Weigl kończy z europejską piłką. Szalone zarobki w Arabii

Julian Weigl stanął na rozdrożu swojej kariery – zamiast kolejnego sezonu w dobrze znanym europejskim otoczeniu, wybrał kierunek, który dla wielu kibiców może być sporym zaskoczeniem. Za tą decyzją kryje się nie tylko piłka, ale także ogromne liczby, kontrakt budzący emocje i nowy rozdział w życiu zawodnika, który jeszcze niedawno nosił opaskę kapitana w jednej z najbardziej prestiżowych lig świata.
Weigl zarobi fortunę
W piłce nożnej coraz trudniej dziwić się kwotom, jakie pojawiają się w świecie transferów, a jednak historia Juliana Weigla budzi autentyczne zdumienie. Pomocnik, który przez ostatnie trzy lata był jednym z filarów Borussii Moenchengladbach, w ostatnich godzinach letniego okna transferowego zdecydował się na krok, który jeszcze niedawno wydawałby się niemożliwy. Weigl, mający na koncie sześć występów w reprezentacji Niemiec, opuścił Bundesligę i przeniósł się do Al-Qadsiah – saudyjskiego klubu, który z rozmachem buduje swoją pozycję na futbolowej mapie.
Julian Weigl, a new rhythm in #AlQadsiah 🔐❤️#JulianQadsawi pic.twitter.com/ogFdkk6sfB
— AlQadsiah Saudi Club (@AlQadsiahEN) September 1, 2025
Kwota transferu – 7 milionów euro – nie rzuca na kolana. Prawdziwy szok wywołuje natomiast jego kontrakt. Do 2027 roku Niemiec ma zarobić około 21 milionów euro netto, a nawet jeśli umowa nie zostanie przedłużona o dodatkowy rok, to w ciągu dwóch sezonów zgarnie „skromne” 14 milionów na rękę. To gigantyczna suma dla piłkarza, który w obecnym sezonie nie zagrał nawet minuty w Bundeslidze.
Julian Weigl i jego przygoda z Gladbach
Weigl trafił na Dolny Ren z Benfiki Lizbona latem 2020 roku, początkowo w ramach wypożyczenia, a następnie definitywnego transferu. W Gladbach wystąpił łącznie w 94 spotkaniach, z czego 87 w Bundeslidze i siedem w Pucharze Niemiec. Trzy razy wpisywał się na listę strzelców, choć jego prawdziwą wartością była organizacja gry i spokój w środku pola. Często pełnił też rolę kapitana, szczególnie gdy kontuzje eliminowały z gry etatowego lidera – bramkarza Jonasa Omlina.
– Julian regularnie grał dla nas w pierwszym składzie przez ostatnie trzy sezony i odegrał ogromną rolę nie tylko na boisku, ale także w szatni – podkreślał dyrektor sportowy Roland Virkus. Klub w komunikacie jasno dał do zrozumienia, że decyzja o odejściu była podyktowana wolą samego piłkarza, a Borussia jedynie „spełniła jego życzenie”. Sam zawodnik pożegnał się z kibicami w tonie pełnym wdzięczności.
– Jestem dumny, że mogłem nosić koszulkę Borussii i dawać z siebie wszystko dla klubu każdego dnia. Życzę Borussii wszystkiego najlepszego na przyszłość – zakomunikował Weigl.
Znane twarze z Europy
Choć Weigl żegna się z Bundesligą, w Arabii Saudyjskiej nie trafi do anonimowego otoczenia. W Al-Qadsiah spotka dobrze znane twarze europejskiej piłki: Koena Casteelsa, przez lata bramkarza Wolfsburga, włoskiego napastnika Mateo Reteguiego czy samego Nacho Fernándeza – ikonę Realu Madryt i obecnego kapitana drużyny. To projekt budowany z rozmachem i ambicją, w którym 29-letni Niemiec ma odgrywać rolę doświadczonego lidera.
Dla piłkarza, który jeszcze w marcu 2022 roku zakładał koszulkę reprezentacji Niemiec, to ruch nie tylko sportowy, ale i życiowy. Po raz pierwszy w karierze zagra poza Europą, a przy okazji zapewni sobie finansową stabilizację na lata. Nie sposób nie zauważyć, że to także symbol zmian, jakie zachodzą we współczesnym futbolu. Jeszcze kilka lat temu takie transfery kojarzyły się z końcówką kariery. Dziś coraz częściej mówimy o zawodnikach w sile wieku, którzy wybierają egzotyczne kierunki – jak niedawno Kingsley Coman z Bayernu, który trafił do Al-Nassr.
Czas Juliana Weigla w Gladbach dobiegł końca – i choć dla kibiców „Źrebaków” to bolesne rozstanie, trudno mieć pretensje. Lider odchodzi z podniesionym czołem, a Borussia dziękuje mu za trzy lata zaangażowania. W Moenchengladbach zostaje po nim wspomnienie solidności, inteligencji boiskowej i charakteru, którego nie da się kupić za żadne pieniądze.
fot. Screen YouTube/Gladbach