Gotowość do detronizacji Celtiku. Rozwój Rangersów pod okiem Stevena Gerrarda
Wraz z początkiem czerwca 2018 roku głównym autorem odbudowy Glasgow Rangers stał się Steven Gerrard. Po wynikach w rodzimych rozgrywkach oraz Lidze Europy widać, że klub pod wodzą legendarnego angielskiego piłkarza zalicza sukcesywny progres. Sprawdzamy, jak przebiegły ponad dwa lata pracy Gerrarda w Szkocji i co zmienił w klubie.
Wzmocnienia ze znanego rynku
Sprowadzając na Ibrox Stadium nowych piłkarzy, Steven Gerrard chwytał się raczej sprawdzonych rozwiązań i stawiał na piłkarzy występujacych w Premier League. To stamtąd przychodziła znaczna część zawodnik zasilających Glasgow Rangers. Na początku pracy w Szkocji Gerrard uznał, że w jego zespole musi brakować doświadczenia. Do klubu trafili bowiem tacy gracze jak 36-letni bramkarz Allan McGregor, 34-letni Steven Davies, 36-letni Jermain Defoe czy też 38-letni Gareth McAuley. W 2018 roku postawiono również na chorwacki zaciąg, w skład którego weszli Borna Barisić, Nikola Katić oraz Eros Grezda. Dwaj pierwsi zawodnicy do tej pory występują w zespole.
Strategia transferowa specjalnie nie zmieniła się w kolejnych dwóch okienkach. Nowe nabytki w większości miały za sobą grę na angielskich boiskach. Dwaj najdrożsi zawodnicy kupieni przez Gerrarda to Ryan Kent (7,2 mln euro), który do Rangersów dołączył z Liverpoolu oraz Kemar Roofe (5 mln euro). Co prawda napastnik trafił na szkockie boiska z Anderlechtu Bruksela, lecz wcześniej reprezentował barwy szeregu angielskich drużyn, występując między innymi w Leeds United prowadzonym przez Marcelo Bielsę.
Co ciekawe, transfer wspomnianego Kenta to nie jedyny przypadek pozyskania zawodnika z Liverpoolu. Z Anfield do Rangersów przybył również m.in. Ovie Ejara czy Jon Flanagan. Widać zatem, że Gerrard niczym Piotr Świerczewski uruchomił swoje liczne kontakty i ściągnął na Ibrox Stadium paru piłkarzy, którzy jemu bardzo się przydali, a dla Liverpoolu okazali się zbędni. Sytuacja win-win dla obu klubów.
Każdemu kto planuje wejść do kasyna lub postawić zakład u bukmachera, radzimy mieć tę książkę pod ręką.
Taktyka
Patrząc całościowo na taktykę preferowaną przez Stevena Gerrarda, widać, że w swoim nastawieniu Anglik jest wyjątkowo elastyczny. Od momentu przejęcia sterów na Ibrox Stadium, menedżer wybiera ustawienie 4-1-4-1, 4-2-3-1 lub 4-3-3. Najczęściej preferuje dwa ostatnie, aczkolwiek robi to naprawdę wymiennie. Wystarczy powiedzieć, że w ostatnich czterech ligowych meczach stosował raz jedno ustawienie, a raz drugie. W meczu Ligi Europy ze Standardem Liege, Gerrard wybrał wariant 4-3-3, co jednak nie oznacza, że podobnie będzie w starciu z Lechem Poznań.
Rozwój w Lidze Europy
Stopniowy i konsekwentny rozwój drużyny idealnie pokazuje uczestnictwo w rozgrywkach Ligi Europy na przestrzeni ostatnich trzech sezonów. Na starcie przygody Gerrarda w Glasgow, ekipa z trudem zakwalifikowała się do fazy grupowej. Kłopoty pojawiły się nie tylko podczas rywalizacji z chorwackim NK Osijek czy rosyjskim FK Ufa. Nawet w pierwszej rundzie eliminacji, kiedy to zespół mierzył się z macedońskim FK Skhupi, Rangersi nie zaprezentowali wybitnej formy. Wiadomo, że tak wczesny etap rozgrywek nie wymaga od piłkarzy stuprocentowego zaangażowania, jednakże bezbramkowy remis w rewanżowym starciu na pewno chluby nie przynosi.
Faza grupowa obnażyła wszystkie niedociągnięcia, których w tak krótkim czasie nie zdołał naprawić nowy menedżer. W rywalizacji z Villarrealem, Rapidem Wiedeń oraz Spartakiem Moskwa udało się wygrać zaledwie raz, co skutkowało zakończeniem przygody z rozgrywkami międzynarodowymi na tym właśnie etapie.
Rok spokojnej pracy z zawodnikami zaowocował znacznie lepszą kampanią w Europie w sezonie 2019/20. Eliminacje przebiegły już zdecydowanie łatwiej. Pokazuje to choćby mecz trzeciej rundy z FC Midtjylland. Zespół, który obecnie rywalizuje w rozgrywkach Ligi Mistrzów, został wręcz zdeklasowany przez Rangersów. Szkoci zaaplikowali łącznie rywalom aż siedem bramek. Jak doskonale pamiętamy, w decydującym o awansie do fazy grupowej dwumeczu, klub z Ibrox Stadium wyeliminował Legię Warszawa. Piłkarze ze stolicy Polski toczyli z Rangersami wyrównany bój, lecz za sprawą gola Alfredo Morelosa w samej końcówce rewanżu to Szkoci ponownie mieli okazję do zaprezentowania swoich umiejętności w Europie.
Alfredo Morelos vs Legia Warsaw (2019) pic.twitter.com/CHq6UwbGEo
— Rangers Culture (@RangersCulture) April 19, 2020
Z okazji tej skorzystali w naprawdę dużym stopniu. Nie tylko zdołali wyjść z trudnej grupy, w której znaleźli się razem z FC Porto, Feyenoordem Rotterdam oraz Young Boys Berno, ale też bez większych przeszkód wyeliminowali w 1/16 finału Bragę, wygrywając z Portugalczykami oba mecze. Rangersi zostali wyeliminowani dopiero w starciach z Bayerem Leverkusen (1:3, 0:1).
Zdecydowanie najjaśniejszą postacią w szeregach Rangersów okazał się wówczas wspomniany już Alfredo Morelos. Kolumbijczyk strzelił w fazie grupowej aż sześć bramek, dzięki czemu był liderem strzelców rozgrywek do momentu rozpoczęcia fazy play-off. Osiągnięcie to może niezbyt prestiżowe, ale trzeba przypomnieć, że więcej goli w ostatecznej klasyfikacji zdobyło jedynie dwóch graczy – Bruno Fernandes oraz Romelu Lukaku – czyli zawodnicy, którzy są przynajmniej półkę wyżej od Morelosa, jeśli chodzi o dotychczasowe osiągnięcia oraz piłkarską jakość i umiejętności.
W bieżącym sezonie Morelos również należy do najlepszych graczy w drużynie, jeśli chodzi o liczby w ofensywie. Przegrywa jednak w tym aspekcie z prawym obrońcą, Jamesem Tavernierem. 28-letni Anglik jest prawdziwym ewenementem. Grając na prawej stronie defensywy osiąga wręcz zawrotne statystyki. W dwunastu meczach Tavernier zdobył aż pięć bramek i zaliczył taką samą liczbę asyst! To właśnie były piłkarz m.in. Newcastle United jest obecnie najlepszym strzelcem zespołu w Scottish Premiership. Patrząc na jego liczby, nie może dziwić, że Anglik jest zapatrzony w grę bocznych obrońców Liverpoolu – Trenta Alexandra-Arnolda oraz Andrew Robertsona. To właśnie na nich wzoruje się Tavernier. Liczby z początku sezonu wskazują, że jak na razie idzie mu to całkiem nieźle.
“Mogą nas skrzywdzić”. Tylko jak?
Steven Gerrard przed dzisiejszym meczem z Lechem Poznań odniósł się do występu “Kolejorza” w meczu z Benficą.
– Bardzo uważnie obserwowałem ten mecz. Był to otwarty pojedynek, w którym mogło paść więcej bramek. Przypominał trochę mecz koszykówki z ciągłymi atakami. Musimy uważać na kontrataki i być zorganizowani. Jeśli tego nie zrobimy i zostawimy rywalowi za dużo miejsca, może nas skrzywdzić – ocenia angielski menedżer.
Skrzywdzenie tak dobrze zorganizowanej w defensywie drużyny nie będzie jednak prostym zadaniem. W dwunastu ligowych meczach dowodzona przez niego drużyna straciła zaledwie trzy gole! Dwa z nich straciła w spotkaniu przeciwko Hibernian. Był to jeden z dwóch ligowych meczów Rangersów zakończony remisem. Trzeci gol został strzelony przez ekipę Motherwell, lecz było to już przy stanie 5:0 dla podopiecznych Stevena Gerrarda. Uzyskując tak komfortowe prowadzenie, ciężko zachować stuprocentową koncentrację do ostatniego gwizdka sędziego. Wyłączając zatem mecz z Hibernian, można powiedzieć, że lider Scottish Premiership jest praktycznie nie do ugryzienia przez rywali. Zwycięstwo 2:0 z Celtikiem, odniesione niespełna dwa tygodnie temu na Celtic Park jasno pokazuje, że Steven Gerrard celuje w pierwsze od dziesięciu lat mistrzostwo Szkocji dla Rangersów.
? PRESS CONFERENCE: Steven Gerrard spoke to the media today ahead of Thursday’s @EuropaLeague match at Ibrox. pic.twitter.com/KOPp6KQnrc
— Rangers Football Club (@RangersFC) October 28, 2020
Na tym etapie rozgrywek w poprzednich dwóch sezonach drużyna Gerrarda zdobyła odpowiednio 22 oraz 31 punktów. Wynik z zeszłego sezonu jest bardzo zbliżony do tego z trwającej kampanii (32). Trzeba jednak zaznaczyć, że rok temu Rangersi przegrali z Celtikiem 0:2, i to na własnym stadionie. Teraz w takim samym stosunku udało się wygrać. Co jeszcze istotniejsze, dokonali tego na terenie rywali.
Następca Jurgena Kloppa?
Kontrakt Stevena Gerrarda z Rangersami obowiązuje do końca maja 2024 roku. Włodarze szkockiego klubu stawiają na długofalowy projekt, który charakteryzuje się regularnym rozwojem i poprawianiem osiąganych wyników. Tak obiecująca praca na Ibrox z pewnością nie uszła uwadze właścicieli Liverpoolu. Gdy Jurgen Klopp postanowi zakończyć pracę na Anfield, Gerrard wydaje się być idealnym kandydatem na jego następcę. Zwłaszcza, jeśli w bieżącym sezonie zdetronizuje w ligowych rozgrywkach Celtic oraz osiągnie niezłe wyniki w Europie. Jest to jak najbardziej prawdopodobny scenariusz.