Raków Częstochowa o krok bliżej mistrzostwa Polski. Kuzyn Erlinga Haalanda bohaterem

Napisane przez Mikołaj Duda, 31 marca 2025
Raków

W meczu wieńczącym 26. kolejkę Ekstraklasy Zagłębie Lubin podejmowało Raków Częstochowa. Dla gospodarzy w walce o utrzymanie każdy punkt jest na wagę złota, a z kolei drużyna Marka Papszuna miała idealną sytuację, bo czołówka przegrała swoje mecze. Gole tego wieczoru strzelali tylko piłkarze gości. Do siatki trafiali Jonatan Braut Brunes i Patryk Makuch. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem lidera wynikiem 2:0.

Pojedynek o mistrzostwo i o utrzymanie w Ekstraklasie

Obie drużyny już raz mierzyły się w tym sezonie. Na skromnym stadionie w Częstochowie Raków po trafieniach Władysława Kocherhina, Jonatana Brauta Brunesa, Erika Otieno i dublecie Gustava Berggrena rozgromił przeciwnika aż 5:1. Honorowego gola strzelił Marek Mróz. Po tym spotkaniu z pracą musiał pożegnać się Waldemar Fornalik.

Raków Częstochowa meczem w Lubinie miał doskonałą okazję, by umocnić się na pozycji lidera. Dzięki sensacyjnej wygranej Lechii Gdańsk z Jagiellonią i drugiej sensacyjnej wygranej Śląska Wrocław z Lechem Poznań drużyna Marka Papszuna mogła powiększyć swoją przewagę do aż czterech punktów na osiem kolejek do końca sezonu. Wszystko wskazywało na to, że częstochowianie wywalczą pozytywny rezultat. Ostatni raz przegrali blisko dwa miesiące temu z GKS-em Katowice.

Zagłębie Lubin było zdecydowanie mniej zadowolone z sensacyjnych potknięć drużyn z samej czołówki. Przez to ich sytuacja jeszcze się pogorszyła i przed tym meczem spadli na przedostanie miejsce w tabeli Ekstraklasy. Do ratowania klubu przed spadkiem zatrudniony został Leszek Ojrzyński. Jeszcze przed przerwą reprezentacyjną był bardzo blisko zwycięstwa w  debiucie, jednak tuż przed końcem Korona Kielce doprowadziła do remisu i doświadczony szkoleniowiec zainkasował zaledwie jeden punkt.

Bez bramek i… bez emocji

Od początku w meczu było dużo waleczności i intensywności. Jeszcze przed upływem pięciu minut Raków za sprawą Mateja Rodina był bardzo blisko wyjścia na prowadzenie. Uderzenie głową Chorwata kapitalnie nogą wybronił Dominik Hładun. Co zaskakujące, do głosu potrafili dojść też gospodarze. W niezłych szansach strzeleckich znaleźli się Tomasz Pieńko, Marcin Listkowski czy Adam Radwański. Brakowało tylko celności lub skutecznie interweniował Kacper Trelowski.

Z czasem już dość ewidentnie inicjatywę przejął lider Ekstraklasy, jednak nie za wiele z tego wynikało. Naprzeciwko nich stanęła dobrze zorganizowana, szczelna defensywa, która nie pozwalała na stwarzanie zbyt wielu sytuacji. W 32. minucie dobrą okazję z rzutu wolnego miał Ivi Lopez. Hiszpan uderzył w mur, a gdy miał okazję do poprawki, to piłka poleciała dobre kilka metrów od bramki Dominika Hładuna.

Pierwsza połowa zdecydowanie nie była najciekawszym spektaklem do oglądania dla kibiców. Zagłębie konsekwentnie realizowało swój plan i taktykę zastosowaną przez Leszka Ojrzyńskiego. Polegała ona na głębokiej defensywnie i szukaniu kontr poprzez zagrywanie długich piłek na osamotnionego Tomasza Pieńkę. Raków miał problem z budowaniem ataków pozycyjnych, szczególnie gdy cały czas drogi do podania były szybko blokowane, a piłkarze nie opuszczani nawet na krok.

Było wiadome, że dopóki goście nie wyjdą na prowadzenie, to obraz tego spotkania nie ulegnie poprawie. Raków niby próbował uderzać i zrobił to 10 razy, ale aż 50% wszystkich tych prób była strzałami zablokowanymi, zatem Dominik Hładun za wiele roboty nie miał.

Raków wykorzystał grę w przewadze

Druga połowa rozpoczęła się dla gospodarzy w bardzo zły sposób. Nie minęło nawet pięć minut od wznowienia rywalizacji, a przedwcześnie do szatni musiał udać się Damian Michalski. Po bezsensownym faulu na Jeanie Carlosie sędzia Daniel Stefański pokazał mu drugą żółtą kartkę.

Minuty mijały, jednak obraz gry się nie zmieniał. Zagłębie grało dokładnie w ten sam sposób, tylko że z jednym zawodnikiem mniej. Broniło się na tyle skutecznie, że nawet w osłabieniu nie dopuszczało przeciwnika do szans bramkowych. 20 minut przed końcem wydawało się, że Raków wreszcie będzie miał idealną szansą do rozpoczęcia strzelania w tym meczu. Daniel Stefański dopatrzył się zagrania ręką Josipa Corluki i od razu zdecydował o podyktowaniu rzutu karnego. Został wezwany przez VAR do monitora i po obejrzeniu całego zdarzenia… anulował swój pierwotny werdykt.

Im bliżej było do ostatniego gwizdka sędziego, tym coraz większe były ataki Rakowa, a Dominik Hładun musiał coraz mocniej się wysilać, by ratować dobry wynik dla swojego zespołu. W końcu drużyna Marka Papszuna dopięła swego. Jonatan Braut Brunes wdarł się z piłką w pole karne i strzałem przy dalszym słupku dał gościom prowadzenie. Norweg notuje bardzo udany okres na polskich boiskach – to była jego szósta zdobyta bramka w czwartym meczu z rzędu, a łącznie dziesiąta w tym sezonie.

Już w doliczonym czasie gry mistrz Polski z sezonu 2022/23 podwyższył prowadzenie i przypieczętował trzy oczka. Leonardo Rocha dograł do Patryka Makucha, a ten zdobył swoją pierwszą bramkę od końcówki sierpnia ubiegłego roku. W tej sytuacji zdecydowanie lepiej mógł zachować się Dominik Hładun. Raków długo utrzymywał się w posiadaniu piłki i tak doczekał aż Daniel Stefański zagwizdał po raz ostatni. Dzięki temu zwycięstwu goście powiększyli przewagę nad drugą Jagiellonią do czterech punktów. Z kolei widmo spadku coraz bardziej zagląda w oczy Zagłębia Lubin.

Fot. Screen Canal Plus Sport

Zna cały skład Radomiaka i Puszczy Niepołomice. Zawsze obejrzy mecz tych drużyn ponad El Clasico. Dzień rozpoczyna od doniesień z polskiego uniwersum. Nienawidzi przerwy zimowej - wtedy zamiast Ekstraklasy musi zadowolić się ligami TOP 5.

300 ZŁ FREEBET NA START!
za gola Jagi w Superpucharze (kurs 1,16!)
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)