Mundial z 64 drużynami?! FIFA omawia już piłkarską rewolucję

Mundial 2030 może przynieść niespodzianki, jakich jeszcze nie było. W Trump Tower w Nowym Jorku odbyły się rozmowy, które mogą całkowicie odmienić przyszłość najważniejszego turnieju piłkarskiego świata. Decyzje podjęte w tym tygodniu mogą wpłynąć na jego kształt i udział rekordowej liczby drużyn. Na razie brzmi to jak totalna abstrakcja, ale warto odnotować, że w ogóle się o tym dyskutuje.
Mundial z 64 drużynami?!
We wtorkowy wieczór na Manhattanie zapadły decyzje, które mogą zaważyć na przyszłości piłki nożnej. To właśnie w Trump Tower, siedzibie FIFA w Nowym Jorku, prezydent Gianni Infantino i sekretarz generalny Mattias Grafstrom spotkali się z politykami oraz działaczami piłkarskimi z Paragwaju, Urugwaju i Argentyny. Na stole znalazła się propozycja, która już teraz dzieli piłkarski świat – rozszerzenie mundialu w 2030 roku do 64 drużyn.
Pomysł nie jest nowy, ale po raz pierwszy został oficjalnie złożony przez południowoamerykańską delegację. W marcu Ignacio Alonso, szef urugwajskiej federacji, zaskoczył Radę FIFA propozycją uczczenia stulecia pierwszych mistrzostw świata – które odbyły się w 1930 roku w Montevideo – wyjątkowym, jednorazowym formatem. Argument? Setna rocznica to moment, którego nie można traktować jak zwykłej edycji turnieju.
🚨 𝗝𝗨𝗦𝗧 𝗜𝗡: FIFA are seriously considering making the 2030 World Cup a 64-team tournament. This is to celebrate 100 years since the First World Cup.
— @DiarioOle pic.twitter.com/8jiLEA6xNZ
— The Touchline | 𝐓 (@TouchlineX) September 24, 2025
Od tamtej chwili Alejandro Domínguez, prezydent CONMEBOL, konsekwentnie powtarza, że piłka nożna wymaga „gestu historycznego”. W jego narracji mundial z 64 drużynami byłby wydarzeniem epokowym, a nie zwykłym turniejem: – To nie mogą być zwykłe mistrzostwa świata. To okazja raz na sto lat – stwierdził Domínguez w nagraniach opublikowanych w mediach społecznościowych tuż po spotkaniu.
Entuzjazm polityków z Paragwaju i Urugwaju kontrastuje jednak z chłodnym odbiorem reszty piłkarskiej sceny. Aleksander Čeferin, szef UEFA, nazwał pomysł „złym i niebezpiecznym”, ostrzegając, że nie tylko obniży prestiż mundialu, ale także sparaliżuje eliminacje, czyniąc je formalnością. Podobnie wypowiedział się Victor Montagliani z CONCACAF, podkreślając, że FIFA nie zdążyła jeszcze sprawdzić w praktyce nowego formatu z 48 drużynami, który zadebiutuje w 2026 roku w USA, Kanadzie i Meksyku. Podobne zdanie w kwietniu wyraził z kolei prezes AFC (Azjatyckiej Federacji Piłkarskiej), czyli Salman ibn Ibrahim Al-Khalifa.
„Świat zasługuje na coś wielkiego”
Trudno jednak nie zauważyć, że południowoamerykańskie federacje czują się marginalizowane. Od czasu mundialu w Brazylii w 2014 roku ich kontynent nie był gospodarzem imprezy, a decyzja o podziale mundialu 2030 pomiędzy Argentynę, Urugwaj, Paragwaj, Hiszpanię, Portugalię i Maroko zostawiła CONMEBOL z zaledwie trzema meczami otwarcia. Z ich perspektywy to symboliczna obecność, niewspółmierna do wkładu w historię futbolu.
Propozycja rozszerzenia do 64 drużyn jawi się więc jako próba odzyskania znaczenia. Południowi Amerykanie wiedzą, że przyszłe zasady rotacji gospodarzy FIFA mogą sprawić, że ich kontynent zostanie pozbawiony mundialu przez kolejne dekady.
– Świat zasługuje na coś wielkiego – powiedział w Nowym Jorku prezydent Paragwaju, Santiago Pena.
¡Creemos en un Mundial 2030 histórico! Gracias Presidente Gianni Infantino por recibirnos y compartir este camino hacia el Centenario de la mayor fiesta del fútbol.
Queremos hacer un llamado a la unidad, a la creatividad y a Creer en Grande. Porque cuando el fútbol se vive entre… pic.twitter.com/XANKxNLf5J
— Alejandro Domínguez (@agdws) September 24, 2025
Czy jednak „wielkość” oznacza „rozsądek”? Mundial z udziałem 64 drużyn byłby gigantycznym przedsięwzięciem logistycznym, finansowym i sportowym. To przecież dwa razy więcej meczów niż obecnie! Ponad 30% wszystkich federacji FIFA miałoby szansę zagrać w turnieju, co niektórzy odbierają jako dewaluację prestiżu. Inni widzą w tym okazję do globalizacji futbolu i włączenia krajów, które dotąd pozostawały na marginesie. Infantino, jak zwykle, stara się balansować między marzeniami a realiami.
– Musimy stworzyć coś, czego świat nie zapomni – stwierdził w Trump Tower, nie zdradzając jednak, jakie są realne szanse na akceptację projektu.
Na razie FIFA oficjalnie podkreśla, że „każda propozycja zgłoszona Radzie musi zostać rozważona”. Decyzja zapadnie w kolejnych miesiącach, ale już dziś wiadomo, że starcie wizji – romantycznej, południowoamerykańskiej – z pragmatyzmem Europy i Ameryki Północnej może być jednym z najważniejszych sporów w historii FIFA. Jedno jest pewne: jeśli mundial 2030 rzeczywiście powiększy się do 64 drużyn, świat futbolu stanie przed nową erą. Dla jednych będzie to święto, dla innych koniec tego, co w piłce najpiękniejsze – wyjątkowości.
fot. PressFocus