi. Daleko do Bytova nie miał, a początek zanotował kapitalny. Pierwsze cztery kolejki z golem na koncie! W ostatnich tygodniach nieco się zatrzymał, ale zapewne jeszcze przed końcem letniego okna transferowego mógł zostać wpisany na “shortlistę” przez kilku I-ligowców, a może i nawet ekstraklasowiczów, wszak jak, nie bez powodu, głosi nazwa naszego cyklu, młodzieżowiec, a zwłaszcza dobry – w tym przypadku bramkostrzelny – jest na wagę złota! Co ciekawe latem 2018 był już testowany przez Śląsk Wrocław na obozie w Trzebnicy, ale ostatecznie się nie przebił, mimo że miał za sobą rozgrywki, w których zdobył 46 goli na poziomie ligi okręgowej!

10 goli jesienią musi robić wrażenie, zwłaszcza że to jego debiut na poziomie centralnym.

Wojciech Fadecki (Błękitni Stargard, 93)

Tego zawodnika do grona młodych, a nawet względnie młodych już nie zaliczymy. Lada moment stuknie 27 wiosen, więc jest mniej więcej w połowie swojej piłkarskiej drogi. Piłkarz już ukształtowany, ale też zawodnik, który odpalił dopiero w tym sezonie. Przed rokiem zadebiutował na I-ligowym poziomie i dla Warty Poznań rozegrał 31 meczów. Latem wrócił do Stargardu, czyli klubu, w którym się wychował i święcił największe sukcesy, a więc półfinał Pucharu Polski z sezonu 2014/15. W obecnych rozgrywkach nie uda się powtórzyć takich osiągnięć pucharowych, chociaż nikt w Stargadzie na 1/8 finału narzekał nie będzie, tym bardziej, że po drodze udało się wyeliminować I-ligowca – Sandecję – oraz ekstraklasowicza – Wisłę Kraków, a Fadecki w obu spotkaniach strzelał, w tym Białej Gwieździe wbił dublet, czym dał Błękitnym awans.

Do obecnego sezonu Fadecki nie zdradzał talentów strzeleckich, a tymczasem na półmetku sezonu 19/20 na jego koncie już – licząc ligę wraz z pucharem – 13 trafień! Oczywiście sporo tych goli to zasługa rzutów karnych, co jednak nie zmienia faktu, że wraz Pawłem Wojciechowskim zamykają podium klasyfikacji strzelców II ligi.

Bartłomiej Mruk (Garbarnia, 01)*

Drugi najmłodszy w naszym zestawieniu, ale od tego sezonu dostał poważną szansę. W minionym sezonie dostał jedną szansę w barwach Garbarni, a wraz z nowymi rozgrywkami i przyjściem Łukasza Surmy, Mruk został jednym z beneficjentów tego trenerskiego transferu. Rozegrał 15 meczów, a zapewne miałby ich komplet, gdyby nie… powołania do młodzieżowej reprezentacji do lat 19. Jak wiadomo niższe ligi nie mają przerwy, choć kluby mogą wnioskować o przekładanie meczów, to jednak kilkukrotnie przez reprezentacyjne „przerwy” Mruk musiał opuścić mecze ligowe. Jak na środkowego obrońcę jego warunki fizyczne nie imponują, ale to przecież nie wszystko, a dużym plusem na starcie kariery będzie nauka gry trójką z tyłu, którą preferuje trener Surma.

* Bartosz Mruk dzisiaj został ogłoszony jako nowy transfer Pogoni Szczecin. Nad morze pojedzie dopiero od nowego sezonu.

Mateusz Geniec (Resovia, 00)

W ubiegłym sezonie dzielił szatnię z Kamilem Antonikiem, który mocno skorzystał na przepisie o młodzieżowcu i od lata jest zawodnikiem Arki Gdynia. Tyle że Geniec w zasadzie od października 2018 nie schodzi w Resovii z boiska. Gdy wyszedł w podstawowym składzie na mecz z GKS-em Bełchatów w 14. kolejce sezonu 2018/19, praktycznie pozostał do dzisiaj w składzie. W zeszłym sezonie miał jedynie kilku meczową przerwę w kwietniu ze względu na kontuzje, a w obecnych rozgrywkach zaliczyłby komplet minuty, gdyby nie pauza za żółte kartki po derbach Rzeszowa. Lada moment stuknie mu pięćdziesiątka w seniorach, na poziomie II ligi i zapewne już niedługo znajdą się chętni, by Geńca z biało-czerwonej części Rzeszowa wyciągnąć. Inna sprawa, czy szczęściu nie dopomoże Resovia, która w tym sezonie spisuje się nad wyraz dobrze i jest jednym z kandydatów do włączenia się do walki o awans na zaplecze Ekstraklasy.

Michał Bednarski (Górnik Polkowice, 96)

Nieco ponad siedem lat temu rozpoczynał swoją seniorską karierę pod okiem… Ireneusza Mamrota w Chrobrym Głogów. Nigdy nie był przesadnie bramkostrzelnym zawodnikiem, ale ten sezon wszystko odwrócił do góry nogami. W minionych rozgrywkach był jakby drugim napastnikiem drużyny z siedmioma bramkami na poziomie III ligi, co nijak miało się do dorobku jego kolegi Mariusza Szuszkiewicza, który uzbierał dwadzieścia trafień więcej. Tyle że minęło trochę czasu i Bednarski jest jedną z gwiazd nie tyle górników z Polkowic, co całej ligi. 13 goli w rundzie i zaledwie 79,5 minuty potrzebne na zdobycie jednej bramki.

Co ciekawe, gdy dokładniej przyjrzeć się statystykom Bednarskiego, tym robią jeszcze większe wrażenie. Pod względem rozegranych minut jest dopiero… 12. w drużynie. Wszystko dlatego, że pierwszy występ w podstawowym składzie zaliczył dopiero w siódmej kolejce! Albański szkoleniowiec polkowiczan Enkeleid Dobi jak już dał prawdziwą szansę Bednarskiemu, tak z niego nie zrezygnował. Trudno się dziwić, wszak dobra i skuteczna gra beniaminka – piąty atak w lidze – to w dużej mierze zasługa Bednarskiego. Cztery ustrzelone dublety, spora pomoc rzutów karnych, ale trudno mieć do niego pretensje, że wykorzystuje jedenastki, wszak inni czołowi strzelcy tej ligi, czyli Marcin Robak czy Wojciech Fadecki również sporą część swojego dorobku zawdzięczają uderzeniom z jedenastego metra.

Kacper Michalski(GKS Katowice, 00)

Jesienią ubiegłego roku 11 meczów dla Górnika Zabrze w Ekstraklasie, a później… już ani jednego. Wydawało się, że przepis o młodzieżowcu może tylko pomóc Michalskiemu, tymczasem jeszcze chwilę przed nim grał w III-ligowych rezerwach, a teraz na boiskach drugiej ligi. Czy z korzyścią? Wydaje się, że w tym wieku regularna gra powinna być celem numer jeden dla utalentowanego zawodnika, a mowa w końcu o młodzieżowym reprezentancie Polski, więc pod tym względem skorzystał. Jedyne nad czym musi popracować to spokój, bo w 20. meczach – osiemnastu ligowych i dwóch pucharowych – obejrzał już 10 żółtych i jedną czerwoną kartkę! Wiadomo, że boczny obrońca jest narażony na kartki, ale jednak liczby, które „wykręcił” Michalski to jednak trochę przesada. W zasadzie tylko przez to musiał pauzować dwukrotnie, a w pierwszej wiosennej kolejce zrobi to po raz trzeci, bo ósmą ligową żółtą kartką zakończył rok 2019.

Szymon Kiebzak (GKS Katowice, 97)

Wychowanek Cracovii i uczestnik pamiętnego finału CLJ z 2014 roku, w którym Pasy przegrały u siebie 0:10 z Wisłą Kraków. Jakiś czas temu w jednym z odcinków naszego cyklu „Młodzieżowiec na wagę złota” opisywaliśmy losy uczestników tamtego dwumeczu i trzeba przyznać, że Kiebzak jest jednym z nielicznych, który gra na poziomie centralnym. Ostatnie trzy sezony spędził w Garbarni Kraków, z którą przebył drogę z III do I ligi, by wrócić na trzeci poziom rozgrywkowy. Bez względu na to, w której lidze grał, zawsze był podstawowym zawodnikiem i nie inaczej jest w Katowicach. W zasadzie, gdyby nie żółte kartki i pauza w 18. kolejce przeciwko Zniczowi, miałby komplet meczów.
Dynamiczny skrzydłowy, który robi dużo wiatru i pożytku dla drużyny. Trzy gole to wynik może niezbyt oszałamiający, ale powiedzmy sobie szczerze, że mogło być ich więcej, ale przede wszystkim to zawodnik, na którym korzysta drużyna.

Robert Dadok (Stal Stalowa Wola, 96)

Pomocnik Stalówki i jego statystyki idealnie oddają to, jak wyglądała ekipa z Miasta Rowerów. Przyjście Szymona Szydełki dopiero rozruszało ekipę grającą w Boguchwale. Zresztą w ostatnich czterech kolejkach jesiennych zdobyli aż dziewięć punktów, ulegając jedynie Resovii, a przy okazji pokonali drużyny bezpośrednio walczące z SSW o utrzymanie. Duża w tym zasługa Dadoka, który w pięciu ostatnich meczach strzelił pięć goli i dołączył do górnej części klasyfikacji strzelców. Na uwagę zasługuje zwłaszcza jego trafienie z meczu w Wejherowie, gdy na trudnym, bagnistym terenie Stalówka wygrała z Gryfem, a gol Dadoka był ozdobą spotkania.

Te liczy mogą pomóc Dadokowi w powrocie na I-ligowe boiska, wszak ma w swoim CV dwa sezony rozegrane w Wigrach Suwałki. Kłopot w tym, że uzbierał zaledwie 20 meczów, z których tylko trzy rozpoczynał w podstawowym składzie. W ubiegłym sezonie, już w barwach Stalówki, uzbierał sześć goli, a teraz już po samej jesieni na jego koncie jest więcej i co ciekawe wszystkie strzelił… na wyjeździe!

Arkadiusz Pyrka (Znicz Pruszków, 02)

Na przełomie listopada i grudnia Pyrka był testowany przez… Dinamo Zagrzeb. Kierunek może jeszcze nie popularny, ale skoro tak znacząca akademia, która rokrocznie produkuje mnóstwo talentów, chciała się bliżej przyjrzeć temu chłopakowi, to znaczy, że coś widzieli coś więcej. Pyrka, mimo że we wrześniu skończył dopiero 17 lat, ma już na swoim koncie ponad 30 seniorskich meczów w barwach Znicza, co też jest znaczącym kapitałem w tym wieku. Pomocnik z klubu, w którym na szerokie wody wypłynął Robert Lewandowski prawdopodobnie długo miejsca w podwarszawskim zespole nie zagrzeje, bo już teraz grono chętnych na niego jest okazałe.

Wiktor Kaczorowski (Stal Rzeszów, 01)

Byli przedstawiciele biało-czerwonej części znad Wisłoka, więc pora na zawodnika Żurawi i jedyny golkiper w naszym zestawieniu. Wiktor Kaczorowski zdecydowanie mniej doświadczony niż Krykun czy Geniec, bo obecnymi rozgrywkami rozpoczyna seniorską przygodę. Przyszedł z Jagiellonii Białystok, z którą w 2018 roku zdobył Mistrzostwo Polski juniorów młodszych. Grał m.in. z Bartłomiejem Bidą, który dzisiaj jest jednym z ciekawszych zawodników urodzonych w XXI wieku i wchodzących do Ekstraklasy. Tymczasem Kaczorowski wybrał drogę nieco trudniejszą, ale nie oznacza to, że gorszą. Dlaczego? Ano dlatego, że Stal jeszcze, gdy była w III lidze zawzięła się na rozwój i awans sportowy oraz organizacyjny. Udało się wejść na poziom centralny, na którym mimo kryzysu w środku rundy, nadal będzie liczył się w walce o górne lokaty. W tym wszystkim Kaczorowski ma pewne miejsce w składzie, bo tylko tak należy nazwać 18 występów po 90 minut.