Wybrzeże Kości Słoniowej prawie odpadło w grupie, a jest… w finale!
Po raz piąty w historii i po raz pierwszy od dziewięciu lat Wybrzeże Kości Słoniowej stanie do walki o złoty medal Pucharu Narodów Afryki. Podopieczni Emerse’a Fae pokonali w półfinale Demokratyczną Republikę Konga 1:0 po trafieniu Sebastiena Hallera. To o tyle niesamowita, że „Słonie” po fazie grupowej były jedną nogą poza burtą.
Gdyby nakręcono szóstą część serii „Oszukać przeznaczenie”, głównymi bohaterami mogliby być reprezentanci WKS. Po porażce 0:4 z Gwineą Równikową w ostatniej kolejce fazy grupowej, „Słonie” jedną nogą były poza turniejem. To było takie upokorzenie, że ostatni mecz przestał mieć znaczenie. Zwolniony został selekcjoner, Jeana-Louis Gasset.
Niespodziewany awans
Kiedy jednak za sprawą wpadki Ghany oraz porażki Zambii, okazało się, że Wybrzeże Kości Słoniowej w zestawieniu „lucky looserów” zajęło ostatnie premiowane awansem miejsce, trzeba było poszukać nowego dowódcy. Próbowano nawet wypożyczyć z kobiecej kadry Francji Herve’a Renarda, lecz negocjacje zakończyły się fiaskiem. Wobec tego, w meczu 1/8 finału z Senegalem „Słonie” musiał poprowadzić dotychczasowy asystent Gasseta, Emerse Fae.
Wybrzeże Kości słoniowej gra do samego końca
Kiedy już w 4. minucie obrońcy trofeum wyszli na prowadzenie za sprawą trafienia Habiba Diallo, wydawało się, że gospodarze tegorocznego PNA pożegnają się z turniejem. Tuż przed upływem podstawowego czasu gry, do wyrównania po rzucie karnym doprowadził jednak Franck Kessie. Iworyjczykom udało się dociągnąć do serii „jedenastek”, w której to oni byli górą.
W ćwierćfinale z Mali, Wybrzeże Kości Słoniowej ponownie straciło bramkę jako pierwsze. Co więcej, od końcówki pierwszej połowy]grało w osłabieniu. Drugą żółtą kartkę obejrzał bowiem Odilon Kossounou. W 86. minucie na placu gry pojawił się Simon Adingra i zaledwie cztery minuty później doprowadził do wyrównania.W ostatniej minucie dogrywki Iworyjczycy dopiero po raz drugi w tym turnieju wyszli na prowadzenie. Bramkę na wagę pierwszego od 2015 półfinału zdobył Oumar Diakite. 20-latek zdjął koszulkę, celebrując bramkę, za co wyleciał z boiska. Zawodnik Reims miał już bowiem na koncie żółtą kartkę.
🚨🌍 GOAL | Mali 1-2 Cote d'Ivoire | Diakite
COTE D'IVOIRE WILL ADVANCE TO THE SEMI FINALS !!!!!!!!!!!!!!!!! AMAZING !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!https://t.co/e4AWXY7Qvq
— Tekkers Foot (@tekkersfoot) February 3, 2024
Powalczą o złoto przed własną publicznością
W półfinale Iworyjczycy mierzyli się z równie dużym zaskoczeniem, Demokratyczną Republiką Konga. Po drodze, „Leopardy” wyeliminowały drugiego finalistę poprzedniej edycji, Egipt. O losach awansu do finału zadecydowało zaledwie jedno trafienie. Bramkę na wagę pierwszego dla WKS finału PNA od dziewięciu lat zdobył w 65. minucie Sebastien Haller.
Sebastien Haller 🔥
What a time to grab your first goal of the tournament 🇨🇮⚽️ pic.twitter.com/Rww0JICuQ8
— LiveScore (@livescore) February 7, 2024
Gol napastnika Borussi Dortmund idealnie wpasowuje się w niesamowitą drogę drużyny „Słoni”. Przypomnijmy, że 29-latek stracił pierwszą część sezonu 2022/23 z powodu zdiagnozowania u niego raka jądra. Po pół roku walki wrócił na boisko, a teraz on i jego koledzy jako pierwsi od 18 lat mogą zostać najlepszą drużyną Afryki w turnieju rozgrywanym przed własną publicznością. Ostatnim zespołem, który wygrał PNA grając u siebie, był Egipt w 2006 roku.
O złoto Iworyjczycy powalczą z Nigerią, która dopiero w serii rzutów karnych okazała się lepsza od RPA. Po 120 minutach zaciętej rywalizacji, na tablicy świetlnej widniał wynik 1:1. Dla nich to z kolei to pierwszy finał PNA od 2013 roku, w którym pokonali Burkina Faso. Dla Nigeryjczyków będzie to ósmy finał PNA w historii, WKS zaś do decydującego boju przystąpi po raz piąty. „Superorły” mają na koncie trzy mistrzostwa, z kolei Iworyjczycy dwa. Finałowy rozegrany zostanie w niedzielę o godzinie 21:00 na 60-tysięcznym Stade Olympique Alassane Ouattara. Dzień wcześniej o brązowy medal powalczą reprezentacje RPA i Demokratycznej Republiki Konga. Transmisje obu starć dostępne będą na platformie Megogo.
fot. Megogo