Był pośmiewiskiem w Ekstraklasie. Właśnie zadebiutował… w Bundeslidze!

Thomas Daehne z pewnością jest znanym w Polsce bramkarzem, ponieważ miał okazję grać w Ekstraklasie. Jako zawodnik Wisły Płock wystąpił w 71 meczach o stawkę, jednakże w większości z nich spisywał się fatalnie i stał się pośmiewiskiem. Nie bez powodu wielokrotnie był nazywany „ręcznikiem”. 4,5 roku po opuszczeniu Polski zadebiutował w Bundeslidze! I był to debiut całkiem niezły.
Był pośmiewiskiem w Ekstraklasie…
W polskiej Ekstraklasie wyróżnić można wielu bramkarzy, o których można powiedzieć, że w mniejszym lub większym stopniu zapisali się na stałe w pamięci kibiców. Niestety spora część z nich – od negatywnej strony – tak jak Thomas Daehne, który w styczniu 2018 roku przeniósł się z HJK Helsinki do Wisły Płock. Latem 2020 roku po fatalnej wręcz przygodzie z polskim klubem, zdecydował się wrócić do Niemiec, zostając golkiperem Holstein Kiel, obecnego beniaminka Bundesligi. Drużyna ta w elicie występuje pierwszy raz w swojej historii.
Daehne miał okazję rozegrać w sumie 71 spotkań w pierwszym składzie dla „Nafciarzy”, w których co prawda 13-krotnie zachowywał czyste konto, lecz w pozostałych meczach stracił aż 105 goli! Warto przy okazji wspomnieć, że niejednokrotnie ośmieszał się on w bramce i był obiektem drwin w polskich mediach wśród kibiców oraz ekspertów, którzy sarkastycznie nazywali go „ręcznikiem”.
Niemniej jednak w Ekstraklasie zdarzało się, że błysnął swoją formą i pomógł kolegom w odniesieniu kilku ważnych zwycięstw, notując przy tym wiele dobrych interwencji – mowa chociażby o wygranej 4:1 na wyjeździe z Legią Warszawa w sierpniu 2018 roku, czy też zwycięstwie 2:1 nad Rakowem Częstochowa we wrześniu 2019 roku. To były jednak rzadkie przebłyski jego talentu.
Mimo wszystko cień na jego karierę w Ekstraklasie kładą liczne fatalne występy, w których tracił bramkę za bramką. Po dziś dzień wielu kibiców nie wspomina go dobrze, nazywając Niemca po wielokroć jedną z największych pomyłek Wisły Płock ostatnich lat. „Bronił” na przykład w ten sposób:
To ten sam mecz, co powyżej tylko inna sytuacja – zawalił dwa gole. Potrafił bowiem tak wychodzić do dośrodkowań:
Umiał też zrobić tak:
Oraz tak:
Albo też tak:
Doczekał się debiutu w Bundeslidze
Jego absolutnie beznadziejna gra mogła dziwić, ponieważ to był były reprezentant młodzieżówek niemieckich. W U21 grał z Maximilianem Arnoldem, Yannickiem Gerhardtem oraz Mitchellem Weiserem. W Niemczech go bardziej ceniono. Dlatego po powrocie został piłkarzem Holstein Kiel, gdzie jednak nigdy nie pełnił większej roli – z wyjątkiem sezonu 2021/22, gdzie z racji na problemy kadrowe w bramce „Bocianów”, wskoczył on do wyjściowej XI na 23 spotkania na poziomie 2. Bundesligi. I tak z czasem stawał się coraz bardziej marginalną postacią, aż do lutego 2025 roku!
Thomas Dähne erlebte in Frankfurt ein besonders emotionales Bundesligadebüt 🙏🏼
_#SGEKSV #KielAhoi pic.twitter.com/YSrLpce37Y— Holstein Kiel (@Holstein_Kiel) February 17, 2025
Thomas Daehne stanął przed wielką szansą 16 lutego, kiedy to w ramach 22. kolejki Bundesligi wraz z kolegami pojechał do Frankfurtu. Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem Eintrachtu 2:0, co nie umniejsza to faktu, że niemiecki bramkarz spisywał się w bramce Kilonii fenomenalnie!
Co zapamięta się z jego debiutu, to na pewno fakt, że w 45. minucie wybronił rzut karny Hugo Ekitike, byłego piłkarza PSG. Po zmianie stron nie ustępował i raz za razem ratował kolegów. Koniec końców mecz zakończył się wynikiem 3:1 na korzyść „Orłów”, ale Daehne został wybrany jednym z bohaterów tego starcia. Według „FotMob” powstrzymał w spotkaniu gole oczekiwane o wskaźniku 0,53 i obronił sześć uderzeń.
Niewykluczone, że spotkanie zakończyłoby się o wiele wyższym wynikiem, gdyby nie wysoka dyspozycja 31-latka, dla którego był to debiut w niemieckiej elicie. Nie bez powodu kilka serwisów oraz gazet sportowych w Niemczech umieściło go w Drużynie Kolejki. Kto by powiedział, że… po nieudanej przygodzie w Ekstraklasie w Płocku Daehne w ogóle kiedyś zadebiutuje na poziomie Bundesligi. Za takie historie kochamy futbol – dyscyplinę piękną w swojej nieprzewidywalności.
Fot. PressFocus