Jakub Moder: „Absolutnie nie żałuję pobytu w Brighton”

Jakub Moder jako nieliczny z Polaków dość regularnie grał na poziomie Premier League. W styczniowym oknie transferowym zdecydował się jednak zmienić ligę na holenderską. Aktualnie jest piłkarzem Feyenoordu, w którym prowadzi go Robin van Persie. Wrażenia z gry w Premier League, refleksje po pracy z Roberto De Zerbim oraz analiza Interu Mediolan to jedne z ciekawszych wątków rozmowy z reprezentantem Polski. Był on gościem „Foot Trucka”.
Moder wspomina pobyt w Brighton i opowiada o tym, co w Holandii
Moder rzadko w ostatnim czasie był gościem do wywiadów. Przyczyna takiego stanu rzeczy była dość prosta: – Nie miałem żadnej ciszy medialnej. Nie grałem, nie było zbytnio o czym rozmawiać. Nikt po prostu nie dzwonił.
Mógł odejść już latem do Leicester i przyznał w „Foot Trucku”, że był taki temat, jednak dużo rzeczy tam nie zagrało. Miało dojść do wymiany z dopłatą – Kieran Dewsbury-Hall przymierzany był do Brighton, a w jego miejsce miał powędrować Moder, jednak w ostatniej chwili „podkupiła” go Chelsea i jego były trener Enzo Maresca. Dziś Anglik musi żałować, bo w „The Blues” niemal w ogóle nie gra i został zapomniany, a Moder poł roku później trafił do takiego klubu, że wystąpił przeciwko Milanowi i Interowi w Lidze Mistrzów, a temu drugiemu strzelił nawet gola.
Praca z holenderską legendą
Po krótkim czasie pracy z Brianem Priske, którego Moder znał z Brighton, na jego miejsce przyszedł legendarny napastnik Robin van Persie. Z przymusu Moder grał u niego na pozycji defensywnego pomocnika. Van Persie jednak sam zauważył, że więcej pożytku będzie z Polaka wyżej.
– (van Persie – przyp. MZ) Sam to zdiagnozował. Przed pierwszym meczem z Interem wielu piłkarzy grało nie na swojej pozycji, bo mamy wiele kontuzji (…). Będzie mnie widział raczej jako ósemkę. Dużo biegałem, trener wymaga, by taka intensywność było. (…) To legenda piłki nożnej, nie daje po sobie odczuć, że grał w takich klubach. Jest kulturalny, miły, ma pewną aurę wokół siebie. Potrzeba też czasu, by szkoleniowo, piłkarski wszystko wprowadzić i żeby pokazał swoje cechy charakteru. Pierwsze tygodnie zdecydowanie na plus.
Robin van Persie o Jakubie Moderze:
🗣️ "Wykracza poza prawa futbolu. Kiedy jesteś poza grą tak długo, to praktycznie niemożliwe, żebyś grał tak szybko i tak dużo"
👌👌👌 pic.twitter.com/ZjKvCOCGUp
— Kanał Sportowy (@Sportowy_Kanal) March 19, 2025
Jakub Moder zagrał przeciwko Milanowi na szóstce, jednak podkreślił, że nie było to dla niego nic nowego. Polak był aktywny w defensywie – zaliczył aż cztery odbiory piłki i wygrywał większość bezpośrednich pojedynków. Miał też jeden przechwyt i zablokowany strzał. Portal „Sofascore” podaje, że wygrał aż 7/10 pojedynków. Do tego… nie przegrał ani jednej główki!
Dojechał fizycznie?
Modera do Feyenoordu sprowadził Brian Priske, ale szybko stracił posadę. To właśnie on rozmawiał z Kubą kilka razy i namawiał go na przejście do Holandii. Wcześniej panowie pracowali razem w Brighton. Tym razem było im dane pracować raptem… dwa tygodnie. Priske został zwolniony w niezbyt miłej atmosferze. Przeplatał efektowne zwycięstwa z niewytłumaczalnymi remisami z przeciętniakami. Głównym źródłem konfliktu był brak chemii między Priske a jego sztabem. Szczególnie źle wyglądała relacja z Johnem de Wolfem.
Jakub Moder bardzo szybko zaczął grać w nowym klubie. Został zapytany o to, jak zareagował jego organizm, bo jednak od dłuższego czasu nie był przyzwyczajony do intensywności:
– Te pierwsze trzy mecze – z Ajaksem, PSV i kolejny ligowy były właśnie takie. Potrzebowałem takiego wprowadzenia, ale w sumie dobrze, że zostałem rzucony na głęboką wodę i faktycznie nie były to moje najlepsze mecze, ale potrzebowałem ich fizycznie. Zagrałem 60, 70 i 75 minut i w sumie po tym już gram wszystko po 90 i fizycznie czuję się bardzo dobrze.
Moder przyznał, że żaden trening nie zastąpi rytmu meczowego i nawet jeżeli więcej dawał od siebie w Brighton, gdy w ogóle nie grał, to przychodził mecz pucharowy, w którym dostał szansę i był po 60 minutach do zmiany. Jego zdaniem poziom intensywności można ocenić dopiero podczas meczu i nie da się do niego przygotować samym treningiem. Moder powiedział, że dobrze się czuje nie tylko fizycznie, ale też po prostu psychicznie w mieście. Docenił organizację klubu, który pomógł mu m.in przy przeprowadzce, mówiąc że to nawet wyższy poziom pod tym kątem niż w Brighton.
Nie żałuje kariery w Brighton
Czy z racji braku większej liczby minut w ostatnich miesiącach Moder żałuje transferu do Brighton? Jesienią zagrał raptem 160 minut i zmarnował cały ten okres. Odpowiedź pomocnika jest klarowna. Wyjaśnił też, jak to było zimą na rynku transferowym.
– W życiu, absolutnie nie żałuję transferu do Brighton! Intuicyjnie podjąłem dobrą decyzję. Większy szok był dla mnie, że to klub Premier League się zgłosił, a ja o Anglii zawsze marzyłem. Spędziłem tam cztery lata i to było spełnienie marzeń. Co do Feyenoordu, to nie była szybka decyzja, ona dojrzewała we mnie. Rozważałem nie tylko Feyenoord, ale też Udinese – rozmawiałem z Kostą Runjaiciem i trenerem Małeckim. Feyenoord był dla mnie najlepszy i byłem podekscytowany, że mnie chcą. Chciałem odejść latem, ale dużo rzeczy się nie zgrało, chodziło o Leicester. Miałem uraz po EURO, było tez transferowe domino.
Miał okazję współpracować z trenerem, który wyrobił sobie świetną markę w Sassuolo, a później był jednym z najbardziej chwalonych menedżerów na Wyspach za swój bezkompromisowy, odważny styl gry. Dlaczego Roberto De Zerbi jest tak ceniony? Co charakteryzuje futbol u Włocha oraz u jego następcy, Fabiana Huerzelera?
– Jest tyle taktycznych niuansów w jego grze, że nie ma lepszego przykładu na ten moment. Jak wchodził do Brighton, to mam wrażenie, że to co robił było bardzo rewolucyjne. Każdy chciał tak gra. I to nie tylko w Anglii, a na całym świecie analizowali Brighton, jakieś klipy (…) Z kim nie rozmawiałem, to mówili – no oglądamy, oglądamy.
– Warsztatowo Huerzeler to podobny trener. Jeśli chodzi o grę w piłkę, to pochodna De Zerbiego. Pewnie oglądał klipy, jak każdy (śmiech). Ustawienie też podobne, bo często chciał grać czwórką z tyłu. Różniła się intensywność w pressingu. De Zerbi często chciał bronić 1 vs 1. Huerzeler też, ale gra się na tym opierała, że napastnicy mają zawsze pressować stoperów i bramkarza. Było u Huerzelera jeszcze bardziej intensywnie. Wymagał, żeby to wszystko było na 100%. Skrzydłowy jak nie wrócił do defensywy, to zatrzymywał analizę i robił mu później wykład, żeby następnym razem wrócił.
Te i inne tematy – między innymi o tym, jak grał w Brighton na niemal wszystkich pozycjach – znajdziesz w rozmowie TUTAJ.
Fot. screen YouTube/ Foot Truck