Liga Narodów: Koniec wieńczy dzieło. Przegrywamy z Włochami i… spadamy

14.10.2018

Nie dowieźli remisu… Polska reprezentacja przez większość meczu Ligi Narodów w Chorzowie była wyraźnie słabsza od włoskiej kadry, ale miała furę szczęścia (poprzeczki oraz interwencje Wojciecha Szczęsniego). Fortuna opuściła biało-czerwonych w doliczonym czasie gry, gdy goście z Italii wreszcie strzelili gola po strzale Cristiano Biraghiego z bliskiej odległości. Strzale, który de facto oznacza nasz spadek z Dywizji A Ligi Narodów.

Włosi od pierwszego gwizdka ruszyli do ofensywnej gry. Już w premierowej minucie meczu Jorginho strzelał sprzed pola karnego i trafił w poprzeczkę. Kolejne akcje też należały do Azzurrich, ale albo brakowało im precyzji, albo biało-czerwoni ratowali sytuację. Jak na przykład Kamil Glik w 9. minucie, gdy błąd popełnił Jan Bednarek.

Potem tempo gry siadło, ale nadal aktywniejsi byli piłkarze włoskiej reprezentacji, którzy dawali kolejne okazje do wykazania się bramkarzowi Juventusu Turyn. Najpierw Lorenzo Insigne trafił w poprzeczkę, a kilka minut później Wojciech Szczęsny wygrał pojedynek sam na sam z Jorginho.

W odpowiedzi pierwszą składną akcję przeprowadzili Polacy, ale strzał Arkadiusza Milika został zablokowany przez jednego z włoskich defensorów. Potem mogliśmy już mówić tylko o dużym szczęściu, bo Szczęsny tuż przed przerwą uratował swoją drużyną znakomitą interwencją przy strzale Insigne.

W przerwie selekcjoner Jerzy Brzęczek zrobił to, o czym kibice na trybunach Stadionu Śląskiego mówili już po pół godzinie gry. Na boisku w miejsce Linettego i Szymańskiego pojawili się Jakub Błaszczykowski i Kamil Grosicki. I od razu zaczęło coś się dziać pod bramką Donnarummy. W 56. minucie Polacy mogli objąć prowadzenie, ale włoski golkiper obronił strzał Grosickiego, który wbiegł z piłką prawie do bramki.

Polakom werwy i aktywności starczyło tylko na pierwszy kwadrans drugiej połowy. Potem znowu zaczęli popełniać błędy, a Włosi coraz częściej gościli w naszym polu karnym. Nawet strzelili gola po ładnej akcji, w której wymienili między sobą kilka podań jak na treningu, ale bramkę zdobyli ze spalonego.

W 73. minucie to jednak biało-czerwoni powinni objąć prowadzenie. Wreszcie niewidoczny dotąd Robert Lewandowski przeprowadził akcję i sprytnie zagrał do wychodzącego na pozycję Grosickiego. Ten jednak trafił w bramkarza włoskiej drużyny. Odbitą piłkę przejął Milik ale strzelił bardzo niecelnie… Sześć minut później „Grosik” mógł wreszcie uradować ponad 40 tysięcy kibiców na Stadionie Śląskim, ale nie skorzystał z dobrej okazji w polu karnym Włochów.

Za to goście potrafili dopomóc szczęściu i w doliczonym czasie gry dopięli swego. Insigne dośrodkował z rzutu rożnego, polscy obrońcy nie przecięli tego podania i Cristiano Biraghi z bliska wpakował piłkę do bramki Szczęsnego, a polską reprezentację odesłał do Dywizji B Ligi Narodów.

Przez całe spotkanie grę z ławki rezerwowych polskiej reprezentacji obserwował lider klasyfikacji strzelców włoskiej ligi, Krzysztof Piątek. Tylko selekcjoner Jerzy Brzęczek chyba wie, dlaczego…

Liga Narodów (Dywizja A) – Grupa 3

Polska – Włochy 0:1 (0:0)

0:1 Cristiano Biraghi (90+1)

Polska: Wojciech Szczęsny – Bartosz Bereszyński, Kamil Glik, Jan Bednarek, Arkadiusz Reca (87. Artur Jędrzejczyk) – Damian Szymański (46. Kamil Grosicki), Jacek Góralski, Karol Linetty (46. Jakub Błaszczykowski) – Piotr Zieliński – Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik.

Włochy: Ginaluigi Donnarumma – Alessandro Florenzi (84. Cristiano Piccini), Leonardo Bonucci, Giorgio Chiellini, Cristiano Biraghi – Marco Verratti, Jorginho, Nicolo Barella – Federico Bernardeschi (80. Kevin Lasagna), Lorenzo Insigne, Federico Chiesa.

żółte kartki: Jorginho (Włochy)

Sędzia: Damir Skomina (Słowenia)

Widzów: 41692.