FREEBET 300 ZŁ NA START W BETFAN!
Za wygraną Realu Madryt z Celtą Vigo!

Droga Pogoni Szczecin do finału Pucharu Polski

Napisane przez Gabriel Stach, 02 maja 2025

Wielkimi krokami zbliża się finał Pucharu Polski, w którym to zmierzą się ze sobą Pogoń Szczecin oraz Legia Warszawa. Choć nie zawsze było łatwo, to „Portowcy” jak mało kto zasłużyli sobie na grę w finale, wielokrotnie przechodząc „męki pańskie” w pojedynkach z innymi zespołami. Poza tym marzą, by przełamać klątwę. Jak yglądała droga „Granatowo-Bordowych”, która ostatecznie doprowadziła ich do gry na Narodowym 2 maja?

I runda: Łatwe zwycięstwo nad Stalą Rzeszów

Pogoń Szczecin musiała rozpocząć rundę szybciej niż Legia, ponieważ ani nie zajęła miejsca w TOP 3 w poprzednim sezonie PKO BP Ekstraklasy, ani też nie wygrała krajowego pucharu. Wylosowała zespół Marka Zuba, który słynie z tego, że stawia na ogrom młodzieżowców i wielu z nich wyszło w pierwszym składzie w Szczecinie.

Pogoń od pierwszej rundy była postrzegana jako jeden z faworytów. Pierwszy rywal nie należał do wymagających. „Portowcy” od początku narzucili wysokie tempo. Była choćby poprzeczka Kamila Grosickiego. Bramka dla Pogoni padła w 24. minucie – piękne techniczne trafienie Rafała Kurzawy. Grosicki wystawił piłkę piętą, a pomocnik z numerem siedem trafił idealnie. W drugiej połowie trafienia dołożyli Koulouris i Wahan Biczachczjan, który dziś już gra dla… finałowego rywala. Łatwo odhaczony awans, mogło być nawet wyżej, ale Jakub Raciniewski sporo nabronił.

Pierwsza bramka w tym starciu padła w 24. minucie, kiedy to podanie Kamila Grosickiego wykorzystał Rafał Kurzawa. Następnie przez bardzo długi okres gry, podopieczni Roberta Kolendowicza ostatecznie postawili kropkę nad i w końcowej fazie starcia, na listę strzelców wpisali się jeszcze Efthymios Koulouris oraz Vahan Bichakhchyan.

1/16 finału: Skromne, ale ważne zwycięstwo w Opolu

W drugiej rundzie Pucharu Polski Pogoń Szczecin trafiła na Odrę Opole, czyli kolejnego przeciwnika z Betclic 1. Ligi. Mecz ten miał zdaniem bukmacherów być jednostronny i swego rodzaju spacerkiem dla „Portowców”, jednak rzeczywistość okazała się z goła odmienna, jako że zespół Roberta Kolendowicza męczył się przez całe spotkanie i miał spore problemy z pokonaniem świetnie dysponowanego w tym dniu bramkarza opolan – Adama Wójcika. Odra Opole, czyli ówczesna najgorsza defensywa ligi… zaskoczyła i dzielnie broniła rezultatu.

Pogoń co prawda zdominowała Odrę, lecz nie była w stanie przekuć swoich okazji bramkowych na gole, dlatego też po bezbramkowym remisie w regularnych 90 minutach, konieczna była dogrywka. Koniec końców w 92. minucie meczu nadszedł upragniony moment dla gości ze Szczecina – Kamil Grosicki okazał się wielkim bohaterem i uratował kolegów, zdobywając jakże cenną bramkę, prostym i technicznym uderzeniem z linii pola karnego.

Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie, choć Pogoń Szczecin miała jeszcze kilka sytuacji podbramkowych, to defensywa gospodarzy spisała się na medal. Warto wspomnieć, że goście oddali w tym pojedynku aż 32 strzały na bramkę i wypracowali posiadanie piłki na poziomie 60%. Byli jednak nieskuteczni i musieli zagrać dodatkowe pół godziny.

1/8 finału: Siedem goli z Zagłębiem Lubin

To miało być kolejne „szczęśliwe” losowanie dla „Portowców”, którzy w 1/8 finału Pucharu Polski trafili na Zagłębie Lubin. Przebieg pierwszej połowy również na to wskazywał, jako że Pogoń Szczecin już po zaledwie 24 minutach gry prowadziła 2:0 – na listę strzelców wpisali się Kamil Grosicki oraz Wahan Biczachczjan. Kiedy wydawało się, że pierwsze 45 minut zakończy się pewnym 2:0, to w samej końcówce gola kontaktowego na 2:1 strzelił Tomasz Pieńko.

Zespół Roberta Kolendowicza odpowiedział po przerwie trzecim trafieniem – zaledwie sześć minut po powrocie na murawę do siatki trafił tym razem Alexander Gorgon. Kto jednak powiedział, że Zagłębie złoży broń i schowa głowę w piasek? Po godzinie gry w strzałach było 18:7 dla Pogoni i jej przewaga była aż nadto widoczna. Kolejne okazje marnowali: Przyborek, Biczachczjan oraz dwukrotnie Gorgon. I to się zemściło.

Tempo gry rosło z każdą minutą. W końcu w 62. minucie goście zdobyli drugą bramkę, tym razem za sprawą Dawida Kurminowskiego, którego pojawienie się na boisku w drugiej części spotkania okazało się strzałem w dziesiątkę. Kwadrans później 26-latek z główki zmusił golkipera Pogoni do kapitulacji po raz trzeci! Mieliśmy zatem 3:3. Choć wydawało się, że Pogoń Szczecin znów czeka dodatkowe pół godziny, to dwie minuty przed ostatnim gwizdkiem gospodarzy uratował niespodziewany młody bohater – Patryk Paryzek, notując zwycięskie trafienie na 4:3.

Co prawda pod względem statystyk to Pogoń Szczecin wypadła lepiej. Mimo mniejszej liczby oddanych strzałów (28 do 11 na korzyść szczecinian) Zagłębie było skuteczniejsze i więcej „wyciągało” ze swoich akcji bramkowych.

Ćwierćfinał: Pogoń odprawiła klub z Gliwic po dogrywce

W Szczecinie dużo było zamieszania w związku z ujawnionymi ze zmianą właściciela, ale 14 lutego oficjalnie na konferencji ogłoszono, że Pogoń przejął Brazylijczyk Nilo Effori, który reprezentuje spółkę Sport Strategy & Investments Limited. Pogoń przystąpiła do tego ćwierćfinału z nowym właścicielem, który jednak… później nie przelał pieniędzy, wymigiwał się i oddał klub w ręce Alexa Haditaghiego.

Na boisku Pogoni Szczecin przyszło zagrać o awans do półfinału z Piastem Gliwice. Mecz ten również nie należał do najłatwiejszych dla Kamila Grosickiego i spółki. Pierwsze połowa ze wskazaniem do gości, którzy zaczęli odważniej. Świetną okazję zmarnował Jakub Czerwiński. Pogoń grała bardzo kiepsko. Erik Jirka miał na nodze piłkę meczową w 91. minucie (poniżej). Biegł razem Miłoszem Szczepańskim we dwóch na bramkarza (!). Podjął jednak fatalną decyzję, bo zamiast podać do kolegi, postanowił podbiec jeszcze w tej akcji i strzelić z kąta… prosto w koszyk Cojocaru. Piast mógł to wygrać.

„Portowcy” mieli szczęście. Po raz kolejny dzięki dogrywce zwyciężyli 2:0 i zameldowali się w kolejnej rundzie rozgrywek Pucharu Polski. Łącznie oddali zaledwie cztery celne strzały w tym meczu, jednak dwa z nich zostały zamienione na bramki i to w drugiej połowie dogrywki. Najpierw w 106. minucie na listę strzelców wpisał się Efthymios Koulouris, po czym kropkę nad i w doliczonym czasie gry postawił Kamil Grosicki, który strzelił tym samym swojego trzeciego gola w pucharach w sezonie 2024/25.

SKRÓT SPOTKANIA Z PIASTEM GLIWICE

Warto się jeszcze zatrzymać na moment przy tym starciu i podkreślić, że obie bramki dla Pogoni zostały zdobyte w bardzo pięknym stylu, o czym też świadczy zamieszczony powyżej skrót spotkania.

Półfinał: Pogoń Szczecin jedzie do Warszawy

Na ostatniej prostej do finału Pucharu Polski drużynie Roberta Kolendowicza przyszło zagrać na wyjeździe z Puszczą Niepołomice. Pogoń Szczecin rozpoczęła zawody znakomicie – już w piątej minucie na 1:0 strzelił boczny obrońca Leonardo Koutris, który wykorzystał chwilowe zamieszanie w polu karnym i z niewielkiej odległości wpakował piłkę do siatki.

Odpowiedź gospodarzy mogła być bezlitosna – w 11. minucie do rzutu karnego podszedł Artur Craciun, lecz zmarnował on okazję na wyrównanie, jako że Valentin Cojocaru popisał się fenomenalną obroną. To okazało się najważniejszym momentem spotkania, bo później już „Portowcy” przejęli kontrolę. Przed przerwą podwyższyli prowadzenie na 2:0 – świetną bramkę z główki po stałym fragmencie gry zdobył Linus Wahlqvist. Dwóch bocznych obrońców miało już w tym momencie po bramce – najpierw lewy, potem prawy.

Po zmianie stron Pogoń Szczecin nie zamierzała czekać i pozwalać rywalowi na „rozkręcenie się”. Dlatego też w 51. minucie padł jeden, ale jakże zabójczy cios, który wystarczył, aby definitywnie wybić piłkarzom z Niepołomic marzenia o grze w finale Pucharu Polski. Efthymios Koulouris otrzymał genialne podanie i nie mając żadnego obrońcy przed sobą z lekkością wpakował piłkę do bramki, pieczętując tym samym awans szczecinian do finału rozgrywek. Półfinał był dla nich dość łatwy.

SKRÓT CAŁEGO PÓŁFINAŁU Z PUSZCZĄ

Pogoń błyskawicznie wróciła na Stadion Narodowy. Już po roku spróbuje zrewanżować się za bolesny cios zadany przez Wisłę Kraków w ostatniej akcji w podstawowym czasie gry, gdy na 1:1 trafił Eneko Satrústegui, a potem w dogrywce dobił jeszcze Angel Rodado.

Fot. PressFocus

Freebet 300 zł na start
Za wygraną Realu Madryt z Celtą Vigo
Inter - Hellas Verona
Obie strzelą
kurs
2,02
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)