Dlaczego polski piłkarz nie prowadzi piłki?

05.07.2021

Z pozoru absurdalne pytanie. Przecież prowadzenie piłki to absolutna podstawa. Coś, czego uczą się najmłodsze dzieci na treningach. Pierwsza umiejętność, którą każdy zawodowy piłkarz zna najdłużej. Niby nic specjalnego, a jak się okazuje w naszych warunkach wciąż sprawiające spore kłopoty.

– Po co się kiwasz?
– Cały czas holuje, zamiast podać
– Kiwaj się dalej, to zaraz stracisz
– Nie prowadź tyle pod własną bramką

Każdy zderzył się z tymi zwrotami. Bez względu na to czy był uczestnikiem meczów, czy obserwatorem. Z perspektywy krzyczącego to tylko niewinne „wskazówki”, które zachęcają do ostrożniejszej gry. Niestety rozłożone w dłuższym czasie potrafią wyrządzić sporą krzywdę i… zabić chęci do gry.

Dlaczego?

Powód bardzo prosty. Od małego jesteśmy uczeni, by podanie było najważniejszym rozwiązaniem wszystkich boiskowych kłopotów. Pół biedy, jeśli do tych podań jesteśmy zachęcani, gdy mamy kilkanaście lat. Gorzej, gdy podanie ma być zawsze najlepszym rozwiązaniem od najmłodszego.

Gdzie nie pójdziesz na mecze dzieci, najczęstszym słowem jest „podaj”. Trenerzy, rodzice zachęcają do podań. Oczywiście w myśl zasady – piłka jest szybsza od zawodnika. Mają w tym rację, ale myślą kategoriami piłki seniorskiej.

Kiedy dzieci mają się nauczyć tego prowadzenia i indywidualnej gry? Właśnie, gdy są najmłodsze. Wtedy piłka dziecięca to sport… indywidualny. Oczywiście trenują w zespołem, grają mecze w drużynie, ale kwestie grupowe i zespołowe w pierwszych latach szkolenia są praktycznie pomijane, a w następnych stanowią niewielki wycinek procesu treningowego. Zresztą patrząc po liczbie zawodników na boisku mamy jasną odpowiedź. Żaki grają 5 na 5, orliki 7 na 7, młodzicy 9 na 9, a dopiero od trampkarza, czyli kategorii U14 wchodzimy w 11 na 11 i pełnowymiarowe granie.

Trzeba jednak pamiętać o bardzo ważnym aspekcie najmłodszych kategorii wiekowych. Słowo klucz tutaj to…

Egocentryzm

Ta cecha w dorosłym życiu jest postrzegana jako negatywna. Zaglądamy do słownika języka polskiego. – Człowiek oceniający wszystko z własnego punktu widzenia – możemy przeczytać. Tyle że u dzieci jest czymś… naturalnym. Każde dziecko jest małym egocentrykiem. Najgłębszy jest on do 7-8. roku życia. Jedne dzieci szybciej z tego okresu wyjdą, inne później. To jednak nie oznacza, że pierwsze się szybciej rozwija, drugie wolniej. Ot, po prostu każdy reaguje na pewne sytuacje wokół siebie inaczej.

Właśnie ten egocentryzm trzeba mieć na względzie planując treningi dzieci. Oczywistym jest, że zaplanujemy grę 3×3, a może większą. Obrazek zazwyczaj będzie zawsze taki sam – wszyscy chcą mieć piłkę. Dziecko wówczas postrzega świat w bardzo prosty sposób – „ja i piłka”. Coś, co dla nas dorosłych jest oczywistym, dla nich będzie kompletną abstrakcją. Za kilka lat sytuacje boiskowe 2×1 czy 3×1 będą rozwiązywać za pomocą podań, tutaj pójście w drybling jest czymś normalnym i dominującym w takich momentach. Jak więc kształtować to prowadzenie piłki?

1 na 1

Metod na naukę prowadzenia piłki jest całkiem sporo. Od tych, w których małe dzieci prowadzą pomiędzy pachołkami, po gry 1 na 1, gdzie nie mają innej możliwości niż prowadzenie przed strzałem do bramki. Podstawą treningu dzieci, które już w miarę potrafią prowadzić piłkę, powinna być gra 1 na 1. Jest na to kilka powodów.

  1. Rywalizacja = ciekawość: dzieci bardzo szybko zniechęcają się i nudzą kolejnymi ćwiczeniami. Jest odstępstwo od tego. Możliwość rywalizowania. Jeśli mam w miarę wyrównanego przeciwnika, mogę z nim rywalizować o to, kto lepiej drybluje i w ostateczności strzela gole
  2. Zaangażowanie: skoro rywalizują, bardziej się angażują w swoje zadania.
  3. Odwzorowanie tego, co je czeka w trakcie meczów: trenerzy zgodnie powtarzają – na boisku nie mijamy pachołków, tylko mamy przeciwników. A ten wystawi nogę, będzie się przepychał, złapie za koszulkę i będzie nas gonił, a to zalążek do trzeciego punktu.
  4. Presja czasu: prowadząc piłkę między pachołkami raczej nie ma rywalizacji – chyba że się z kimś ścigamy – więc wykonujący wcale nie musi się spieszyć. Przy grze 1×1, bardzo powolne wykonanie kończy się stratą piłki.
  5. Różnorodność sytuacji: gier 1×1 i ich modyfikacji są setki, a może tysiące. Każdy może dowolnie modyfikować ten środek treningowy. Nasz podopieczny może mieć przeciwnika z przodu, z boku czy tyłu. Krótko mówiąc wracamy do punktu trzeciego.
  6. Kreatywność: możemy podsunąć różne rozwiązania, czytaj: konkretne zwody, ale ostatecznie to uczestnik tej gry podejmuje decyzje i może wynaleźć swój zwód.
  7. Odpowiedzialność: jesteś sam i ty o wszystkim decydujesz. Jeśli wygrasz pojedynek, to wyłącznie dzięki sobie. Jeśli przegrasz, nie możesz nikogo obwinić, że nie pobiegł i nie zabrał piłki za ciebie. W trakcie większych gier każdy może schować się za lepszymi kolegami. Tutaj jest sam i wtedy widzimy większy obraz zawodnika.

Można powiedzieć, że nawet przepisy gry u najmłodszych wspierają takie postępowanie. Auty są wykonywane nogami z możliwością wprowadzenia piłki do gry. Bramkarze też mają możliwość podania lub samemu ruszenia z piłką w stronę bramki przeciwnika. Te zasady nie wzięły się znikąd i warto o tym pamiętać następnym razem, gdy ktoś zechce nakazać swojemu dziecku, podopiecznemu podanie zamiast prowadzenia.

Prowadzenie prowadzeniu nierówne

W teorii każdy piłkarz prowadzący piłkę ma jeden cel – zdobycie bramki. Jednak każdego prowadzenie jest narzędziem do tego celu. Wyjmiemy z tego grona bramkarzy, gdyż to – w piłce seniorskiej – bardzo specyficzna pozycja. Obrońcy podejmują spore ryzyko w momencie prowadzenia piłki, ale może się ono bardzo opłacić. Przecież coraz więcej obrońców potrafi zainicjować akcje. Albo wprowadzą piłkę linię wyżej, albo zaangażują rywala do nich. Wówczas pojawiają się wolne przestrzenie za plecami przeciwnika.

Naturalność

Gdy widzimy, jak prowadzi piłkę środkowy pomocnik albo skrzydłowy, raczej jest to dla nas kompletnie normalne. Oni odpowiadają za grę ofensywną, więc u nich piłka ma się trzymać nogi. Zerknijmy na dwa polskie przykłady.

Pierwszy to zdobywanie terenu w ataku pozycyjnym. W roli głównej Mateusz Musiałowski i jego gol w barwach Liverpoolu U18 przeciwko Newcastle. Utalentowany Polak dostał piłkę w środku pola, gdy sytuacja nie była przesadnie korzystna dla jego zespołu. Ruszył w stronę bramki, poradził sobie z pięcioma(!) rywalami i strzelił pięknego gola. Poszedł do końca, gdyż nie miał zbyt wielu partnerów przed sobą. Nie musiał jednak przerywać akcji, tylko dzięki swoim umiejętnościom poszedł do przodu.

Podobnie sytuacja ma się w kontrataku. Zerknijcie na poniższą sytuacje z meczu towarzyskiego Wisły Kraków.

Zapewne nie brakowało głosów, którzy w myślach „kierowali” Piotrem Starzyńskim, by ten podał szybciej do przodu. Nie zdecydował się na to, mimo niezłych ruchów bez piłki swojego kolegi. Po prostu wykorzystał wolną przestrzeń przed sobą, brak ataku rywala i strzelił gola. Wygląda na bardzo proste, ale mógł przecież wybrać opcje podania i pójścia za akcją. Może efekt byłby ten sam, ale wybrał inaczej i z perspektywy powtórek, wydaje się, że to było coś kompletnie naturalnego. Albo powinno być naturalne!

Obrońcy robią różnicę

Kolejny przykład z polskiego podwórka. Oczywiście chodzi o kontratak, więc można przywołać nieco Starzyńskiego. Tutaj jednak w roli głównej Kamil Piątkowski. Nowy zawodnik Red Bulla Salzburg pokazał, ile znaczy prowadzenie piłki przeciwko Wiśle Kraków. Bardzo długo miał ją przy nodze, a podał dopiero w momencie, gdy skupił na sobie uwagę jednego z rywali.

To właśnie w dzisiejszych czasach jedna z kluczowych umiejętności obrońców, gdy jego drużyna ma piłkę. Podanie wprowadzające także, ale prowadzeniem piłki można zrobić bardzo dużą krzywdę rywalowi. Nadal niestety wielu obrońców albo nie chce, albo nie może – zakaz od trenera – ruszyć z piłką do przodu. Często wygląda to absurdalnie, gdy przed nim jest 10-15 metrów wolnej przestrzeni, a na połowie rywala wszyscy koledzy szczelnie kryci przez rywala. Wówczas aż się prosi, by skorzystać z podstawowej umiejętności dla piłkarza, o której nadal się zapomina.

W naszej piłce taki Piątkowski jest jednym z nielicznych, który nie boi się tego zrobić i potrafi poprowadzić z linii obrony piłkę wyżej. Jednak warto pooglądać mecze najlepszych lig tylko pod tym kątem. Wtedy przekonacie się, jak chętnie ryzykują najlepsi i dlaczego warto w ten sposób grać.