Transferowe TOPY i FLOPY Ekstraklasy (cz. VI)
Czas na najlepszych! Oto ostatni z serii tekstów o transferach Ekstraklasy. Nasz ranking przygląda się każdemu klubowi z elity z osobna i ocenia po czasie, jaką pracę wykonały osoby odpowiadające za budowanie kadry. Transfery podzieliliśmy na trzy kategorię: TOPY, przyzwoite i FLOPY. Tym razem przyglądamy się drużynom ze ścisłej czołówki, które na wiosnę będą walczyć o mistrzostwo Polski. Pod lupę zostały wzięte drużyny: Jagiellonii Białystok, Rakowa Częstochowa i lidera – Lecha Poznań.
Wcześniejsze TOPY i FLOPY:
Część I – Śląsk Wrocław, Lechia Gdańsk, Korona Kielce
Część II – Puszcza Niepołomice, Zagłębie Lubin, Stal Mielec
Część III – Radomiak Radom, Piast Gliwice, GKS Katowice
Część IV – Widzew Łódź, Pogoń Szczecin, Motor Lublin
Część V – Górnik Zabrze, Cracovia, Legia Warszawa
Jagiellonia Białystok
Od poprzedniego sezonu białostoczanie zaskakują wszystkich. Dzięki znakomitej pracy prezesa Wojciecha Pertkiewicza, dyrektora Łukasza Masłowskiego i przede wszystkim trenera Adriana Siemieńca zbudowali bez wielkich pieniędzy czołową polską drużynę. Po zdobyciu mistrzostwa kraju notują kolejne udane rozgrywki. Skutecznie walczyli w Lidze Konferencji, dzięki czemu zagwarantowali sobie miejsce w 1/16 finału. Co ważne, zupełnie nie odbiło się to na słabszej formie w Ekstraklasie. Udanie połączyli wszystkie fronty rywalizacji i wciąż są w grze nawet o obronę tytułu
TOPY
Znaleźć zastępstwo dla Dominika Marczuka łatwo nie było, a jednak… się udało. Okazał się nim wypożyczony z angielskiego Burnley Darko Churlinov. Macedończyk pokazał duże umiejętności, możliwości i doświadczenie wyciągnięte z lepszych lig niż polska. Szczególnie dał się zapamiętać swoim niemal historycznym trafieniem na Parken w Kopenhadze. Jeśli na wiosnę dołoży więcej konkretów pod bramką przeciwnika, to zakończenie jego wypożyczenia może okazać się wyjątkowo bolesne.
Churlinov's 97th minute for Jagiellonia 😱@Jagiellonia1920 | #UECL pic.twitter.com/iniQSsoxZ8
— UEFA Conference League (@Conf_League) October 24, 2024
Bez większej straty na jakości udało się też zastąpić Bartłomieja Wdowika. Szybko w jego rolę wszedł również wypożyczony Joao Moutinho. Od pierwszego meczu okazał się solidnym i pewnym punktem drużyny. Potrafił też podłączyć się do ofensywy i tam dać coś ekstra. Pod koniec rundy złapał kontuzję, która odbiła się na słabszych wynikach Jagi. Póki co trudno sobie wyobrazić klub z Białegostoku bez Moutinho.
Przyzwoite
Wygryzienie ze składu Afimico Pululu to nie jest najprostsze z możliwych zadań i nie udało się to nowo sprowadzonemu napastnikowi. Lamine Diaby – Fadiga miał kapitalne wejście w Ekstraklasie. Już w debiucie trafił do siatki Puszczy Niepołomice. Z biegiem czasu okazał się niezłym zmiennikiem. Adrian Siemieniec próbował go na skrzydle, jednak najczęściej występował, gdy Pululu potrzebował odpocząć lub miał problemy zdrowotne. Bywa jednak chimeryczny – zawalił na przykład mecz Ligi Konferencji z Mladą Bolesław, gdy łatwo stracił piłkę.
Ależ pobawił się z obrońcami Puszczy Lamine Diaby-Fadiga!😮💨 Fantastyczny gol!🤩
Jagiellonia wygrywa 2:0!📺 Wszystkie mecze PKO BP Ekstraklasy możecie oglądać w CANAL+ online: https://t.co/LrK3rlrlEG pic.twitter.com/qP2xUdjH1Q
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) July 19, 2024
Jako zabezpieczenie skrzydeł sprowadzony z pierwszoligowej Wisły Kraków został Miki Villar. Hiszpan bardzo dobrze odnalazł się w tej roli. Najczęściej był od tego, żeby dać impuls w drugiej połowie i jeszcze mocniej zaatakować zmęczonego przeciwnika. Nawet, gdy wychodził w pierwszym składzie, też dawał sobie radę. Zawodnikiem drugiego szeregu był też Marcin Listkowski. Raczej to tylko opcja do rotacji dla trenera w razie problemów kadrowych. Trudno się spodziewać, żeby kiedyś jego rola była większa.
Sprowadzany jako zmiennik dla Michała Sacka Tomas Silva okazał się bardzo uniwersalnym graczem. Może zagrać na nominalnej prawej obronie, ale też na lewej stronie defensywy, środku pola i na skrzydle. Bardzo cenna opcja dla trenera. Jako zmiennik dla opisywanego wcześniej Joao Moutinho ściągnięty został Cezary Polak z Kotwicy Kołobrzeg. Widać u niego, że dotychczas występował na nieco niższym poziomie, jednak zaczyna się przyzwyczajać. Z czasem może wyrośnie nawet na czołowego lewego obrońcy Ekstraklasy, jednak do tego potrzebuje czasu.
FLOPY
Bramkarz to taka pozycja, że albo stale gra, albo stale nie gra. Maksymilian Stryjek miał grać. Na pewno nie tak wyobrażał sobie swój powrót do ojczyzny. Całkowicie zasłużenie przegrał rywalizację o miejsce w bramce z młodym Sławomirem Abramowiczem. Młodzieżowiec zbiera doświadczenie i staje się coraz lepszy. Wywalczonego miejsca nie odda. Rozczarowujące okazało się też wypożyczenie Petera Kovacika. Póki co widać, że słabsza od polskiej liga słowacka to maksimum jego możliwości. Jest za słaby na Jagiellonię, nie mówiąc już o włoskim Como, z którego został wypożyczony.
Podsumowanie
Mimo dwóch pomyłek, widać dobrą pracę dyrektora sportowego Łukasza Masłowskiego. Jedyny problem to przeważające wypożyczenia, co może oznaczać problem po zakończeniu sezonu, gdy ci zawodnicy wrócą do swoich macierzystych klubów. To jest zmartwienie na następne miesiące, a póki co Adrian Siemieniec może być zadowolony z szerokiej kadry i dużego pola manewru.
Raków Częstochowa
Po roku przerwy do ratowania klubu z Częstochowy po słabszym sezonie wrócił Marek Papszun. Trener doskonale znany z tego, że lubi mieć dużą władzę, także w kwestiach transferowych. Mimo nie najbardziej widowiskowego stylu gry, przywrócił Raków do czołówki i już wiadomo, że zimą mocno będzie naciskał władze klubu na kolejnych piłkarzy. Cel na wiosnę ma tylko jeden – mistrzostwo Polski. W europejskich pucharach nie grał, a z krajowego pucharu już odpadł.
TOPY
Pod tym względem Raków nie nawiązał do swoich najlepszych lat, kiedy regularnie potrafił sprowadzać naprawdę interesujących graczy. Tym razem było inaczej. Kilku z nich ma potencjał żeby takimI się stać, jednak póki co żaden z nowych nabytków pod Markiem Papszunem nie stał się gwiazdą Ekstraklasy.
Przyzwoite
Tu trzeba zacząć od dwójki Polaków z Piasta Gliwice. Mówiło się, że Ariel Mosór powędruje prosto za granicę, jednak póki co pozostał w Polsce. W Rakowie przez kontuzję nie zagrał zbyt wiele. Po powrocie powinien stać się filarem defensywy. Michael Ameyaw wciąż czeka na pierwszą bramkę w nowych barwach. Póki co próbuje dostosować się do nowych realiów. Doczekał się za to debiutu w reprezentacji, jednak ten zawdzięcza głównie formie przed transferem. Wydaje się kwestią czasu, aż zacznie dawać Rakowowi więcej. Dobry transfer, ale trochę rozczarowujący.
Kolejnym głównym bohaterem transferu wewnątrz Ekstraklasy był Patryk Makuch. Typ napastnika preferowany przez Marka Papszuna. Waleczny, silny, jednak ma problemy ze zdobywaniem bramek. Mówiło się, że odejdzie do Turcji, ale ta informacja została oficjalnie zdementowana. Do Częstochowy trafił też inny snajper, Jonatan Braut Brunes, najbardziej znany z tego, że jest kuzynem Erlinga Haalanda z Manchesteru City. Norweg różni się stylem gry od Polaka. Jest szybszy, zwinniejszy i przede wszystkim bardziej skuteczny. Raków dzięki jego trafieniom zdobył kilka kluczowych punktów.
𝐆𝐎𝐎𝐎𝐎𝐎𝐋! 𝐉𝐎𝐍𝐀𝐓𝐀𝐍 𝐁𝐑𝐔𝐍𝐄𝐒❗😱 Raków strzela w ostatniej akcji meczu i wygrywa w Łodzi!🔥🔥🔥 pic.twitter.com/b5R6svuyfa
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 30, 2024
Trochę na wyrost, ale ciekawym zawodnikiem wydaje się być Adriano Amorim. Brazylijczyk często jest niedokładny i chaotyczny. Mimo to ma tzw. zrywy – pojedyncze ruchy i zagrania. Na ten moment nie dał zbyt wiele. Wystarczy dać mu czas, a może to się odpłacić z dużą nawiązką.
FLOPY
Tu trzeba wspomnieć o dwójce, której już w Częstochowie nie ma. Z Kristofferem Klaessonem i Vasiliosem Sourlisem bardzo szybko rozwiązano kontrakty. Powód był prosty. Obaj nie stosowali się do zaleceń i mieli nadwagę. Norweskiego bramkarza przyłapano nawet w jednym bardzo popularnym fast – foodzie.
Nie z wagą, a z grą na boisku miał problemy Lazaros Lamprou. Przychodził z bardzo dużymi oczekiwaniami po bardzo udanym sezonie w holenderskim Excelsiorze. W Polsce nie potrafił do tego nawiązać. Nawet na treningach musiał wyglądać niezbyt przekonująco, bo Marek Papszun bardzo oszczędnie dawał mu szanse na grę. Przeskok z zaplecza Ekstraklasy był za duży dla Jesusa Diaza. Nie potrafił do Rakowa przenieść dobrej formy ze Stali Rzeszów. Kolejne rozczarowanie i nieudany pomysł transferowy.
Podsumowanie
Z klubem już pożegnał się były dyrektor sportowy Samuel Cardenas. Tylko to nie do niego trzeba mieć głównie pretensje. Szczególnie po zmianie trenera jego zakres obowiązków nie był zbyt duży, a rola przy dokonywaniu wszystkich transakcji decydująca. Na ten moment Raków zatracił zmysł do ściągania ciekawych zawodników z nieoczywistych kierunków. Przestawił wajchę na drogich i często niewartych tego graczy. Warte docenienia jest wyciąganie zdolnych piłkarzy z rynku wewnętrznego. Działanie trochę w stylu dawnej Wisły Kraków Bogusława Cupiała.
Lech Poznań
Na koniec został lider. Mimo słabszych meczów i wahań formy drużyna Nielsa Frederiksena była tej jesieni po prostu najlepsza. Szczególnie swoją bezkonkurencyjność potwierdziła, gdy zdeklasowała przed własną publicznością Jagiellonię (5:0) i Legię Warszawa (5:2). Duński trener odmienił grę Lecha po wyjątkowo nieudanej kadencji Mariusza Rumaka. Dzięki niemu w Poznaniu poprawiły się nastroje, chociaż i tak panuje niepewność względem przyszłości i działań władz klubu.
TOPY
Mało kto spodziewał się tak dobrej gry Alexa Douglasa wyciągniętego z outsidera szwedzkiej Allsvenskan. 23-latek z miejsca wskoczył do podstawowego składu i na dobre wygryzł z niego uczestnika niedawnego EURO, Bartosza Salamona. Szwed zadebiutował w swojej reprezentacji i już teraz jest jednym z lepszych obrońców całej Ekstraklasy.
Mocne wejście do ligi miał także Patrik Walemark. Pokazał swoje niebagatelne umiejętności i dużą jakość. Najbardziej udowodnił to w meczu z Koroną Kielce, z którą skompletował hat-tricka. Jak zapowiada Niels Frederiksen, jeszcze nie pokazał 100% swojego potencjału. To ma się wydarzyć na wiosnę, więc wykupienie go z Feyenoordu wygląda jak formalność.
Ależ się dzieje w Kielcach! Najpierw wyjście na prowadzenie gospodarzy, ale chwilę później Walemark dołożył dwa gole i @LechPoznan wychodzi na prowadzenie! 🔥
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT3 i CANAL+ online: https://t.co/LrK3rlrlEG pic.twitter.com/PCREae3467
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) September 29, 2024
Przyzwoite
W Poznaniu zyskał miano ekskluzywnego zmiennika. Filip Jagiełło po powrocie z Włoch wybrał właśnie Lecha. Nie ma szans na wywalczenie sobie miejsca w podstawowym składzie ze względu na formę Afonso Sousy i Antoniego Kozubala. Często pojawia się w drugiej części meczu i nie można powiedzieć, że znacząco odmienia grę. Głównym zarzutem do niego jest, że za mało bierze na siebie ciężar gry. Mimo to jest cenną opcją dla trenera.
FLOPY
W tej kategorii brutalnie weryfikowane są pomysły transferowe dyrektora sportowego Tomasza Rząsy. Pierwszy z nich to Bryan Fiabema. Tak słabego piłkarza w Lechu nie było od dawna. Ściągany jako trzeci napastnik w praktyce częściej pojawiał się na skrzydle. Zawodnik kompletnie nie nadaje się do gry na tym poziomie, a środowisko kibicowskie wręcz z niego żartuje. Problemy miał nawet w odnalezieniu się w trzecioligowych rezerwach. Jedyny jego atut to, że był do wzięcia małym kosztem.
Nie dużo lepszy okazał się Daniel Hakans. Więcej czasu spędził lecząc uraz niż na boisku. Nawet jak grał, to poza szybkością i tak nic nie pokazał. Niemałe pieniądze jakie poszły na jego wykup można było wydać o wiele lepiej.
Hakans Hotić
Fiabema Gholizadeh
Walemark pic.twitter.com/VNaxmA8Irv— Karol (@Poleder1922) August 30, 2024
Już skreślony przez Nielsa Frederiksena został Stjepan Loncar. Pomocnik ściągnięty na szybko pod koniec okna transferowego okazał się bezużyteczny. W Ekstraklasie zagrał łącznie 15 minut. To i tak dużo przy dorobku Iana Hoffmanna. Prawy obrońca brutalnie zweryfikowany został przez drugoligową Resovię Rzeszów, a w lidze zagrał zawrotne 120 sekund. Trudno sobie wyobrazić, że miałby jakkolwiek zastąpić Joela Pereirę albo dał chociaż 50% tego, co Portugalczyk.
Podsumowanie
Lech nie przeprowadził w lecie zbyt udanych transferów. Poza duetem Szwedów trudno napisać coś pozytywnego. To tylko pokazuje, że ktoś od wielu lat nie uczy się na błędach i nieustannie powtarza to samo, licząc że tym razem efekty będą lepsze. W tych warunkach musi sobie radzić Niels Frederiksen, osiągając dobre wyniki. Duńczyk już nawet głośno zasygnalizował, że w zimie oczekuje zakontraktowania mu nowych zawodników.