Cudu przy Łazienkowskiej nie było. Legia „spadła” do Ligi Konferencji, o fazę ligową powalczy w Szkocji

Po piorunującym początku wydawało się, że Legia dokona cudu i odrobi trzybramkową stratę z pierwszego meczu z Larnaką. Po przerwie Cypryjczycy zadali jednak cios, na który „Wojskowi” nie zdołali już odpowiedzieć. Tym samym dwumecz zakończył się porażką podopiecznych Edwarda Iordanescu 3:5, w związku z czym „spadli” do ostatniej rundy eliminacji Ligi Konferencji. O awans do fazy ligowej powalczą ze szkockim Hibernian, który pokonał Partizan Belgrad.
Dokonać niemożliwego
Jeszcze nigdy w historii swoich zmagań w europejskich pucharach Legia Warszawa nie odrobiła trzybramkowej straty z pierwszego meczu. Taka sytuacja „Wojskowym” przydarzyła się trzykrotnie, a ostatni raz w 2002 roku przeciwko FC Barcelonie w III rundzie eliminacji Pucharu UEFA. Najbliżej remontady Legia była w 1960 roku, kiedy to do rewanżu 1/16 finału Pucharu Europy z duńskim Aarhus przystępowała z wynikiem 0:3. Druga rywalizacja zakończyła się wygraną warszawiaków 1:0, a prowadzenie objęli już w 30. minucie.
Drużynę Edwarda Iordanescu czekało zatem wręcz niemożliwe zadanie do wykonania. Względem pierwszego, przegranego 1:4 spotkania rumuński szkoleniowiec dokonał trzech zmian w wyjściowej jedenastce, z czego dwie były wymuszone. Za obejrzaną w ostatnich minutach rywalizacji na Cyprze czerwoną kartkę pauzował Bartosz Kapustka, z kolei w rozegranym pomiędzy dwumeczem z Larnaką starciu z GKS-em Katowice urazu stawu skokowego doznał Claude Goncalves. W wyniku tej kontuzji Portugalczyka przerwa od sześciu do ośmiu tygodni.
WALCZYMY DO KOŃCA 🔥
🔜 #LEGAEK pic.twitter.com/XEFUNmzbqQ
— Legia Warszawa 🏆 (@LegiaWarszawa) August 14, 2025
Niezawodny Nsame
Duet środkowych pomocników zastąpili Ryoya Morishita oraz Mileta Rajović, który pierwszy raz znalazł się w wyjściowej jedenastce Legii. Trzecia roszada dotyczyła zaś Artura Jędrzejczyka, który posadził na ławce Petara Stojanovicia. Kapitan „Wojskowych” po raz pierwszy od pięciu miesięcy znalazł się w wyjściowym składzie. Zapracował na to swoim występem przeciwko GKS-owi Katowice, w którym zarówno zaliczył asystę, jak i trafił do siatki. Dzięki tej bramce w wieku 37 lat, 9 miesięcy i 6 dni został najstarszym strzelcem gola w historii Legii.
W rewanżu z Larnaką „Jędza” zanotował wejście z przytupem, lecz nie w taki sposób, w jaki można było sobie wyobrażać. Już w 15. sekundzie został on ukarany żółtą kartką za zatrzymanie Yersona Chacon, który w pierwszym meczu strzelił gola na 3:1. Na listę strzelców w tamtej rywalizacji wpisał się także Jean-Pierre Nsame, który w 11. minucie rewanżowego starcia otworzył jego wynik. Kameruński napastnik chwilę wcześniej był bliski zdobycia bramki, ale nieczysto trafił w piłkę po uprzednim zgraniu jej głową przez Pawła Wszołka.
Maszyna ruszyła! #LEGAEK pic.twitter.com/Pzkhfmhu8s
— Polski Ligowiec (@polski_ligowiec) August 14, 2025
Jeszcze jeden, jeszcze jeden
Kolejnego dogrania od Wszołka Nsame już jednak nie zmarnował i tym samym zanotował piąte trafienie w sześciu ostatnich meczach. Minęło ledwie pięć minut, a partnerujący mu w ataku Mileta Rajović doczekał się pierwszego gola w koszulce Legii. Mający ponad 190 cm wzrostu Duńczyk wykorzystał swój największy atut – grę w powietrzu. Rekordowy nabytek w dziejach polskiej Ekstraklasy po centrze z prawego sektora strzałem głową wrzucił piłkę za plecy byłego bramkarza Lechii Gdańsk i Jagiellonii Białystok – Zlatana Alomerovicia.
Po kolejnych minutach Alomerović znów mógł wyciągać piłkę z siatki, ale tym razem odbił ją do boku po „płaskim” strzale Nsame lewą nogą ze skraju pola karnego. Niemal kwadrans później mistrz Polski z „Jagą” ponownie zmuszony był interweniować w sytuacji, którą zamykał Nsame. Z rzutu wolnego w szesnastkę dośrodkowanie posłał Biczachczian, głową przedłużył je Rajović, po czym piłka spadła w kierunku Kameruńczyka. Nie zdołał on jednak oddać strzału, a potem z impetem wpadł w Alomerovicia, który potrzebował chwili, by dojść do siebie.
Jak to krzyczał Pan Dariusz Szpakowski podczas meczu Niemcy-Włochy na Mundialu 2006 "Dwa! Dwa! Dwa!"#LEGAEK pic.twitter.com/nkAOCZjbEf
— Polski Ligowiec (@polski_ligowiec) August 14, 2025
„Już było dobrze, już było dobrze”
Jeszcze przed przerwą Legia odrobić trzybramkową stratę, ale koszmarnie spudłował Rajović. W 43. minucie miała miejsce niemal kopia akcji bramkowej na 1:0, ale po drugiej stronie boiska. Z lewego sektora piłkę wstrzelił Ruben Vinagre, ale ta po strzale Duńczyka z odległości ok. 10 metrów przeleciała wysoko nad poprzeczką. Przez chwilę wydawało się, że ta niewykorzystana szansa się zemściła, gdyż piłkę do siatki wbił Karol Angielski. Zanim jednak oddał strzał na bramkę Kacpra Tobiasza, piłka odbiła się od jego ręki, wobec czego gol nie został uznany.
Prawidłowo już za to została zdobyta bramka przez Djordje Ivanovicia w 52. minucie. Wcześniej w bocznym sektorze Serb wygrał pojedynek o piłkę z Rubenem Vinagre, a po wejściu z nią w pole karne zszedł do lewej nogi i strzałem na dalszy słupek dał Larnace prowadzenie w dwumeczu 5:3. Raptem pięć minut później wychowanek Spartaka Subotica na koncie mógł mieć także asystę. Posłał bowiem świetne prostopadłe podanie do Jeremie’go Gnaliego, ale w ostatniej chwili strzał Francuza zdążył zablokować Paweł Wszołek.
A miało być tak pięknie…#LEGAEK pic.twitter.com/6OiBlAIl39
— Polski Ligowiec (@polski_ligowiec) August 14, 2025
Legia „spadła” do Ligi Konferencji
Kwadrans później występ Gnaliego się zakończył, ale nie z powodu zmiany, a drugiej żółtej kartki, którą obejrzał. Popełnił on faul taktyczny na Rafale Augustyniaku, który chwilę wcześniej odebrał mu piłkę w środku pola. Mimo gry w osłabieniu Larnaka już po chwili mogła wbić ostatni gwóźdź do trumny gospodarzy. Błąd w bocznym sektorze popełnił Jędrzejczyk, przez co na pojedynek z Tobiaszem ruszył Enzo Cabrera. Argentyńczyk nie zaliczył jednak „wejścia smoka”, gdyż golkiper Legii obronił jego strzał i utrzymał swój zespół przy życiu.
Karta była bliska odwrócenia się i tym razem to na Larnace mogła zemścić się niewykorzystana okazja. Świetne dośrodkowanie na pole karne z lewego sektora posłał, a do piłki wyskoczył Nsame. Ta po strzale Kameruńczyka przeleciała jednak nad poprzeczką. W związku z licznymi przerwami w grze „Wojskowi” dostali dodatkowego „boosta” w postaci ośmiu doliczonych minut. Jednak również i wtedy nie byli w stanie choćby podłączyć się do tlenu. Tym samym wynik nie uległ już zmianie i dzięki wygranej w dwumeczu 5:3 to Larnaka zostaje w Lidze Europy.
Niestety.
Za tydzień rozegramy pierwsze spotkanie o awans do fazy grupowej @Conf_League.#LEGAEK 2:1 pic.twitter.com/xiCQfIlJru
— Legia Warszawa 🏆 (@LegiaWarszawa) August 14, 2025
Podopieczni Edwarda Iordanescu „spadli” zaś do Ligi Konferencji, gdzie w ostatniej rundzie eliminacji zmierzą się ze szkockim Hibernian. Trzecia drużyna poprzedniego sezonu Premiership wyrzuciła za burtę Partizan Belgrad, który został pokonany w dwumeczu 4:3. Legia będzie gospodarzem rewanżowego starcia, które przy Łazienkowskiej odbędzie się w czwartek 28 sierpnia.
fot. screen TVP Sport