Jak trudne zadanie czeka Raków? Astana walczy o powrót do Europy

21.07.2022

W czwartkowy wieczór Raków rozpocznie swoją tegoroczną przygodę w europejskich pucharach. Astana nie należy do najłatwiejszych rywali, ale w Częstochowie nie powinni zwieszać głów. Klub z Kazachstanu nie jest już tą samą drużyną, która grała w fazie grupowej Ligi Mistrzów, a w eliminacjach odprawiała z kwikiem Legię. Po ostatnie mistrzostwo Astana sięgała w 2019 roku. Wtedy też po raz ostatni udało jej się przebrnąć przez sito eliminacyjne europejskich pucharów. W starciu z Kazachami podopieczni Marka Papszuna co prawda nie są faworytami, ale na pewno nie stoją na straconej pozycji.

We wrześniu ubiegłego roku pytaliśmy Marka Papszuna o to czy wierzy w to, że w roku 2022 Raków będzie walczył o awans do europejskich pucharów również na stadionie w Częstochowie. – Wierzyć mogę, lecz jest to mało prawdopodobne – odrzekł szkoleniowiec Rakowa.

Od tamtego czasu upłynęło nieco ponad 10 miesięcy, a jego piłkarze przygotowują się właśnie do spotkania w II rundzie eliminacji Ligi Konferencji, które rozegrane zostanie przy Limanowskiego. W czerwcu klub spod Jasnej Góry uzyskał zgodę na to, by domowe mecze na europejskim podwórku rozgrywać w Częstochowie. Czwartkowe spotkanie z Astaną będzie więc pierwszym meczem europejskich pucharów, które gościł będzie obiekt przy Limanowskiego. Fakt ten zdążył już przysporzyć gościom z Kazachstanu sporo problemów.

Pięć godzin w autokarze?

Po rozlosowaniu par drugiej rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy Astana postanowiła zadrwić z Rakowa w mediach społecznościowych. – Gdzie jest tutaj klub z Częstochowy? Pomóżcie nam znaleźć – wbili szpilkę Kazachowie, wstawiając rozkład grup Ligi Mistrzów z sezonu 2015/16, kiedy to Astana zdołała zakwalifikować się do fazy grupowej Champions League.

Minął miesiąc, a Kazachowie wciąż mają spore problemy ze zlokalizowaniem Częstochowy. Ktoś w Nur-Sułtanie wpadł bowiem na pomysł, by przed meczem z Rakowem wylądować w białoruskim Brześciu i stamtąd wyruszyć autokarem do Częstochowy. Nie wzięto jednak pod uwagę faktu, że taka podróż potrwałaby około pięciu godzin. Ostatecznie Astana przyleci do Polski w czwartek, a ze względu na powstałe opóźnienia Kazachowie nie wezmą udziału w przedmeczowej konferencji prasowej, a także treningu na stadionie Rakowa. Problemy logistyczne drużyny gości mogą w znacznym stopniu przyczynić się do tego, że podopiecznym Marka Papszuna będzie się grało o wiele łatwiej.

Na pierwszy rzut oka to drużyna Astany wydaje się zdecydowanym faworytem tego starcia, zwłaszcza jeśli przywołamy z pamięci boje Kazachów z Legią czy awans ekipy z Nur-Sułtanu do fazy grupowej Ligi Mistrzów w 2015 roku. Astana nie jest jednak obecnie nawet lokalną potęgą. Po ostatnie mistrzostwo kraju klub sięgnął w 2019 roku. Najlepsze lata zespołu ze stolicy Kazachstanu w rozgrywkach europejskich przypadają na okres 2015 – 2018. Wtedy to Astanie udało się awansować kolejno do: fazy grupowej Ligi Mistrzów, fazy grupowej Ligi Europy i 1/16 finału Ligi Europy.

Nie będzie zbytnią przesadą stwierdzenie, że ubiegły sezon był o bardziej udany dla Rakowa niż dla Astany. Oba kluby sięgnęły po wicemistrzostwo kraju, ale w europejskich pucharach o wiele skuteczniejsi byli podopieczni Marka Papszuna, którzy dotarli do rundy play-off eliminacji Ligi Konferencji, gdzie zdołali urwać jeden mecz faworyzowanemu KAA Gent. Wcześniej wyższość Rakowa uznać musiały również Sūduva Mariampol i Rubin Kazań.

Europejska przygoda Astany zakończyła się bardzo szybko, bowiem Kazachowie pożegnali się z eliminacjami LKE już w trzeciej rundzie. Trudno mówić, by zespół z Nur-Sułtanu uległ europejskiemu potentatowi, gdyż z udziału w Lidze Konferencji został wyeliminowany przez fińskie Kuopion Palloseura.

Nie taka straszna jak ją malują

Wydaje się, że nazwa Astana budzi wśród polskich kibiców niezbyt pozytywne emocje. Pogląd ten ugruntował na pewno dwumecz z Legią oraz wyniki osiągane przez zespól na europejskim podwórku. Jeszcze w sezonie 2019/20 Kazachowie potrafili udowodnić swój potencjał, jak choćby wtedy, gdy na własnym terenie pokonali 2:1 Manchester United. Ostatecznie niewiele to wówczas zmieniło w sytuacji Astany, gdyż z bilansem jednej wygranej i pięciu porażek zakończyli rywalizację w grupie na ostatnim miejscu.

Od tamtej pory Astanie nie udało się wrócić do fazy grupowej europejskich pucharów. W drużynie pozostaje jeden zawodnik, który przyczynił się do zwycięstwa nad „Czerwonymi Diabłami”. Jest to kapitan – Abzal Beisebekov.

Po ubiegłorocznej klęsce w Nur-Sułtanie posypały się głowy. W Kazachstanie żądają sukcesów, których Astana w ostatnim czasie nie jest w stanie zapewnić. W związku z tym w stolicy zameldował się nowy zarząd oraz nowy szkoleniowiec, którzy wspólnie dokonali przebudowy zespołu.

W obecnej ligowej kampanii Astana nie zachwyca, ale utrzymuje się na drugim miejscu i cały czas utrzymuje kontakt z liderem kazachskiej ekstraklasy – Aktobe. Ostatnie bezpośrednie starcie obu ekip, które Aktobe wygrało aż 4:1 obnażyło jednak wszystkie słabości Astany. Te słabości w czwartek musi wykorzystać Marek Papszun i jego podopieczni.