Oto ludzie futbolu, którzy odeszli od nas w 2024 roku
W 2024 roku odbyły się mistrzostwa Europy w piłce nożnej, Copa America czy igrzyska olimpijskie w Paryżu. Dziś jednak jest dzień nostalgiczny, w którym wspominamy wszystkich zmarłych. W dniu Wszystkich Świętych pora na przypomnienie kogo świat piłki nożnej w Polsce i na świecie pożegnał w minionym roku.
Oto ludzie futbolu, którzy odeszli od nas w 2024 roku
Rozpocznijmy od tych, którzy opuścili nas jeszcze w poprzednim roku, ale już po pierwszym listopada. Do tego grona zaliczamy:
- Raphaela Dwamenę (11.11.2023) – były piłkarz La Liga, zmarł na zawał serca w meczu albańskiej Egnatii
- Terry’ego Venablesa (25.11.2023) – były selekcjoner reprezentacji Anglii oraz trener FC Barcelony
- Wojciecha Łazarka (13.12.2023) – były trener reprezentacji Polski oraz Lecha Poznań
- Janusza Filipiaka (17.12.2023) – właściciel Cracovii
Per sempre GIGI RIVA 🖤 pic.twitter.com/ws8CePoGJ4
— Cagliari Calcio (@CagliariCalcio) January 22, 2024
Ludzie futbolu, którzy zmarli w 2024
Przejdźmy do właściwej części. Styczeń mocno dał się we znaki legendom Pucharu Świata. To miesiąc pożegnań legend tego turnieju. 5 stycznia pożegnaliśmy pierwszego zwycięzcę MŚ jako piłkarz oraz jako trener – Mario Zagallo. Dwa dni po nim niemiecki futbol opłakiwał stratę Franza Beckenbauera – legendę Bayernu Monachium, a także mistrza świata z lat 1974 (jako piłkarz) oraz 1990 (jako trener). Franz ps. „Kaiser” dwukrotnie wygrał Złotą Piłkę jako zawodnik. Nie da się w kilku słowach opisać, jak wielki wpływ miał na futbol – czy to jaki piłkarz, trener, działacz, ambasador… wielu będzie zdania, że niemiecki futbol nie miał wybitniejszego piłkarza.
15 stycznia policja odnalazła ciało byłego piłkarza w buszu w Nowej Południowej Walii. Ustaliła, że 15-krotny reprezentant Australii Stephen Laybutt popełnił samobójstwo. Przez lata ukrywał swoją orientację seksualną. Coming outu dokonał dopiero w 2021 roku. Przyjaciel powiedział, że Laybutt napisał „adios” na swojej stronie na Facebooku rano, kiedy zaginął. Zmagał się z depresją.
22 stycznia to z kolei odejście włoskiej legendy – Luigiego Rivy. W 1970 wywalczył on historyczne mistrzostwo Włoch dla Cagliari – pierwszego zespołu z umownego włoskiego Południa. Riva do dziś jest rekordzistą strzelców reprezentacji Włoch z… 35 trafieniami. Nikt nie może go pobić. Del Piero miał tylko 27 bramek i tego nie uczynił. Na razie nikt nie jest nawet blisko. Rekord ma już 50 lat.
Luty to z kolei śmierć Kurta Hamrina, wicemistrza świata z 1958 roku. Zdobywca gola na wagę mistrzostwa świata 1990 – Andreas Brehme – także odszedł od nas w tym roku. Dwa dni po nim, 22 lutego, odszedł Artur Jorge – triumfator w roli trenera Pucharu Europy 1987 z Porto, boiskowy szef Józefa Młynarczyka. Człowiek, którego elementem był także bardzo charakterystyczny wąs.
17 marca Fiorentina miała zagrać ligowy mecz z innym uczestnikiem europejskich pucharów z Serie A, Atalantą. Godzinę przed rozpoczęciem spotkania dyrektor generalny ”Violi” Joe Barone został jednak przetransportowany do szpitala z powodu zatrzymania akcji serca. Dzień później zmarł.
Luke Fleuers to środkowy obrońca, który występował w najwyższej lidze RPA w barwach Kaizer Chiefs. 24-latek został napadnięty na stacji benzynowej w Johannesburgu i zastrzelony podczas próby porwania i kradzieży samochodu. 7 kwietnia pożegnaliśmy byłego trenera Wimbledonu i Newcastle Joe Kinneara. Osiem dni później z kolei nie było już z nami Bernda Holzenbeina, wicemistrza Europy 1976. W tamtym finale strzelił gola na 2:2, który doprowadził do dogrywki w 89. minucie. Dwa lata wcześniej legenda Eintrachtu wygrała mundial na ojczystej ziemi.
23 kwietnia zmarł jeden z „Orłów Górskiego” – 25-krotny reprezentant Polski, legenda Zagłębia Sosnowiec i złoty medalista igrzysk olimpijskich Andrzej Jarosik. Zmarł we francuskiej miejscowości Saint-Mandrier-sur-Mer w wieku 79 lat.
Pod koniec kwietnia zmarł Mychajło Fomenko – były selekcjoner kadry ukraińskiej. Niegdyś piłkarz, który uczestniczył w igrzyskach olimpijskich w barwach ZSRR. 5 maja odszedł Cesar Luis Menotti – trener Argentyny z 1978 roku, gdy u siebie wygrała tytuł w meczu z Holandią. Prowadził on też Barcelonę – zarówno klubowo, jak i reprezentacyjnie trenował Diego Maradonę. Swoją drogą, to na tamten mundial akurat Diego nie zabrał i to mimo nacisków opinii publicznej. Miał nie po drodze z władzą jako lewicowy idealista.
20 maja to z kolei odejście na tamten świat Karla-Heinza Schnellingera. Niemiecki obrońca spędził we włoskim futbolu wiele lat, zwłaszcza z Milanem. To wicemistrz świata z 1966 roku.
Okres powoli wakacyjny dał znać o sobie także przy okazji odejść bardzo nagłych. To jedna z najbardziej szokujących piłkarskich śmierci w 2024 roku. Takie właśnie było odejście golkipera Millwall, zaledwie 27-letniego Matiji Sarkicia. Na urlopie podstawowy bramkarz londyńskiego klubu i nadzieja czarnogórskiego futbolu poczuła ból w klatce piersiowej i to kilka dni po meczu Czarnogóry z Belgią, gdzie brylował. Sarkić po pół godziny już nie żył. W czerwcu zmarł też Kevin Campbell – były piłkarz Arsenalu, Evertonu, czy Nottingham Forest. Mierzył się z kłopotami zdrowotnymi wywołanymi przez udar. Zagrał m.in. ponad 200 razy dla „Kanonierów”.
Czerwiec to także odejście trenerskiej legendy znad Wisły. Orest Lenczyk zmarł w wieku 81 lat. Był znakomitym rozmówcą, który potrafił dokonywać cudów na boisku. W 2007 roku doprowadził GKS Bełchatów do wicemistrzostwa, a pięć lat później wrocławski Śląsk do długo wyczekiwanego tytułu mistrzów Polski. Odszedł on 12 czerwca 2024 roku. To jedna z największych trenerskich postaci na naszym podwórku.
Pierwszego sierpnia pożegnaliśmy Craiga Shakespeare’a. Były trener Leicester cierpiał na chorobę nowotworową. Poprowadził on „Lisy” po zwolnieniu Claudio Ranieriego. 18 sierpnia z kolei na tamten świat odeszła kolejna legenda polskiej „trenerki” – Franciszek Smuda. „Franz” był kolorowym ptakiem polskiego futbolu, z którym nigdy nie było nudy. Będzie go bardzo brakować. Pozostało po nim dobrych 1000 anegdot.
Druga połowa sierpnia to prawdziwa plaga pożegnań świetnych trenerów. Poza Smudą pożegnano niegdyś kandydującego do funkcji trenera niemieckiej kadry i będącego turecką legendą Christopha Dauma. Byłego selekcjonera Rumunii pracy w kadrze narodowej swojej ojczyzny przed laty pozbawiły… narkotyki.
Nie żyje Christoph Daum. Legendarny niemiecki trener przegrał walkę z rakiem
Dwa dni po nim nadeszła najbardziej spodziewana śmierć. Sven-Goran Eriksson wiedział, że umrze. W ostatnim roku swojego życia poprowadził on na Anfield Liverpool w meczu legend. Został zaproszony do Benfiki, Sampdorii czy IFK Goteborg na gościnną wizytę. Był największym trenerem w historii szwedzkiego futbolu. Lekarze na początku roku dawali mu maks rok życia. Wszystko przez raka trzustki.
Dwa dni później z kolei (przez zasłabnięcie) pożegnaliśmy Juana Izquierdo, bocznego obrońcę z Urugwaju. Zasłabł on na boisku w trakcie meczu Copa Libertadores i nie dało się go uratować. Ostatniego dnia sierpnia pożegnaliśmy Sola Bambę, byłego obrońcę Cardiff City, który darzony był przez kibiców Premier League sporą sympatią. Jako trener Adanasporu z drugiej ligi tureckiej, zasłabł na ławce i nie udało się go potem uratować. Zmarł w szpitalu.
Wrzesień to z kolei pożegnanie legendy Liverpoolu, Rona Yeatsa oraz wspaniałego turniejowego „one season wondera” – „Toto” Schillaciego, bohatera Italii w 1990 roku. Były napastnik Juventusu od lat walczył z rakiem trzustki. W międzyczasie brał udział we włoskim odpowiedniku „Azja Express”. Odszedł też jeden z bohaterów Aston Villi – Gary Shaw. Członek legendarnej ekipy, która wywalczyła Puchar Europy w 1982 roku. 9 września 2024 roku Shaw doznał urazu głowy po upadku w swoim domu w Birmingham i został przyjęty do szpitala w poważnym stanie. Zmarł tydzień później. Był lokalnym bohaterem, jedynym w tamtym czasie piłkarzem z miasta.
Ostatni miesiąc to bardzo wiele odejść – 6 października zmarł w Algierii na szkoleniach FIFA Johan Neeskens. Był wicemistrzem świata 1974 roku, który strzelił gola już w 2. minucie tamtego finału i drugim najsłynniejszym holenderskim graczem, pomarańczowym partnerem Johana Cruyffa. Trzy dni później usłyszeliśmy o sensacyjnych, ale i tragicznych wiadomościach z Grecji o George’u Baldocku. Boczny obrońca Panathinaikos utonął w basenie w swoim wynajmowanym domu. Jego śmierć do dzisiaj pozostaje wielką tajemnicą.
George Baldock nie żyje. Tragiczne wieści napłynęły z Grecji
Tego samego dnia odszedł legendarny piłkarz Werderu Brema i były właściciel Korony Kielce, Dieter Burdenski. 24 października pożegnaliśmy Abdelaziza Barradę, przedwcześnie zmarłego piłkarza OM oraz PSG oraz wielokrotnego reprezentanta Algierii. Miał zaledwie 35 lat. Ostatnim z dzisiejszej listy jest Ze Carlos. Jednokrotny reprezentant Brazylii miał zaszczyt debiutu w MŚ 1998 w półfinale z Holandią, zastępując Cafu. Zagrał wtedy 120 minut i… ani razu nie zagrał w kadrze kolejny raz.
Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie.
Fot. PressFocus