Paulo Sousa i jego zaskakujące powołania do kadry

23.09.2021

Paulo Sousa odkrył dla reprezentacji Polski Kacpra Kozłowskiego, świetnie odnalazł się przy nim Adam Buksa. Portugalczyk ma też jednak na koncie kilka mało logicznych poczynań przy powołaniach do kadry.

Każdy selekcjoner szukając pomysłu na prowadzoną przez siebie reprezentację decyduje się na eksperymenty ze składem. Każdy selekcjoner ma też do tego jak najbardziej prawo, gdyż to on koniec końców odpowiada za wyniki drużyny. Od tego są też w końcu mecze towarzyskie. W przypadku kilku powołań Paulo Sousy ciężko doszukać się jednak jakichś racjonalnych argumentów.

Rafał Augustyniak

Paulo Sousa zaskoczył już przy swoich pierwszych powołaniach do kadry, gdy na marcowe mecze eliminacji do mistrzostw świata z Węgrami, Andorą i Anglią powołał do drużyny Rafała Augustyniaka. Defensywny pomocnik Urału Jekaterynburg był wprawdzie wówczas podstawowym zawodnikiem swojej drużyny, ale jego klub należał do grona ligowych średniaków, a zawodnik ten, występujący wcześniej w barwach Miedzi Legnica, niespecjalnie dał się też poznać kibicom na polskich boiskach.

Być może Paulo Sousa liczył, że za sprawą ewentualnego odkrycia dla reprezentacji Rafała Augustyniaka zaliczy do niej efektowniejsze wejście. Biorąc pod uwagę, że zawodnik ten rozegrał w kadrze portugalskiego trenera tylko 14 minut z Anglią i więcej się w niej nie pojawił, jego nadzieje okazały się złudne.

Sebastian Kowalczyk

Powołanie na marcowe mecze eliminacji do mistrzostw świata w Katarze nieoczekiwanie otrzymał też Sebastian Kowalczyk z Pogoni Szczecin. Ten wybór Paulo Sousy po czasie również należy rozpatrywać jako niezbyt przemyślany ruch. W marcowej selekcji portugalski trener pominął kosztem gracza Pogoni chociażby Bartosza Kapustkę, który zanotował wówczas kilka udanych występów w barwach Legii.

Sebastian Kowalczyk ostatecznie nie rozegrał w marcowych meczach kadry z Węgrami, Andorą i Anglią ani jednej minuty, nie otrzymując również ponownie powołania do reprezentacji.

Przemysław Płacheta

Przemysław Płacheta to największe zaskoczenie w kwestii powołań Paulo Sousy do reprezentacji Polski. Były gracz Śląska Wrocław znalazł się w kadrze na Euro  choć nie mógł liczyć na regularne występy po transferze do Norwich. W tym samym czasie Paulo Sousa zrezygnował z Sebastiana Szymańskiego, który niemal przez cały sezon przed Euro był podstawowym i często wyróżniającym się graczem Dynama Moskwa.

Ostatecznie Przemysław Płacheta dał się zapamiętać na Euro tylko z tego, że odpuścił krycie Viktora Claessona, który zdobył dla Szwedów bramkę na 3:2 w ostatnim meczu fazy grupowej turnieju, który decydował o dalszych losach „Biało-czerwonych” na mistrzostwach.

Spore zaskoczenie wzbudziło też ostatnie powołanie Przemysława Płachety na październikowe mecze kadry. Wszystko dlatego, że zawodnik Norwich nie zagrał w tym sezonie jeszcze ani minuty, ponieważ dochodził do siebie po zakażeniu koronawirusem.

Arkadiusz Reca

Przy okazji ostatnich powołań do reprezentacji zaskakującym ruchem ze strony Paulo Sousy jest też obecność w kadrze Arkadiusza Recy. W obecnym sezonie rozegrał on tylko pięć minut w barwach Spezii. Ostatnio Arkadiusz Reca był też kontuzjowany, a wcześniej pozostawał bez gry od maja tego roku.

Krzysztof Piątek

Równie zaskakująca jest obecność wśród ostatnio powołanych piłkarzy Krzysztofa Piątka. Napastnik Herthy Berlin ostatni mecz rozegrał bowiem dokładnie 12 maja tego roku, a później długo leczył kontuzję i tak naprawdę dopiero wraca do pracy na pełnych obrotach.

W jego przypadku również można się zastanawiać, czy powoływanie do kadry zawodnika po tak długim rozbracie z piłką ma w tym momencie sens. Zwłaszcza, że miejsca w reprezentacji na październikowe mecze zabrakło dla świetnie spisującego się w Japonii Jakuba Świerczoka.

Ostateczna lista powołań na październikowe mecze Polski z San Marino oraz z Albanią ma zostać ogłoszona przez Paulo Sousę 27 września.