Trener Ligue 1 nie kryje problemów: „W przerwie powiedziałem zawodnikom, że są klinicznie martwi”

Trener Ligue 1 Habib Beye był brutalnie szczery na konferencji prasowej po drugiej porażce z rzędu. Przyznał, że kompletnie nie widzi w swoim zespole żadnej motywacji. Stade Rennais przegrało z Tuluzą 1:2.
Powiedział im, że są martwi
Habib Beye po porażce z Tuluzą nie miał zamiaru się tłumaczyć, mówić o braku szczęścia, skuteczności czy czegokolwiek podobnego. Po prostu bardzo ostro skrytykował postawę swoich piłkarzy. Doskonale wiedział, że przegrał z drużyną, która chwilę wcześniej miała serię sześciu porażek z rzędu, a nie potrafiła wygrać od 2 marca.
– Nie wyprodukowaliśmy niczego. Nie było żadnej agresji, żadnej osobowości. Pozwoliliśmy im dominować nad nami. To była walka jeden na jednego na całym boisku, a mimo to nigdy nie zyskaliśmy przewagi – powiedział na konferencji prasowej i był bardzo zirytowany. Beye nie ukrywa, że jego zespół nie potrafi w sobie znaleźć żadnej motywacji. 47-letni trener z Senegalu przejął zespół na początku lutego po zwolnieniu Jorge Sampaoliego i wygrał aż cztery pierwsze mecze na pięć. Przejmował zespół na 16. pozycji, teraz jest to 11. miejsce, ale po osiągnięciu bezpieczeństwa pojawił się brak motywacji:
– Powiedziałem moim zawodnikom, że są klinicznie martwi. To mocne, ale prawdziwe. Żadnej intensywności, żadnego pragnienia. Chroniłem ich odkąd tu tylko przyszedłem, ale teraz nie mogę. Widzę takie same nastawienie jak w meczu z Lyonem. Jeśli chcemy skończyć na swobodnym biegu, kontynuujmy w ten sposób.
Rennes head coach Habib Beye lambasts his players after losing away to Toulouse:
"I told them I have a dead team, a clinically dead team."https://t.co/wuTdigrUGP
— Get French Football News (@GFFN) May 4, 2025
Beye utrzymał klub w Ligue 1
Jeszcze przed wyjazdem do Tuluzy Habib Beye ogłosił, że jego kontrakt ze Stade Rennais został automatycznie przedłużony o rok. Przyznał szczerze, że celem było utrzymaniu klubu w elicie i właśnie dzięki temu zapewnił sobie prolongatę. Jego zespół ma w tej chwili siedem punktów przewagi nad 16. miejscem, które oznacza walkę w barażu o pozostanie. Jako że pozostały już tylko dwie kolejki, to Stade Rennais jest bezpieczne: – Jestem trenerem Rennes zgodnie z umową, chyba że klub jutro zdecyduje inaczej – uśmiechał się, ale było to jeszcze przed wspomnianą porażką.
🔴 𝗢𝗙𝗙𝗜𝗖𝗜𝗘𝗟 – 𝗛𝗔𝗕𝗜𝗕 𝗕𝗘𝗬𝗘 𝗣𝗥𝗢𝗟𝗢𝗡𝗚𝗘 𝗦𝗢𝗡 𝗖𝗢𝗡𝗧𝗥𝗔𝗧 𝗔𝗩𝗘𝗖 𝗥𝗘𝗡𝗡𝗘𝗦 𝗝𝗨𝗦𝗤𝗨’𝗘𝗡 𝗝𝗨𝗜𝗡 𝟮𝟬𝟮𝟲 ! ❤️🖤 pic.twitter.com/cj1yn1TB70
— Vibes Foot (@VibesFoot) May 2, 2025
To jednak… wcale nie oznacza, że Beye pozostanie na stanowisku. Sensacyjną informację przekazał newsman Mohamed Toubache-Ter – poinformował, że rozmawiał z wysoko postawioną osobą w klubie. Ten sam człowiek powiadomił go wcześniej o tym, że pracę straci w listopadzie Julien Stephan i tak się stało. Według niego klub rozważa zatrudnienie na to stanowisku Phillippe’a Clementa. Trener ten pozostaje bez pracy po zwolnieniu z Rangers FC w połowie lutego.
Stade Rennais miało w sezonie 2024/25 trzech trenerów – rozpoczął Julien Stephan, potem była fatalna kadencja Sampaoliego, a od stycznia drużynę prowadzi Beye. Teraz czeka go trudne zadanie, bo zmierzy się z Niceą oraz Marsylią. Zdarzało mu się wcześniej „podszczypywać” medialnie zawodników – Brice’a Sambę, Arnauda Kalimuendo czy Mousę Al-Tamariego: – Powiem jasno, chciałbym, aby moi zawodnicy wykazywali się takim samym zaangażowaniem jak personel na co dzień i aby odczuwali takie same obawy, jakie mieli, gdy przyszliśmy. Dziś już tak nie jest – przyznał szczerze na konferencji.
W klubie sporo się zmieni. Loic Desire zastąpi Frederica Massarę na stanowisku dyrektora sportowego i zacznie pracę w drugiej połowie maja. Laurent Bessiere z kolei obejmie stanowisko dyrektora ds. wyników. Rennes z pewnością sprzeda jednego bądź dwóch najcenniejszych piłkarzy. Rok temu byli to Desire Doue czy Jeanuel Belocian. Ten pierwszy odszedł do PSG za aż 50 milionów euro i błyszczy w Champions League.
Fot. PressFocus