FREEBET 400 ZŁ NA START W BETFAN!
Za udany odbiór Kiwiora w meczu Arsenalu z PSG!

Jan Bednarek – nie taki zły, jak go malują?

Napisane przez Mateusz Dukat, 24 marca 2025
Jan Bednarek

Po ostatnim, ledwo przepchniętym meczu przeciwko reprezentacji Litwy trudno było znaleźć jakikolwiek pozytyw w naszym zespole. Paradoks polega na tym, że na wyróżnienie zasłużyli… piłkarze defensywni. Plusem kadry, trochę zaskakująco jest bowiem Jan Bednarek, bez którego o spotkaniu z naszymi sąsiadami moglibyśmy mówić w kontekście absolutnej klęski. 

Dotychczas bezpłciowy?

Dotychczasowa przygoda Jana Bednarka z reprezentacją Polski nie była poparta wielkimi meczami, liderowaniem w defensywie czy nawet jakimiś pojedynczymi zagraniami, z którymi kibic mógł go identyfikować. Kamil Glik miał swój baraż ze Szwecją, który dograł z kontuzją… od pierwszej minuty (!) i wypadł tam doskonale. Bednarkowi brakowało charyzmy, spektakularnego wybicia, ważnej bramki, nakrycia jakiegoś znanego piłkarza czapką bądź w ogóle czegoś, czym mógłby się zaznaczyć.

Ot, Janek, który miejsce w składzie otrzymuje w zasadzie z marszu. Bo gra w Premier League, bo w kadrze jest od kilku lat i… w sumie to tyle. Znamienny jest także fakt, że do tej pory wychowanek Lecha Poznań w seniorskiej kadrze wystąpił już dokładnie 66 razy, a wielu fanom i dziennikarzom wciąż trudności sprawia zadanie wymienienia jego kilku nawet nie dobrych, lecz przynajmniej przyzwoitych meczów. Zazwyczaj kojarzony był z błędami w kryciu oraz tymi samymi klepanymi banałami po meczach.

Apogeum słabej gry Bednarka w reprezentacji przyszło na zgrupowanie sprzed w zasadzie równo roku, kiedy to mierzyliśmy się w barażach o awans do EURO 2024. Wtedy defensor Southampton prezentował się słabo nie tylko w spotkaniu finałowym przeciwko Walii (szczęśliwie wygranym przez Polaków w rzutach karnych), ale także przy okazji wcześniejszej rywalizacji z Estonią (5:1), gdzie ewidentnie zawalił gola, na szczęście tylko honorowego. Wówczas stał się obiektem drwin, memów i symbolem naszej kiepskiej jakości defensywy. Trochę tę łatkę trudno mu odkleić…

Bednarek nie jest Glikiem

Kiedy Jan Bednarek wchodził do pierwszej reprezentacji, wcześniejsze lata w środku obrony „Biało-Czerwonych” zdominowane zostały przez liderów, którzy, posługując się oczywiście martyrologiczną przenośnią, byli w stanie umrzeć za koszulkę reprezentacji. Kamil Glik, Michał Pazdan, wcześniej nawet Tomasz Hajto. Od Bednarka też tego oczekiwano. Że nagle, po odejściu z kadry Glika stanie się właśnie tak waleczny jak on. W końcu, jak pisał Horacy – Dulce et decorum est pro patria mori (słodko i zaszczytnie jest umierać za ojczyznę).

A tymczasem w dzisiejszej piłce obrońcy nie muszą już być boiskowymi napaleńcami, którzy tylko czekają, żeby przysłowiowo „władować się” w napastnika. Jeśli spojrzymy sobie na obecnie najlepszych stoperów na świecie, są to głównie piłkarze, którzy nawet częściej niż głową, grają Z GŁOWĄ. Virgil van Dijk, Pau Cubarsi, Marquinhos – tych wszystkich defensorów dałoby się zamknąć w zasadzie w jednym słowie – „wyrafinowani”.

Oczywiście, Bednarkowi wciąż daleko do panów powyżej, patrząc chłodną głową, to pewnie nigdy nie doskoczy nawet blisko ich poziomu. Mowa jednak o swego rodzaju modelu obrońcy, który na przestrzeni lat mocno się zmienił, może najbardziej ze wszystkich pozycji. 66-krotny reprezentant Polski jest po prostu, jak dziwnie by to nie brzmiało, obrońcą nowoczesnym. Jego procent podań z Litwą wyniósł bowiem aż 94%.

Owszem, występuje w absolutnie najgorszej defensywie Premier League, ale… znajdźcie naszego piłkarza, który miałby 177 występów w najsilniejszej lidze świata i ogólnie aż 247 dla solidnej angielskiej ekipy Southampton. Da się zauważyć, że znacznie bardziej utalentowani gracze Lecha Poznań nawet w słabszych ligach… przepadli, mieli klubowe kryzysy, szukali bądź szukają formy – Michał Skóraś, Jakub Kamiński, Kamil Jóźwiak, Dawid Kownacki, Filip Marchwiński. A on cały czas gra, kryzys braku minut go tylko lekko drasnął, gdy szedł na wypożyczenie do Aston Villi (ktoś ten ruch jeszcze pamięta?).

Promyk nadziei

Żeby było jasne – zdanie, że reprezentacyjna kariera Jana Bednarka jest w stu procentach udana, wciąż należy rozpatrywać jako opinię mocno kontrowersyjną. Można było w końcu wyciągnąć z niej o wiele więcej. Jakiś świetny mecz na wielkim turnieju, może nawet ważna bramka. Strzelił taką w meczu z Japonią w 2018 roku, ale tamto starcie zostało zapamiętane raczej z kuriozalnych scen, a nie trafienia Janka…

Do tej pory 28-latek w „Biało-Czerwonych” barwach występował już pod wodzą pięciu trenerów. Byli nimi: Adam Nawałka, Jerzy Brzęczek, Fernando Sousa, Czesław Michniewicz, Fernando Santos oraz obecnie Michał Probierz. Grał przeciwko największym – Argentynie, Hiszpanii, Portugalii, Niemcom, Holendrom, etc. A tymczasem on być może najlepszy mecz w seniorskiej reprezentacji rozegrał… teraz z Litwą. Taka już rola obrońcy – kiedy nic nie zepsuje, to jest określony jako „niewidoczny”. A czyż właśnie nie na tym polega rola środkowego defensora? Żeby niczego, pisząc kolokwialnie, nie spieprzyć?

Tak też było przeciwko Litwinom. Nasza linia obrony często robiła błędy, brakowało jej obowiązkowej pewności siebie i często także wsparcia z pomocy. Grając z miernymi napastnikami gubili się Kiwior, podobny los spotkał ostatnio chwalonego Piątkowskiego. Dobrze zagrał z kolei Bednarek, który w obliczu słabej gry kolegów zdecydował się wziąć na siebie odpowiedzialność. Miał aż dziewięć wybić – znaczy, że dobrze czytał grę, grał na wyprzedzenie – czy to nogą, czy głową. Wychodził wyżej odważnie i popełnił aż siedem fauli, ale takich, że nie złapał kartki.

Przy bramce Roberta Lewandowskiego także to on spokojnie odzyskał piłkę, interweniując główką po „ladze” rywala, który zagrał na napastnika. Poszło z tego kilka podań i finalnie akcja Kamińskiego. Niecelnie zagrał tylko trzykrotnie. Dobrze grał długą piłką – 3/4 takie podania dotarły do celu. W pamięci kibiców zdecydowanie najbardziej zapisał się odbiór Polaka jeszcze z pierwszej, tak bardzo nieudanej dla „Biało-Czerwonych” połowy, kiedy to w przemyślany sposób stoper wykonał idealny wślizg w piłkę znajdującą się wówczas u stóp litewskiego napastnika.

Gdyby wówczas rywal pokonał Bednarka i poradziłby sobie z próbą brawurowej interwencji, istniałaby ogromna szanse, że goście zdobyliby otwierającą bramkę. A dalej już by pewnie poszło domino – bezradny Skorupski, machający rękami Lewandowski, mityczne „niestety” Mateusza Borka, może nawet gwizdy na Narodowym. Na całe szczęście skończyło się jednak na późnym, ale golu napastnika FC Barcelony, ekstazie w głosie komentatora i trzema punktami.

Czego życzyć Bednarkowi z Maltą

Już dziś o 20:45 na Stadionie Narodowym wybrzmi gwizdek rozpoczynający mecz Polska – Malta. Tym razem męczu (nie, to nie błąd w pisowni) nikt nie przewiduje, a chyba wszyscy kibice w końcu chcieliby zobaczyć przekonujące zwycięstwo „Biało-Czerwonych” – 4:0 czy 5:0.

Pytanie, co z Janem Bednarkiem zrobi Michał Probierz? Z jednej strony w kolejce na debiut czekają młodzi, na czele z Mateuszem Skrzypczakiem z Jagiellonii Białystok, natomiast z drugiej trochę niesprawiedliwym byłoby zabieranie miejsca w podstawowej jedenastce obrońcy, który kilka dni temu zaliczył swój najlepszy występ.

Przed selekcjonerem teraz trudny wybór, jednak my także mamy zagwozdkę – czego na dzisiejszy wieczór życzyć Bednarkowi? Pierwszego składu – to na pewno. Dużo pracy, żeby znów pokazał się z dobrej strony? A może kolejnego, niewidocznego meczu? W końcu właśnie to oznaczałoby, że Maltańczyków pokonaliśmy bez problemu…

Relacja ze spotkania Polska – Malta oraz pomeczowe oceny pojawią się na Futbol News wraz z ostatnim gwizdkiem. Start o 20:45

Fot. PressFocus

Jego pierwsze wspomnienie z piłką to EURO 2012. W dziennikarstwie najbardziej ceni sobie pracę w terenie, podczas której opisuje to, co dzieje się na najważniejszych stadionach w kraju. Prywatnie kibic FC Barcelony.

Freebet 400 zł na start
Za udany odbiór Kiwiora z PSG!
Arsenal vs PSG
oba zespoły zdobędą bramkę
kurs
1,73
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)