Młodzieżowiec na wagę złota #13: źródełko nie wyschło, tylko płynie dalej!

22.01.2020

Okienko transferowe trwa w najlepsze, a wraz z nim z Polski wyjeżdżają wszyscy najzdolniejsi piłkarze. Pojawił się zatem ogromny lament pod tytułem „kto będzie grał, skoro największe talenty uciekają?”. Spokojnie! Skoro jedni wyjechali, to znaczy, że zwolniło się miejsce dla kolejnych, którzy będą mogli rozbłysnąć i wejść na pierwszy plan.

Nie jest powiedziane, że poniższa lista zostanie uszczuplona, bo któryś z zagranicznych klubów przypomni sobie, że może warto jeszcze kogoś z Polski wyciągnąć. Uznaliśmy, że wraz z kolejnym odcinkiem Młodzieżowca na wagę złota podzielimy miejsca na podróż z naszej Ekstraklasy.

Nasz samolot podzieliliśmy na kilka klas. Najpierw klasa biznes, w której lecą ci, którzy powinni przynieść naprawdę największe korzyści dla swoich klubów. Tych uznaliśmy, że będzie trzech, bo skoro klasa biznes jest elitarna, to niech tak będzie!

W I klasie polecą zawodnicy, którzy już trochę pograli w Ekstraklasie albo mają coś, czego nie posiadają inni zawodnicy. Natomiast w ostatniej, klasie ekonomicznej, umieszczamy pozostałych, którzy z różnych względów nie znaleźli miejsca w wyższych kategoriach. To oczywiście nasze subiektywne zestawienie, kompletna gdybologia, więc jeśli ktoś z ostatniej grupy nagle wystrzeli i latem pójdzie za kilka ładnych milionów również nas nie zaskoczy i przede wszystkim nie zasmuci!

Biznes klasa

W najdroższej klasie znajdziemy przede wszystkim Michała Karbownika z Legii. Jego menadżer cały czas przypomina, że jeszcze większy będzie z niego pożytek w linii pomocy i za Karbownika pomocnika Wojskowi zgarną większe pieniądze, ale to nie zmienia faktu, że zarówno on, jak i Radosław Majecki stanowią swego rodzaju polisę dla Dariusza Mioduskiego, jeśli nie uda się kolejny raz w europejskich pucharach. Za nich dwóch przy Łazienkowskiej powinno zameldować się ponad 10 milionów euro!

Najszersze grono zawodników, których w niedalekiej przyszłości może spieniężyć posiada – bez niespodzianki – Lech Poznań. Nie licząc kontuzjowanego Roberta Gumnego, któremu kolejne urazy nieco wyhamowują karierę i zbijają wartość, jest armia wartościowych wychowanków. Jednak numerem jeden oraz jedynym, który dołączy do dwójki legionistów w I klasie jest Kamil Jóźwiak i u niego od razu duży plus za rozsądek. Gdyby chciał zapewne już teraz mógłby wyjechać, ale po jesiennych meczach reprezentacji wie dobrze, że niepewność za granicą może utrudnić mu wyjazd na Euro. W Lechu ma pewny plac i dobrą ekspozycję przed selekcjonerem, który nie lubi podróżować w nowe miejsca.

I klasa

W Lechii oczywiście numerem jeden jest Karol Fila, o którym już teraz mówiło się w kontekście transferu do Celtiku czy za ocean do MLS. Na ten moment wydaje się, że wychowanek gdańskiego klubu jest na dobrej drodze, by naprawdę pomóc finansowo swojemu klubowi, właśnie poprzez… odejście. Swoją droga Fila może jedynie żałować, że nie jest lewym obrońcą, bo kolejka do pierwszej kadry jest dużo dłuższa na jego flance.

W Pogoni o młodzież martwić się nie muszą. Wyjechał Buksa, który co prawda młodzieżowcem już nie był, ale nadal był zaliczany do grona piłkarzy perspektywicznych. Skoro tak, pora na Sebastiana Kowalczyka. O ile w ubiegłym sezonie zdarzało się, by rozpoczynał z ławki, o tyle teraz to jest kapitan zespołu i zawodnik grający od A do Z. Jedyny opuszczony mecz, to spotkanie z Górnikiem Zabrze w 9. kolejce, a w pozostałych spotkaniach ligowych nie opuścił nawet minuty!

Z północy wjeżdżamy na Dolny Śląsk, gdzie również widać kilku piłkarzy, za których dwa największe kluby w regionie mogą zebrać sowitą kwotę do klubowej kasy. W przypadku Śląska Wrocław mowa rzecz jasna o Przemysławie Płachecie, którego szybkość może robić wrażenie nie tylko w Polsce. Piłkarsko może jeszcze to nie jest poziom zachodu Europy, ale względy motoryczno-fizyczne powoli pozwalają myśleć o wyjeździe. Dodatkowo liczby nie najgorsze, więc może w końcu z Wrocławia wyjedzie jakiś młody chłopak za solidne pieniądze. Co prawda jeszcze nie wychowanek, ale to już byłoby „coś”.

Dużym atutem Slisza jest spore, jak na wiek, doświadczenie seniorskie. Debiut kilka miesięcy po szesnastych urodzinach, a pierwszy gol dwa tygodnie po siedemnastce. Wtedy jeszcze w barwach ROW-u Rybnik wchodził w szeregi dorosłego futbolu, a obok niego był m.in. Sebastian Musiolik, który dzisiaj gra w Rakowie Częstochowa i ostatni miesiąc ligowych zmagań w 2019 roku miał piorunujący, podobnie do całej częstochowskiej jedenastki.

Slisz od 17. kolejki ubiegłego sezonu stał się niekwestionowanym wyborem w pomocy Miedziowych. Co prawda takiej pozycji jak Filip Starzyński jeszcze nie posiada, ale od grudnia 2018 roku opuścił zaledwie trzy spotkania. Wynik imponujący i wydaje się, że jeszcze dobra runda może oznaczać pójście w ślady innych wychowanków klubu z Lubina, których bardzo chętnie w swoich szeregach widzą w ostatnich latach kluby Serie A.

Dalej Tymoteusz Puchacz, który po kilku wypożyczeniach wrócił na Bułgarską i odgrywa ważną rolę w zespole Dariusza Żurawia. Najgłośniej o Puchaczu jesienią było za sprawą jego wywiadu po meczu pucharowym ze Stalą Stalowa Wola, co nie zmienia faktu, że wychowanek Lecha grający regularnie zawsze przyciąga uwagę skautów, a potencjalny kupiec już szuka kilku milionów w swojej kasie.

Po tym jak w ubiegłym sezonie Adam Nawałka dał szansę debiutu Filipowi Marchwińskiemu jeszcze przed 17. urodzinami wydawało się, że to może być błyskawiczna kariera w Poznaniu. Tyle że w obecnym sezonie już tak nie błyszczy. Oczywiście wciąż mówimy o 18-letnim chłopaku, ale mówi się, że jego rzadsze występy w pierwszym zespole to efekt nieprzedłużonego kontraktu. Nie jest też tajemnicą, że Marchwińskim mocno zainteresowane są włoskie kluby, a jego interesy prowadzi menedżer z Italii, co oznacza, że być może w niedalekiej przyszłości wyjedzie na półwysep apeniński. Pytanie tylko, ile z tego będzie miał Kolejorz?…

Nie mogło zabraknąć przedstawiciela Górnika Zabrze. Przemysław Wiśniewski, co prawda nie jest takim wojownikiem jak jego tata Jacek, ale ma coś, co rzadko się zdarza. Nie dość, że jest postawnym facetem – 195 cm i ok. 88kg, to znajduje się w ścisłym topie ekstraklasowych sprinterów. Nic dziwnego, że już w grudniu było słychać o zainteresowaniu Slavii Praga, a rok wcześniej mocno zainteresowany jego pozyskaniem był angielski Watford. KSG życzą sobie za niego około czterech milionów euro i trudno się dziwić, skoro mowa o podstawowym obrońcy, który potrafi łączyć dwie, często przeciwstawne, kluczowe cechy w defensywie.

Klasa ekonomiczna

Wyjechał Patryk Klimala, więc Jagiellonia będzie musiała jeszcze mocniej postawić na Bartosza Bidę. Na początku rundy wiosennej Bida skończy 19 lat, więc z pewnością już teraz jest mocno obserwowany przez skautów, którzy zaglądali do Białegostoku przy okazji dobrych występów Patryka Klimali. Bida jesienią może nie zachwycił, ale jak na pierwszą rundę w Ekstraklasie na pewno wstydu nie przyniósł. 3 gole, jedna asysta i trzy asysty drugiego stopnia to dobry kapitał na start. Teraz będzie mu nieco łatwiej, bo w tym momencie jest głównym kandydatem do gry w roli młodzieżowca, chociaż to może podziałać również demotywująco, na zasadzie pewnego miejsca.

Imiennik swojego kolegi Slisza, czyli opisywany już w naszym cyklu Bartosz Białek. Znakomite wejście do ligi, tyle że na wiosnę będzie wielu chętnych powiedzieć „sprawdzam”. Teraz już żaden obrońca nie zlekceważy Białka, ale jeśli ten utrzyma dyspozycje z końcówki jesieni, to latem może kluby z zachodu uznają, że przez Zagłębie przewija się właśnie kolejny Krzysztof Piątek i warto go sobie zaklepać już teraz.

Wiele lat w Legii spędził Miłosz Szczepański, który od dłuższego czasu jest podstawowym zawodnikiem w Rakowie. Co prawda bez gola, ale w klasyfikacji asyst oraz asyst drugiego stopnia prezentuje się bardzo dobrze.

Zawodników Kolejorza mamy aż nadto. Do ligi wchodzi również rówieśnik Filipa Marchwińskiego – Jakub Kamiński, a starszy Tymoteusz Klupś, który po niezłym minionym sezonie, w tym częściej wzmacniał II-ligowe rezerwy i wiosnę spędzi na wypożyczeniu w drużynie aktualnego mistrza Polski. Przy okazji jest Jakub Moder, który po minionym sezonie spędzonym w Opolu, teraz zaczyna odgrywać coraz większą rolę w Poznaniu, a na wiosnę z wypożyczenia wrócił Michał Skóraś.

Kariera Damiana Michalskiego też idzie w bardzo ciekawym kierunku. Jesień 2017 spędzona na wypożyczeniu w III-ligowym Górniku Polkowice, gdzie grał niemal od deski do deski. Powrót do Bełchatowa, w którym dopiero w ubiegłym sezonie został niekwestionowanym liderem defensywy, który dodatkowo mocno pomógł w awansie na zaplecze Ekstraklasy swoimi sześcioma bramkami. W obecnych rozgrywkach nie zwalnia tempa i w tym momencie, również ze względu na wiek, jest jednym z najcenniejszych piłkarzy w Płocku. Tyle że najlepszą przestrogą przed szybkim i nieprzemyślanym wyjazdem może być dla Damiana jego brat Seweryn. Po jednej udanej rundzie w Ekstraklasie pojechał do belgijskiego Mechelen, od którego się odbił tak, że dzisiaj zamiast zagranicznych wojaży, gra w I lidze.

W Cracovii wystrzelił Sylwester Lusiusz, który w kolejce do wyjazdu zapewne przeskoczył Kamila Pestkę, o którym do niedawna się mówiło, że mógłby dołączyć do Valencii. W dalszej kolejności jest jeszcze Michał Rakoczy, ale najmłodszy z tego tercetu musiałby zacząć regularnie grać. Niby ma czas, wszak dopiero za dwa miesiące będzie mógł legalnie kupić alkohol, to jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by podwyższać poprzeczkę przed jednym z najzdolniejszych polskich juniorów, zwłaszcza że wejście do ligi w podstawowym składzie miał kapitalne – gol z Piastem.

Sebastian Milewski był jednym z niewielu beneficjentów gry w ekstraklasowym Zagłębiu Sosnowiec. Konrad Wrzesiński szybko wykorzystał okazje i wyjechał do Kazachstanu, zaś Milewski zasilił mistrza Polski i został następcą Patryka Dziczka w Gliwicach. Po tym jak opuścił początek sezonu, później zagrał praktycznie we wszystkich spotkaniach, w tym zdecydowaną większość w podstawowym składzie.