BONUS 300 ZŁ NA START W BETFAN!
Za celny strzał Nsame z Hibernian

Lech zachował twarz w rewanżu z Genkiem. „Kolejorz” dał Polsce cenne 0,25 punktu do rankingu

Napisane przez Maciej Bartkowiak, 28 sierpnia 2025

Zaskoczenia nie było – Lech Poznań nie odrobił strat z pierwszego meczu z Genkiem, ale w rewanżu, w którym nie miał już nic do stracenia, zaprezentował się z przyzwoitej strony. „Kolejorz” wygrał w Belgii 2:1 i dał Polsce cenne 0,25 punktu do rankingu UEFA. Porażka 3:6 w dwumeczu oznacza, że mistrzowie Polski zagrają w fazie ligowej Ligi Konferencji, gdzie będą losowani z drugiego koszyka.

Nic do stracenia

Pierwszy mecz Lecha z Genkiem przeszedł do historii „Kolejorza”, lecz nie w taki sposób, jak zakładano. Poznaniacy wyrównali bowiem swoją najwyższą domową porażkę w europejskich pucharach. Również w 1993 roku Lech przegrał u siebie aż 1:5. Wówczas takim rezultatem został rozbity przez Spartaka Moskwa w II rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Rozegrany dwa tygodnie później w stolicy Rosji rewanż także zakończył się zwycięstwem rywali Lecha, lecz tym razem już tylko 2:1, choć Spartak względem pierwszego meczu dokonał zaledwie jednej zmiany.

Znacznie bardziej łaskawy był Genk, bowiem trener Thorsten Fink przeprowadził aż siedem roszad w porównaniu do wygranego aż 5:1 przy Bułgarskiej starcia. W wyjściowej jedenastce „Smerfów” znalazło się m.in. dwóch debiutujących w europejskich pucharach zawodników – ekwadorski lewy obrońca Yaimar Medina oraz belgijski stoper Josue Kongolo. Mimo ogromnej przewagi przed rewanżem w pierwszym składzie nie zabrakło dwóch katów Lecha z pierwszego meczu – autora dubletu Patrik Hrošovský oraz strzelca gola na 4:1 Oh Hyeon-Gyu.

Nieco mniej, bo sześć zmian w składzie dokonał Niels Frederiksen. Na lewej obronie znalazł się Michał Gurgul, który w pierwszym meczu już trzy minuty po wejściu na boisko strzelił samobója. W formacji defensywnej wystąpił z Wojciechem Mońką, który już w 26. minucie zastąpił kontuzjowanego Antonio Milicia. Kontuzja wyeliminowała z rewanżu również kapitana Lecha – Mikaela Ishaka. Szwed pozostał w Polsce, by wrócić do dyspozycji na ligowy mecz z Widzewem. Podczas drugiego starcia z Genkiem jego rolę kapitana zespołu przejął Antoni Kozubal.

Podpuścili i skasowali

To po przechwycie w jego środkowej strefie w 10. minucie miała miejsce ciekawa próba. Luis Palma przechwycił podanie adresowane do Mediny i widząc wysoko ustawionego golkipera zdecydował się na strzał z ponad połowy boiska. Honduraninowi nie udało się jednak nawet przycelować w światło bramki. W kolejną akcję Lecha jego tymczasowy kapitan był już zaangażowany. Kozubal wraz z Lismanem świetne rozegrali piłkę w polu karnym Genku. Skrzydłowy „Kolejorza” przebił się przez Kongolo, ale futbolówkę sprzed nosa sprzątnął mu Nkuba.

Raptem dwie minuty później Kongolo znów mógł być zamieszany w utratę przez Genk gola. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Palmy piłka przypadkowo odbiła się od jego pleców i poleciała w kierunku Timothy’ego Oumy. Ustawiony tyłem do bramki Kenijczyk oddał strzał głową, po którym interweniować musiał Tobias Lawal. W tej sytuacji Austriak wykazał się znakomitą paradą, ale już po chwili przez jego niepewne wyjście z bramki do strzału głową doszedł Michał Gurgul. Autor samobója z pierwszego meczu przeniósł jednak piłkę jedynie nad poprzeczką.

Ale co z tego, że „Kolejorz” próbował, skoro Genk dopiero w 31. minucie oddał pierwszy celny strzał, a i tak mógł cieszyć się z gola. Po rozegraniu z autu Nikolas Sattlberger dostrzegł kompletnie niepilnowanego w polu karnym Junyę Ito. Japończyk, który po trzech latach wrócił do Genku, leciutko uderzył na dalszy słupek, ale to wystarczyło do pokonania Bartosza Mrozka. Dla skrzydłowego, który ostatnie trzy sezony spędził w Stade Reims, była to jubileuszowa, trzydziesta bramka dla „Smerfów”, ale pierwsza po powrocie z Francji.

„Kolejorz” odwrócił wynik

Zamieszany w utratę gola na 0:1 Skrzypczak kilka minut później był bliski odkupienia win. Choć Kongolo przeciął centrę z prawego sektora Palmy, wybił piłkę prosto do byłego stopera Jagiellonii. Ten po jej opanowaniu oddał mocny strzał lewą nogą, ale nad poprzeczką. Do siatki futbolówkę udało się wpakować za to tuż przed przerwą Kornelowi Lismanowi. 19-latek wygrał pojedynek sprinterski z Matte Smetsem i choć został nieco zepchnięty do prawej strony pola karnego, z pomocą Tobiasa Lawala piłka po jego strzale wpadła do bramki.

Już w pierwszym kwadransie drugiej połowy Lawal drugi raz tego wieczora musiał wyciągać piłkę z siatki. Bezpośrednio z rzutu wolnego pokonał go Leo Bengtsson, który w przerwie zmienił Luisa Palmę. Było to trzecie trafienie Szweda w koszulce Lecha, z czego drugie w europejskich pucharach, a pierwsze po wejściu z ławki. Dodajmy, że Bengtsson na placu gry pojawił się wraz z Gislim Thordarsonem, który zmienił Antoniego Kozubala. Rolę kapitana przejął po nim Mrozek, który krótko po bramce Lecha na 2:1 udowodnił, że na nią zasługuje.

Cenne prowadzenie utrzymanie

Popisał się bowiem świetną interwencją po potężnym strzale sprzed pola karnego Mediny. Utrzymała ona „Kolejorza” przy prowadzeniu, a chwilę później mistrzowie Polski mogli je podwyższyć. We własnej szesnastce skiksował Kongolo, przez Bengtssona miał idealną okazję do ustrzelenia dubletu. Szwed zdecydował się od razu uderzyć, ale piłka przeleciała jedynie obok bramki. Tuż obok bramki futbolówka poleciała także po strzale z lewej strony pola karnego Yiry Sora. Byłby to pierwszy gol Nigeryjczyka w europejskich pucharach od lipca 2022 roku.

Wyrównujące trafienie dla Genku zaczęło jednak wisieć w powietrzu. W 80. minucie Sor – niczym w pierwszej połowie Fiabema Lismana – wypuścił na wolne pole Konstantinosa Karetsasa. Po wejściu z piłką w pole karne Grek uderzył lewą nogą, ale do boku odbił ją Mrozek. 17-latek po chwili miał kolejną okazję do wpisania się na listę strzelców, ale po „krótkim” rozegraniu rzutu wolnego niewystarczająco dokręcił futbolówkę. Cudem 2:2 nie było również w 85. minucie, kiedy to Oh Hyeon-Gyu dostał „patelnię” na pustą bramkę, ale nie trafił w piłkę.

Na szczęście, była to ostatnia dogodna szansa, jaką w tym meczu zdołał stworzyć sobie Genk. Tym samym dzięki wygranej 2:1 Lech dał Polsce cenne 0,25 punktu do rankingu UEFA. Zarazem porażka w dwumeczu 3:6 oznacza, że mistrz Polski jesienią występować będzie w fazie ligowej Ligi Konferencji, gdzie losowany będzie z drugiego koszyka. W niej rozegra sześć meczów – pierwsze w czwartek 2 października, a ostatnie w czwartek 18 grudnia, niemal dwa tygodnie po zakończeniu rundy jesiennej PKO BP Ekstraklasy.

fot. screen TVP Sport

Przede wszystkim fan uniwersum polskiej piki. Dzięki mistrzostwu Leicester stał się fanem Premier League. Rodowity poznaniak.

300 zł na start w BETFAN
za celny strzał Nsame z Hibernian
Legia Warszawa - Hibernian
Wygrana Legii
kurs
1,75
1
Bonus 3 x 100% do 200 PLN
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)