LaLiga z polskim akcentem. Typujemy sezon 2020/2021! [SONDA EKSPERCKA]
Ledwie Real Madryt zdobył mistrzostwo, a już trzeba grać o kolejne. Jeszcze się rozgrywki nie rozpoczęły, a sezon ogórkowy, zwłaszcza w Katalonii, przyniósł tyle emocji, ile wiele meczów ligowych. Jednak już dzisiaj Hiszpanie wracają do gry. LaLiga rusza, ale tym razem te rozgrywki będą dla nas ciekawsze, dzięki obecności Damiana Kądziora. Co nas czeka? Podpytaliśmy osoby, które mają bliskie związki z Primera Division.
Ligę podzieliliśmy na pięć kategorii. Trzy zespołowe, jedną zespołowo-indywidualną oraz stricte indywidualną. Mistrz, pucharowicze, spadkowicze, a także kandydaci do odkrycia sezonu wśród zawodników czy też dobór graczy pod kątem kierunku. Brać znanych i wiekowych czy szukać w słabszych ligach i próbować nowych twarzy? Na te pytania odpowiadali: Jakub Wilmanowicz ze znanego hiszpańskiego magazynu Panenka, Julia Cicha – redaktor naczelna portalu FCBarca.com, Michał Ratajczyk z oficjalnego fanclubu Eibar w Polsce, Dawid Król z serwisu Sport.tvp.pl, Michał Gajdek autor podcastu 9CAMPNOU oraz Krzysztof Rot z portalu RealMadryt.pl i WeszłoFM.
Kto zostanie mistrzem?
Są ligi, gdzie kandydatów jest więcej, a są takie, w których grono jest stałe i niezbyt liczne. Do tego drugiego grona zalicza się oczywiście LaLiga. Co roku pytanie brzmi: Real czy Barcelona, a może włączy się Atletico? Tym razem nie jest inaczej. Różnica jest taka, że Atletico wydaje się być najsłabsze odkąd Simeone je objął, a w Barcelonie tyle zawirowań, że starczyłoby na pół ligi. W tym wszystkim najspokojniej w Valdebebas, gdzie przed chwilą było mistrzostwo, a teraz w spokoju można przygotować się do obrony tytułu.
Jakub Wilmanowicz: Kryzys w Barcelonie, problemy z transferami w Atletico, bo nie wiadomo kto przyjdzie, i czy będzie działać od samego początku, a do tego Real Madryt, który nie wydaje mi się tak mocny, tylko jest bardziej regularny od pierwszej trójki. Jest jeszcze jeden klub, na którym bym liczył w tym sezonie. Nie chodzi o Villarreal robiący dobre transfery i mający Unaia Emery’ego na ławce. Wybieram Seville. To będzie zwariowany i krótki sezon, więc Sevilla może mieć szansę. Oscar i Rakitić to bardzo dobre nabytki. Odejdzie pewnie Diego Carlos za duże pieniądze, ale Monchi nadrobi jego stratę i znowu zrobi super ekipę. Może wszyscy wskażą Real lub Barce, ale ja jako kibic mniejszych drużyn, wierzę w takie niespodzianki jak kiedyś Leicester, dlatego stawiam na Sevillę.
Julia Cicha: Bardzo trudno jest to ocenić, chyba najtrudniej od lat. Obiektywnie skłaniałabym się ku Realowi, choć nie jestem pewna, jak na drużynę wpłynie zapowiadany przez Florentino brak jakichkolwiek transferów. Barcelona jest niewiadomą, a mistrzostwo w jej wykonaniu nie będzie sensacją, ale nie oceniałabym jej szans wysoko. Skupiona na wewnętrznym chaosie może jednak triumfować w przypadku, gdyby tabela była wyrównana, a dużo zespołów traciło punkty, podobnie jak w minionym sezonie.
Michał Ratajczyk: Wydaję mi się, że Real zdoła obronić mistrzostwo. W Barcelonie panuje duże zamieszanie, pojawi się prawdopodobnie kilku nowych zawodników i ciężko jest przewidzieć jak spisze się Blaugrana w nadchodzącym sezonie. Atletico natomiast od dawna mnie już nie przekonuje i wbrew temu co w wywiadzie dla gazety „Marca” powiedział Saul, uważam, że Los Colchoneros nie są w stanie konkurować z Realem i Barceloną na przestrzeni całego sezonu.
Dawid Król: Sytuacja w Realu Madryt na pewno jest najpewniejsza i właśnie ten klub powinien być głównym faworytem do zdobycia tytułu. Zespół Zinedine’a Zidane’a praktycznie się nie zmienił, jedynym poważnym wzmocnieniem jest powrót Martina Ødegaarda z wypożyczenia w Realu Sociedad. Norwega stać na bycie ważnym ogniwem w zespole. Problemami pozostaje brak klasowego stopera do rotacji z Varane’em i Ramosem, a także zupełne uzależnienie poziomu gry linii defensywnej od tego drugiego. Nie sprowadzono również zastępcy dla Casemiro i poważnego zmiennika dla Benzemy. Dlatego losy mistrzostwa mogą być uzależnione od czynników zdrowotnych, a jeśli Barcelona za Koemana wypali na pewno będzie ciekawiej.
Michał Gajdek: Barcelona. I nie tylko dlatego, że inaczej nie wypada mi powiedzieć. Uważam, że różnica między nią a Realem nie jest zbyt duża – jeszcze do czasu pandemii to Katalończycy byli liderem. Wiem, że obecnie sytuacja nie wygląda kolorowo, ale moim zdaniem szykuje się powrót na tron po zaledwie jednorocznej przerwie. Koledzy nie pozwolą odejść Messiemu bez trofeum.
Krzysztof Rot: Gdyby Leo Messi odszedł z Barcelony, zdecydowanie powiedziałbym, że Real. Ale zostaje. Wiadomo, że to jest taki zawodnik, który swoją grą i geniuszem może odmienić losy każdego meczu. Dlatego nie lekceważyłbym tutaj Barcy. Z drugiej strony wobec ich zawirowań i spokoju w Realu, stawiam szansę 60 do 40 na korzyść Królewskich. Atletico raczej bez szans, bo to nie jest już ten zespół, który zdobywał mistrzostwo kilka lat temu, tylko raczej ma tendencje zniżkową. Sevilla? Ich prezes pytał z okładki Marki, dlaczego mieliby nie powalczyć o tytuł. Owszem są mocni, doszedł jeszcze Rakitić, ale nie uważam, by oni lub ktokolwiek inny był w stanie walczyć o mistrzostwo do końca. Może będzie ktoś, kto dotrzyma kroku przez jakiś czas, ale później sprawa rozstrzygnie się pomiędzy wspomnianą dwójką.
Kto do europejskich pucharów?
Tutaj liczniejsze grono niż w przypadku tytułu. Wydaje się, że TOP3 jest obsadzone jeszcze przed sezonem, ale ktoś powalczy o ostatnie miejsce w Lidze Mistrzów, a reszta ma jeszcze do rozdysponowania miejsca w Lidze Europy. Można wymieniać stałych bywalców miejsc 4-8: Sevilla, Valencia, Villarreal, Real Sociedad czy Athletic Club. Ale przecież w ostatnich sezonach były niespodzianki, jak choćby Getafe pod wodzą Pepe Bordalasa czy teraz Granada z Diego Martinezem na ławce.
Jakub Wilmanowicz: Valencia będzie miała bardzo duże kłopoty. Real, Barca, Atleti, Sevilla, Villarreal i postawię do na Real Sociedad lub Athletic Bilbao. Kluby z Kraju Basków są regularne i co dwa sezony grają w Europie lub są tego blisko. Do tego David Silva w RSSS myślę, że pokaże klasę.
Julia Cicha: Niestety czarno widzę przyszłość Valencii, która moim zdaniem może nie awansować do pucharów. Ciekawie będzie obserwowało się Real Sociedad, który stracił swoją największą gwiazdę, ale prezentuje ładny dla oka styl. Sevilla to dla mnie pucharowy pewniak, pytanie tylko, czy będzie ją stać na Ligę Mistrzów, czy skupi się na swojej „ulubionej” Lidze Europy. Nie wykluczałabym też jakiejś niespodzianki podobnej do tej, jaką sprawiła Granada w poprzednim sezonie.
Michał Ratajczyk: Moim zdaniem o czwarte miejsce gwarantujące grę w Lidze Mistrzów powalczy Sevilla i Villarreal. Obie drużyny mają za sobą udany sezon – Sevilla zdołała awansować do Ligi Mistrzów oraz wygrała rozgrywki Ligi Europy, a Villarreal uzyskał wysoką piątą lokatę. Obie drużyny dokonały też bardzo ciekawych transferów. Andaluzyjczycy sprowadzili dysponującego dużym potencjałem Oscara Rodrigueza oraz doświadczonego i wciąż posiadającego ogromne umiejętności Ivana Rakiticia. Żółta Łódź Podwodna wykorzystała panującą sytuacje w Valencii i niskim kosztem sprowadziła Parejo i Coquelina. Dodatkowo zdołali wypożyczyć z Realu Kubo, który już w poprzednim sezonie La Liga pokazał, że posiada spore umiejętności. Jeśli tylko Unai Emery trafi do piłkarzy, to Villarreal może nawiązać walkę o Ligę Mistrzów. Jeśli chodzi o miejsca gwarantujące grę w Lidze Europy, to uważam, że zajmą je Real Sociedad i… może Real Betis. Kadrowo mają skład, który na pewno może powalczyć o możliwość gry w Europie, mimo to ostatni sezon był katastrofalny. Oby za Pellegriniego pokazali swój potencjał.
Dawid Król: Na pewno spore aspiracje i zespół, który może im sprostać mają w Realu Sociedad i Sevilli. W Kraju Basków zabraknie Ødegaarda, ale w jego miejsce przyjdzie David Silva. Innymi słowy, brak Norwega wcale nie musi być odczuwalny, a doświadczony Hiszpan idealnie wpisuje się w pomysł na futbol Imanola Alguacila – grać piłką, długo się przy u niej utrzymywać i szybko odbierać. Lata występów u Guardioli to idealne przygotowanie pod nowe miejsce. W Andaluzji z kolei dokonano sensownych wzmocnień – przyszedł Óscar Rodriguez, Ivan Rakitić czy Carlos Fernandez. Z ważniejszych piłkarzy odszedł tylko Ever Banega, ale za to Jules Kounde czy En-Nesyri powinni być tylko lepsi. Ciekawe są też projekty Villarrealu czy Betisu z Pellegrinim na ławce trenerskiej, ale myślę, że nie można też lekceważyć Getafe. W zeszłym sezonie mieli słabą końcówkę, co przełożyło się tylko na ósmą lokatę, Bordalas to człowiek, który raczej wyciągnął z tego sensowne wnioski.
Michał Gajdek: Nie zdziwiłoby mnie wypadnięcie Atletico z podium – już w tym roku niemal dogoniła ich Sevilla. I to właśnie w drużynie z Andaluzji oraz w Villarreal upatruję ich głównych rywali do miejsca w TOP 3, a w konsekwencji także do występów w Lidze Mistrzów. O szóstą pozycję w lidze moim zdaniem rozegra się pojedynek baskijski, ze wskazaniem jednak na Real Sociedad. Słowem – spodziewam się dokładnie takiego samego TOP 6 jak w dopiero co zakończonym sezonie, jednak z przetasowaniami pomiędzy poszczególnymi miejscami.
Krzysztof Rot: W tym sezonie La Liga może być bardzo ciekawa pod kątem awansu do europejskich pucharów. Jest wiele drużyn, które się wzmocniły. Villarreal jawi się jako król polowania. Mocny jest Real Sociedad, który stracił Martina Odegaarda, czyli najlepszego – obok Leo Messiego – piłkarza tamtego sezonu, ale zastąpili Norwega Davidem Silvą. Będę spoglądał także w stronę Realu Betis. Kadrowo mocni, podobnie jak sezon temu, ale teraz mają Manuela Pellegriniego, więc powinno to fajnie wyglądać. Poza wspomnianą czwórką – przy kwestii mistrzostwa – widzę także Villarreal, Real Sociedad, Athletic Bilbao, Real Betis i może ktoś ze średniaków tutaj dołączy.
Kto zasili Segunda Division?
Czas na najmniej przyjemną kategorię, a więc tercet, który opuści szeregi elity. Wiadomo, że w tej kategorii zawsze wymienia się w pierwszej kolejności beniaminków. Tyle że zdarzają się takie sezony, jak ten ostatni. Kto by pomyślał dwanaście miesięcy temu, że z ligi spadnie Espanyol robiący transfery za kilkadziesiąt milionów euro? Pewnie nawet najzagorzalsi kibice Barcelony nie liczyli na spadek lokalnego rywala. Niewiele brakowało także, by los Papużek podzieliła Celta Vigo, w której składzie nie brakowało bardzo dobrych zawodników.
Jakub Wilmanowicz: La Liga jest trudną ligą i nazwa klubu tutaj nie gra. Widzieliśmy, że Espanyol grał w Lidze Europy, a po chwili spadli, bo nie umieli utrzymać łodzi na morzu, którym płynęli. Widziałem bardzo dużo meczów Hueski w minionym sezonie i grają bardzo dobrze, jak i klub działa wzorowo. Myślę, że dół tabeli i walka o utrzymanie skupi się na 6-7 drużynach. Trójka beniaminków, do tego Valladolid, Alaves, Osasuna. Liga jest długa, a kto wie czy nawet Valencia się tam nie znajdzie!
Julia Cicha: Nie wróżę wielkiej przyszłości Huesce, ale taki Cadiz jest dla mnie, szczerze mówiąc, sporą niewiadomą. Nisko w tym sezonie może znaleźć się także Betis, choć nie sądzę, by groził mu spadek. Celta jest ciekawym przypadkiem – klub ewidentnie z górnej połowy tabeli, który popadł w dziwny kryzys. Dużo może zależeć od wyników kilku pierwszych meczów.
Michał Ratajczyk: Pierwsza drużyna, którą typuje do spadku jest Elche. Cudem zdołali awansować do La Liga i wydaje mi się, że mają zbyt słabą i wąską kadrę by się w niej utrzymać. Kolejna drużyna, która przychodzi mi na myśl to Alaves. Baskowie po przerwie spowodowanej pandemią wyglądali koszmarnie i zdołali wygrać tylko z Realem Betis, który przeżywał wówczas ogromny kryzys. Ciężko mi natomiast wytypować trzecią drużynę do spadku… Być może Granada podzieli los Espanyolu i dla niej również europejskie puchary okażą się być pocałunkiem śmierci.
Dawid Król: Stawiałbym na tercet Elche, Cadiz i Deportivo Alaves. Pierwszy z beniaminków w Segunda Division był dopiero szósty i awansował poprzez baraże, głównie dzięki dobrej defensywie. Nie przeprowadzono tam jednak specjalnych wzmocnień. Druga z drużyn wymieniła sporą część kadry, ale lepiej pod tym kątem prezentuje się Elche. Zespół z Vitorii z kolei utrzymał się w La Lidze, jednak styl i gra pozostawiały sporo do życzenia.
Michał Gajdek: Patrząc na to co się dzieje w Valencii, nie zdziwi mnie, jeżeli spędzą sezon w dolnej części tabeli, ale spadek mimo wszystko byłby zaskoczeniem. Niepokoję się za to o Eibar Damiana Kądziora. Przez odejście Orellany i Charlesa stracili sporo doświadczenia i przede wszystkim dwóch z trzech najlepszych strzelców, a przecież już w ostatnim sezonie strzelanie bramek nie przychodziło im łatwo. Moim zdaniem, nie licząc beniaminków, to główny kandydat do spadku.
Krzysztof Rot: Przed rokiem widziałem takie porównanie, w którym beniaminkowie Premier League wydali 100 milionów euro na wzmocnienia, a w La Liga… 10 milionów! Na pewno obecnym beniaminkom będzie trudniej niż rok temu. Wtedy była doświadczona Osasuna, sensacja Granada z Diego Martinezem na ławce, a teraz takich ekip nie ma. Największe szansę daje Huesce, choć nadal nie uważam ich za pewniaka do utrzymania. Pozostała dwójka – Cadiz i Elche – raczej do spadku. Kto poza nimi? Może Deportivo Alaves. W każdym razie dobrze byłoby, gdyby nie wszyscy nowi spadli, gdyż przyda się trochę rotacji w lidze.
Kandydat do odkrycia – piłkarz
W sezonie 2018/19 Pau Torres grał „tylko” w drugiej lidze dla Malagi. Teraz kapitalny sezon w Villarreal zaowocował szybkim awansem w hierarchii hiszpańskiej piłki i debiutem w kadrze. Kto może być takim Pau Torresem sezonu 2020/2021?
Jakub Wilmanowicz: Myślę że on już jest odkryciem, ale powiem, że w tym sezonie wybuchnie. To jest Oscar z Sevilli
Julia Cicha: Serce mówi – Pedri! Nie wiem tylko, czy nie należałoby uznać, że został on już jednak odkryty.
Michał Ratajczyk: Być może okaże się nim Martin Zubimendi, 21-letni pomocnik Realu Sociedad, który grywał w końcówce ubiegłego sezonu i spisywał się całkiem nieźle, co zaowocowało nowym kontraktem z baskijską drużyną do 2025 roku. Myślę, że również Shon Weissman, sprowadzony do Realu Valladolid może pokazać się z dobrej strony i uzyskać większy rozgłos. Izraelczyk w ubiegłym sezonie ligi austriackiej zanotował kosmiczne liczby, w dodatku asystować mu będzie prawidziwy wirtuoz – Fabian Orellana.
Dawid Król: Nie będę oryginalny – Riqui Puig. W Barcelonie za czasów Setiena nie grał dużo, ale zwykle pokazywał się z bardzo dobrej strony. Jeśli nie obniżył lotów za Koemana powinien częściej dostawać szanse, a to może oznaczać, że w krótkim czasie stanie się jedną z gwiazd ligi. Ma niesamowite czucie gry, świetnie przyjmuje sobie piłkę, potrafi przyspieszyć.
Michał Gajdek: Podtrzymując trend – Sergio Gómez. Prowadził grę Hueski w Segunda División i nie widzę powodu, dla którego teraz ta sytuacja miałaby się zmienić. Samej Huesce wielkiej kariery w La Liga nie wróżę, ale moim zdaniem Gómez potwierdzi swoją klasę również na tym poziomie. Jak przystało na wychowanka La Masii jest świetnie wyszkolony technicznie i bierze na siebie ciężar w kreowaniu gry. Ciekawi mnie też jaki ma pomysł Barcelona na Pedriego, który ma gigantyczny potencjał – ale tu do jego wystrzału konieczne byłoby trafne wypożyczenie, na które się nie zanosi.
Krzysztof Rot: Trudny wybór, bo każdy o kim pomyślałem, ma już ugruntowaną pozycję. Mógłby być nim Sergio Gomez z Hueski. Bardzo wszechstronny zawodnik, mogący grać na obu skrzydłach, na „10” czy nawet takiego cofniętego rozgrywającego. Myślę, że jeśli Huesca zagra dobry sezon, to i on może na tym skorzystać. Generalnie to taki zawodnik uchodzący za spory talent, ale jeszcze tego nie pokazywał w większej skali. Poza tym może duet z San Sebastian. Ander Barrenetxea czy Martin Zubimendi. Ten drugi ma już 21 lat, więc też najwyższy eksplodować z formą. Generalnie w tej kategorii wiele zależy od dyspozycji drużyn. Zobaczymy, kto będzie grał na miarę możliwości, a kto powyżej lub poniżej.
Stawiamy na znanych czy bierzemy nowych?
Do ligi wracają David Silva czy Alvaro Negredo jako doświadczeni zawodnicy, ale także szansę otrzymają „nowe” karty, jak Damian Kądzior gwiazda Dinama Zagrzeb czy Shon Weissman król strzelców austriackiej Bundesligi. Który kierunek jest lepszy dla klubów?
Jakub Wilmanowicz: Silva i Negredo już wiele zrobili, ale kibice wiedzą, że jeszcze coś dobrego zrobią, tak jak było w przypadku Soldado w Granadzie. Myślę, że nasz Kądzior będzie miał trudniej, bo jak coś mu nie wyjdzie w kilku meczach, może go więcej nie zobaczymy. Ale z tego, co wiem jest super zmotywowany na tą ligę i byłoby ekstra, jakby to on był tym odkryciem i kandydatem na nową gwiazdę.
Julia Cicha: Na pewno długofalowo lepiej stawiać na młodych, ale David Silva nawet po pięćdziesiątce pozostanie niesamowitym magikiem i zupełnie nie dziwi mnie chęć sprowadzenia go w tym momencie. Hiszpanie ostrożnie podchodzą do transferów z mniej „znanych” piłkarsko krajów, co nie znaczy, że nie bywają one udane. Myślę, że warto spojrzeć też na to z marketingowego punktu widzenia – utytułowani weterani mają tutaj zdecydowaną przewagę nad bliżej nieznanymi nowicjuszami. Trzeba im jednak płacić wysokie pensje, na co nie każdego jest stać w czasach kryzysu.
Michał Ratajczyk: Uważam, że nie ma tutaj jednego „złotego kierunku” dla klubów, który przyniesie im sukces. Każdy zespół powinien sprowadzać zawodników pasujących charakterologicznie do ich składu i uzpełniających brakujące ogniwa w zespole.
Dawid Król: Trudno powiedzieć, to zależy od indywidualnych preferencji danego zespołu. Kiedy stawiasz celnie, pewnie lepiej kupować młodszych zawodników – zarabiają mniej, ich wartość rośnie, umiejętności także, ale… Przecież tak być nie musi. Bardziej doświadczeni to z kolei pewniejsza firma, dla Sociedad Silva to potencjalnie idealne wzmocnienie, ale także z powodu licznych młodych piłkarzy w kadrze z San Sebastian. Ostatecznie najważniejsze, żeby sprowadzać po prostu dobrych graczy, niezależnie od wieku.
Michał Gajdek: Fajnie jest znowu zobaczyć starych znajomych, wraca też przecież jeszcze na przykład Claudio Bravo. Z reguły takie powroty nie wpływają jednak pozytywnie na poziom ligi, choć oczywiście są też wyjątki, jak np. Santi Cazorla. Długoterminowo jednak na pewno warunkiem rozwoju jest wyciąganie wyróżniających się piłkarzy ze słabszych piłkarsko krajów, a nie powroty na emeryturę starych gwiazd. Myślę, że kluby do tej pory miały obawy, że w przypadku zawodników z lig takich jak austriacka czy chorwacka, przenosiny bezpośrednio do Hiszpanii mogą być skokiem na zbyt głęboką wodę – zobaczymy czy ta dwójka pomoże rozwiać te wątpliwości.
Krzysztof Rot: David Silva jest postacią, którą śmiało można byłoby wrzucić na plakat promujący rozgrywki. Przy czym porównywanie go z Alvaro Negredo uważam nieco nie na miejscu. W końcu nie był to nigdy zawodnik, który dawał coś ekstra. Generalnie lepszą drogą wydaje się być ściąganie zawodników, którzy są już ograni i sprawdzeni na pewnym poziomie. Nawet jeśli nie będą gwiazdami w swoich zespołach, to jednak pewien poziom zagwarantują.