Krzysztof Piątek: „Real Madryt często o mnie wypytywał”

Krzysztof Piątek znów jest w świetnej formie strzeleckiej i przewodzi klasyfikacji strzelców tureckiej Superlig. Napastnik Basaksehiru nie przestaje strzelać, niczym „El Pistolero” z czasów gry na włoskiej ziemi. Właśnie był gościem na kanale „Meczyki” w rozmowie przeprowadzonej przez Mateusza Święcickiego. Oto kilka ciekawych wątków rozmowy.
Piątek w ogniu pytań
Skoro rozmówcą był Krzysztof Piątek, to nie mogło zabraknąć tematów włoskich. Napastnik opowiedział, jak to momentami było z pasją kibiców i tym jak jego osobą podekscytowane były włoskie media. Popularność „Pio Pio” była bowiem ogromna.
Pewnego razu kolega podrzucił mi zdjęcie, jeszcze w Genui, jak to w mediach ukazało się, że w ogrodzie zrobiłem sobie trening, a miałem wtedy dzień wolny. Raz był kibic, który był dość natarczywy. Chciał robić mi zakupy i pomagać dzień po dniu, byle być blisko mnie. Nawet moja żona była tym przestraszona, ale faktycznie było to trochę absurdalne. W pewnym momencie – będąc z żoną choćby w Stanach Zjednoczonych czy na Bahamach – to naprawdę wiele osób mnie rozpoznawało, co było dość zaskakujące.
Krzysztof Piatek (€35M) – Genoa to AC Milan (2019) pic.twitter.com/8eGT5wGL20
— Transfersthathappened (@actualtransfers) December 28, 2024
Kariera jaką miał w pewnym momencie Piątek była prowadzona wręcz modelowo. Cracovia, szybka eksplozja formy w Genoi, następnie Milan. Po pewnym czasie w Mediolanie o Polaka zaczął wypytywać… Real Madryt. Sprawa potencjalnego transferu do rekordzisty pod względem trofeów Ligi Mistrzów była tematem dość drażliwym. Mowa oczywiście o pionie dyrektorskim siedmiokrotnych zwycięzców Ligi Mistrzów.
Co do Realu była sytuacja, że skauci mnie często oglądali, często pytano o mnie w Milanie. Leonardo, innych dyrektorów. Oni mieli nawet do mnie pretensje, że managerowie rozpędzają plotki o Realu, a ja się wybieliłem, bo nawet o tym wszystkim nie wiedziałem. Moim zdaniem, gdybym podtrzymał formę z pierwszego sezonu, to wtedy Real wybierał głównie między mną, a Joviciem.
Luka Jović finalnie okazał się wielkim niewypałem „Królewskich”. Został kupiony z Eintrachtu Frankfurt za 60 milionów euro, a strzelił dla Realu tylko… trzy gole w ponad 1500 minut. Real Madryt tak bardzo chciał się pozbyć bezużytecznego Serba, że nie brał za niego żadnej kasy od Fiorentiny, ale zachował prawo do zgarnięcia połowy sumy od jego ewentualnej sprzedaży w przyszłości.
Mógł trafić do topowej ligi
Dlaczego jednak wybrał ofertę Basaksehiru?
Byli najbardziej konkretni – to raz (…). Była taka sytuacja, że przychodzę tutaj i mam trenera, który na mnie stawia, mam spokój, mam długi kontrakt, gdzie jestem spokojny o przyszłość – nie tak jak to było wcześniej, że szedłem na wypożyczenia i musiałem tam od razu strzelać gole – byłem pod presją. Długi kontrakt, konkrety i plan na mnie – to zdecydowało, że tu jestem.
Zimą 2025 roku w mediach mówiło się o potencjalnych przenosinach do ligi MLS. Wymieniano konkretnie Atlantę United. Klub Bartosza Slisza i Mateusza Klicha finalnie pobił rekord ligi i ściągnął Emmanuela Latte Latha. Piątek zdradził jednak, że w powietrzu wisiał dość poważny temat. Rozeszło się o timing ruchu: – Miałem dwa kluby z lig TOP 4. Gdyby było ze trzy dni więcej czasu, to może bym się zdecydował, ale to były ostatnie godziny. Mam umowę do 2026 roku. Naprawdę chciałbym więcej coś zdradzić, ale nie mogę. Klub zimą odrzucił naprawdę fajną propozycję za mnie, ale myślę, że wspólnie się jakoś dogadamy co do przyszłości.
Opowiedział o tym, jak zmieniło się jego podejście mentalne i jakiego nabrał doświadczenia przez te kilka lat. Tłumaczył, że w przeszłości machał ręką na mikrourazy i na przykład w Milanie chciał nadal dawać z siebie wszystko, mimo że jego ciało na to nie pozwalało. Piątek poruszył także tematy:
- szaleństwie futbolowym w Turcji i liczby widzów na tamtejszych stadionach
- zainteresowania medialnego w tureckich mediach Basaksehirem i jego osobą
- który piłkarz ma znakomitą motorykę i boiskową bezczelność
- jakiego transferu żałuje
Te i wiele innych wątków w rozmowie TUTAJ.
Fot. screen YouTube/ Meczyki