Szwedzi nie mają wątpliwości. Zostali okradzeni przez polskiego arbitra

24.06.2018
Ostatnia aktualizacja 13 lipca, 2018 o 10:57

Reprezentacja Szwecji prowadziła do przerwy z Niemcami, ale ostatecznie poległa 1:2. O porażce zadecydowała bramka Toniego Kroosa zdobyta w doliczonym czasie gry. Po meczu wiele słów krytyki padło pod adresem sędziego – Szymona Marciniaka.

Przy stanie 0:0 zespół Szwecji miał doskonałą okazję do strzelenia gola. W jedenastej minucie Marcus Berg znalazł się w sytuacji sam na sam z Manuelem Neuerem. Gdy wydawało się, że bramka musi paść, napastnika dogonił Jerome Boateng, skutecznie przeszkadzając mu w oddaniu precyzyjnego strzału. Telewizyjne powtórki pokazały, że dokonał tego w nieprzepisowy sposób. Szwedom należał się rzut karny, a obrońcy czerwona kartka.

Szwedzi są zawiedzeni

Marciniak nie użył jednak gwizdka, nie skorzystał także z pomocy systemu VAR. Po meczu na arbitra spadła fala krytyki. Szwedzkie media decyzję Marciniaka nazwały: kradzieżą w biały dzień. Komentatorzy jednej ze stacji telewizyjnych zastanawiali się, dlaczego polski sędzia nie przerwał gry i nie skorzystał z wideoweryfikacji. – Właśnie w takich sytuacjach jest potrzebny. Świadomie nas obrabował?! – pytali na antenie. Natomiast portal expressen.se napisał wprost: Szwecja została okradziona.

W grupie F z kompletem sześciu punktów prowadzi Meksyk, przed Niemcami i Szwecją, które zgromadziły po trzy oczka. Tabelę z zerowym dorobkiem punktowym zamyka Korea Południowa.