Mocna czwórka Piątkowskiego. Poważne egzaminy jednak dopiero przed nim

28.03.2021

Michał Helik zawalił swój reprezentacyjny egzamin. Tego samego nie można powiedzieć o Kamilu Piątkowskim. Choć też przedmiot, który zdawał w niedzielę obrońca Rakowa Częstochowa był o niebo łatwiejszy, aniżeli jego rywala do miejsca w pierwszym składzie drużyny narodowej.

Jacek Bąk w rozmowie z nami podkreślał, że piłkarz Barnsley kompletnie nie rozumiał się z Janem Bednarkiem. Brakowało zagrania, szwankowała współpraca, obaj gracze również mieli problem z asekuracją siebie nawzajem. Efektem tych błędów były aż trzy stracone przez Polaków gole w rywalizacji z Węgrami.

Spokój przede wszystkim

Piątkowski z kolei w meczu z Andorą na środku obrony występował w parze z Kamilem Glikiem. Ciekawostką jest fakt, że powołanie 20-latka tłumaczono tym, że idealnie odnajdywałby się w systemie z trójką defensorów, poza tym gra wysoko i znakomicie wyprowadza piłkę z własnej połowy. Tymczasem z Andorą, Paulo Sousa niespodziewanie zdecydował się na ustawienie z czwórką defensorów. Urodzony w Jaśle gracz z kolei początkowo wcale nie kwapił się do dalekich zagrań.

Mecz zaczął spokojnie. Początkowo większość piłek kierował do najbliżej ustawionego kolegi z kadry, a zatem albo do Glika albo do Bartosza Bereszyńskiego. Raz, naciskany przez jednego z rywali pośliznął się, ale szybko wstał i zdołał zażegnać niebezpieczeństwo. Im dłużej trwało jednak spotkanie przy ul. Łazienkowskiej, tym Piątkowski czuł się pewniej. Zaczął pojawiać się w polu karnym rywali i w 38. minucie, gdyby tylko był ciut lepiej ustawiony, mógł nawet oddać strzał na bramkę Ikera Alvareza. Wcześniej na prawym skrzydle dalekim podaniem próbował uruchomić Kamila Jóźwiaka. Raz posłał też długie, prostopadłe podanie do Krzysztofa Piątka. Napastnik Herthy doszedł co prawda do futbolówki, ale chwilę później sfaulował pilnującego go obrońcę.

Walka z samym sobą

W drugiej połowie, zawodnik, który od lipca reprezentował będzie barwy RB Salzburg grał już jak prawdziwy rutyniarz. Zaprezentował spokój w tyłach, w dalszym ciągu próbował również kilku odważniejszych podań do przodu. – Debiut na duży plus – ocenił jego występ, komentujący mecz dla TVP Sport, Marcin Żewłakow.

Oczywiście trudno po tym występie wyciągać też jakieś daleko idące wnioski. Andorczycy bowiem na bramkę Wojciecha Szczęsnego oddali ledwie jeden strzał. Prawda jest też taka, że Piątkowski zamiast z rywalami, walczył w niedzielę przede wszystkim…z samym sobą. Mimo klasy przeciwnika, koszulka z orłem na piersi mogła dla niego bowiem ważyć zbyt dużo. Tak jednak nie było. Do tego zaliczył cenne 90 minut w parze z Glikiem, nauczył się gry z obrońcą Benevento Calcio, poznał schematy i nawyki pozostałych kolegów z reprezentacji. Powstrzymanie ataków rywala tym razem zeszło na dalszy plan.

Pierwszy egzamin na reprezentacyjnym uniwersytecie Piątkowski zaliczył zatem na mocną czwórkę. Nie może jednak obrosnąć w piórka, gdyż był to jeden z łatwiejszych przedmiotów. Poza tym, czwórka w indeksie wcale nie musi mu zagwarantować promocji do składu na mecz z Anglią.