TOP 5 pozytywnych zaskoczeń minionego sezonu Ekstraklasy

Sezon Ekstraklasy już dobiegł końca, więc przyszła pora na wszelkiego rodzaju podsumowania. Postanowiliśmy przyjrzeć się wydarzeniom i osobom, które najbardziej zaskoczyły in plus w ostatnich miesiącach. Na szczególną uwagę zasługuje praca niektórych trenerów, a także zmiany właścicielskie, jakie dzieją się w polskiej piłce.
Prywatni właściciele
Ekstraklasa coraz bardziej pokazuje, że zarządzanie klubami przez miasto i dosypywanie nieskończonej ilości pieniędzy na dłuższą metę przestaje mieć sens. Najlepiej pokazał to Śląsk Wrocław, który mimo dużych możliwości był zarządzany przez ludzi z nadania prezydenta miasta. Ci we Wrocławiu (i nie tylko) w okropny sposób po prostu marnują budżet jaki mają do wykorzystania. Nie potrafią go dobrze rozdysponować i zwyczajnie marnotrawią publiczne pieniądze.
Dobrym prognostykiem jest, że w polskiej piłce, a w szczególności w Ekstraklasie pojawia się coraz więcej prywatnych inwestorów i często wykupują poszczególne kluby z rąk miejskich. Takim przykładem jest Korona Kielce, której nowym właścicielem stał się Łukasz Maciejczyk, czyli lokalny przedsiębiorca i w dodatku, co w sumie ważne – kibic samego klubu. Jest on gwarancją stabilności i zmian na lepsze. Klub już zaczyna wzmacniać się pod kątem nadchodzących rozgrywek i to poprzez transfery gotówkowe, a takich w przeszłości za wiele nie było.
Jeszcze większy progres ma czekać Widzew Łódź, który poprzez wkład Roberta Dobrzyckiego ma stać się ekipą walczącą o najwyższe cele. Rozwijać ma się cała infrastruktura, ale też do RTS-u mają trafiać o wiele bardziej jakościowi zawodnicy niż dotychczas. Nie można wykluczyć, że podobnie będzie w Szczecinie, gdzie po burzliwych negocjacjach Pogoń przejął Alex Haditaghi. Wciąż do końca nie można stwierdzić w jakim kierunku pójdzie klub pod przewodnictwem Kanadyjczyka, jednak zapowiedzi są mocno obiecujące.
Zgodnie z zapowiedzią, komercyjne warunki umowy uzgodnione na spotkaniu 17 lutego z Panem Tomaszem Stamirowskim zostały przed chwilą przypieczętowane. Od dziś @RTS_Widzew_Lodz ma nową strukturę właścicielską – 76,06% Robert Dobrzycki, 20,05% Tomasz Stamirowski, 3,89%…
— Robert Dobrzycki (@RobertDobrzycki) March 28, 2025
Oczywiście pojawiają się też tacy ludzie jak Paolo Urfer, których powiązania i działania nie są jasne. Szuka on sposobów, by obejść przepisy, nie wypłacać na czas należnych wynagrodzeń i nie wywiązywać się z finansowych zobowiązań. Mimo tego Ekstraklasa pod tym względem idzie w dobrym kierunku. Nieprzypadkowo każdy z czołowych klubów jest w prywatnych rękach.
Coraz więcej bogatych ludzi, chętnych inwestować w sport przychylnie spogląda właśnie w tym kierunku. Kwestią czasu wydaje się, że Górnik Zabrze również odetnie się na dobre od miejskich zarządców. Cała Ekstraklasa tylko zyskuje na większej konkurencji, a taką w głównej mierze mogą zapewnić tylko kluby z prywatnymi właścicielami, którzy otaczają się kompetentnymi ludźmi.
Łączenie Ekstraklasy z europejskimi pucharami przez Jagiellonię
Dużo osób wątpiło w dalszy ciąg historii Jagiellonii po zdobyciu mistrzostwa Polski. Spodziewano się, że drużyna Adriana Siemieńca po jednosezonowym wyskoku szybko wróci gdzieś do środka tabeli lub do walki o utrzymanie. Takie myślenie potęgował fakt, że niemal pewna była faza ligowa europejskich pucharów dla Białegostoku. Rzeczywiście „Jaga” finalnie skończyła w Lidze Konferencji.
Pod koniec sierpnia miała trudniejszy okres. Kilkukrotnie przegrała w Ekstraklasie, w tym z Lechem Poznań aż 0:5, a dodatkowo była słabsza od Bodo/Glimt i Ajaksu. Wtedy można była przeczytać opinię o tym jak ta drużyna już się kończy i nie wytrzyma natłoku spotkań przy grze na trzech frontach. Trener Siemieniec udowodnił jednak, że potrafi sobie poradzić nawet w trudniejszych momentach. Wyciągnął piłkarzy z kryzysu i na nowo zaczął wygrywać. Mimo że po raz pierwszy mierzył się z rywalizacją na trzech frontach to bardzo szybko się uczył i wyciągał wnioski, które faktycznie było widać w grze jego podopiecznych.
Jagiellonia musiała czasami stać się bardziej pragmatyczna. Nie mogła zawsze grać tak widowiskowo jak w sezonie mistrzowskim, jednak co najważniejsze potrafiła nawet w gorszym stylu sięgać po trzy punkty, czego najlepszym przykładem jest mecz 24. kolejki Ekstraklasy w Łodzi z Widzewem. Dopiero pod koniec sezonu było widać u piłkarzy już wyjątkowo duże zmęczenie całymi rozgrywkami, co w końcu musiało wyjść, bo większość z nich po raz pierwszy mierzyła się z taką intensywnością.
Co więcej według statystyk drużyna Adriana Siemieńca radziła sobie lepiej niż przed rokiem i gdyby jej rywale utrzymali poziom to obroniłaby mistrzostwo. Znaczną zwyżkę formy miały ekipy Lecha Poznań i Rakowa Częstochowa, które na finiszu zdystansowały całą stawkę. „Jaga” nie wpadła w częsty wśród polskich klubów kryzys związany z grą na arenie międzynarodowej (zwany też potocznie „pocałunkiem śmierci”).
W przeszłości niejednokrotnie kończyło się to zwolnieniem trenera, walką o utrzymanie czy miejscem w środku tabeli. Udźwignęła tą presję znacznie lepiej od Legii, mierzącej się z takimi samymi obciążeniami i dzięki temu ponownie Jagiellonia będzie miała okazję rywalizować w europejskich pucharach. Łukasz Masłowski musi jednak na nowo zbudować kadrę zespołu.
Wiosna Korony Kielce
Przed rozpoczęciem sezonu Koronie wieszczono trudną walkę o utrzymanie w Ekstraklasie. Tym bardziej, że ostatnio degradacji uniknęła dopiero w ostatniej kolejce, w której już w pamiętnym spotkaniu wygrała przy Bułgarskiej z Lechem. Na dodatek bardzo szybko po rozpoczęciu rywalizacji w dziwnych okolicznościach pożegnany został Kamil Kuzera, a jego miejsce zajął Jacek Zieliński. Jesień rzeczywiście łatwa nie była. Kielczanie utrzymywali się nad strefą spadkową, jednak nie była to duża przewaga. Finalnie do niej spadli i całą zimę spędzili na 16. miejscu w Ekstraklasie.
Jacek Zieliński wraz ze swoimi podopiecznymi dobrze przepracował obóz przygotowawczy i to na wiosnę zaprocentowało. Korona zaczęła wygrywać, a przede wszystkim praktycznie nie przegrywała. Aż do ostatniego dnia marca była w tym roku niepokonana. Ekspresowo nastąpiło odbicie i bardzo szybko stało się jasne, że w Kielcach Ekstraklasa zostanie na dłużej, co było celem nadrzędnym. Przy Ściegiennego powstała drużyna groźna dla każdego. Potrafiąca ograć Jagiellonię Białystok czy w mocno osłabionym składzie praktycznie odebrać Rakowowi Częstochowa marzenia o zdobyciu mistrzostwa.
Trener znalazł sposób na dotarcie do Mariusza Fornalczyka, który stał się jednym z lepszych graczy w lidze i przede wszystkim zaczął dostarczać konkrety w ofensywie. Pozwoli też na sobie zarobić, bowiem Widzew ma za niego zapłacić około półtora miliona euro. Całkowicie zasłużenie Jacek Zieliński dostał zaproszenie na Galę Ekstraklasy jako nominowany do nagrody trenera sezonu. Jasne było, że po statuetkę najprawdopodobniej wyjdzie Niels Frederiksen, jednak i tak samo wyróżnienie już jest mocno znaczące.
Dla Korony nadchodzą dobre czasy. Klub został oddany w prywatne ręce, a ww. właściciel ma wprowadzić stabilność i znacznie lepsze warunki pracy do trenera. Mają pojawić się pieniądze na wzmocnienia, co wpłynie na jakość pozyskiwanych zawodników. Takim przykładem jest prawy obrońca i reprezentant Bułgarii – Viktor Popov. Jacek Zieliński doskonale zna się na swojej robocie i w przyszłym sezonie wraz ze swoimi piłkarzami jeszcze niejednokrotnie odbierze punkty drużynom z czołówki.
⚠️ Jacek Zieliński podpisał nowy kontrakt z Koroną Kielce!
Bardzo się cieszymy, że Trener zostaje z nami i życzymy powodzenia! 👊
🔗 Więcej 👉 https://t.co/UDZzjnwrVC pic.twitter.com/2HvNYAm5jb
— Korona Kielce (@Korona_Kielce) May 26, 2025
Mateusz Stolarski i Motor Lublin
W kluczowym momencie sezonu, gdy Motor Lublin walczył o awans do Ekstraklasy Mateusz Stolarski zastąpił Goncalo Feio. Młody trener został rzucony na głęboką wodę, bowiem nigdy nie prowadził samodzielnie drużyny i to jeszcze na takim poziomie. Ten egzamin zdał. Przebrnął baraże, a w finałowym spotkaniu po emocjonującym widowisku pokonał w Gdynii Arkę. Weryfikacja miała przyjść dopiero później. Stolarski miał samodzielnie przeprowadzić okres przygotowawczy i poprowadzić zespół już na totalnie innym poziomie. Wśród drużyn ze znacznie większymi możliwościami i bardziej jakościowymi zawodnikami.
Wiele osób całkiem słusznie wieściło beniaminkowi trudną walkę o utrzymanie w Ekstraklasie. Tymczasem szkoleniowiec zaprezentował się jako kolejny z młodego pokolenia, który nieprzypadkowo znalazł się w tym miejscu. Ani przez chwilę Motor nie był zagrożony. Kibice w żadnym momencie nie musieli się martwić o swoją drużynę. Wiedzieli, że jeden słabszy mecz to tylko odstępstwo od normy, a nie początek stałego trendu. Podopieczni Stolarskiego byli niewygodni dla każdego, nawet tych największych. Najlepiej o tym świadczy fakt, że jako jedyni poza Rakowem Częstochowa wywieźli z Poznania komplet punktów.
Jedyną ekipą z czołowej piątki Ekstraklasy, która była w stanie dwukrotnie pokonać „Rycerzy Koziego Grodu” była Jagiellonia Białystok. Motor finalnie zajął siódme miejsce w tabeli, co było najlepszym wynikiem klubu w całej historii. Tym samym na ostatniej prostej wygrał walkę z GKS-em Katowice o miano najlepszego beniaminka Ekstraklasy. Coś nam się wydaje, że rezultat z minionego sezonu w następnych latach może zostać znacznie poprawiony. Nie zdziwimy się jeśli w najbliższym czasie do Lublina zawitają europejskie puchary i to nie dlatego, że któryś z ukraińskich klubów akurat zdecyduje się wynajmować tam obiekt.
Wszystko to dlatego, że Motor stale się rozwija i działania w klubie podejmowane są z głową. Właściciel Zbigniew Jakubas, mimo sporego majątku nie wydaje pieniędzy na prawo i lewo. Inwestuje mądrze, stopniowo polepsza się kadra piłkarska i cały sztab szkoleniowy. Rozwijane są także struktury. Zatrudniane są osoby specjalizujące się w konkretnych obszarach. Dyrektorzy na różnych stanowiskach mają wnieść realną jakość i pomóc w rozwoju całego klubu.
🚨 OFICJALNIE: Zbigniew Jakubas (@MotorLublin) triumfatorem w kategorii Potężny Włodarz! pic.twitter.com/0utpMavE7V
— Meczyki.pl (@Meczykipl) May 26, 2025
Duży nacisk w Lublinie kładzie się też na akademię. W przyszłości zainwestowane w nią pieniądze mają się zwrócić w postaci młodych zawodników i wpływów z transferów do większych europejskich klubów. Co prawda to nie wychowanek, ale takim przykładem ma być Bright Ede, który zimą przeniósł się za jedyne 100 tysięcy euro z Zagłębia Lubin, a teraz może pobić rekord Ekstraklasy, zostając bohaterem największego transferu wychodzącego w historii ligi – do londyńskiej Chelsea.
Niels Frederiksen
Kibice w Poznaniu doskonale pamiętają co działo się na zakończenie sezonu 2023/24. Lecha z marnym skutkiem prowadził Mariusz Rumak, co doprowadziło do wypadnięcia z podium i niecodzienną formę protestu przy Bułgarskiej jaką był wakacyjny klimat i zamiast tradycyjnego dopingu piosenki kojarzone bardziej z dyskoteką niż z meczem piłkarskim. Do ratowania sytuacji i odbudowy „Kolejorza” został zatrudniony polecony przez zewnętrzną firmę Niels Frederiksen.
U Kolejorza na imprezie bawimy się tak 👇 #LPOKOR pic.twitter.com/ErvnwPHvsI
— Monika Wantoła (@mwantola) May 25, 2024
Dla Duńczyka po dłuższej przerwie od trenowania miała to być dodatkowo pierwsza zagraniczna praca, co zawsze wiąże się z pewnym ryzykiem. Szkoleniowiec zdecydowanie nie miał łatwego zadania. Wiele osób wątpiło, czy udźwignie presję, raczej były obawy, że Lech pogrąży się w swoim marazmie. Frederiksen od razu po zakończeniu sezonu wziął się do pracy. Zorientował się w sytuacji i wprowadził swoje porządki. Narzucił piłkarzom swoją filozofię, kazał im grać na większej intensywności czy zakładać wysoki pressing. Wszystkie jego pomysły bardzo dobrze zostały przyjęte przez zawodników.
Z prześmiewczo nazywanych „sytych kotów” zrobiła się drużyna głodna sukcesu, pełna walki, determinacji, dominująca swojego przeciwnika pomysłem na grę i przygotowaniem motorycznym. Wielu graczy zostało odkrytych na nowo. Frederiksen zbudował Afonso Sousę, Aliego Gholizadeha czy mocno wpłynął na Antonio Milicia, który zrzucił nadmiernie zgromadzone kilogramy. Postawił też na młodzieżowców. Kluczową rolę w zespole zaczął odgrywać Antoni Kozubal. Podobnie zaledwie 19-letni Michał Gurgul. Swoje szanse otrzymywali też Kornel Lisman, Wojciech Mońka czy Sammy Dudek. Każdy z nich to bardzo młody i obiecujący zawodnik.
Wszystko to złożyło się na sukces. Niels Frederiksen z tego co miał, swoją ciężką pracą doprowadził Lecha do dziewiątego w historii mistrzostwa Polski. W swoim pierwszym roku pracy poza Danią i dodatkowo jako pierwszy zagraniczny szkoleniowiec w historii klubu – zagwarantował poznańskiej drużynie złote medale. Tym samym niejako udowodnił, że„Kolejorz” nie jest uzależniony od Macieja Skorży. Duńczyk za swoją pracę został wybrany na Gali Ekstraklasy najlepszym trenerem sezonu. Teraz przyjdzie weryfikacja w postaci walki w europejskich pucharach. Być może nawet w Lidze Mistrzów, o której marzy Piotr Rutkowski.
Niels Frederiksen trenerem sezonu 2024/25 🇩🇰🥳#GalaEkstraklasy pic.twitter.com/Gi8CTJC2R4
— Lech Poznań (@LechPoznan) May 26, 2025
Fot. PressFocus