Legia vs Lech. Porównujemy składy!

08.11.2020

Pierwszy dzień października 2020 dniem, który rozdzielił Legię i Lecha na jakiś czas. Warszawianie chwilę wcześniej zatrudnili Czesława Michniewicza, ale nic to nie dało w starciu z Karabachem. Lech z Dariuszem Żurawiem za sterami ograł Charleroia i awansował do Ligi Europy. Kilka dni później jedni i drudzy sprzedali swoje największe perełki do Brighton. Różnica była taka, że Lech wycisnął Anglików jak cytrynę, a Legia oddała po promocyjnej cenie. Dzisiaj spotkanie określane od kilku lat derbami Polski. Kto wygra? Sprawdzaliśmy „11” obu ekip.

Ze względu na to, że jesteśmy w trakcie komplet nieprzewidywalnego sezonu, pod kątem kadrowym. Zdecydowaliśmy się na porównanie ekip według składów z ostatnich meczów i tych, które najprawdopodobniej wyjdą na boisko dzisiaj, choć nie gwarantujemy, że tak będzie, skoro koronawirus bardzo mocno utrudnia w zestawieniu najmocniejszego składu.

Artur Boruc vs Filip Bednarek

Trudno obu panów porównywać. Jeden z ogromnymi osiągami, a drugi przychodził jako osoba po wielu spędzonych latach w Holandii, jako starszy, ale mniej znany brat Jana, no i raczej mało kto, co o nim wiedział. Dzisiaj wiadomo, że to solidny golkiper, ale z tendencją do przyprawiania trenera o zawał. Tak było chociażby ostatnio przeciwko Standardowi. Trudno go winić o straconego gola, ale po chwili mógł w irracjonalny sposób dać drugiego gola rywalowi. Tak się nie stało, ale przynajmniej raz w meczu Bednarek daje takie zapalniki. Boruc to raczej ostoja spokoju. Nie gra tak ryzykownie, ale mowa o kimś, kto zdecydowanie daje spokój swojemu zespołowi w tyłach.

Gdyby jednak patrzeć po statystykach, to na dzisiaj Bednarek i Boruc są lepsi tylko od golkiperów Podbeskidzia i Piasta, czyli dołu tabeli. Zerkamy na Ekstrastats.pl, a tam bramkarz poznaniaków obronił 59,3% strzałów, a były reprezentant Polski jest nieznacznie lepszy – 60%.

Wynik: 1:0 dla Legii

Obrona

Legia: Juranović, Lewczuk, Jędrzejczyk, Mladenović
Lech: Czerwiński, Satka, Rogne, Puchacz

W przypadku Legii nie było tutaj najmniejszych kłopotów z zestawieniem linii obrony. Taka defensywa wydaje się być żelaznym punktem warszawskiego zespołu w kolejnych spotkaniach. Poznaniacy mieli nieco więcej perturbacji w ostatnich tygodniach. Kibice mogli obejrzeć nawet duet Dejewski i Crnomarković na środku obrony, ale wydaję się, że właśnie tak wygląda najmocniejsze zestawienie. Oczywiście nie jest wykluczone, że Tymoteusza Puchacza raz będziemy oglądać w roli obrońcy, a raz skrzydłowego. Tutaj zdecyduje taktyka i potrzeby. Jednak patrząc na występ przeciwko Standardowi Liege, trzeba uczciwie powiedzieć, że w takiej dyspozycji przydałby się nawet w pierwszej reprezentacji!

Jak można porównać te ekipy? Wydaje się, że środek defensywy solidniejszy po stronie Legii. Z drugiej strony ktoś wyciągnie Arturowi Jędrzejczykowi koszmarnego babola przeciwko Śląskowi. Na pewno stoperzy Lecha są w stanie zrobić więcej z piłką przy nodze, ale muszą uważać na dośrodkowania. Te ich, choćby w Lidze Europy, zaskakiwały, a to zły znak przed starciem z Tomasem Pekhartem.

Trudno było wydać jednoznaczny wyrok, ale gdybyśmy mieli wybrać swoją optymalną jedenastkę, prawdopodobnie boki obrony stanowiliby lechici, środek legioniści. Remis

Wynik: 2:2

Siła Lecha

Lech: Moder, Pedro Tiba, Dani Ramirez
Legia: Slisz, Gwilia, Domagoj Antolic

W teorii można byłoby to rozwinąć jako zdecydowane 3:0 dla Lecha. Jednak to są zupełnie inne linie pomocy w obu przypadkach. W Lechu nie ma typowej szóstki. Czy Moder, czy Tiba będą bliżej środkowych obrońców, to na pewno trudno ich nazwać takimi defensywnymi pomocnikami z krwi i kości. Tu nie ma sytuacji, jak w Sevilli, gdy Grzegorz Krychowiak po odbiorze oddawał piłkę Everowi Banedze. Tutaj każdy z nich może zrobić duży użytek ze swojej gry ofensywnej. Tiba odpowiada bardziej za spokój, regulowanie tempa gry, Moder za wejścia z drugiej linii oraz kapitalne strzały z dystansu, zaś Ramirez to ostatnie podania w stronę Ishaka lub wbiegających skrzydłowych.

Łatwo nie było zdecydować, ale wydaje się, że w tej formacji jest zdecydowanie największa różnica jakości na korzyść Kolejorza. To nie jest tak, że nie cenimy Slisza, Gwilii czy Antolicia, bo w perspektywie naszej Ekstraklasy to jest topowy środek pola, ale na ten moment nikt nie ma lepszego tercetu w środku pola od Lecha i basta!

Wynik: 3:0 dla Lecha

Młodość vs doświadczenie

Lech: Kamiński, Skóraś
Legia: Wszołek, Luquinhas

Przede wszystkim bardzo trudno wskazać duet z Legii. Może być Wszołek i Valencia, ale równie dobrze mogłaby wyjść para Luquinhas i Kapustka. Wydaje się jednak, że były gracz Polonii Warszawa to pewniak i do niego będzie dobierany kolega. Stawiamy na Brazylijczyka. W Lechu znacznie młodszy duet. Jakub Kamiński to pewniak, Michał Skóraś znajduje się w cieniu swoich utalentowanych młodych kolegów, ale i on miał swoje pięć minut w czwartek.

Z tego kwartetu najbardziej efektowny jest Luquinhas. Brazylijczyk może być skrzydłowym, który zejdzie do środka, ale równie dobrze można go włożyć w rolę „10”. Tam może nie będzie czuł się jak rozgrywający, ale spokojnie da sobie radę. Bardzo ciekawie wyglądają jego liczby. Bez gola, z jedną asystą i aż czterema asystami drugiego stopnia!

Gdyby trener Żuraw chciał odpowiedzieć podobnym profilem piłkarza, musiałby sięgnąć po Filipa Marchwińskiego. Jakub Kamiński to gracz zdecydowanie bardziej stonowany. Niedawno opowiadał w rozmowie z Łukaszem Wiśniowskim i Kubą Polkowskim na kanale Foottruck, że lubi proste granie bez kombinowania. A że przynosi efekty? Tym lepiej.  W nieco innej skali, ale podobnie wygląda Wszołek. To gracz, który może nie ma zbyt szerokiego spektrum dryblingu, ale dzięki swoim walorom fizycznym swoje zrobi. Na dzisiaj gol i dwie asysty.

Wynik: 1:1

Bardzo skuteczni i kompletnie różni

Lech: Ishak
Legia: Pekhart

Dwie kompletnie odmienne 9. Gdyby mecz odbywał się kilka miesięcy wcześniej i byłby pojedynek Tomas Pekhart vs Christian Gytkjaer, moglibyśmy idealnie przyłożyć kalkę i porównać ich 1:1. Teraz jedyne, co ich łączy to pozycja oraz strzelane gole. Trzeba im oddać, są niezwykle skuteczni!

Czech strzelił 8 goli ligowych oraz jednego w Lidze Europy.
Szwed 4 gole w lidze i 7 w Lidze Europy

Być może właśnie to, że Ishak dawał gole w Europie, a Pekhart nie było jednym z powodów, dla których oba zespoły są w tym miejscu, w którym są. Przede wszystkim Ishak to napastnik, z którym można grać w piłkę, jakkolwiek dziwnie to zabrzmi. Teoretycznie powinno to dotyczyć każdego, zwłaszcza w obecnej piłce, ale nie zawsze tak jest. Taki Gytkjaer był inny, więc bazował na podaniach od kolegów. I właśnie podobnie jest z Pekhartem. Napastnik silny, wysoki, ale jeśli nie dostanie dobrych dograń ze skrzydeł, raczej daleko nie zajedzie. Stąd między innymi aż 5 goli w lidze po strzałach głową! Póki co jednak takowe dostaje. Raz Juranović, raz Mladenović, czasem skrzydłowi. W każdym razie to działa.

Dlatego musimy rozdzielić dwie sprawy. Piłkarsko lepszy jest Szwed, ale Czech ma większy wpływ na Legię. W końcu 8 jego goli to udział przy 2/3 bramek Legii. Wg wspomnianego Ekstrastats.pl bardziej uzależniony jest tylko Piast od Michała Żyry i Stal Mielec od Macieja Domańskiego.

Wynik: 1:1

Łącznie: 7:5 dla Lecha

Ławka rezerwowych

No cóż tutaj wszystkich zawodników wymieniać nie będziemy, jednak uczciwie trzeba przyznać, że w podstawowym składzie Lech był wyraźne lepszy, tak przewaga ławki Legii jest bardzo znacząca nad Lechem. Przede wszystkim mowa o dużo dłuższej ławce. No i ławce, która jest solidna jakościowo. Zakładając, że wszyscy są zdrowi Czesław Michniewicz ma większy wybór. Gdy Legia wychodzi takim składem, jaki zaprezentowaliśmy, wówczas mamy do dyspozycji Jose Kante czy Macieja Rosołka do ataku, Luquinhasa i Kapustkę na skrzydła lub „10”, a nie zapominajmy o ostatnich kłopotach zdrowotnych Michała Karbownika, który pewnie wygryzłby któregoś z kolegów ze składu. Jest jeszcze Andre Martins jako opcja.

Lech ma największy kłopot w środku pola. W zasadzie jedynym zmiennikiem tam jest… Karlo Muhar. Jednak jego obecność oznacza pozbawienie się ofensywnych atutów i nieco bardziej defensywne nastawienie. Od biedy można tam wystawić Filipa Marchwińskiego czy Michała Skórasia, ale nikt na tym nie skorzysta – ani Lech, ani zawodnicy. Do tego Sykora, Awwad i Kaczarawa. Generalnie niezbyt bogato, jak na drużynę, która zapewniła sobie dodatkowych sześć meczów z tytułu Ligi Europy.

Nieco lepiej wygląda to w tyłach, ale też trzeb wziąć pod uwagę zdrowie. Rogne, co rusz jest kontuzjowany, więc wchodzi Crnomarković i wtedy zostaje Dejewski. Ukraiński duet bocznych obrońców też nie jest najmocniejszego zdrowia, co jest sporym utrudnieniem, mimo że personalnie wygląda to nieźle.

Mały plus dla: Legii

Sumujemy wszystko i wychodzi, że Lech – mimo krótkiej ławki – jest na dzisiaj zespołem lepszym. Ma więcej jakości czysto piłkarskiej, którą potrafi wykorzystać w otwartych spotkaniach. I to może być klucz do wszystkiego. Pytanie, co zrobi trener Czesław Michniewicz. Wszyscy wiedzą, że bardzo dobrze potrafi zorganizować zespół w defensywie, tyle że w Warszawie sama gra w tyłach nie wystarczy. Kibice chcą wygrywać, a najlepiej wysoko. Legia zagra u siebie, co nawet bez kibiców zobowiązuje do odważniejszej gry.

Z drugiej strony na to czeka Dariusz Żuraw i spółka. Kto oglądał mecze ligowe Lecha i porównywał do pucharowych, ten widział, jak Kolejorz się męczył. Dla nich rywal ustawiony głęboko często jest katorgą. Bardziej ofensywna Legia dla Lecha będzie dobrą informacją. Mieć czy być – taki wybór przed trenerem Michniewiczem.