Wyróżnienia 10. kolejki PKO BP Ekstraklasy

Napisane przez Mateusz Dukat, 30 września 2025
Wyróżnienia PKO BP Ekstraklasy

Śmiało można stwierdzić, że etap rozpoczynający sezon 2025/26 PKO BP Ekstraklasy zakończył się, a bitwa w najlepszej lidze w kraju wchodzi powoli w coraz ważniejsze etapy. Miniona, dziesiąta już kolejka przyniosła kibicom sporo goli i hitów, w trakcie których brakowało jednak sensacyjnych rozstrzygnięć. W naszych wyborach niespodzianek jednak brakować nie będzie – standardowo zapraszamy więc na „Ekstraklasowe Wyróżnienia”.

Zawodnik 10. kolejki PKO BP Ekstraklasy – Wiktor Długosz (Korona Kielce)

W przypadku tejże kategorii nie ma właściwie żadnych kontrowersji, ponieważ skrzydłowy kieleckiej Korony jest jedynym obok Adama Radwańskiego zawodnikiem, który w trakcie dziesiątej kolejki PKO BP Ekstraklasy strzelił dublet. Tę sztukę Długosz osiągnął w trakcie sobotniego spotkania przeciwko Lechii Gdańsk, ostatecznie zwycięskiego dla kielczan 3:0. Taki występ to potwierdzenie jego formy życia. Jacek Zieliński ogromnie zbudował tego ofensywnego piłkarza.

Podczas domowej rywalizacji Długosz rozegrał bardzo dobre zawody, będąc centralną postacią w zdecydowanej większości akcji ofensywnych swojego zespołu. Naprawdę niezłego występu pomocnika Korony nie jest jednak łatwo poprzeć odpowiednimi liczbami, wszak przykładowo jego celność podań wynosiła zaledwie 54%. Skrzydłowy często wykonywał jednak sporo „brudnej roboty”, którą trudno jest zweryfikować suchą statystyką. Wdawał się w pojedynki 1 vs 1. No i do tego dwa gole – z tym zwyczajnie już nie można polemizować.

Długosza w tej kategorii jednak długo nie zobaczymy, bowiem w końcówce spotkania nabawił się urazu i czeka go ok. 8-10 tygodni przerwy. To wyrwa w ataku, którą bardzo trudno będzie wypełnić… między innymi dzięki przebojowości Długosza Korona jest rewelacją tego sezonu PKO BP Ekstraklasy.

Gol 10. kolejki PKO BP Ekstraklasy – Leo Bengtsson (Lech Poznań)

Pierwsza kategoria, której zwycięzca „pochodzi” z hitu ostatniej kolejki, w którym u siebie na ENEA Stadionie Lech Poznań podejmował Jagiellonię Białystok. Doceniamy trafienie Leo Bengtssona, które na samym starcie drugiej połowy, bo już w 46. minucie wyrównało stan spotkania na 1:1. Gol Szweda był naprawdę okazały – padł bowiem po dobrym podaniu od Filipa Jagiełły, a samo uderzenie Bengtssona z lewej nogi wpadło prosto w okienko bramki strzeżonej przez Sławomira Abramowicza.

Co ciekawe, radość kibiców Lecha Poznań po golu Bengtssona nie trwała jednak długo – już dwie minuty później za sprawą bramki rewelacyjnego Oskara Pietuszewskiego na prowadzenie wyszła bowiem ekipa z Podlasia. Ostatecznie hit zakończył się remisem 2:2 i nie można powiedzieć, żeby rozczarował. Kawał widowiska, do którego zresztą zaraz wrócimy.

Młodzieżowiec 10. kolejki PKO BP Ekstraklasy – Oskar Pietuszewski (Jagiellonia Białystok)

Skoro zaczęliśmy już snuć peany na cześć Pietuszewskiego, to wypadałoby je zakończyć. W meczu przeciwko poznaniakom siedemnastolatek skradł bowiem serca kibiców naprawdę fenomenalnym występem, zwieńczonym wspomnianym wyżej golem. Warto tutaj dodać mimochodem, że po aktualizacji „Transfermarkt” jest on trzecim najdrożej wycenianym graczem z rocznika 2008. Jego cena rynkowa to aż 8 mln euro!

Ocenianie Pietuszewskiego tylko w kontekście zdobytej bramki byłoby jednak mocno niesprawiedliwe. Na przestrzeni całego swojego występu młokos z Białegostoku w kluczowych momentach brał bowiem ciężar gry na siebie, najczęściej rywalizując z prawym obrońcą Lecha – Joelem Pereirą. W przypadku Pietuszewskiego spore wrażenie robią również jego statystyki, choćby ta dotycząca celnych podań – wynosząca 88% (29/33). Podczas starcia z „Kolejorzem” nastolatek wygrał także pięć z 14 pojedynków, może i niewiele, ale pokazuje to jego odwagę i przebojowość. Zaliczył też dwa odbiory.

Wobec Pietuszewskiego śmiało można więc żywić sporą dawkę oczekiwań, tym bardziej zważając na jego bardzo młody wiek. Kto wie, może to właśnie on będzie nowym, a może (oby) lepszym skrzydłowym w reprezentacji Polski na miarę Kamila Grosickiego? Ten w swoim CV też przecież ma ekipę „Jagi” – a tylko naiwniak jest w stanie uwierzyć, że Jan Urban nie przygląda się takim diamencikom.

Mecz 10. kolejki PKO BP Ekstraklasy – Lech Poznań vs Jagiellonia Białystok (2:2)

Mowa była, że wrócimy do tego hitu, to wracamy. Wreszcie na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce obejrzeliśmy hitowe na papierze spotkanie, które w żaden sposób nie zawiodło poziomem sportowym i emocjami. Na ENEA Stadionie kibice zobaczyli bowiem naprawdę dobre zawody, okraszone czterema bramkami i końcowym podziałem punktów.

Pierwsza połowa tej wielkopolsko-podlaskiej rywalizacji w żaden sposób nie wskazywała jednak na dawkę dobrego futbolu. Podczas premierowych 45 minut na boisku nie działo się bowiem zbyt wiele, a szczególne pretensje można było mieć do zawodników Lecha, którzy zdążyli oddać zaledwie… jeden celny strzał. W doliczonym czasie poznaniaków pokarał jednak Jesus Imaz, który zdążył wyprowadzić „Jagę” na prowadzenie. I było to prowadzenie zasłużone. Lech grał zwyczajnie żałośnie, beznadziejnie, tragikomicznie. Nie istniał. „Jaga” za to oddała na boisku rywala 12 uderzeń. 12:2 w tej statystyce to deklasacja.

Trener Frederiksen obudził jednak podopiecznych z letargu. Druga część spotkania, a szczególnie jej pierwsze fragmenty, to już jednak istny rollercoasterZaczęło się od wyróżnionego przez nas gola autorstwa Leo Bengtssona, po którym momentalnie rewanż wziął Pietuszewski, strzelając swojego drugiego gola w tym sezonie PKO BP Ekstraklasy. Po chwili do głosu znów doszła ekipa Lecha, a w 59. minucie sędzia główny – Bartosz Frankowski podyktował rzut karny dla „Niebiesko-Białych”. Do jedenastki podszedł niezawodny, będący ostatnio w bardzo dobrej formie Mikael Ishak, który pewnie pokonał Sławomira Abramowicza. Tym samym na tablicy wyświetlającej wynik można było ujrzeć rezultat 2:2, który utrzymał się już do ostatniego gwizdka.

Remis w tym spotkaniu śmiało można traktować jako swego rodzaju zgniły kompromis – nie zapewnił on bowiem ani możliwej pozycji lidera Jagiellonii, ani nie dał dostępu do czołówki Lechowi Poznań, który na tę chwilę zajmuje dopiero siódmą lokatę ze zgromadzonymi 15 punktami – tyloma co odwieczny rywal „Kolejorza”, Legia Warszawa. Warto jednak dodać, że imponująca seria „Jagi” bez porażki trwa już, uwaga, 14 meczów. Po prostu wow. Wpadka nastąpiła tylko na otwarcie PKO BP Ekstraklasy i było nią 0:4 z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza. Potem nikt zespołu Siemieńca nie pokonał – ani w Polsce, ani w Europie.

Niespodzianka 10. kolejki PKO BP Ekstraklasy – Raków wraca do formy?!

Jeszcze kilka tygodni temu Raków Częstochowa był uznawany za największego przegranego pierwszych kolejek PKO BP Ekstraklasy. Mówiło się nawet o potencjalnym zwolnieniu Marka Papszuna. Jeszcze dwa tygodnie temu „Medaliki” niechlubnie dzierżyły miejsce w strefie spadkowej, grając przy tym fatalny dla oka futbol. Ba, już nawet pal licho grę z przodu. Zawodziły tyły i organizacja. Zoran Arsenić i Bogdan Racovitan przypominali raczej trampkarzy.

Teraz sytuacja się zmieniła, choć dopiero połowicznie. Styl gry prezentowany przez podopiecznych Marka Papszuna wciąż jest bowiem siermiężny, makiaweliczny i ciężki do oglądania dla postronnego widza, natomiast zdecydowanie drgnęły jednak wyniki – w poprzednich dwóch kolejkach Raków uciułał bowiem dwa remisy z mocnymi przeciwnikami – Legią Warszawa (1:1) i Lechem Poznań (2:2). To już był sygnał.

Tym razem przyszedł czas na upragnione zwycięstwo, mając za rywala na wyjeździe Widzew Łódź. Wygrana nie przyszła co prawda łatwo, bo dopiero w 93. minucie dzięki bramce Lamine’a Diaby’ego-Fadigi. Dość trudno w to uwierzyć, lecz triumf częstochowian nad łodzianami jest dopiero drugim w tym sezonie, trwającym już przecież od ponad dwóch miesięcy! Może będzie on jednak preludium do lepszej gry ekipy Papszuna, który znalazł się na tak zwanym „musiku”?

Teraz zespół spod Jasnej Góry koncentruje się jednak na rywalizacji w ramach Ligi Konferencji. Już w najbliższy czwartek Raków podejmie bowiem u siebie rumuński zespół Craiovej.

Komplet wyników 10. kolejki PKO BP Ekstraklasy:

Jego pierwsze wspomnienie z piłką to EURO 2012. W dziennikarstwie najbardziej ceni sobie pracę w terenie, podczas której opisuje to, co dzieje się na najważniejszych stadionach w kraju. Prywatnie kibic FC Barcelony.

Bonus 3 razy 100% do 200 PLN
nowa oferta powitalna BETFAN
Galatasaray - Liverpool
Wygrana Liverpoolu
kurs
1.65
1
Bonus 3 x 100% do 200 PLN
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)