Kamil Piątkowski z wybitną interwencją na leżąco. Uratował czyste konto

03.11.2024

Kamil Piątkowski rozgrywa właśnie przełomowy sezon. Jest najczęściej podstawowym środkowym obrońcą RB Salzburg – gra zarówno w lidze, jak i w Champions League. Właśnie został bohaterem zespołu po podwójnej interwencji w defensywie. Najpierw wybił piłkę wślizgiem, a później… obronił strzał na leżąco. Ta jakże efektowa obrona uratowała punkt i czyste konto Salzburgowi. 

Piątkowski bohaterem krytykowanego RB Salzburg

Wydaje się, że Kamil Piątkowski pozostawił złe demony za sobą. Tuż przed zgrupowaniem kadry miał bardzo zły czas w zespole. Zaczął sezon świetnie. Został nawet wybrany najlepszym piłkarzem sierpnia. W meczu ze Spartą Praga popełnił katastrofalny błąd. Pod własnym polem karnym dał sobie odebrać piłkę Victorowi Olatunjiemu, a ta po chwili wylądowała w siatce Salzburga. W drugiej kolejce LM z kolei w 23. minucie w okolicy linii środkowej przy linii bocznej przepchnął go Ludovic Ajorque, a następnie padła z tego bramka. Potem brał udział w blamażu 0:5 ze Sturmem Graz.

Tym razem w meczu z zespołem Grazer AK nie zaczął w podstawowym składzie, ale musiał pojawić się na boisku po czerwonej kartce dla 17-letniego Joane’a Goudou – stopera Red Bulla Salzburg. Rozegrał 45 minut i śmiało można go uznać najlepszym zawodnikiem spotkania. Gdyby nie on, to Red Bull byłby jeszcze bardziej krytykowany. Otóż polski stoper popisał się fenomenalną interwencją w defensywie. Tego nie da się opisać, trzeba po prostu zobaczyć w jaki sposób na leżąco obronił strzał przeciwnika: – Taka obrona nie zdarza się codziennie. To było po prostu przeczucie – powiedział po meczu.

Red Bull Salzburg jest bardzo krytykowany za występy w tym sezonie. Wieloletni asystent Jurgena Kloppa „poszedł na swoje”, lecz pojawiły się takie głosy, że faworyzuje piłkarzy, których ściągnął z Liverpoolu – Stefana Bajceticia oraz Bobby’ego Clarka. Poza tym sama forma sportowa jest słabiutka – RB z mizernym bilansem 5-3-2 zajmuje dopiero czwarte miejsce w austriackiej Bundeslidze. Salzburg zdobył tylko dziewięć punktów w ostatnich siedmiu meczach ligowych. Austriacki „Kurier” pisze wprost, że zespół nie potrafi wyjść z kryzysu.

Kadra czeka?

Kamil Piątkowski był powszechnie chwalony za spotkanie z Chorwacją, w którym zastąpił beznadziejnego Pawła Dawidowicza. Wystawiliśmy mu notę 5, doceniając solidność. Była to najlepsza ocena spośród wszystkich czterech stoperów. Piątkowski cechował się odwagą – czy to w rozegraniu, czy też odbiorach piłki i wyróżniał nie tylko fryzurą. Takie występy jak ten ligowy przybliżają go do kolejnego powołania i występu w podstawowym składzie w dwóch najbliższych meczach. Zwłaszcza, że renoma Dawidowicza nie jest wysoka, a poza tym gracz Hellasu Werona jest kontuzjowany.

Dotychczas Piątkowski rozegrał tylko cztery mecze w kadrze – aż trzy za kadencji Paulo Sousy. Kiedy debiutował, to był jeszcze piłkarzem Rakowa Częstochowa, skąd trafił do Red Bulla Salzburg za 5 milionów euro i długo był rekordem transferowym klubu spod Jasnej Góry. Później trochę zniknął z radaru i nie mógł odnaleźć się w Austrii. O ostatnim wypożyczeniu do Granady chciałby jak najszybciej zapomnieć.

Zaczął grać coraz gorzej i w efekcie stracił miejsce w składzie czerwonej latarni ligi hiszpańskiej. Większość wiosny przesiedział już na ławce. Trener Jose Ramon Sandoval preferował inną parę stoperów. Polak dostał czerwoną kartkę już w swoim drugim meczu, potem też pięć goli od Villarrealu i skończyła się do niego cierpliwość. Nie łapał się więc nawet w absolutnie najgorszej ekipie ligi i nawet tam nie wyróżniał. Teraz jednak notuje najlepszy czas w karierze od czterech lat i przyda się Michałowi Probierzowi.

Fot. screen Twitter/X