Bartosz Mrozek zachwyca kibiców. Lech Poznań doczekał się klasowego bramkarza

25.09.2024

Lech Poznań ma za sobą bardzo dobry start sezonu w PKO BP Ekstraklasie. Podopieczni Nielsa Frederiksena zadomowili się na fotelu lidera i póki co nic nie wskazuje, aby mieli się z niego ewakuować. Jednym z architektów sukcesu „Kolejorza” jest Bartosz Mrozek, który – śmiało można to powiedzieć – jest na ten moment czołowym golkiperem na polskim podwórku.

Wycieczki i powroty

Bartosz Mrozek z KKS-em jest związany już od 2016 roku, kiedy to stopniowo wspinał się po drabince miejscowej akademii. W Lechu od kilku lat brakowało solidnego bramkarza, a kolejne, dość egzotyczne wybory dyrektora sportowego Tomasza Rząsy po prostu nie zdawały egzaminu. Mimo to golkiper urodzony w Katowicach wciąż nie otrzymywał szans na grę.

Zdecydowana większość bramkarzy w takim momencie obraziłaby się na klub i rozpoczęła medialną wojnę. Ale nie Mrozek. Jeszcze inni obróciliby się na pięcie i w spokoju poszukali nowego klubu. Ale nie Mrozek. Młody golkiper rodem ze Śląska postanowił być cierpliwym, czekać na swoją kolej, ale jednocześnie ogrywać się w seniorskiej piłce. Pierwsze wypożyczenie odbył jeszcze jako 18-latek. Wówczas kierunkiem był Toruń i miejscowa Elana. Krainy Mikołaja Kopernika bramkarz Lecha jednak nie zawojował i grał okazjonalnie.

Po roku na Kujawach Mrozek wrócił w rodzinne strony i przez dwa lata (2019-2021) reprezentował barwy GKS-u Katowice. Tam było mu lepiej, grał sporo i w końcu łapał minuty na poziomie seniorskiego futbolu na poziomie centralnym. Kolejny sezon (2021/22) bramkarz spędził w drugoligowych rezerwach „Kolejorza”, z którymi otarł się o awans do pierwszej ligi. Ostatecznie do miejsca gwarantującego grę w barażach zabrakło… jednego punktu.

I od tego momentu bramkarz Lecha rozpoczął swoją ekstraklasową przygodę. O dziwo nie miała ona miejsca w Poznaniu, lecz w podkarpackim Mielcu, gdzie Mrozek był podstawowym golkiperem miejscowej Stali. To właśnie wtedy, w rundzie jesiennej przy ulicy Bułgarskiej rozegrał kapitalny mecz przeciwko swojej macierzystej drużynie. Wówczas jego interwencje uniemożliwiły Lechowi zainkasowanie – mogłoby się wydawać – łatwych punktów.

Miał być „dwójką”, zweryfikowała Trnawa

Latem 2023 trenerem „Kolejorza” był jeszcze Holender John van den Brom, który prawie bezgranicznie ufał dotychczasowemu bramkarzowi Filipowi Bednarkowi. Wszystko zmienił nieszczęsny dla kibiców Lecha dwumecz w eliminacjach do Ligi Konferencji przeciwko Spartakowi Trnawa, gdzie Bednarek grał słabo i w dużej mierze to przez jego błędy „Niebiesko-Biali” ostatecznie nie awansowali do upragnionych pucharów.

Do tego momentu bohater tego artykułu był drugim wyborem van den Broma, jednak spotkania ze Spartakiem podpaliły posiadającego dość krótki lont Holendra. W tym przypadku decyzja szkoleniowca o wprowadzeniu Mrozka jako podstawowego bramkarza była strzałem w dziesiątkę.

Praktycznie cały poprzedni sezon golkiper z Katowic piłkarsko wychowywany między Poznaniem a akademią we Wronkach spędził jako „jedynka”. Grał różnie, zresztą jak i cały „Kolejorz”. Zawsze sprawiał jednak wrażenie bramkarza solidnego i takiego, który nie popełni żadnego kardynalnego błędu ze względu na stres i brak trzymanego ciśnienia. Na początku kwietnia miał ciekawą statystykę obronionych 21 na 22 ostatnich strzałów w lidze.

Mrozek gra, i to jak!

Obecna kampania dla Mrozka śmiało może przybierać znamiona snu na jawie. W sezonie 2024/25 bramkarz Lecha wystąpił we wszystkich dziewięciu spotkaniach i zaliczył w nich… aż siedem czystych kont. Broni świetnie, rozgrywa także coraz lepiej – chyba to zdanie najlepiej obrazuje jego obecną formę. Poza tym nie wpuścił już bramki od 540 minut. Przeciwko Jagiellonii miał zero roboty, ale już z Zagłębiem Lubin musiał solidnie na czyste konto zapracować, bo obronił aż siedem strzałów gospodarzy i przyczynił się mocno do zwycięstwa.

Prawda jest jednak również taka, że Mrozek nie jest jedynym architektem sukcesu defensywnego zespołu ze stolicy Wielkopolski. Docenić należy bowiem również całą formację obronną „Kolejorza” począwszy od niespodziewanie rewelacyjnego Alexa Douglasa i Antonio Milicia, kończąc na Joelu Pereirze i wchodzącym do pierwszej drużyny 17-latku Michale Gurgulu.

Z usług golkipera Lecha skorzystał także selekcjoner reprezentacji Polski Michał Probierz, który kilka tygodni temu zdecydował się powołać go na wrześniowe zgrupowanie. Należy przy tym powołaniu postawić przysłowiową „gwiazdkę”, gdyż pojechał on jako tak zwany czwarty bramkarz, którego zadaniem było pomagać w treningach. Nie wyklucza to jednak faktu, że Mrozek musiał wywalczyć sobie taki stan rzeczy – w końcu wygrał rywalizację chociażby z Kamilem Grabarą (na co dzień golkiperem niemieckiego Wolfsburga).

Patrząc na różne wypowiedzi Lechity można odnieść wrażanie, że ten – choć w bramce lata – to cały czas stąpa twardo po ziemi. Po wygranym wysoko (3:1) meczu z Lechią Gdańsk golkiper wypowiedział się tak: – Uważam, że po trzecim golu trzeba iść po czwartego. Było to 3 sierpnia. Od tej pory żadnego gola nie wpuścił, a obronił do tego czasu 19 strzałów. Już niedługo bramkarz Lecha będzie miał kolejną okazję, aby pokazać swoją wartość. Już w czwartek – 26 września w ramach rozgrywek Pucharu Polski – „Kolejorz” na wyjeździe zmierzy się ze Resovią Rzeszów.

fot. PressFocus