Sprawa wypadku Diogo Joty – są nowe informacje

Cały piłkarski świat okrył się żałobą po tragicznej śmierci Diogo Joty, piłkarza Liverpoolu, a także jego brata Andre Silvy. Zwycięzca Premier League czy Ligi Narodów z ostatniego sezonu miał 28 lat. Dwa tygodnie przed swoim niespodziewanym odejściem ożenił się ze swoją długoletnią miłością z czasów szkoły średniej. Teraz na jaw wychodzą nowe fakty co do tragicznego zdarzenia.
Nowe fakty w sprawie tragicznego wypadku Joty
Diogo Jota Jota zginął w wypadku samochodowym w prowincji Zamora w Hiszpanii. Tę wstrząsającą nowinę przekazała o poranku 3 lipca hiszpańska „Marca”, godzinę po informacji lokalnego oddziału straży pożarnej o śmierci dwóch osób w wieku 28 i 26 lat. Do wypadku miało dojść w nocy z 2 na 3 lipca, o godzinie 0:40. Auto, którym podróżowali bracia wypadło z drogi i stanęło w płomieniach.
Działo się to około 65. kilometra drogi w kierunku Benavente. Jest to droga, którą podróżują najczęściej wyjeżdżający z Hiszpanii w kierunku Portugalii. Kilkadziesiąt godzin po tragicznym zdarzeniu z udziałem Joty i jego brata wychodzą na światło dzienne nowe fakty w sprawie wypadku.
⚫ Muere el futbolista del Liverpool Diogo Jota en un accidente de tráfico en la provincia de Zamora
😢 El siniestro se produjo en el kilómetro 65 de la A-52, a la altura del término municipal de Palacios de Sanabria. pic.twitter.com/Uz15fMHKoZ
— MARCA (@marca) July 3, 2025
Nadmierna prędkość, dwa wybuchy
Według biegłych prowadzącym wypożyczone auto Lamborghini Huracan był Andre Silva, młodszy brat Joty. Miejscem zdarzenia była Cernadilla, a autostrada na której doszło do tragedii to Rias Bajas. Stało się to na nieoświetlonym odcinku, wokół terenów zielonych i wzgórz. Do wypadku doszło, gdy pękła w ich pojeździe opona i 25-latek stracił nad nim kontrolę. Auto wypadło z drogi, stanęło w płomieniach i zostało doszczętnie zniszczone. Jasnozielone Lamborghini Huracan zostało kompletnie wypalone.
Tożsamość obu zawodników (Andre grał dla drugoligowego Penafielu) ustalono na podstawie dokumentów, które były w dobrym stanie, a także tablicy pojazdu. Według informacji „The Athletic” stało się to podczas wyprzedzania ciężarówki. Jeden ze świadków zdarzenia powiedział, że usłyszał dwa wybuchy feralnej nocy. Zgadzałoby się to z teorią policji, że jeden z nich dotyczył przebicia opony, a drugi pożaru, który strawił auto i dwa ciała w jego środku.
Liverpool soccer star Diogo Jota was on a 10-hour drive when he died in car crash — because he wasn’t allowed to fly https://t.co/dAu5YiH29Y pic.twitter.com/6xUFPagCz3
— New York Post (@nypost) July 3, 2025
Ostateczna identyfikacja ofiar była możliwa dzięki testom genetycznym – szczątki ofiar były bowiem zwęglone. W miejscu tragicznego zdarzenia bracia poruszali się znacznie szybciej niż wskazywało na to ograniczenie prędkości – to wynosi bowiem 120 kilometrów na godzinę. Stan drogi w tym miejscu także wzbudzał pewnego rodzaju wątpliwości. Zdjęcia wskazują dziury w niektórych miejscach. Obaj bracia zginęli na miejscu. Dlaczego w ogóle Jota i brat wybrali się na wspólny wypad sportowym autem tamtą drogą?
Piłkarz Liverpoolu był po drobnym zabiegu i odradzano mu samolot. Musieli więc dotrzeć do Santander, aby stamtąd udać się promem do Anglii. Ich plan zakładał odpoczynek w Benavente w połowie podróży, a następnie kontynuowanie jazdy na czas, aby wsiąść na prom w Santander, który miał zabrać Jotę do Anglii w czwartek. Do Santander jednak nigdy nie dojechali… nie dotarli też do Benavente na odpoczynek. Jota dostał trochę więcej wolnego, ponieważ wraz z kadrą grał w finale Ligi Narodów.
Ruben Neves, who was playing in America last night, now in Portugal for the funeral of Diogo Jota and Andre Silva.
The former Wolves captain is among those carrying the coffin into the service. 💔 pic.twitter.com/81jqIuSy3a
— Talking Wolves (@TalkingWolves) July 5, 2025
Flagi Anfield zostały opuszczone do połowy masztu. Otwarto księgę kondolencyjną. Pogrzeb braci zaczął się o godz. 11:00 w niedzielę 5 lipca w ich rodzinnym Gondomar, na obrzeżach Porto. Na prywatnym czuwaniu był premier Portugalii Luis Montenegro. W ostatniej drodze Joty i Andre Silvy wzięło udział wielu piłkarzy Liverpoolu oraz członków sztabu. Pojawił się też m.in. Ruben Neves, który tak bardzo mocno przeżywał minutę ciszy w ćwierćfinale KMŚ, kiedy jego Al-Hilal grało z Fluminense. Przyleciał tu zaraz po meczu. Podobnie uczynił inny uczestnik tego meczu – Joao Cancelo.
Representatives of Liverpool FC, including most of Diogo Jota's team-mates, have gathered at Igreja de Matriz church for the Reds striker's funeral service in Portugal this morning. pic.twitter.com/GSSjuapMwc
— Paul Gorst (@ptgorst) July 5, 2025
Fot. PressFocus