Łukasz Fabiański kończy z reprezentacją. 5 pamiętnych momentów

09.10.2021

Wypełniony Narodowy, mecz eliminacji, a w bramce Łukasz Fabiański. Tak powinno właśnie wyglądać zakończenie reprezentacyjnej kariery przez jednego z najlepszych golkiperów w historii polskiej piłki. Dzisiaj „Fabian” rozegra 57. i ostatni mecz z orzełkiem na piersi. Trochę się wydarzyło od czasu debiutu, więc czas wybrać pięć – naszym zdaniem – najbardziej charakterystycznych momentów!

Krótkie debiuty

Umówmy się, nie było to wydarzenie w scenerii filmowej. Towarzyski mecz z Arabią Saudyjską na trzy miesiące przed mundialem w Niemczech raczej nie był wielkim wydarzeniem. Biało-czerwoni nie bez kłopotów ograli gospodarzy w obecności 2000 kibiców. Wówczas oba gole dla reprezentacji Polski strzelił Łukasz Sosin, gwiazda cypryjskiej piłki. W bramce od początku stał Jerzy Dudek, jednak w 84. minucie doczekaliśmy się debiutu. Miesiąc przed 21. urodzinami między słupki wszedł Łukasz Fabiański. Wówczas z czystym kontem. Co ciekawe towarzyski mecz w Rijadzie odbył się pomiędzy wyjazdem Legii do Wodzisławia Śląskiego a domowym starciem z Pogonią Szczecin. W obu ligowych potyczkach Fabian wystąpił w pełnym wymiarze czasowym!

Na początku maja drugi występ i znowu wejście w końcówce za Jerzego Dudka. Bilans przed mundialem w Niemczech wynosił: 2 występy oraz 16 minut w pierwszej reprezentacji.

Pierwszy mecz o punkty

Co ciekawe Łukasz Fabiański dość długo czekał na swój pierwszy mecz o stawkę. Po Arabii i Litwie, przyszedł czas na ławkę. Później szansę ze Zjednoczonymi Emiratami oraz Estonią czy Węgrami. Dopiero 21 listopada 2007 roku zagrał przeciwko Serbom w eliminacjach do Euro w Austrii i Szwajcarii. Polacy prowadzili na niemal pustej – 5000 kibiców – Marakanie w Belgradzie 2:0. Niestety skończyło się na 2:2.

Obroniony karny i debiut Lewego

Mecz, który zapadł w pamięci wielu kibiców. Reprezentacja Polski rozpoczynała eliminacje do mundialu w RPA. Początek nie zwiastował słynnego monologu Dariusza Szpakowskiego w końcówce spotkania w Słowenii. Po domowym remisie ze Słoweńcami, biało-czerwoni pojechali do San Marino. Miało być łatwo, lekko i przyjemnie, a mogło dojść do kompromitacji. W 4. minucie Łukasz Fabiański musiał bronić rzut karny po fatalnym zachowaniu naszej defensywy. Na szczęście golkiper Arsenalu wygrał pojedynek z Andym Selvą.

Kilkadziesiąt minut później rozpoczęła się inna historia. Robert Lewandowski zmienił Marka Saganowskiego w ataku, zaliczając debiut. Po chwili Lewy rozpoczął strzelanie w kadrze! Po kilku miesiącach odbył się rewanż i w Kielcach nasi reprezentanci zbili San Marino 10:0. Fabiański nie miał roboty, ale z dobrej perspektywy – murawy – obejrzał efektowne i najwyższe zwycięstwo kadry.

Długa przerwa

Łukasz Fabiański miał też sporo kontuzji, które utrudniały regularną grę w kadrze. Dość powiedzieć, że pomiędzy wspomnianym 10:0 z San Marino, a powrotem ze Szwajcarią w 2014 roku minęło 5,5 roku. W tym czasie Fabiański rozegrał… 7 meczów. Miał sporo pecha, ale raz miał szczęście. Tak było w czerwcu 2010 roku. Polacy grali dwa mecze sparingowe na koniec sezonu. Z Serbią Fabiański wyszedł na boisko i było 0:0. Kilka dni później swoją szansę dostał Tomasz Kuszczak w Murcii przeciwko Hiszpanii i… dalej nie trzeba nikomu tłumaczyć.

Kapitalne Euro i… rzuty karne

Zdecydowanie najlepszym czasem dla Łukasza Fabiańskiego było Euro 2016. We Francji jednak rozpoczynał jako „dwójka”. Wojciech Szczęsny w pierwszych meczach na dużych turniejach albo robił błędy, albo miał sporego pecha. Podczas spotkania z Irlandią Północną doznał kontuzji i to był jego koniec podczas turnieju. Do bramki wszedł „Fabian”, który z Niemcami i Ukrainą zachował czyste konto. Ze Szwajcarią nie miał prawa go zachować, bo przewrotka Xherdana Shaqiriego była najwyższych lotów. Potem rzuty karne, w których Fabian nic nie obronił, ale biało-czerwoni wygrali z Helwetami. Podobnie było zresztą z Portugalią. Po tym meczu posypały się gromy na naszego golkipera. Że nie obronił karnego, a nawet nie był bliski tego wyczynu. Patrząc jednak na wynik reprezentacji Polski i to jak sprawę przeżywał sam zainteresowany, raczej mowa o niezbyt rozważnych głosach kibiców.

***

Nie ma wątpliwości, że Łukasz Fabiański to taki zawodnik, który nie ma swoich przeciwników. Poza Robertem Lewandowskim to był najbardziej lubiany przez kibiców reprezentant Polski w ostatnich latach. Wzorowa postawa na boisku oraz poza nim sprawiała, że doczekał się wielkiego grona sympatyków. Z jednej strony szkoda, że już kończy z reprezentacją, ale… pozostawia za sobą kapitalne wspomnienia. Za nim także sporo następców, którzy mają ogromne możliwości, by dokonać podobnych albo jeszcze większych rzeczy z orzełkiem na piersi.