Liga Mistrzów: Podsumowanie meczów czwartej kolejki (środa 05.11.)

Napisane przez Maciej Bartkowiak, 07 listopada 2024

Za nami półmetek pierwszej w historii fazy ligowej Ligi Mistrzów. W osobnych tekstach podsumowaliśmy aż sześć z dziewięciu rozgrywanych w środę 5 listopada meczów. Poniżej zaś skrót pozostałych trzech rozegranych tego wieczora meczów, które odbyły się w cieniu starć takich marek, jak Barcelona, Bayern, czy Arsenal.

Osobne relacje meczów Ligi Mistrzów z 05.11.

  • Inter – Arsenal 1:0 – TUTAJ
  • PSG – Atletico 1:2 – TUTAJ
  • Bayern – Benfica 1:0 – TUTAJ
  • Crvena zvezda – Barcelona 2:5 – TUTAJ
  • Stuttgart – Atalanta 0:2 – TUTAJ
  • Club Brugge – Aston Villa 1:0 – TUTAJ

Szachtar Donieck – Young Boys 2:1

Po trzech kolejkach fazy ligowej czterech uczestników tegorocznej Ligi Mistrzów wciąż nie miało na koncie ani jednego trafienia. Do grona tych drużyn należeli Szachtar Donieck i Young Boys, choć mistrzowie Ukrainy mieli w dorobku punkt dzięki remisowi 0:0 z Bologną. Tak się złożyło, że w Gelsenkirchen przyszło się zmierzyć obu tym drużynom. Po nieco ponad 300 minutach (łącznie z doliczonym czasem) oczekiwania pierwszego gola w tegorocznej edycji Champions League strzelili mistrzowie Szwajcarii.

Artem Bondarenko zagrał futbolówkę tak, że odbiła się od Cheikha Niasse i wylądowała pod nogami Kastriota Imeriego. Ten poprowadził piłkę przed siebie i tuż przed polem karnym oddał ”płaski” strzał, którym pokonał Dmytro Riznyka. Bramkarz Szachtara tylko przypatrywał się, jak piłka wpada do siatki, bowiem był przekonany, że jego rywal odda strzał przy ”dalszym” słupku i odbił w jego kierunku. Był to debiutancki gol Imeriego w europejskich pucharach.

Zespół Young Boys długo się prowadzeniem nie nacieszył, bowiem już w 31. minucie do wyrównania doprowadził Ołeksandr Zubkow. Na domiar złego dla mistrzów Szwajcarii, kilkadziesiąt sekund później boisko z powodu kontuzji uda opuścić musiał kapitan Loris Benito. Skorzystał na tym Łukasz Łakomy, który zmienił 32-letniego stopera. Po niecałych 10 minutach na klatę musiał przyjąć udział w utracie bramki na 1:2.

Eguinaldo zgrał piłkę do Heorhija Sudakowa, a ten minął Łakomego, który ”poszedł na raz”. Następnie tuż przed polem karnym oddał ”płaski” strzał prawą nogą, a piłka wylądowała przy dalszym słupku bramki strzeżonej przez Marvina Kellera. Po przerwie wynik tego meczu nie uległ już zmianie, choć tymczasowy pierwszy trener Young Boys Joel Magnin już po pierwszych kilkunastu minutach drugiej połowy wykorzystał limit zmian. Young Boys pozostaje jedną z sześciu drużyn, która w tegorocznej edycji LM wciąż nie zdobyła punktu.

Sparta Praga – Stade Brest 1:2

Wynik 2:1 miał miejsce także w stolicy Czech, lecz w tym przypadku takim rezultatem wygrali goście. Mistrz Czech – Sparta Praga uległ przed własną publicznością największej rewelacji tegorocznej edycji Ligi Mistrzów – debiutującemu w europejskich pucharach Brestowi. Trzecia drużyna poprzedniego sezonu Ligue 1 na prowadzenie wyszła pod koniec pierwszej połowy za sprawą trafienia Edimilsona Fernandesa. Wypożyczony minionego lata z Mainz Szwajcar zdobył pierwszą bramkę w barwach Brestu, a także pierwszą w europejskich pucharach.

Sytuacja mistrzów Czech skomplikowała się w 80. minucie, gdy piłka po raz drugi trafiła do ich siatki. Po dograniu z prawej strony pola karnego Ludovica Ajorque’a (także wypożyczonego z Mainz) Martin Vitik nie porozumiał się z Kaanem Kairinenem, w wyniku czego piłka odbiła się od Fina i wylądowała w bramce. W doliczonym czasie gry Spartę do tlenu swoim trafieniem podłączył jeszcze Victor Olatunji, ale rewelacyjna drużyna z Bretanii utrzymała do końca prowadzenie.

Na półmetku fazy ligowej LM podopieczni Erica Roya są jedną z pięciu niepokonanych drużyn (trzy wygrane i remis). Pod względem punktowym lepszy od Brestu jest Liverpool, który jako jedyny ma na koncie komplet 12 punktów. Brest na rozkładzie ma jeszcze wyjazd do Barcelony oraz do Gelsenkirchen na mecz z Szachtarem Donieck, a wyjazdowe starcia przedzielać będą domowe rywalizacje z mistrzem Holandii PSV i Realem Madryt. Sparta zaś po imponującym zwycięstwie z Salzburgiem (3:0) na początek fazy ligowej, w trzech kolejnych meczach LM zdobyła tylko punkt.

Od czasu pokonania w pierwszej kolejce LM ”Byków” podopieczni Larsa Friisa wygrali tylko trzy z dziewięciu meczów (dwa w lidze i jeden w Pucharze Czech), ponosząc przy tym aż pięć porażek. Skutkiem braku formy jest przede wszystkim już 10-punktowa strata do prowadzącej w tabeli czeskiej ekstraklasy Slavii Praga. W tabeli fazy ligowej LM Sparta wypadła zaś poza strefę barażów o 1/8 finału. O awans do fazy pucharowej prażanom będzie niezwykle ciężko, bowiem na rozkładzie mają Atletico, Feyenoord, Inter i Bayer.

Feyenoord – RB Salzburg 1:3

W Rotterdamie spotkało się dwóch wicemistrzów swoich krajów – Holandii oraz Austrii. Obie drużyny znajdowały się jednak przed tym meczem na dwóch różnych biegunach. Choć Feyenoord w pierwszej kolejce został rozbity przez Bayer (0:4), to w kolejnych meczach pokonał w delegacjach najpierw Gironę 3:2, a następnie Benfikę 3:1. Salzburg zaś w tym czasie przegrał wszystkie trzy mecze i był jedną z sześciu drużyn, która po trzech kolejkach fazy ligowej LM nie miała jeszcze na koncie ani jednego punktu. Udział w słabych występach miał niestety Kamil Piątkowski.

Łącznie z poprzednim sezonem Champions League Salzburg przystępował do starcia z Feyenoordem po serii ośmiu meczów bez zwycięstwa w tych rozgrywkach (remis i siedem porażek). Po godzinie gry ”Byki” były jednak bliskie przełamania tej złej passy, bowiem sensacyjnie prowadziły w Rotterdamie 2:0. Autorem obu bramek był Karim Konate, dla którego były to pierwsze trafienia w europejskich pucharach. Asystę przy drugim golu Iworyjczyka zaliczył Kamil Piątkowski, który w polu karnym wygrał pojedynek główkowy.

Czas uciekał, a wicemistrzowie Holandii dalej tracili do swoich rywali dwie bramki. Ich sytuacja jeszcze bardziej skomplikowała się w 80. minucie, gdy po analizie VAR sędzia Donatas Rumsas pokazał czerwoną kartkę Chrisowi Nadje za groźnie wyglądające nadepnięcie Lucasa Gourny’ego-Douatha. Jednak kilkadziesiąt sekund później publiczność zgromadzona na De Kuip ożywiła się dzięki bramce kontaktowej Anisa Hadja Moussy. Był to pierwszy gol Algierczyka w barwach Feyenoordu i zarazem jego pierwsze trafienie w europejskich pucharach.

Litewski sędzia po kilku minutach znów musiał podbiec monitora – tym razem przeanalizować, czy Salzburgowi należał się rzut karny. Powtórki nie pozostawiały jednak żadnych złudzeń – kapitan Feyenoordu David Hancko ewidentnie zahaczył Nicolasa Capaldo. Do rzutu karnego podszedł Konate, ale nie skompletował hat-tricka, bowiem trafił w poprzeczkę. Niewykorzystana sytuacja się nie zemściła, bowiem zaledwie kilkadziesiąt sekund później pięknym strzałem lewą nogą wynik meczu na 3:1 dla Salzburga ustalił Daouda Guindo.

fot. screen Twitter

Betters baner na start