Dwa oblicza Pogoni. „Portowcy” remisują z Broendby
Pogoń Szczecin zremisowała w Szczecinie z Broendby 1:1 i do rewanżu piłkarze Jensa Gustafssona podchodzić mogą z umiarkowanym optymizmem. W pierwszej połowie „Portowcy” co prawda nie zachwycali i mieli spory problem z tym, by stawić czoła Duńczykom, ale druga część gry przebiegła już pod ich dyktando.
Pogoń bezradna
Już pierwsze minuty spotkania były zwiastunem tego, że Pogoń czeka dzisiaj trudne wyzwanie. Piłkarze Broendby raz po raz przedzierali się przez szeregi defensywne „Portowców” i byli bliscy stworzenia realnego zagrożenia pod bramką Stipicy. Podopieczni Jensa Gustafssona niezbyt potrafili na boiskowe wydarzenia zareagować. Duńczycy podchodzili wysokim pressingiem i nawet kwestia wyjścia z własnej połowy była dla szczecinian dość problematyczna. Nieco ożywienia na skrzydle wprowadzał Kamil Grosicki, ale Pogoni było bardzo trudno utrzymać się przy piłce bliżej bramki rywala.
Golkiper gości został po raz pierwszy zmuszony do interwencji dopiero po 20 minutach. Strzał ze skraju pola karnego oddał Jean Carlos, ale było to wciąż zbyt mało, by mówić o zagrożeniu bramki Broendby. W kolejnych minutach napór Duńczyków nieco osłabł i trochę więcej z gry mieli piłkarze Pogoni. Nieco uśpiło to jednak czujność defensywy „Portowców”. W 28. minucie po błyskawicznie przeprowadzonej akcji Dante Stipica został pokonany przez Riverosa i Broendby wyszło na prowadzenie.
Krótka chwila słabości Broendby dała nam nieco nadziei, ale wystarczyła chwila nieuwagi i „Portowcy” zmuszeni byli gonić wynik. Goście odzyskali jednak wigor z pierwszych minut spotkania i ataki na bramkę Pogoni ponownie wezbrały na sile. Piłkarze Jensa Gustaffsona nie wydawali się już co prawda kompletnie bezradni wobec tego co dzieje się na boisku i potrafili zrewanżować się gościom kontratakiem. Im bliżej było jednak do bramki Duńczyków, tym ataki przeprowadzane przez „Portowców” stawały się coraz mniej składne. W ten oto sposób goście schodzili do szatni z jednobramkowym prowadzeniem.
Pogoń dominująca
Piłkarze Pogoni wyszli na drugą część spotkania w bojowych nastrojach i już od pierwszych minut przypuścili kilka konkretnych ataków na bramkę Broendby. Ponownie bardzo aktywny był Kamil Grosicki, którego rajdy lewym skrzydłem napędzały ataki „Portowców”, którzy, jakby odmienieni, raz po raz stwarzali zagrożenie pod bramką Broendby. Goście byli w stanie odpowiadać pojedynczymi atakami, jednak nadal mogły one powodować przyspieszone bicie serca wśród zgromadzonych na trybunach kibiców.
Z biegiem czasu coraz śmielej mogliśmy mówić o dominacji Pogoni nad tym co dzieje się na murawie. Piłkarze Jensa Gustafssona udowadniali, że w tym dwumeczu nie należy ich jeszcze stawiać na straconej pozycji. Brakowało tylko bramek, by to potwierdzić. Ten w końcu jednak padł. W 84. minucie na skraju pola karnego idealnie odnalazł się Luka Zahović, który zwiódł dwóch rywali i oddał strzał w kierunku dalszego słupka. Szczecinianie w końcu zmaterializowali swoją przewagę. Dzięki bramce zdobytej w końcówce spotkania, a także ogólnej dyspozycji w drugiej połowie „Portowcy” mogą podchodzić do rewanżu z umiarkowanym optymizmem.
Pogoń Szczecin – Broendby 1:1 (0:1)
0:1 Riveros 28′
1:1 Zahović 84′