Słynne drużyny EURO: Dania 1992

23.04.2024

Turniej EURO 1992 rozgrywany w Szwecji przypadł na bardzo ciekawy czas. Nikt jednak nie przypuszczał, że piłkarski świat do dziś będzie wspominać jego zwycięzcę jako jedną z najwspanialszych historii w futbolu. Dania nie była zupełnie nieprzygotowana, aby wystąpić na turnieju, wbrew wielu mitom, ale raczej nikt nie był gotów na to, co finalnie wydarzyło się w Szwecji. Zapraszam na opowieść o drużynie, która zatrzymała remont, a także śni się po nocach do dziś Prosineckiemu, Saviceviciowi, czy Bobanowi…

Realia roku 1992

Polska uczyła się demokracji. Dwa lata wcześniej wybrała nowego prezydenta, trzy lata wcześniej udało się przeprowadzić pierwsze częściowo wolne wybory do parlamentu. Lada moment otworzyć miał się pierwsza restauracja McDonald’s. Powiem świeżości w kraju, kojarzonym bardziej z zacofanym Wschodem niż nowoczesnym Zachodem.

W Europie dopiero co zaprzestano produkcji Trabanta oraz Wartburga. w Stanach Zjednoczonych na szczyt na dobre wdrapało się Chicago Bulls z Michaelem Jordanem, a 35-letni Larry Bird skończył z koszykówką. Związek Radziecki przestał istnieć. Świat muzyki stracił Freddy’ego Mercury’ego, Andrzeja Zauchę, czy Adę Rusowicz. W polskiej polityce Lech Kaczyński zarządzał NIK-iem, a Hanna Gronkiewicz-Waltz Narodowym Bankiem Polskim.

Osobną część należy poświęcić tutaj Jugosławii. Po śmierci Josipa Broz-Tity ożyły narodowościowe idee niepodległościowe. Do tego w kraju było spore zadłużenie, wielu obywateli żyjących na skraju ubóstwa, a także w zastraszającym tempie postępowała inflacja. Mieszkańcy Jugosławii potrzebowali nieco ponad dekady, aby w dość szybkim czasie podzielić się na swoje narodowości. W końcu był to region geograficzny iście multikulturowy. Różne wyznania, języki, a nawet alfabety.

Duńczycy na EURO 1992 – występ po wejściu kuchennymi drzwiami

Nie obyło się, jak to w konfliktach bywa, bez rozlewu krwi. Skrajnie negatywnie nastawiony do wyznawców islamu radykał jakim był Slobodan Milosević od roku wspierał obywateli serbskich w walkach z innymi nacjami republiki. W momencie rozpoczęcia EURO, niepodległość ogłosiły już: Słowenia, Chorwacja, Macedonia, a także Republika Bośnii i Hercegowiny (oni jako jedyni z grona już w 1992 roku).

Doprowadziło to na 10 dni przed turniejem do finalnego wycofania Jugosławii z turnieju. Warto wspomnieć, że do tego państwa należeli wtedy tacy zawodnicy: Sinisa Mihajlović, Vladimir Jugović, czy Darko Pancev – oczywiście poza wymienionymi w leadzie zawodnikami. Crvena Zvezda rok przed EURO wygrała Puchar Europy. Jugosławia w przypadku występu na turnieju w Szwecji spokojnie mogła bić się nawet o tytuł. Pozostanie to jednak czołowym tematem „gdybologów” na tematy piłkarskie lat 90.

30 maja 1992 roku rezolucja Organizacji Narodów Zjednoczonych numer 757 doprowadziła do tego, że dzień później UEFA wysłała Duńczykom faks. Można domyślać się jedynie jaka była treść, ale w każdym razie – „Słuchajcie, Jugosławia zostaje wykluczona z wszelkich zawodów sportowych, więc pakujcie walizki, bo wystąpicie na mistrzostwach Europy w Szwecji”. Dania była drugą drużyną eliminacyjnej grupy – skończyła za Jugosławią. Miała szczęście.

Trener Richard Moller Nielsen telefon od federacji dostał podczas remontu. W domu przy pracy z narzędziami. Skończył grać w piłkę w wieku 25 lat. Całe piłkarskie życie spędził w Odense. Zagrał dwukrotnie dla kadry narodowej i jego karierę zahamowała poważna kontuzja – historia znana doskonale z polskich podwórek w przypadku naszych ojców, wujków i trenerów w-fu. Jako trener także wiele lat spędził w Odense, dokładnie 13. Zdobył dwa mistrzostwa kraju i jeden puchar. Do dziś Odense zdobyło raptem jeden tytuł więcej.

Ciekawa historia wiąże się tutaj z braćmi Laudrup. Brian miał już dość grania dla kadry po nieudanych pierwotnie kwalifikacjach. Jak przekonał go Moller-Nielsen? – Zaprowadzę Cię do zwycięstwa w mistrzostwach Europy. Michael czuł, że mosty były spalone, nie miał radości z gry w kadrze, męczył się. Trener jednak próbował i brat także. Ogółem panowało przekonanie, że Michael ma za duży wpływ na grę. Sam piłkarz chciał brać udział w każdej akcji zespołu, ale finalnie na boisku brakowało pojęcia drużyny. Moller-Nielsen i Brian robili co mogli, aż do dnia zgłoszenia nazwisk – 5 czerwca. Michael stał przy swoim.

EURO 1992 – pogadajmy o piłce

Turniej 10 czerwca rozpoczęli bez niego. Dla wielu był to szok. W końcu to był piłkarz z samego szczytu. Barcelona, wygrany Puchar Europy, kadrze przydałaby się pomoc, skoro dostali w spadku miejsce na turnieju. Planem jednak na turniej w Szwecji było dla Mollera-Nielsena zbudowanie monolitu. Michael Laudrup był jaki był, ale ograniczał kadrę – z takiego założenia wychodził szkoleniowiec. Paradoksalnie więc twarde trzymanie się własnego zdania przez bardziej znanego z braci wyszło doświadczonemu szkoleniowcowi na dobre.

W Szwecji wolno było jeszcze odgrywać do bramkarza, a za wygrane były dwa punkty. Peter Schmeichel miał uważać to za najważniejszy przepis w historii piłki od czasu sprecyzowania przepisu o spalonym. Osiem zespołów, które brało udział w turnieju to, odpowiednio: w grupie 1 – Szwecja (gospodarz), Francja, zastępująca Jugosławię Dania, a także Anglia. Grupę 2 stanowili: Holendrzy, Szkoci, pozostałość po Związku Radzieckim – Wspólnota Niepodległych Państw, a także grające po raz pierwszy po zjednoczeniu Niemcy.

Z ich grupy na turnieju… zameldowało się coś, co w teorii było Związkiem Radzieckim, a w praktyce – już Wspólnotą Niepodległych Państw. Wszystko po to, aby ZSRR, które weszło przez eliminacje, nie straciło po rozpadzie swojego miejsca. A co jeszcze ciekawsze, bardzo wielu piłkarzy WNP grało na szeroko rozumianym Zachodzie. Kadra WNP składała się przede wszystkim z Rosjan i Ukraińców. Trafili się też zawodnicy z Gruzji i Białorusi, ale stanowili zaledwie ułamek tego tworu, który pojechał w miejsce ZSRR-u.

Kanczelskis był w Manchesterze United, Dimitrij Kuzniecow z Igorem Korniejewem i Aleksandrem Mostowojem próbowali podbijać odpowiednio Hiszpanię i Francję. W kadrze był też piłkarz Foggii Zdenka Zemana, Igor Koływanow. 11 zawodników grało na Zachodzie – dziś wręcz nie do pomyślenia, nawet nie przez kontekst realiów panujących w 2024 roku w geopolityce, a przez to, jak przez lata piłkarze w Rosji mieli dobrze płacone i nie mieli chęci wyjazdu.

Szkoci byli rewelacją eliminacji. Ich kadra i liga krajowa mocno zyskały na angielskiej banicji klubów w pucharach. Szkocja wygrała grupę eliminacyjną ze Szwajcarią, Rumunią czy Bułgarią. Dwie z trzech kadr tutaj wymienionych miały się wkrótce okazać sensacjami kolejnych mistrzostw świata. Szkoci przegrali tylko raz – w wyjazdowym meczu z Rumunami. Te cztery drużyny, w czasach zwycięstw za dwa punkty, w eliminacjach na koniec dzieliły raptem dwa punkty. Była to bardzo mocna grupa (2) w eliminacjach.

Na turnieju zabrakło trzeciej drużyny świata, Włochów. Misję odbudowy powierzono tam Arrigo Sacchiemu, który przywrócił Milan na szczyt z pomocą pieniędzy Silvio Berlusconiego i umiejętności słynnego holenderskiego tercetu. Włosi zanotowali niechlubny wynik w postaci braku kwalifikacji na czwarty z ostatnich sześciu europejskich czempionatów. Do dziś to ostatni turniej europejski bez Włochów. W kwalifikacjach przegrali tylko jeden mecz, ale zremisowali aż połowę starć, bo cztery. Nie było też Hiszpanów.

Mecze Duńczyków na samym turnieju

Swój pierwszy mecz na turnieju Duńczycy rozegrali z Anglią. W tamtych latach „Sunday Sport” potrafiło pisać o futbolu, że to „zdziadziały sport”. Tak bardzo był skrajny pogląd na piłkę w tych latach angielskiego futbolu, gdy miejscowe kluby cierpiały z powodu banicji nałożonej w wyniku tragedii na Heysel w 1985 roku. Znakomitą okazję zmarnował Christensen. Dostał on znakomite podanie po ziemi w uliczkę, ale uderzył w słupek. Pierwsze koty za płoty, czyste konto – zdecydowanie w ten sposób dałby radę Moller-Nielsen wytłumaczyć, czy był to dobry wynik dla drużyny. Na turniej Anglicy powołali niejakiego Alana Shearera. Przyszła legenda Premier League w chwili powołania na turniej miała 21 lat. Był zdecydowanie najmłodszym powołanym w kadrze Grahama Taylora.

Mecz ze Szwecją w drugiej kolejce to porażka Duńczyków. Szwecja była faworytem turnieju, miała gwiazdy: Tomas Brolin, Anders Limpar czy Martin Dahlin to kilka z przykładów. Dużym zagrożeniem był właśnie piłkarz Monchengladbach, Dahlin. Napastnik pochodzący z Wenezueli miał dwie świetne okazje, ale to nie on był bohaterem meczu. Brolin, gwiazdor Parmy, wykorzystał jego podanie, które po drodze dotknął jeden z duńskich defensorów. Dahlin pokazał się ze świetnej strony, stwarzał spore zagrożenie.

Mecz z Francją dla Duńczyków był meczem prawdy. Po dwóch meczach była ostatnia w grupie. Szwecja miała trzy punkty, Dania jeden, a reszta po dwa. Rywale znad Sekwany grali w eliminacjach jak z nut. Wygrali komplet ośmiu spotkań w grupie eliminacyjnej. Szwecja musiała im jednak pomóc… Zwycięstwo nad Anglią przy jednoczesnym dobrym wyniku w Malmoe w meczu Duńczyków to był jedyny scenariusz, który mógł zwiastować udane zakończenie grupy dla „Duńskiego Dynamitu”. Dania rozkręcała się powoli, na koniec fazy grupowej ludzie zaczęli się nimi interesować. Na prowadzenie Duńczyków wyprowadził Henrik Larsen. Huknął w polu karnym jak z armaty na bramkę „Les Bleus”. Dwóch obrońców zostawiło go bez krycia i skrzętnie to wykorzystał.

Po przerwie w bardzo ofensywnym meczu Francja za pośrednictwem Jeana-Pierre’a Papina wyrównała. Schmeichel nie miał szans. Tzw IQ300 zaprezentował w tej akcji Jean-Philippe Durant, który piłkę zgrał Papinowi piętką. Znakomitą okazję zmarnował Deschamps – wystarczyło trafić w bramkę między dwóch zawodników Danii stojących na szerokość bramki… Nie trafił. Na 12 minut przed końcem Flemming Povlsen dograł w pole karne, a bramkarza uprzedził Lars Elstrup. Napastnik Odense zagrał na turnieju tylko dwukrotnie, ale miał także swój moment chwały.

Papin wziął ich w tym turnieju „na plecy”, ale ten skład był połączeniem młodości z doświadczeniem. W teorii powinno to dać oczekiwany efekt w postaci wyników. Tym razem to jednak okazało się klapą. Platini jako trener, a do tego Deschamps, Papin, Laurent Blanc, Eric Cantona – ten pakiet nie zdał egzaminu. Przygoda Platiniego z trenerką także, bo nigdy więcej nie wszedł w tę rolę. Końcem jego czteroletniej kadencji był brak wyjścia z grupy. Na mundial we Włoszech nawet się nie zakwalifikował. Można jego „karierę” porównać do kolegi z Juventusu – Zbigniewa Bońka.

Faza pucharowa

Po wyjściu z grupy drużyny czekały już mecze półfinałowe. Przypomnijmy, że wówczas na turnieju grało osiem ekip, zatem od razu po awansie były półfinały. Nizinny naród wspiął się na szczyty swoich możliwości. W półfinale czekał urzędujący mistrz, czyli Holandia. W starciu z tak mocną drużyną trzeba było takiej wiary, aby dosłownie – góry przenosić. Mecz na Ullevi rozpoczął się w sposób znakomity. Po dośrodkowaniu w pole karne bramkarz minął się z piłką, a znów niekryty był Henrik Larsen. Pomocnik Lyngby skierował futbolówkę do siatki już w piątej minucie.

W 23. minucie wyrównał Dennis Bergkamp. Strzał z linii pola karnego przepuścił pod ręką Schmeichel, ale był to rzadki moment, gdy zawalił. Radość Holendrów nie trwała długo, bo raptem dziesięć minut. Ronald Koeman wybił piłkę głową przed siebie i dopadł do niej… a któż inny? Henrik Larsen. Znów dała znać o sobie siła jego prób. Mocny strzał po ziemi i w Goteborgu było 2:1 dla podopiecznych Mollera-Nielsena. Koeman był jedynym piłkarzem na turnieju, który zagrał w finale Pucharu Europy na Wembley z Sampdorią. Warto przypomnieć – był bohaterem tego finału, strzelając jedyną bramkę meczu; prawdziwą „petardę” z rzutu wolnego w dogrywce. Trafił z nieba do piekła, ponieważ tu zawiódł przy golu.

Bramy raju były otwarte za to dla Duńczyków. Już widzieli furtkę, ale zamknęła się ona parę minut przed końcem, gdy po rzucie rożnym piłka dopadła do Franka Rijkaarda. Odbiła się jeszcze od jednego z Duńczyków, który próbował wybić. W dogrywce to właśnie „Pomarańczowi” stwarzali więcej okazji, a ich rywale z Jutlandii planowali tylko przetrwać. Udało się. Rzuty karne stały się faktem. „Duński Dynamit” przetrwał napór.

U Duńczyków pierwsze dwie próby były dość niepewne, ale zawsze mogło być gorzej. Strzelający jako pierwsi Holendrzy spudłowali w drugiej kolejce – był to proroczy moment całego konkursu jedenastek. Próba Marco van Bastena okazała się jedynym pudłem. Marco van Basten nie trafił, bo obronił Peter Schmeichel. Holender już nigdy nie strzelił gola dla reprezentacji. Zakończył karierę bez bramki na mundialach i ostatnim międzynarodowym turnieju. Jako, że po EURO 1984 usunięto mecze o trzecie miejsce, był to koniec imprezy dla Holendrów. Na kolejną wielką szansę zdobycia trofeum musieli zaczekać sześć lat.

Finał i podawanie do Schmeichela

Finał Duńczycy także zagrali w Goteborgu. 26 czerwca czekała na nich reprezentacja Niemiec, grająca pierwszy turniej po zjednoczeniu. Aktualni mistrzowie świata, półfinaliści ostatnich ME (które grali u siebie). Byli drużyną pełną piłkarzy, wchodzących w najlepsze lata kariery piłkarskiej. Inter, Juventus, Roma, Lazio – aż ośmiu z 20 zawodników kadry grało w tych klubach, w najlepszej wtedy lidze świata, czyli Serie A. Wiadomo kto był faworytem i to absolutnym. Ich personalia robiły wrażenie:

  • Bodo Illgner
  • 31-letni Andreas Brehme
  • Jurgen Kohler
  • czołowy piłkarz kadry na turnieju Thomas Hassler
  • Karl-Heinz Riedle
  • Matthias Sammer
  • w pomocy młody Steffan Effenberg
  • z przodu 27-letni Jurgen Klinsmann

Dania, wychodząc z grupy, wspięła się na Mont Blanc. Przechodząc Holendrów udało się wejść na Mount Everest. Tymczasem została już tylko najtrudniejsza z gór, drużyna będąca odpowiednikiem K2. Najcięższy z testów. W 18. minucie w Goteborgu stadion oszalał. Po podaniu po ziemi Flemminga Povlsena, z linii pola karnego huknął jak z trzyfuntowej armaty kłodzkiej John Jensen. Illgner był bez szans! Brian Laudrup wspominał później, że na rozgrzewce Jensen nie trafił ani razu i przysiągł sobie, że w meczu mu nie poda, jeśli będzie trzeba uderzać na bramkę. Znakomitą paradą przy strzale Jurgena Klinsmanna na dalszy słupek popisał się chwilę później Schmeichel. Możliwe, że była to jedna z interwencji turnieju.

W 72. minucie lewą nogą uderzył Kim Vilfort. Piłkarz roku 1991 w Danii został bohaterem finału. Podwyższył prowadzenie na 2:0. Nie przeszkodziła mu w tym nawet rodzinna tragedia. Opuścił mecz z Francją, ważny dla wyjścia z grupy, bo odwiedzał chorą na białaczkę siedmioletnią córkę, której stan mocno się pogorszył. Po każdym meczu odwiedzał ją w szpitalu. Line zmarła niestety po turnieju. Pod koniec meczu Duńczycy nadużywali przepisu o możliwości łapania piłki przez bramkarza od własnego zawodnika. Schmeichel chciał tym wybić z równowagi liczących na odwrócenie losów meczu Niemców. Po turnieju przepis ten odszedł do lamusa na zawsze.

Sensacja stała się faktem – Duńczycy zostali mistrzami Europy. Drużyna Mollera-Nielsena wezwana prosto z wakacji napisała najpiękniejszą duńską baśń od czasów Hansa Christiana Andersena. Ludzie w teorii z plaży, urlopów posezonowych, czy nawet remontu własnego domu pojechali na wielką imprezę, dostając zaproszenie w ostatniej chwili, by finalnie okazać się na niej numerem jeden. Do jedenastki turnieju z drużyny świeżo upieczonych mistrzów Europy wybrano Petera Schmeichela oraz Briana Laudrupa.

Dania i jej gwiazdy – wczoraj i dziś

Duńczycy dali się zapamiętać jako drużyna grająca futbol przemyślany. Założenie Mollera-Nielsena się spełniło – mieli tworzyć monolit i stworzyli, najlepszy tego lata. Nie było jednej gwiazdy, a przemyślany plan – żelazna defensywa z libero, a z przodu czterech piłkarzy, których ma ponosić fantazja i mają świetnie grać z kontry. Był to doskonały przepis na wyśmienite szwedzkie lato. Umiejętności, ale także i wiara we własne możliwości – to razem tworzy najtwardszego gracza. Sam trener poza boiskiem pozostawiał kadrowiczom pełną dowolność.

Pomoc tworzył duet Brondby – John Jensen i Kim Vilfort wraz z Henrikiem Larsenem, który w trakcie turnieju wszedł do pierwszego składu. Każdy z nich zapisał się złotymi zgłoskami w tej historii. Łącznie na turnieju zanotowali pięć trafień. Do dziś „letnia” Dania 1992 pozostaje jedną z największych sensacji w historii piłki nożnej. Jednym tchem ta historia wymieniana jest obok Grecji z 2004 roku, Leicester City sezonu 2015/16 czy Zambii, która pod wodzą Herve Renarda wygrała Puchar Narodów Afryki.

Bez wątpienia największą karierę zrobił z 20-osobowej ekipy Mollera Nielsena Peter Schmeichel, a obok niego Brian Laudrup. Mniej znany z braci może pochwalić się w CV: Fiorentiną, Milanem, Rangersami, Chelsea, czy Ajaksem. Schmeichel po karierze napisał biografię, pracuje w telewizji i znany jest ze swojego pobytu w Manchesterze United. Syn poszedł w jego ślady – Kasper został bramkarzem i wygrał tytuł… w Leicester City w 2016 roku. Piękna klamra spajająca kariery ojca i syna – dwa niespodziewane triumfy.

Najwięksi przegrani tego sukcesu? Flemming Povlsen oraz Lars Elstrup. Po Euro piłkarz Borussii Dortmund totalnie nie miał zdrowia. Dwa więzadła, łącznie rok pauzy przez trzy lata po turnieju i koniec kariery przed trzydziestką. Podobnie, ale też co nieco inaczej, sytuacja wyglądała u bohatera meczu z Francją. Elstrup skończył mając 29 lat, a po karierze… zwariował. Przesadzał z nagością, chodzeniem boso, a także (cytując artykuł „Weszło” z roku 2016) robił sobie krzywdę, by nie grać w meczach. Panicznie bał się zagrać w finale, odwracał wzrok od Richarda Mollera-Nielsena. I jakkolwiek wydaje się to dziwne, potrafił jak gdyby nigdy nic, wtargnąć bez ubrań na mecz duńskiej ekstraklasy. Elstrup swego czasu przez prawie trzy dekady był rekordem transferowym Luton Town.

Sam trener prowadził Duńczyków do 1996 roku, gdzie odpadł na turnieju w Anglii po fazie grupowej. Później bez sukcesów trenował Finlandię, Izrael i drugoligowca z Kolding. Zmarł w 2014 roku, mając 76 lat.

A oto inne stworzone przez nas ekipy z cyklu „słynne drużyny EURO”:

  1. CZECHY 2004
  2. HISZPANIA 2012
  3. HOLANDIA 2000
  4. DANIA 2020