Liga Mistrzów: Podsumowanie meczów z 27.11.

Napisane przez Maciej Bartkowiak, 28 listopada 2024

Za nami piąta kolejka fazy ligowej Ligi Mistrzów. Poniżej podsumowanie sześciu meczów, które odbyły się w środę 27 listopada, ale których nie zrelacjonowaliśmy w osobnych tekstach. W tym gronie znalazły się choćby ciekawie zapowiadające się starcia polskiej Bolonii z Lille czy wicemistrzów swoich krajów – Monaco i Benfiki.

Osobne relacje meczów Ligi Mistrzów z 27.11.

  • Liverpool – Real Madryt – TUTAJ
  • Aston Villa – Juventus – TUTAJ
  • Crvena Zvezda – VfB Stuttgart – TUTAJ

Sturm Graz – Girona 1:0

Sturm Graz był jedną z pięciu drużyn, która na półmetku fazy ligowej nie miała na koncie ani jednego punktu. Do oddalonego o 150 km od Grazu Klagenfurcie, gdzie swoje domowe mecze LM rozgrywają mistrzowie Austrii, przyjechała Girona, która miała za sobą pierwszą od pół roku serię trzech zwycięstw z rzędu w La Liga. Dzięki temu najlepszym trenerem listopada w La Liga wybrano szkoleniowca Girony Michela.

W międzyczasie jednak Girona przyjęła srogie lanie w Champions League, bowiem przegrała w Eindhoven aż 0:4 z PSV. Debiutujący w europejskich pucharach zespół z Katalonii nie zdołał jeszcze na arenie międzynarodowej choćby zremisować, czy nawet strzelić gola. Idealna okazja do przełamania tej serii nadarzyła się w 23. minucie, lecz fatalne pudło z bliskiej odległości przed pustą bramką zaliczył Ivan Martin.

Znów okazało się, że powiedzenie o niewykorzystanych sytuacjach, które lubią się mścić wcale nie jest wyświechtane, bowiem w 59. minucie jedyną w tym spotkaniu bramkę zdobył Mika Biereth. Tym samym Sturm odniósł pierwsze zwycięstwo w Lidze Mistrzów od 20 lutego 2001 roku, gdy w Atenach pokonał Panathinaikos 2:1. Tydzień wcześniej z tym samym zespołem ”Die Schwoazn” odnieśli ostatnie domowe zwycięstwo w Champions League, gdy wygrali u siebie 2:0.

Bologna – Lille 1:2

Bologna była jedyną drużyną, która na półmetku fazy ligowej Champions League nie zdołała jeszcze strzelić gola. Nie mieli jednak zerowego dorobku punktowego, bowiem w swoim debiucie w tych rozgrywkach zremisowali u siebie 0:0 z Szachtarem Donieck. W drugim domowym meczu ”Rossoblu” przegrali 0:1 z Monaco, a teraz podopiecznym Vincenzo Italiano ponownie przyszło mierzyć się na Stadio Renato Dall’Ara z francuską drużyną. Tym razem Bologna przed własną publicznością podejmowała Lille.

Po raz piąty w tegorocznej edycji LM między słupkami stanął Łukasz Skorupski, ale Kacper Urbański siódmy raz z rzędu w barwach klubowych rozpoczął mecz na ławce rezerwowych. Co więcej, po raz czwarty w tym czasie nie zameldował się na placu gry. Już w piątej minucie Bologna strzeliła swojego pierwszego gola w Champions League, ale trafienie Thijsa Dalingi po analizie VAR nie zostało uznane. Uznana została już bramka Jhona Lucumiego z 63. minuty, jednak było to tylko trafienie wyrównujące.

Tuż przed przerwą Lille na prowadzenie wyprowadził bowiem Ngalayel Mukau, który po raz pierwszy znalazł się w wyjściowym składzie ”Mastifów” na mecz Ligi Mistrzów. Gospodarze wynikiem 1:1 długo się nie nacieszyli, bowiem już trzy minuty po bramce Lucumiego wyrównał… Mukau. Wynik tego meczu już nie uległ zmianie i Lille nie przegrało już 12. kolejnego meczu. Ostatni raz tak znakomitą serię ”Mastify” zanotowały w sezonie 2020/21, gdy zdobyły sensacyjne mistrzostwo Francji.

Monaco – Benfica 2:3

Tego wieczora rywalizowała także druga francuska drużyna – AS Monaco. To spotkanie dla zespołu z Księstwa zaczęło się w znakomitym stylu, bowiem już w 13. minucie zespół Adiego Huttera na prowadzenie wyprowadził Eliesse Ben Seghir. 19-latek strzelił swojego pierwszego w karierze gola w europejskich pucharach. Piorunujący był pierwszy kwadrans drugiej połowy, gdy krótko po przerwie wyrównał Vangelis Pavlidis, a na przestrzeni kolejnych pięciu minut po analizie VAR nie uznane zostały trafienia Magnesa Akliouche’a i Alexandra Baha.

Tuż przed upływem godziny gry sytuacja wicemistrzów Francji się skomplikowała, bowiem drugą żółtą kartkę obejrzał środkowy obrońca Wilfried Singo. Kilkadziesiąt sekund przed jego czerwoną kartką na placu gry zameldowali się Soungoutou Magassa i Christian Mawissa Elebi. Duet ten zaledwie 10 minut później miał bezpośredni udział przy bramce na 2:1 dla Monaco. Kluczowe podanie zaliczył Mawissa Elebi, a na listę strzelców wpisał się Magassa.

Krótko przed przerwą na 2:1 dla gospodarzy doszło do podwójnej zmiany w zespole Benfiki. Na boisko weszli Arthur Cabral i Zeki Amdouni. Zmiany te okazały się kluczowe w kontekście finalnego wyniku. W 84. minucie Cabral doprowadził do wyrównania, a zaledwie cztery minuty później pierwsze od trzech meczów zwycięstwo Benfice w LM zapewnił Amdouni. Z kolei Monaco poniosło pierwszą porażkę w tegorocznej edycji Champions League.

PSV – Szachtar Donieck 3:2

Pięć bramek padło również w Eindhoven i mecz ten był jeszcze większym rollercoasterem. Po pierwszej połowie Szachtar prowadził bowiem z mistrzem Holandii i zarazem liderem Eredivisie 2:0. Bramki dla zespołu mistrza Ukrainy zdobyli Danylo Sikan i Oleksandr Zubkov. Asysty przy obu tych trafieniach zaliczył Yukhum Konoplya. Podobnie, jak w wyżej opisywanym meczu Monaco – Benfica, starcie PSV z Szachtarem również obfitowało w czerwoną kartkę. Jednak nie dla gospodarzy, a zespołu gości i w tym przypadku była to bezpośrednia czerwona kartka.

W 69. minucie obejrzał ją boczny obrońca Pedrinho. Mimo gry w przewadze podopieczni Petera Bosza wciąż nie potrafili przełamać ukraińskiego muru. Odkąd portal ”Sofascore” zbiera dane z meczów Ligi Mistrzów, czyli od sezonu 2003/04, jeszcze nigdy nie zdarzyło się, by bramkarz zanotował ponad 13 asyst. Golkiper Szachtara Dmytro Riznyk zaliczył 15 interwencji, ale mimo to jego zespół nie zdobył kompletu punktów. PSV wygrało bowiem 3:2, choć jeszcze do 86. minuty przegrywało 0:2.

Wszystkie trzy bramki dla PSV zdobyli Amerykanie. W 87. i 90. minucie dwie bramki zdobył Malik Tillman i został pierwszym Amerykaninem z dubletem w Lidze Mistrzów. Z kolei w piątej minucie doliczonego czasu gry zwycięstwo PSV zapewnił jego kolega z kadry USA Ricardo Pepi. Po raz pierwszy w historii LM drużyna odniosła zwycięstwo, choć jeszcze do 86. minuty przegrywała 0:2. Zespół Petera Bosza zaliczył drugą z rzędu wygraną w LM, a łącznie są niepokonani w tych rozgrywkach od czterech meczów (wcześniej dwa remisy).

Dinamo Zagrzeb – Borussia Dortmund 0:3

Borussia Dortmund to w tym sezonie zespół o dwóch twarzach. W Bundeslidze nie wygrała żadnego z pięciu dotychczasowych wyjazdów i zdobyła w tych rozgrywkach zaledwie punkt. Do tego przegrała wyjazdowy mecz Pucharu Niemiec z Wolfsburgiem i LM z Realem Madryt. U siebie zaś BVB rozegrała jak dotąd osiem meczów i wszystkie wygrała. Na osiem dotychczasowych wyjazdów zespół Nuriego Sahina wygrał tylko raz – w pierwszej kolejce fazy ligowej Champions League. Wówczas BVB pokonała mistrza Belgii Club Brugge 3:0.

W piątej kolejce Borussii Dortmund po raz piąty w tegorocznej edycji LM przyszło mierzyć się z mistrzem kraju, a po raz trzeci na wyjeździe. Tym razem jej rywalem był mistrz Chorwacji Dinamo Zagrzeb z byłym trenerem Lecha Nenadem Bjelicą na ławce. W trakcie poprzedniego sezonu prowadził on Union Berlin i zdołał zaliczyć jeden mecz z BVB. Jego zespół przegrał wówczas przed własną publicznością 0:2.

Teraz drużyna prowadzona przez Bjelicę ponownie poniosła domową porażkę z Borussią Dortmund i do tego nie zdołała zdobyć żadnej bramki. Przegrana jego zespołu była tym razem jeszcze większą, bowiem Dinamo uległo na stadionie Maksimir 0:3. Kilka minut przed przerwą już czwartego gola w tegorocznej edycji LM strzelił Jamie Gittens. Co więcej, Anglik po raz pierwszy w barwach BVB wpisał się na listę strzelców w drugim meczu z rzędu.

Krótko przed upływem godziny gry pierwszego gola w europejskich pucharach w barwach BVB strzelił Ramy Bensebaini. Na ostatnie pół godziny tej rywalizacji na boisku zameldował się Serhou Guirassy i w ostatniej minucie podstawowego czasu gry to on ustalił wynik tego meczu na 3:0. To najwyższa domowa porażka Dinama w europejskich pucharach od jesieni 2022 roku, gdy w fazie grupowej LM uległo Milanowi 0:4. Dodajmy, że aż 12 z 15 bramek w tegorocznej edycji LM Dinamo straciło z niemieckimi drużynami.

Celtic – Club Brugge 1:1

Aż sześć z siedmiu punktów w tegorocznej edycji Champions League Celtic zdobył przed własną publicznością. Co więcej, w tych rozgrywkach ”The Bhoys” ponieśli jedyną – choć bolesną – porażkę w tym sezonie. W drugiej kolejce fazy ligowej zostali rozbici na Signal Iduna Park przez Borussię Dortmund 1:7. Poza tym w bieżącej kampanii zespół Brendana Rodgersa zanotował w 19 meczach aż 15 zwycięstw i zaledwie cztery remisy. Na Celtic Park potknęli się zaś tylko raz, gdy zremisowali 2:2 z Aberdeen. Poza tym odnieśli u siebie dziewięć zwycięstw.

W meczu z Club Brugge mistrzowie Szkocji zaliczyli jednak dopiero trzecie domowe potknięcie w 2024 roku. W 26. minucie absurdalnego samobója zdobył stoper Celtiku Cameron Carter-Vickers. Chciał wycofać do Kaspera Schmeichela, lecz nie zauważył jego ustawienia i piłka wylądowała w bramce jego zespołu. Ekipie z Glasgow udało się jednak uniknąć pierwszej domowej porażki od grudnia 2023 roku, bowiem w 60. minucie wynik tego meczu – jak się finalnie okazało – ustalił Daizen Maeda.

Asystę przy jego trafieniu zaliczył przebywający zaledwie od kilkudziesięciu sekund na placu gry Alex Valle. Niemal 10 minut później po wyrównującym golu Japończyka piłkę do siatki wpakował jeszcze napastnik Brugii Ferran Jutgla. Po analizie VAR trafienie Hiszpana nie zostało jednak uznane. Remis 1:1 sprawia, że Celtic nie przegrał już 22. kolejnego meczu na własnym stadionie. Od czasu ostatniej porażki na Celtic Park z grudnia 2023 roku (0:2 z Hearts) ”The Bhoys” zanotowali na tym stadionie 20 wygranych i tylko dwa remisy.

fot. screen Twitter