Liga Mistrzów: Podsumowanie pozostałych meczów z 22.10.

Napisane przez Maciej Bartkowiak, 23 października 2024

Po trzech tygodniach przerwy wróciła piłkarska Liga Mistrzów. W osobnych tekstach zrelacjonowaliśmy cztery mecze, dlatego poniżej znajdziecie podsumowanie pozostałych pięciu meczów rozegranych we wtorek 22 października. Wśród nich m.in. relacje z meczów Arsenalu, czy Paris Saint-Germain.

Osobne relacje z meczów Ligi Mistrzów

  • Real Madryt – Borussia Dortmund 5:2 – TUTAJ
  • Juventus – VfB Stuttgart 0:1 – TUTAJ
  • Aston Villa – Bologna 2:0 – TUTAJ
  • AC Milan – Club Brugge 3:1 – TUTAJ

AS Monaco – Crvena Zvezda 5:1

Wicelider Ligue 1, który po ośmiu kolejkach francuskiej ekstraklasy ma na koncie tyle samo punktów, co PSG (20) i dzierży miano najlepszej defensywy rozgrywek, równie dobrze wystartował w Lidze Mistrzów. Na inaugurację wicemistrzowie Francji pokonali u siebie FC Barcelonę 2:1, a w drugiej serii gier odrobili dwubramkową stratę z Dinamem Zagrzeb i ostatecznie zremisowali 2:2. Crvena Zvezda zaś była jedną z pięciu ekip, która po dwóch kolejkach fazy ligowej nie miała na koncie ani jednego punktu.

Przez pewien moment kibice mistrza Serbii mogli mieć nadzieję na pierwszy w historii ich klub wyjazdowy punkt w Lidze Mistrzów. Choć w 20. minucie Takumi Minamino wyprowadził Monaco na prowadzenie, już kilka minut później rzut karny wykorzystał Cherif Ndiaye. Jednak gospodarze i tak schodzili do szatni z korzystnym wynikiem, bowiem tuż przed przerwą na 2:1 trafił Breel Embolo. Był to czwarty gol Szwajcara w Lidze Mistrzów, a pierwszy od sezonu 2020/21.

Asystę przy bramce Minamino na 1:0 zaliczył Wilfried Singo, a po kilku minutach drugiej połowy Iworyjczyk odpalił rakietę i przepięknym strzałem z dystansu pokonał Marko Ilicia. Kilkadziesiąt sekund później dublet mógł ustrzelić Breel Embolo, ale z powodu zagrania piłki ręką jego trafienie po analizie VAR zostało anulowane. Szwajcar na listę strzelców już się nie wpisał, ale w 70. minucie zanotował asystę przy trafieniu Takumiego Minamino. W doliczonym czasie Japończyk dorzucił jeszcze asystę przy bramce Maghnesa Akliouche’a.

Po raz pierwszy od grudnia 2004 roku Monaco wygrało mecz Ligi Mistrzów czterema bramkami. Wówczas też drużyna z Księstwa po raz ostatni strzeliła pięć goli w meczu Champions League. Wtedy zespół prowadzony przez Didiera Deschampsa aż 5:0 rozbił na wyjeździe Deportivo La Coruna. Crvena Zvezda zaś zagrała 11. w historii wyjazdowy mecz fazy zasadniczej Ligi Mistrzów i odniosła 11. porażkę. Serbom nie udało się zrewanżować Monaco za dwie porażki odniesione z nimi dwa lata temu w fazie grupowej LE.

PSG – PSV 1:1

Drugą francuską ekipą, która tego wieczora mierzyła się w Lidze Mistrzów było PSG. Paryżanie dopiero trzeci raz w historii zagrali z holenderską drużyną w rozgrywkach Champions League. Przed dziesięcioma laty w fazie grupowej prowadzony wówczas przez Laurenta Blanca zespół rywalizował z Ajaxem. Teraz prowadzone już przez Luisa Enrique PSG znów stanęło naprzeciw mistrza Holandii, ale tego z Eindhoven. Po pierwszej połowie PSV sensacyjnie prowadziło 1:0 i sytuacja paryżan prezentowała się wówczas nieciekawie.

W poprzedniej serii gier PSG uległo 0:2 Arsenalowi, a zwycięstwo w pierwszej kolejce 1:0 z Gironą przyszło za sprawą kuriozalnej bramki samobójczej. Dziesięć minut po przerwie do wyrównania doprowadził jednak Achraf Hakimi, który otrzymał statuetkę MVP tego meczu. Był to pierwszy gol strzelony przez paryżan w Champions League od pięciu meczów. Ostatni raz w tych rozgrywkach piłkę do siatki wpakowali w ćwierćfinale poprzedniej edycji z FC Barceloną. W półfinałowym dwumeczu nie zdołali już przełamać defensywy Borussii Dortmund.

PSG nie zdołało po raz kolejny pokonać byłego bramkarza OGC Nice Waltera Beniteza, przez co mają na koncie zaledwie cztery punkty na dziewięć możliwych. Podopiecznych Enrique czeka wkrótce ”ścieżka zdrowia”, bowiem ich kolejnymi rywalami w Lidze Mistrzów będą Atletico Madryt (dom), Bayern Monachium (wyjazd), Manchester City (dom) i Stuttgart (wyjazd). Jedynie w międzyczasie czeka ich chwila oddechu, gdy w szóstej kolejce zmierzą się na wyjeździe z będącym w przeciętnej formie Salzburgiem.

Arsenal – Szachtar Donieck 1:0

Po dwóch kolejkach Arsenal pozostawał jedną z sześciu – obok Aston Villi, Manchesteru City, Interu Mediolan, Juventusu i Bayeru Leverkusen – drużyn, które w tym sezonie Ligi Mistrzów jeszcze nie straciły bramki. Przed minioną serią gier Premier League ”Kanonierzy” byli także drugą najlepszą defensywą ligi, ale sensacyjnie przegrali na wyjeździe 0:2 z Bournemouth i stracili to miano na rzecz Nottingham.

Koszmarny występ zaliczył wówczas Jakub Kiwior, który w 37. minucie wszedł na boisko, by zabezpieczyć defensywę po czerwonej kartce Williama Saliby, ale w 80. minucie dostał ”wędkę”, gdy Arsenal musiał gonić dwubramkową stratę. Chwilę wcześniej popełnił fatalny błąd w wyniku czego sam na sam z Davidem Rayą ruszył Evanilson, a Hiszpan ratował się faulem, który przyczynił się do podyktowania ”jedenastki”.

Polak nie otrzymał szansy na rehabilitację przeciwko mistrzom Ukrainy. Dość wymowny był fakt, że gdy w drugiej połowie poważnie wyglądającej kontuzji doznał Riccardo Calafiori, Mikel Arteta w jego miejsce wpuścił 18-letniego Mylesa Lewisa-Skelly’ego, dla którego był to dopiero czwarty występ w seniorskim zespole Arsenalu. Choć równie źle mógł poczuć się Ołeksandr Zinchenko, który wciąż nie otrzymał pierwszych minut po kontuzji i ostatni raz w koszulce Arsenalu wystąpił 31 sierpnia.

Osłabieni także brakiem Bukayo Saki wicemistrzowie Anglii wygrali z Szachtarem Donieck 1:0 po dość pechowym samobóju bramkarza mistrzów Ukrainy. W 29. minucie piłka po strzale Gabriela Martinelliego trafiła w słupek, a następnie odbiła się od pleców Dmytro Riznyka i wylądowała w siatce. Swoje winy odkupił jednak w 77. minucie, gdy obronił rzut karny wykonywany przez Leandro Trossarda.

Ta sytuacja nie podniosła jednak na duchu podopiecznych Marino Pusicia i po trzech meczach tej edycji Ligi Mistrzów ”Górnicy” nie mają na koncie ani jednego strzelonego gola. Z kolei defensywa Arsenalu wciąż pozostaje niepokonana w tegorocznych rozgrywkach Champions League. W następnej serii gier ekipę Mikela Artety czeka kolejny w tym sezonie wyjazd do Lombardii. W pierwszej kolejce ”Kanonierzy” zremisowali 0:0 z Atalantą, a za dwa tygodnie zmierzą się na San Siro z Interem Mediolan.

Girona – Slovan Bratysława 2:0

W Katalonii miało miejsce starcie debiutujących w Lidze Mistrzów drużyn, które po dwóch kolejkach fazy ligowej nie miały na koncie ani jednego punktu. Dodatkowo, Slovan z dziewięcioma straconymi bramkami był po dwóch kolejkach fazy ligowej drugą najgorszą defensywą Champions League. Po spotkaniu z Gironą mistrzowie Słowacji mają na koncie już 11 straconych bramek i dalej tylko jedną zdobytą.

Sensacja poprzedniego sezonu La Liga wygrała bowiem 2:0 i tym samym po raz pierwszy w historii klubu wygrała w europejskich pucharach. Kilka minut przed przerwą pierwszego gola w tym sezonie strzelił wychowanek Realu Madryt Miguel Gutierrez. W 73. minucie na 2:0 strzałem z rzutu wolnego podwyższył Juanpe, który z Gironą związany jest od 2016 roku, a mecz ze Slovanem był dla niego debiutem na arenie międzynarodowej. 33-latek ma na koncie aż 248 występów dla klubu z Montilivi – więcej ma tylko Cristhian Stuani.

Mecz ze Slovanem był dla Urugwajczyka 257. w koszulce Girony i również debiutował on w europejskich pucharach. Rekordzista pod względem liczby występów i strzelonych goli dla Girony nie zanotował jednak pierwszego w karierze trafienia na arenie międzynarodowej, bowiem w 88. minucie nie wykorzystał rzutu karnego. Podopiecznych Michela czekają jeszcze dwa domowe mecze Ligi Mistrzów – jeden w grudniu, a drugi w styczniu. Na Montilivi przyjadą wówczas Liverpool i Arsenal.

Sturm Graz – Sporting 0:2

Na koniec czas podsumować występ jeszcze jednej drużyny z Półwyspu Iberyjskiego, lecz tym razem z Portugalii. W Klagenfurcie, gdzie swoje mecze Ligi Mistrzów rozgrywa Sturm Graz, doszło do starcia mistrzów Austrii z mistrzami Portugalii. Oba zespoły rywalizowały ze sobą w fazie grupowej poprzedniej edycji Ligi Europy, a ich grupowi rywalami byli także Raków Częstochowa i późniejszy triumfator tych rozgrywek – Atalanta. W obu meczach górą był Sporting – w Grazie wygrał 2:1, a w Lizbonie 3:0.

Podopieczni Rubena Amorima znów zachowali czyste konto przeciwko ”Die Schwoazn”, ale przede wszystkim ponownie kilka razy wpakowali piłkę do ich bramki. W 23. minucie piłkę z prawej strony pola karnego do środka wstrzelił Geny Catamo, nie sięgnął jej Viktor Gyokeres, ale do uderzenia dopadł Nuno Santos i z pomocą Kjella Scherpena mógł cieszyć się ze swojego trzeciego gola w Lidze Mistrzów. Golkiper Sturmu odbił wprawdzie piłkę nogami, ale wbił ją do własnej bramki.

Na początku drugiej połowy prawdziwe show znów zaprezentował Gyokeres. Prostopadłe podanie ”zewniakiem” do Szweda w lewym sektorze posłał Zino Debast, snajper Sportingu wygrał pojedynek fizyczny z Niklasem Geyrhoferem i ruszył z piłką pod bramkę Sturmu. Austriak próbował jeszcze dogonić Gyokeres, ale ponownie odbił się od ściany. Następnie Szwed zabawił się jeszcze z Scherpenem i kapitanem Sturmu Dimitrim Lavalee, po czym umieścił piłkę w pustej bramce.

Sturm przegrał wszystkie dotychczasowe trzy mecze tegorocznej edycji Ligi Mistrzów, choć nie jest to dużym zaskoczeniem. Sporting zaś pozostaje niepokonany w fazie ligowej tych rozgrywek i po trzech meczach ma na koncie siedem punktów oraz dwa czyste konta. Kolejne dwa mecze Champions League mistrzowie Portugalii rozegrają u siebie i będą to hitowe starcia z Manchesterem City i Arsenalem.

fot. screen Twitter