Wyróżnienia 36. kolejki Premier League

Już tylko 20 meczów pozostało do rozegrania w tym sezonie Premier League. Choć znamy mistrza kraju i komplet spadkowiczów, to nie znamy jeszcze reprezentantów Anglii w następnej edycji Ligi Mistrzów oraz pozostałych dwóch europejskich pucharów, co sprawia, że pozostałe dwie kolejki wciąż zapowiadają się ekscytująco. My jednak nie wybiegamy w przyszłość, a nieco się cofamy, bowiem przed nami podsumowanie 36. kolejki.
Piłkarz 36. kolejki Premier League – Eberechi Eze (Crystal Palace)
Po osiągnięciu najważniejszego jak dotąd celu – finału Ligi Europy, Ange Postecoglou zdecydował się dokonać niemal kompletnej przebudowy wyjściowej jedenastki Tottenhamu względem wygranego rewanżu z Bodo/Glimt. W pierwszym składzie na derbowe starcie z Crystal Palace znalazło się aż ośmiu nowych zawodników, a aż pięciu z nich wygraną w Norwegii 2:0 rywalizację w pełni obejrzało na ławce rezerwowych.
Szkoleniowiec Spurs zdawał się więc nie zwracać uwagi na ustanowienie niechlubnego rekordu klubu pod względem liczby porażek w jednym sezonie Premier League. Najważniejszy pozostaje finał Ligi Europy. Jak dotąd „Koguty” najwięcej porażek poniosły w sezonie 1993/94 – 19, ale do rozegrania miały wówczas cztery ligowe mecze więcej. Po 31 latach ten fatalny wynik został przebity i to mając jeszcze dwa spotkania zapasu. Już po 36 kolejkach Tottenham ma na koncie 20 porażek, a do tego „rekordu” swoją rękę przyłożył Eberechi Eze. Ustrzelił on bowiem dublet, a Crystal Palace wygrało 2:0.
Tottenham have lost 20 league games in a single season for the first time ever in the Premier League. 🤯 pic.twitter.com/V57IOKd3RI
— Squawka (@Squawka) May 11, 2025
Po raz pierwszy piłka w siatce Spurs wylądowała już w ósmej minucie, ale po analizie wideo trafienie Ismaili Sarra nie zostało zaliczone. System półautomatycznego spalonego wykrył bowiem, że uczestniczący w akcji bramkowej Jean-Philippe Mateta był wychylony przed Djeda Spence’a, który wyznaczał linię spalonego. Pozbawiony asysty przy trafieniu Senegalczyka Daniel Munoz pod koniec pierwszej połowy ostatecznie mógł dopisać ją do swojego konta, gdy wystawił piłkę do pustej bramki Eberechiemu Eze, a ten zdobył „bramkę do szatni”.
Anglik pierwszy raz w barwach Crystal Palace strzelił gola w czwartym meczu z rzędu, a tuż po przerwie ustrzelił pierwszy dublet od niemal roku. „Orły” z południowego Londynu wyprowadziły szybką kontrę, a już 12 sekund po wyjściu z piłką z własnego pola karnego umieściły ją w bramce rywala. Jedenastego w tym sezonie gola Sarrowi nie udało się strzelić, ale za to zaliczył szóstą asystę w bieżących rozgrywkach. Z prawej strony „szesnastki” wystawił piłkę do wbiegającego w nią Eze, a ten „płaskim” strzałem podwyższył na 2:0.
This football by the way…#CPFC pic.twitter.com/J06mIsdOiv
— Crystal Palace F.C. (@CPFC) May 11, 2025
Wychowanek QPR rozgrywa swój absolutnie najlepszy sezon w koszulce Crystal Palace, bowiem po 40 występach w bieżących rozgrywkach ma na koncie 12 bramek i 11 asyst. Dopiero przy próbie nr 25 klub z Selhurst Park wygrał w jednym sezonie oba ligowe mecze z Tottenhamem. Pierwsze starcie tych drużyn zakończyło się domową wygranych zespołu Olivera Glasnera 1:0, a udział przy zwycięskiej bramce miał nie kto inny jak Eze. Wówczas Anglik zanotował asystę przy trafieniu Jeana-Philippe’a Matety.
Crystal Palace wciąż ma matematyczne szanse na zajęcie ósmego miejsca, które w przypadku wygranej Manchesteru City w FA Cup premiowane będzie grą w eliminacjach Ligi Konferencji. „Orły” mogą jednak zapewnić udział w Lidze Europy i to od razu w fazie ligowej, jeśli to oni w następną sobotę pokonają zespół Pepa Guardioli na Wembley. Obchodzący w tym roku 120-lecie istnienia klub z Selhurst Park sięgnąłby wówczas po pierwsze w swojej historii trofeum na najwyższym szczeblu i zarazem pierwszy raz zagrałby w europejskich pucharach.
Gol 36. kolejki Premier League – Chris Wood (Nottingham) vs Leicester
Nie ma co ukrywać – ostatnia kolejka Premier League w piękne trafienia wyjątkowo nie obfitowała. W pewnym sensie z braku laku zdecydowaliśmy się więc wyróżnić bramkę Chrisa Wooda na 2:1 w domowym starciu z Leicester. Dalekie i przede wszystkim precyzyjne podanie górą z prawego sektora posłał Morgan Gibbs-White, a reprezentant Nowej Zelandii niczym Robin van Persie na mundialu w Brazylii „szczupakiem” umieścił głową w bramce strzeżonej przez Jakuba Stolarczyka.
Woody's 20th #PL goal of the season. 🎯 pic.twitter.com/Lz8w7fQt4o
— Nottingham Forest (@NFFC) May 11, 2025
Był to już setny bezpośredni udział przy golu Wooda w Premier League, z czego 89. bramka. Nowozelandczyk został także dopiero drugim w historii, a pierwszym od 30 lat piłkarzem Nottingham, który w jednym sezonie Premier League strzelił 20 goli. Dzięki temu trafieniu Forest wyszło na prowadzenie 2:1, co dawało im awans na premiowane grą w Lidze Mistrzów piąte miejsce kosztem Chelsea. Ostatecznie jednak podopieczni Nuno Espirito Santo pozostali na siódmej pozycji, bowiem w 81. minucie do wyrównania doprowadził Facundo Buonanotte.
Zdegradowane już do Championship Leicester wywiozło z City Ground punkt i po raz pierwszy od pięciu miesięcy nie przegrało drugiego meczu z rzędu. Nottingham zaś potknęło się już po raz piąty w sześciu ostatnich ligowych meczach, a do tego poległo w półfinale FA Cup z Manchesterem City. Poniżej siódmego miejsca już nie spadnie, a do zamykającej strefę Ligi Mistrzów Chelsea traci tylko punkt. Co więcej, zespół Nuno Espirito Santo czeka właśnie starcie z „The Blues” i to w ostatniej kolejce. Z pewnością będzie to więc starcie na noże.
Marinakis on the pitch isn’t a good look. #NFFC https://t.co/F127496onZ pic.twitter.com/VLPE7CDYLF
— Ste (@McLarenSte) May 11, 2025
Młodzieżowiec 36. kolejki Premier League – Brajan Gruda (Brighton)
Już w 34. kolejce Premier League po raz pierwszy w tej kategorii wyróżniliśmy sprowadzonego latem ub. roku przez Brighton wychowanka Mainz. Wówczas 20-latek popisał się dwiema asystami na przestrzeni raptem trzech minut, a jego zespół z wyniku 1:2 doprowadził do wygranej z West Hamem 3:2. Dodajmy, że występ reprezentanta Niemiec U21 nie potrwał nawet kwadrans, bowiem zaledwie siedem minut przed zaliczeniem pierwszej asysty pojawił się na placu gry. Jednak mimo znakomitego wejścia z ławki tydzień później przeciwko Newcastle został wpuszczony dopiero w doliczonym czasie gry.
Znacznie większą, bo ponad półgodzinną szansę Gruda od swojego rodaka Fabiana Huerzelera otrzymał w wyjazdowym starciu z Wolverhampton, które w czterech poprzednich meczach u siebie zdobyło 10 punktów. Świetną domową serię podopiecznych Vitora Pereiry przerwały jednak „Mewy”, a ich czwartą z rzędu ligową wygraną na Molineux w 85. minucie przypieczętował właśnie Gruda. Było to pierwsze trafienie Niemca w barwach Brighton, na które musiał czekać niemal 700 minut.
Brajan with a brilliant finish to secure all three points for the Albion! 🇩🇪 @MonsterEnergy ⚡️ pic.twitter.com/6dGaQ6oSXQ
— Brighton & Hove Albion (@OfficialBHAFC) May 10, 2025
Po serii sześciu meczów bez wygranej podopieczni Huerzelera odbili się, zdobywając siedem punktów w trzech ostatnich spotkaniach. Zajmują dziewiąte miejsce, ale mają taki sam dorobek punktowy, co znajdujące się na ósmej lokacie Brentford. W przypadku wygranej Manchesteru City w finale FA Cup pozycja ta będzie premiowana grą w eliminacjach przyszłorocznej edycji Ligi Konferencji. W sobotę 17 maja „Mewy” z pewnością więc będą trzymać kciuki za porażkę Crystal Palace na Wembley i nie tylko dlatego, że jest to ich derbowy rywal (derby autostrady M23 na zawsze w sercu).
Mecz 36. kolejki Premier League – Liverpool 2:2 Arsenal
Największy hit okazał się też najlepszym. Wydawało się, że miano „meczu kolejki” trafi do rywalizacji Nottingham – Leicester. Trzecia (ex aequo z West Hamem) najgorzej wychodząca ze stanu 0:1 ekipa w tym sezonie Premier League odwróciła o 180 stopni losy rywalizacji ze zdegradowanym już do Championship Leicester, jednak finalnie straciła dwa punkty, co będzie ich dużo kosztować w kontekście walki o Ligę Mistrzów. Najlepszym meczem ostatniej serii gier zdecydowaliśmy się jednak wybrać starcie Liverpoolu z Arsenalem, gdzie tak, jak na City Ground, padł wynik 2:2.
W 20. minucie świeżo upieczeni mistrzowie Anglii objęli prowadzenie, a już 87 sekund później Luis Diaz podwyższył na 2:0. Autorem trafienia na 1:0 był zaś Cody Gakpo, który jedenasty raz z rzędu strzelił gola w meczu, który zaczynał w wyjściowym składzie. Wszystkie 36 poprzednich ligowych meczów, w których Liverpool prowadził do przerwy, kończyło się zwycięstwem „The Reds”. Statystyka ta jasno wskazywała więc, że Arsenal nie wygra piątego meczu z rzędu, zarazem ponosząc czwartą kolejną porażkę. Tym bardziej, że nawet do przerwy nie oddał celnego strzału.
For the second consecutive season, Liverpool have had three players score 10+ Premier League goals in a single campaign.
2023/24
◎ Mohamed Salah
◎ Darwin Nunez
◎ Diogo Jota2024/25
◉ Mohamed Salah
◉ Luis Diaz
◉ Cody GakpoCody Gakpo reaches double figures in the PL… pic.twitter.com/gz5GjCp1fK
— Squawka (@Squawka) May 11, 2025
Owszem, Arsenal nie wygrał piątego z rzędu meczu, ale ich seria porażek zakończyła się na trzech. Tuż po przerwie „Kanonierów” jakby ktoś naładował dodatkowym prądem. Nadzieję od razu dał Gabriel Martinelli, który strzelił dziesiątego gola w tym sezonie, z czego siódmego na wyjeździe. Była to zarazem szósta bramka Brazylijczyka przeciwko Liverpoolowi, co czyni „The Reds” klubem, który pokonywał najwięcej razy w swojej seniorskiej karierze.
Nieco ponad 20 minut później zespół z północnego Londynu doprowadził do wyrównania za sprawą Mikela Merino, który z bliskiej odległości dobił głową piłkę do bramki po uprzednim strzale w słupek Martina Odegaarda (Alisson sparował jego strzał). Hiszpan został dopiero szóstym piłkarzem Arsenalu w historii, który w jednym sezonie pokonał Liverpool w obu meczach Premier League. Swojego pierwszego w życiu występu na Anfield miło jednak wspominać nie będzie, bowiem niemal 10 minut po strzeleniu gola wyleciał z boiska po obejrzeniu drugiej żółtej kartki. W końcówce jeszcze Odegaard miał świetną szansę.
Mikel Merino is the first Arsenal player to both score and be sent off in a Premier League match since Pierre-Emerick Aubameyang vs. Crystal Palace in Jan 2020. ⚽️🟥 https://t.co/Zi6OiV22vS
— Squawka (@Squawka) May 11, 2025
Liverpool już po raz 15. z rzędu nie przegrał domowego meczu z Arsenalem, jednak z drugiej strony piąty raz z rzędu nie zdołał pokonać tu „Kanonierów”. Ostatnie pięć starć tych ekip na Anfield kończyło się bowiem remisami. Piąta w sześciu ostatnich ligowych meczach strata punktów Arsenalu w lidze sprawia, że pierwszy raz od niemal pół roku może wypaść poza TOP3. Tak się stanie, jeśli w następnej kolejce znajdujące się tuż za ich plecami Newcastle wygra na Emirates. Nie byłby to szok. „Sroki” wygrały wszystkie trzy starcia z Arsenalem, nie tracąc przy tym ani jednej bramki.
Sensacja 36. kolejki Premier League – Southampton urwał punkty Manchesterowi City
Spośród 17 drużyn, które w tym sezonie rozegrały już dwa ligowe mecze z Southampton, tylko Manchester City zdołał strzelić „Świętym” w dwumeczu zaledwie jednego gola. W połowie października ub. roku ówcześni mistrzowie Anglii rozpoczęli strzelanie przeciwko beniaminkowi już w 5. minucie, co zwiastowało prawdziwą „goleadę”. Okazało się jednak, że była to jedyna bramka, którą „The Citizens” zdołali wbić w trakcie 180 minut tegorocznej rywalizacji przeciwko drużynie z południowego wybrzeża Anglii.
Kiedy Southampton już na siedem kolejek przed końcem sezonu straciło matematyczne szanse na utrzymanie w Premier League, cel był jasny – przebić niechlubny rekord punktowy tych rozgrywek, który w sezonie 2007/08 ustanowiło Derby County. Dwa tygodnie po „przyklepaniu” spadku „Świętym” udało się zdobyć 11. punkt, dzięki czemu wynik Derby sprzed 17 lat został wyrównany. Na jego przebicie trzeba było czekać niemal miesiąc, a doszło do tego… w najmniej spodziewanym momencie, bo w starciu z byłym już mistrzem Anglii – Manchesterem City, który ostatnio wrócił do formy.
Southampton's draw against Manchester City means that they now have 12 points this season, one more than Derby County's record low of 11 from the 2007/08 campaign.
The Saints are officially not the worst side in a Premier League season. 😀 pic.twitter.com/oAwP4DxQpl
— Squawka (@Squawka) May 10, 2025
Do rywalizacji ze zdegradowanym beniaminkiem podopieczni Pepa Guardioli przystępowali po serii czterech ligowych zwycięstw, czego w tym czasie nie osiągnęła żadna inna ekipa. Najlepszej w tym sezonie pięciu ligowych wygranych z rzędu nie udało im się osiągnąć, bowiem pomimo oddania aż 26 strzałów nie zdołali znaleźć drogi do pokonania Aarona Ramsdale’a. Jan Bednarek i koledzy świetnie bronili, a w najlepszej sytuacji Omar Marmoush trafił w poprzeczkę. „The Citizens” skutecznością jednak nie grzeszyli, bo oddali zaledwie pięć celnych strzałów (mieli w sumie 1,89 xG).
Wygrana Newcastle z Chelsea sprawiła, że Manchester City został zepchnięty na czwarte miejsce, a przez zwycięstwo Aston Villi ich przewaga nad strefą Ligi Europy zmalała do dwóch punktów. Dwa punkty stracone w starciu ze „słabeuszem” mogą więc w ostatecznym rozrachunku okazać się kosztowne, choć wydaje się, że „Obywatele” mają najkorzystniejszy terminarz spośród klubów walczących o Ligę Mistrzów. Trzy dni po finale FA Cup podejmą u siebie Bournemouth, które nigdy nie wygrało wyjazdowego starcia z City. Zakończą rywalizacją z Fulham, które ma za sobą serię 17 porażek z rzędu (!) z City.
Wyniki 36. kolejki Premier League + tabela:
- Southampton 0:0 Manchester City
- Ipswich 0:1 Brentford
- Wolverhampton 0:2 Brighton
- Fulham 1:3 Everton
- Bournemouth 0:1 Aston Villa
- Newcastle 2:0 Chelsea
- Tottenham 0:2 Crystal Palace
- Manchester United 0:2 West Ham
- Nottingham 2:2 Leicester
- Liverpool 2:2 Arsenal