Radomiak czyli Forrest Gump Ekstraklasy

28.04.2024

Radomiak nie jest ani najlepszą ekipą, ani najefektywniejszą drużyna w polskiej lidze. Ich mecze jednak niemal zawsze są ciekawe. Niemal nigdy nie wiadomo, jaką formę w danym meczu będzie prezentować piłkarze z Radomia. Z formą u piłkarzy Macieja Kędziorka jest jak z legendarnym pudełkiem czekoladek „Forresta Gumpa”. Pora więc się temu przyjrzeć.

Czerwony jak… Radomiak

Niebywały problem w rundzie wiosennej sezonu 2023/2024 „Zieloni” mają z agresją. Aż sześć czerwonych kartek w dziesięciu meczach to niechlubny i wręcz trudny do wyobrażenia wynik. W tych pięciu starciach (raz Radomiak grał w „9”) zdobyli tylko cztery punkty. Zwłaszcza pierwsze mecze z Cracovią (0:6) i Pogonią Szczecin (0:4) pokazały, że przez większość spotkania ekipa Macieja Kędziorka nie umie sobie poradzić, grając bez jednego gracza. Bardzo łatwo w ten sposób podopieczni raczkującego jeszcze w Ekstraklasie szkoleniowca oddali punkty rywalom.

Wahania formy poszczególnych zawodników

Do tego trudno powiedzieć o stabilności formy klubu, a co dopiero zawodników. Podkreślił to ostatnio wymownie swoim artykułem choćby Michał Trela z portalu „Weszło”. Luka Vusković w meczach ze Stalą Mielec i Piastem Gliwice zdobywa gole. W tych spotkaniach gra bardzo dobrze, po czym po pewnym czasie w starciach z ŁKS Łódź oraz Koroną Kielce gra bardzo słabo, z tą drugą z drużyn notuje trafienie samobójcze.

Trudno mówić, aby Chorwat na przestrzeni rundy grał równo i dobrze, choć takie spotkanie się zdarzały, co można przeczytać powyżej. Warto też mieć jednak na uwadze, że ma on dopiero 17 lat. Z drugiej strony, brak powtarzalności w Ekstraklasie, mimo wielkiego potencjału, który dostrzegł Tottenham, może później skutkować u niego karierą pełną wypożyczeń i brakiem prawdziwej szansy w pierwszym zespole „Kogutów”.

Gabriel Kobylak potrafi w czterech meczach w jednej rundzie przepuścić co najmniej trzy gole w jednym meczu. Jednak, jak raz uderzył, to cała piłkarska Polska nie dowierzała, że bramkarz Radomiak tak umie… a strzelił gola swoim rywalom. Zaskoczył nie tylko piłkarską Polskę, ale i jednego z kibiców, który by dotrzymać słowa, wybrał się na mecz na piechotę (100 kilometrów)

Mecz meczowi nierówny – ciężko gra się „o nic”

Po fatalnych dwóch meczach z początku rundy, w których Radomiak traci łącznie dziesięć goli, przychodzi starcie, w którym grają oni bez straty gola, a na samym boisku – całkiem dobrze. Potem dwa mecze z rzędu ze zwycięstwem, a także skuteczną grą, następnie porażka ze świetną Jagiellonią. Po tym wszystkim następuje remis z grającą dość słabo Puszczą, wygrana z mistrzem Polski oraz dwie straty punktów z drużynami, które są na dnie ekstraklasowej tabeli.

W 2024 roku Radomiak to najgorsza drużyna pod względem straty bramek (24 stracone gole). Bilans 1,1 pkt na mecz i gole na spotkanie też nie napawa optymizmem. Próba gry, aby oddać piłkę rywalowi, udała się w starciu z Rakowem, gdy duże błędy popełniał Kacper Bieszczad, golkiper mistrza Polski. Jeden z nich dał radomianom zwycięstwo.

Gdyby odjąć dwa pierwsze mecze-anomalie z wiosny pod względem bramkowym, Radomiak miałby 37 bramek straconych. Zakładając realnie, że straciłby wtedy np. trzy bramki, daje to wynik 40 straconych bramek. To cztery mniej od Pogoni. Wtedy Radomiak z tyłu nie wyglądałby raczej na zespół, który gra słabo. A umówmy się – trzy mecze tej rundy (wyżej wymienione i mecz z Koroną) powodują, że patrzy się na podopiecznych Kędziorka trochę inaczej.

Oczywiście, trudno powiedzieć, żeby w Radomiu zebrali konglomerat gwiazd polskiej Ekstraklasy, ale tacy gracze jak Vusković, Jan Grzesik czy Leonardo Rocha to solidne firmy. Nie idzie za tym jednak dobra gra reszty zespołu, a i to grono też nie zawsze staje na wysokości zadania. Trzeci sezon Radomiaka w Ekstraklasie jest jednak najtrudniejszy. Siódme i dziesiąte miejsce w ostatnich dwóch sezonach nie były na wyrost. „Zielonych” stać na środek tabeli. Jednak ich poziom gry musi się podnieść, aby tak siódma lokata na koniec rozgrywek była jedynie marzeniem.

Klub ma problem, który wiele lat miewały klubu Serie A pokroju Bolonii czy Torino. Ciężko grać jest w piłkę, gdy czysto sportowo nie ma o co. Radomiak do walki o puchary jest za słaby, a nad strefą spadkową zwykle ma kilkupunktowy bufor. Gdy nie gra się „o nic”, ciężko u piłkarzy o motywację.

Nie dziwią więc te zjazdy formy i brak constansu w tej kwestii, ale jeśli w Radomiu będą chcieli grać o coś więcej, muszą wpierw ustabilizować dyspozycję. Ta jest zbyt sinusoidalna, aby walczyć o coś więcej niż bycie średniakiem. To stwierdzenie, czasem obraźliwe, a czasem zwyczajnie określające miejsce danej drużyny w hierarchii – w pełni oddaje rzeczywistość klubu grającego na Stadionie im. braci Czachor.

Pytanie, jaki jest ich cel docelowy w Ekstraklasie, bo Sławomir Stempniewski (co pokazał zwolnieniem Dariusza Banasika w sezonie jako beniaminek robiący wynik grubo ponad stan) ambicje ma i zrobił dla klubu sporo. A jak doskonale wiadomo – apetyt rośnie w miarę jedzenia.

Fot. PressFocus

Może zaciekawi Was odrobina nostalgii! Zerknijcie na nasz cykl ”Słynne drużyny EURO”:

  1. CZECHY 2004
  2. HISZPANIA 2012
  3. HOLANDIA 2000
  4. DANIA 2020
  5. DANIA 1992
  6. GRECJA 2004
  7. FRANCJA 1984
  8. ŁOTWA 2004
  9. CZECHY 1996
  10. TURCJA 2008