Piłkarze narzekają i… mają rację – kolejne kontuzje u topowych zawodników

26.09.2024

Nie da się ukryć, że piłkarze obecnie mają do czynienia z ogromną liczbą spotkań. Oczywiście, według pewnych wyliczeń, ponad 60 meczów w sezonie gra mniej niż zaledwie jeden procent piłkarzy na świecie, ale to wciąż duży problem. UEFA, FIFA szukają okazji na kolejne zyski, a nie zwraca się uwagi na aspekt ludzki i zdrowotny – głównych aktorów widowiska. W ostatnim czasie poważnego urazu doznał Nathan Ake, Rodri, znów wypadł Nicolo Barella – a będą kolejni.

Piłkarze narzekają i… mają rację

Kilka dni temu w hiszpańskiej „Marce„, Alvaro Roca informował, że możemy spodziewać się strajku piłkarzy, bo tak mówią plotki. Rzeczywistość jest taka, że ​​instytucje rządzące piłką nożną chcą coraz większej liczby meczów. Nowe rozgrywki, takie jak Liga Narodów czy Klubowe Mistrzostwa Świata po renomie, a także nowy, rozszerzony format Ligi Mistrzów jako najnowsze zmiany mówią jedno. Gwiazdy mają dość.

W przededniu rozpoczęcia fazy ligowej w Lidze Mistrzów, bardzo wielu zawodników dostało pytanie o nowy format. W końcu było to coś nowego dla wszystkich. System szwajcarski w futbolu, do tego terminarz rozgrywek dopiero kilka dni po losowaniu – przywykniemy do tego dopiero za kilka lat.

Całe przedsięwzięcie oznacza, że piłkarze rozegrają w grupie nie sześć, a osiem spotkań. Jeżeli nie uda się wywalczyć bezpośrednio awansu – kolejne dwa mecze. Do tego reforma Klubowych Mistrzostw Świata – turniej po sezonie, którego… nikt nie chce gościć i grać; Infantino ma z tym problem. Do tego Liga Narodów.

Najbardziej wybrzmiały opinie piłkarzy Premier League. Alisson przed meczem na San Siro z Milanem zdecydowanie skomentował rosnącą liczbę meczów:

Również dla nas, graczy, dobrze jest, że możemy grać z najlepszymi w Europie – zawsze dobrze jest dodać kilka meczów do kalendarza, który nie jest zbyt przepełniony. Oczywiście tutaj ironizuję. Nikt nie pyta graczy, co myślą o zwiększeniu liczby meczów, więc może nasza opinia nie ma znaczenia. Wszyscy wiedzą, co myślimy o większej liczbie meczów. Wszyscy są tym zmęczeni (…) Rozumiemy, że mamy media i telewizję, stronę UEFA i FIFA, Premier League, krajowe rozgrywki. Nie jesteśmy głupi, rozumiemy, że ludzie chcą więcej gier, ale rozsądną rzeczą byłoby, gdyby wszyscy ludzie, o których wspomniałem – ci, którzy tworzą kalendarz – usiedli razem i wysłuchali wszystkich części, łącznie z graczami. Chcę dać z siebie wszystko we wszystkich meczach, w których gram, ale potrzebujemy jakiegoś rozwiązania. Nie wygląda na to, że jesteśmy blisko dobrego rozwiązania„.

Przed meczem z Interem Rodri skrytykował obfity w mecze kalendarz piłkarski.

Myślę, że 40-50 meczów to liczba, gdzie piłkarze mogą występować na najwyższym poziomie, wyżej nie sądzę. Dochodzimy do 70-80 meczów w sezonie, zależy od tego kto jak długo będzie grać. Jesteśmy głównymi aktorami widowiska. Pieniądze to nie wszystko, to także jakość całego show. Jak jestem wypoczęty, nie mam zmęczenia to gram lepiej. Ludzie chcą oglądać dobry futbol, takie jest moje zdanie (…) Jeśli to się nie zmieni (tendecja do większej liczby meczów – przyp. MZ), nie będziemy mieli innego wyjścia, jak tylko przystąpić do strajku.

Willi Orban mówi z kolei: „Kocham piłkę nożną, kocham Ligę Mistrzów, uwielbiam grać dla Węgier przy wyprzedzanym stadionie w Budapeszcie, kocham Bundesligę. Cieszę się, że mogę zamienić swoje hobby w zawód. Ale teraz jesteśmy w punkcie, w którym może to stać się niebezpieczne dla naszego zdrowia.”

Niedługo po meczu z Interem, Rodri wypadł do końca sezonu z powodu urazu więzadeł. Sam nie rozpoczął sezonu od początku, bo zagrał dopiero w czwartej kolejce. Nicolo Barella po meczu z Milanem wypadł na miesiąc – opuści mecze międzynarodowe. Motorek drugiej linii Interu, piłkarz bardzo energetyczny i ważny – w czerwcu także walczył z czasem by zagrać na Euro 2024, bo doskwierał mu dyskomfort uda. Poddają się już mięśnie u piłkarzy-maszyn.

Warto tutaj też powiedzieć o Nathanie Ake. Holender doznał kontuzji ścięgna podkolanowego we wrześniowym meczu swojej kadry z Niemcami. Byl on znoszony na noszach. To inny z piłkarzy, który gra bardzo dużo. Intensywność piłkarskiego kalendarza dotknęła też jego. Licząc od sezonu 2022/23 do końca poprzedniej kampanii, zagrał on w:

  • 55 meczach ligowych
  • 11 meczach pucharów krajowych
  • 18 meczach międzynarodowych klubowych
  • 24 meczach Holandii

Daje to razem 108 meczów w przeciągu praktycznie dwóch lat. Piłka nożna poszła w złą stronę. Dla porównania – grający dosłownie wszystko w ostatnich dwóch sezonach Tijjani Reijnders – dla AZ Alkmaar, Milanu oraz kadry Holandii zagrał w… 127 meczach, zanotował przy okazji około 10 500 minut – organizm godny podziwu, ale tacy zawodnicy w tej erze futbolu to już rzadkość.

Choć są też głosy, że piłkarze przesadzają i to dzieli kibiców. Mają dużo dnia wolnego podczas doby, mają treningi w liczbie jeden lub dwóch co daje ze trzy-cztery godziny pracy i zarabiają kokosy. Dostają olbrzymie wynagrodzenia i powinno im to wynagradzać fizyczne bóle. Ciekawym głosem w dyskusji jest prezydent Genoi, prywatnie doktor, Alberto Zangrillo:

Kalendarze są zbyt zapełnione? W NBA grają co 2-3 dni, nie martwię się. To zdrowi, dobrze opłacani ludzie i słusznie, że grają.”

Pytanie czy da się to tak porównać. Jeżeli gramy sezon zasadniczy w najlepszej koszykarskiej lidze świata od początku do końca, bez opuszczenia ani minuty czasu boiskowego – mamy 3936 minut (48 minut razy 82 mecze). A przypominamy – chodzi tylko o pierwszą fazę rozgrywek. Do tego jest tam sporo reklam, więcej przerw w grze, krótsze boisko – więc większa intensywność.

Jeżeli piłkarze, na zasadach z zeszłego sezonu – rozegrają komplet meczów w Premier League i Lidze Mistrzów – w nogach będą mieć 51 spotkań oraz 4590 minut. Koszykarz przy rozegraniu samego wielkiego finału w największej możliwej konfiguracji (siedem spotkań) – 336 minut, a dochodzi jeszcze choćby finał konferencji, do której też trzeba dojść. Oba finaływ maksymalnej rozpiętości to 672 minuty, więc zakladając, że koszykarz zagra w obu rodzajach finałów i cały sezon zasadniczy bez zająknięcia – mamy wtedy jakieś 5200 minut. Naprawdę ciężko porównywać te dwa sporty, gdzie tutaj w dodatku podróżuje się po całym, wielkim państwie jakim są Stany Zjednoczone.

W ostatnim tylko sezonie –  top15 najczęściej występujących piłkarzy to czas na boisku pomiędzy 4500 a 6800 minut. Piłkarze ci byli umieszczeni w składzie meczowym drużyny między 73 a 83 razy. Minimalna liczba meczów w zestawieniu tych zawodników to 69 spotkań w nogach. Wyobraźmy sobie, że Julian Alvarez miałby zagrać w tych wszystkich 75 meczach, w których brał udział – byłoby to 6500 minut w jego nogach.

Renato Sanchez podczas sezonu, który miał spore oddziaływanie na jego karierę (2015/16, granie dosłownie wszędzie) to dla porównania 63 spotkania, 4658 minut. Doskonale pamiętamy o tym także na przykładzie Pedriego (ok. 70 meczów w sezonie 2019/20) czy młodego Ousmane’a Dembele. Lamine Yamal tylko w jedynce Barcelony zanotowal jako 16-latek (!) już około 3000 minut (!!), a nie wliczamy tu młodej Barcelony czy reprezentacyjnego futbolu (!!!). Piłkarze od najmłodszych lat są zdani na ciężką próbę.

Warto też tutaj spojrzeć na bardzo świeży przypadek – Raphael Varane. Zakończył karierę piłkarską w wieku 31 lat po kolejnej kontuzji, którą odniósł w debiucie w barwach Como. Czy był okazem zdrowia? Oczywiście, że nie. Można by rzec, że z jego zdrowiem wyciągnął z kariery co się dało. Podliczmy sobie ile w danym sezonie opuszczał spotkań.

  • 23/24 to 14 meczów
  • 22/23 to 15 meczów
  • 21/22 to 19 spotkań

Ostatnie trzy sezony jakie grał to 48 opuszczonych meczów – to jak jeden cały sezon na tym poziomie. Dodajmy do tego także mecze Como, w którym podpisał latem umowę – do czasu końca kariery opuścił on pięć spotkań, co zwiększa jego absencję za ostatnie nieco ponad 3 lata do 53 spotkań. W karierze rozegrał on łącznie prawie 600 spotkań w 14 lat. To prawie 43 spotkania na rok. Dużo to też mówi o tym, jak właśnie rozwinął się kalendarz piłki nożnej. Oby w najbliższym czasie UEFA i FIFA poszły po rozum do głowy i zrobiły coś z tym – bo jak tego nie zrobią to ucierpi widowisko.

Fot. PressFocus