Zero plotek o Kamilu Grosickim w Pogonii – jak to się stało?

22.08.2021
Błaszczykowski w Wiśle, Boruc w Legii, Pazdan w Jagiellonii, Podolski w Górniku. Grosicki w Pogonii. Ekstraklasa wzbogaciła się o potężne nazwiska w ostatnim czasie. Tylko ten ostatni przypadek odstaje od innych w jednym aspekcie - nie wyciekły żadne plotki o transferze Grosickiego do klubu, z którym czuje się związany.

Nieoczywisty wybór

Kamil Grosicki od dłuższego czasu pozostawał bez klubu. Wiele osób zainteresowanych losami popularnego „Grosika” zastanawiało się, gdzie będzie jego następna destynacja. Na pewno większość z nich zdziwiło się, że kolejnym miejsce na mapie, na którym „wbije flagę” będzie Szczecin.

Dla fanów Ekstraklasy to kolejny wielki powrót i kolejny pretekst do zasiadania przed tv. Ale trzeba podkreślić fakt, że mało kto spodziewał się takiego ruchu Grosickiego – nawet najwięksi polscy newsmani.

Wielkie transakcje lubią ciszę

Powyższe stwierdzienie idealnie pasuje do ostatniego ruchu Grosickiego. Reprezentant Polski zdawał się czekać na ofertę, która zaspokojij jego oczekiwania finansowe. Dlatego też mało kto uważał, że popularny „Grosik” trafi do Ekstraklasy. A jeżeli miałby tam trafić, to musiała być to Legia, która przy odrobinie kreatywnej księgowości mogłaby udźwignąć pensje reprezentanta Polski.

Dlatego też wielkie brawa należą się Pogoni Szczecin, że utrzymywała tę tajemnicę aż do ligowego meczu ze Stalą Mielec u siebie. Wystarczyłoby zobaczyć Grosickiego na  szczecińskim rynku, żeby plotka poszła w świat, a jednak włodarze Pogoni umieli do końca zachować tajemnicę. Zazdrościmy szczecińskim kibicom euforii jaka na pewno im towarzyszyła, kiedy Grosicki razem z córką wybiegł na murawę przed ligowym meczem, jako nowy zawodnik Portowców.

Pogoń tym samym pokazała, że ma ambicje na coś więcej niż podium w ekstraklasowym bycie, ale pokazała przy tym również coś innego. Utrzymać taki transfer w tajemnicy to wielka sztuka i nie tylko w polskich realiach. Sądzimy, że gdyby doszło do przenosin „Grosika” do klubu francuskiego lub angielskiego to na pewno słyszelibyśmy o tym wcześniej. Tu trzeba przyklasnąć włodarzom Portowców. Dzięki nim, mogliśmy zrobić wow, co nie jest częste przy ekstraklasowych spotkaniach.