Kuriozalny samobój z udziałem polskiego bramkarza

Napisane przez Mariusz Orłowski, 25 listopada 2024
Mateusz Lis strzelił gola swoim obrońcą

To był jeden z tych pechowych i bardziej kuriozalnych goli samobójczych, ale nie został zapisany na konto polskiego bramkarza. Mateusz Lis bowiem wybiegł z bramki i chciał wybić piłkę, ale trafił nią w swojego obrońcę – Malcoma Bokele. Goztepe w kuriozalnych okolicznościach straciło bramkę, jednak i tak wygrało ten mecz i jest sensacją Super Lig jako beniaminek. 

Samobój z udziałem polskiego bramkarza

Mateusz Lis to podstawowy bramkarze drużyny Goztepe. Jego drużyna to beniaminek Super Lig, a była w stanie zremisować z Fenerbahce Jose Mouringo, pokonać Trabzonspor, a teraz także Besiktas prowadzony przez Giovanniego van Bronckhorsta. Ten mecz nie zaczął się jednak po myśli polskiego bramkarza. Semih Kilicsoy strzelił mu gola już w trzeciej minucie, ale przy tym strzale golkiper nie miał żadnych szans. Piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i była całkowicie poza zasięgiem.

W dziewiątej minucie zespół polskiego bramkarza przegrywał już 0:2, a on sam miał w tym ogromny udział. Zachował się dobrze. Czujnie wyszedł z bramki, by przeciąć prostopadłe podanie przeciwnika, jednak z całej siły kopnął piłką w swojego obrońcę. Ta odbiła się tak niefortunnie, że wpadła do siatki. Nic nie zapowiadało tego, co wydarzyło się później.

Beniaminek bowiem pokazał charakter i w 32. minucie miał już wynik 2:2 i na tym nie poprzestał. Mimo wysokiego posiadania piłki przez gospodarzy, zawodnicy Goztepe potrafili wykorzystać hektary wolnego miejsca, które ci zostawiali przy próbie pressingu. Przy bramce na 3:2 wystarczyły raptem dwa podania oraz błąd Arthura Masukaku, który dał się przepchnąć. Goztepe dobiło Besiktas kolejną kontrą w doliczonym czasie, wygrywając 4:2 i zajmuje sensacyjne 5. miejsce w tabeli Super Lig. Za to Besiktas punktuje fatalnie – nie wygrał już czwartego meczu z rzędu i jest na 6. pozycji.

Mateusz Lis buduje renomę

Były zawodnik Lecha Poznań był w karierze wypożyczany aż… pięć razy. Kluby, w których Lis miał się odrodzić to:

  • Miedź Legnica
  • Podbeskidzie Bielsko-Biała
  • Raków Częstochowa
  • Troyes (Francja)
  • Goztepe (Turcja)

W tym ostatnim „zakotwiczył” na dłużej, lecz musiał zejść do drugiego poziomu rozgrywkowego, gdzie zresztą robił furorę kolejnymi czystymi kontami. Bronił tam naprawdę dobrze i ścigał się z Marcinem Bułką w liczbie czystych kont polskich bramkarzy. Finalnie w 31 spotkaniach ligowych zaliczył aż 20 czystych kont, co jest wynikiem niesamowitym. Między innymi właśnie świetna dyspozycja golkipera pomogła zespołowi z Izmiru wywalczyć awans do tureckiej Super Lig. Lis wrócił do Goztepe już na stałe i podpisał trzyletni kontrakt.

Ciągle jest bramkarzem numer jeden, ale w elicie trudniej już o czyste konta. Ma na koncie trzy mecze na zero z tyłu na dziesięć rozegranych. Nie opuścił jeszcze ani jednego spotkania. Jego procent obron wynosi 74,4. Trzech golkiperów jest w tym aspekcie lepszych. Bryluje zwłaszcza Fernando Muslera. 38-latek ma aż 84,2% udanych interwencji. Pod kątem xG i „powstrzymanych goli” Polak jest już jednak dużo słabszy od najlepszych. Współczynnik -0,5 oznacza, że broni zwykle to, co powinien, a nawet minimalnie mniej.

Fot. screen YouTube

Nie ma social mediów, ponieważ ich... nie potrzebuje. Pisanie o piłce nożnej traktuje jako odskocznię, lecz nie ma ambicji dziennikarskich, pracując w IT. Piłka = hobby. Od 2008 fan Barcelony. Jeden z sezonowców City "przez Pepa".