Koźmiński a Kulesza – jak przemawiać i po co?
Jak przemawiać?
Wychodzi na to, że przemawiać należy przede wszystkim za zamkniętymi drzwiami, żeby przekonać do siebie baronów, którzy będą później głosować. Tę lekcję doskonale odrobił Cezary Kulesza i wiadomym było to, że dzisiaj wygra. Zresztą, niech to potwierdzi stosunek głosów, który wyniósł 92:23. Napisać, że to była miażdżąca przewaga, to nic nie napisać.
Cezary Kulesza o wiele gorzej zaprezentował się na mównicy, niż jego przeciwnik. Jego przemówienie było krótkie i kurtuazyjne. Były Prezes Jagiellonii był pewien wygranej, więc nie chciał odpalać fajerwerków tylko ze spokojem przyjąć nominację na nowe stanowisko.
Można powiedzieć, że to niesprawiedliwe i może być żal Marka Koźmińskiego, którego dopadła frustracja, czego dowodem było jego wystąpienie.
Leo Darek, why?
Kiedy słyszeliśmy pytania Koźmińskiego skierowane w stronę Dariusza Mioduskiego, przypomniała nam się reklama banku, sprzed paru ładnych lat, w której to Leo Beenhakker na pytanie „Why?” odpowiadał „for money”. Dariusz Mioduski mógłby odpowiedzieć podobnie kandydatowi na Prezesa PZPN. U niego odpowiedź zapewne brzmiałaby „for power” (z ang. „dla władzy”). Wiadomym było, że Prezes Legii będzie obstawał za kandydaturą byłego Prezesa Jagiellonii, ale to i tak zdziwiło Koźmińskiego, który wytknął bojkot spotkania jego z klubami Ekstraklasy. To było chyba najmocniejsze, co powiedział kandydat awizowany przez Zbigniewa Bońka.
Poza tym jego wystąpienie trwało nieco ponad 20 minut, w którym ładnie na slajdach pokazał, jak ważny jest WF, piłka młodzieżowa i masa innych rzeczy, która już zdawała się nie interesować delegatów. Oni wiedzieli na kogo oddadzą głos i zdaje się, że Koźmiński też to wiedział, jednak do końca chciał zachować twarz.
Nie posądzamy o to przegranego, ale miejmy nadzieję, że na koniec dnia Marek Koźmiński nie wcieli się w Zbigniewa Stonogę i nie nagra swojej wersji „nie warto było”.