Wisła Kraków odda finał Pucharu Polski walkowerem?
Wisła Kraków nie pojawi się na Stadionie Narodowym w dniu finału Pucharu Polski. Choć brzmi to jak żart, wcale tak nie jest. Właściciel klubu Jarosław Królewski zagroził, że jeśli kibice Wisły Kraków nie zostaną wpuszczeni na trybuny w dniu finału, to zdobywcą Pucharu Polski zostanie Pogoń Szczecin, bo „Biała Gwiazda” odda mecz walkowerem.
O co tak właściwie chodzi?
Kurz po półfinałach Pucharu Polski jeszcze nie opadł, a polskie środowisko piłkarskie stoi przed możliwością kompromitacji i skandalu na dużą skalę. Bo jak inaczej określić sytuację, w której drużyna zdobędzie krajowy puchar w wyniku bojkotu finału przez drugą stronę? A jak przekonuje Jarosław Królewski, taka sytuacja może mieć miejsce.
Kilka godzin po zakończeniu półfinałowego spotkania pomiędzy Wisłą Kraków a Piastem Gliwice (2:1) właściciel klubu poinformował na Twitterze, że brak kibiców Wisły Kraków na trybunach Stadionu Narodowego będzie jednoznaczny z niestawieniem się osób zatrudnionych w klubie na meczu. Oznacza to, że ani działacze, ani zawodnicy „Białej Gwiazdy” nie pojawią się na stadionie, w związku z czym mecz się nie odbędzie. Ale dlaczego kibice Wisły mieliby nie zostać wpuszczeni na trybuny?
Powtarzam. Jeśli kibice @WislaKrakowSA nie zostaną wpuszczeni na Stadion Narodowy klub @WislaKrakowSA odda mecz walkowerem. Nikt z osób zatrudnionych w klubie nie zjawi się tego dnia na meczu.
— Jaroslaw Krolewski (@jarokrolewski) April 3, 2024
Wisła Kraków jest bojkotowana
Bojkotowani są kibice Wisły Kraków, bo to grupa ludzi, w którą najłatwiej uderzyć. Fani ”Białej Gwiazdy” nie pojawili się w obecnym sezonie na żadnym wyjazdowym meczu. W dwóch pierwszych spotkaniach sezonu z Górnikiem Łęczna oraz Polonią Warszawa obowiązywała jeszcze kara nałożona w poprzednim sezonie. Później jednak rozpoczął się bojkot ze strony innych klubów. Zdają się one prześcigać w absurdalnych wymówkach i komunikatach, dzięki którym mogą zablokować wstęp kibiców „Białej Gwiazdy” na swoje stadiony.
Ale przecież nie dzieje się to bez powodu, prawda? I tak, i nie, bo sprawa nie jest jednoznaczna. Wszystko zaczęło się w sierpniu 2023 roku. Wówczas w Radłowie koło Tarnowa odbywał się towarzyski turniej piłkarski, na którym doszło do awantury. Na turniej mieli wtargnąć „Łowcy Flag” związani z Zagłębiem Sosnowiec, które „ma zgodę” z Legią Warszawa. A że Legia Warszawa nie pała miłością do Wisły Kraków, której kibiców na turnieju było sporo, doszło do awantury.
W jej wyniku jeden z mężczyzn stracił rękę, jedna osoba poniosła także śmierć. Bezpośrednią przyczyną śmierci mężczyzny były obrażenia wewnętrzne. Doprowadziły to tego odłamki z racy, która wybuchła w jego ręce. Kibice z Sosnowca twierdzili, że racę wystrzelili kibice z Krakowa, kibice z Krakowa zaś twierdzili, że w ogóle nie strzelali. Winą obarczeni zostali kibice Wisły Kraków. Następnego dnia podczas spotkania Legia Warszawa – Ruch Chorzów na „Żylecie” zawisł taki transparent:
Legia Warszawa – Ruch Chorzów 06.08.2023
"WISŁA I UNIA – MORDERCY I ŚMIECIE, NIE MA DLA TYCH KUREW MIEJSCA W KIBICOWSKIM ŚWIECIE" – dzisiejszy transparent Legionistów. #LEGRCH pic.twitter.com/n46lbakvRp— Stadionowi Oprawcy (@Stadionowi) August 6, 2023
Wymówki są komiczne
Portal „weszlo.com” wziął pod lupę spotkania, w których zorganizowane grupy kibiców Wisły Kraków nie zostały wpuszczone na trybuny. Niektóre z uzasadnień są naprawdę śmieszne.
- GKS Tychy – awaria systemu bezpieczeństwa w sektorze gości (naprawiona tuż po meczu)
- Miedź Legnica – ryzyko konfliktu (nie wpuszczono nawet niepełnosprawnych kibiców mimo rozpoczęcia akcji „Stadiony bez barier”)
- Motor Lublin – klub odwołał się do poprzedniego spotkania między klubami, gdy na trybunach gości odpalono race
- Podbeskidzie Bielsko-Biała – realne zagrożenie bezpieczeństwa
- Lechia Gdańsk oraz Bruk-Bet Termalica – realne, udokumentowane przesłanki wskazujące na możliwość zaistnienia zagrożeń dla bezpieczeństwa uczestników lub przebiegu meczu
- Stal Rzeszów – względy bezpieczeństwa, o opinię została poproszona policja, która nie wyraziła zgody
Wisła Kraków, a konkretnie jej właściciel Jarosław Królewski otwarty jest na dialog, lecz nikt nie chce rozmawiać z przedstawicielami klubu. W świetle przepisów każdą decyzję o niewpuszczeniu zorganizowanych grup kibicowskich „Białej Gwiazdy” można obronić. Prawnie wszystko się zgadza, jednak czysto po ludzku jest to absurd. Absurd, który może doprowadzić do kompromitacji w finale Pucharu Polski.
Nie wszystko stracone
Finał zostanie rozegrany 2 maja na Stadionie Narodowym w Warszawie. Obaj finaliści tradycyjnie otrzymują pulę 10 tysięcy biletów dla swoich sympatyków. Ale Wisła Kraków może ich nie dostać, bowiem klub wciąż posiada zakaz wyjazdowy w meczach Pucharu Polski nałożony jeszcze w poprzednim sezonie.
W podobnej sytuacji w 2017 roku był Lech Poznań. Wówczas został warunkowo wpuszczony na finał Pucharu Polski, a kara została zawieszona po odwołaniu. Prezes PZPN Cezary Kulesza poinformował na Twitterze, że jest otwarty na rozmowy i jeśli zostanie złożony wniosek, to zostanie on przeanalizowany i oceniony w granicach obowiązujących procedur.
Dziękuję. Jednak mój apel dotyczy mniej procesu decyzyjnego PZPN, lecz szerszego wątku, gdyż od wielu miesięcy nasi kibice nie są wpuszczani na mecze i jako główny argument stosuje się „poziom bezpieczeństwa” określony przez służby. Mając już trochę doświadczenia w tym zakresie,…
— Jaroslaw Krolewski (@jarokrolewski) April 4, 2024
W regulaminie rozgrywek istnieje wpis, że karę można zawiesić lub darować na wniosek klubu nie wcześniej niż po odbyciu połowy kary. Wisła Kraków nie odbyła jeszcze połowy kary w związku z czym Polski Związek Piłki Nożnej może mieć w tej kwestii „związane ręce”. Jakakolwiek decyzja w kontekście kibiców Wisły zapadnie, atmosfera będzie gorąca. Już kilka godzin po awansie Wisły do finału pod Stadionem Narodowym pojawił się taki oto transparent…
Oczekiwanie na Finał Pucharu Polski w Warszawie… pic.twitter.com/50qqR5DbA1
— Polscy Kibice (@PolscyKibicePL) April 4, 2024
fot. PressFocus