Rewolucja w La Liga. Będą grać w USA?

25.04.2024

La Liga bezsprzecznie jest jedną z najchętniej oglądanych lig piłkarskich na świecie. Nic dziwnego więc w tym, że chce jak najlepiej wykorzystać marketingowy potencjał rozgrywek. W głowie prezesa La Liga – Javiera Tebasa od lat rodzi się idea, w której część spotkań jest rozgrywana za oceanem. Moment ten zbliża się nieuchronnie.

La Liga w USA

Prezes hiszpańskich rozgrywek mówi jasno – „niedługo zagramy w Ameryce”. Powodów wejścia aż tak głęboko na rynek amerykański może być wiele, jednak oczywistym celem mają być po prostu pieniądze. Od lat to właśnie Stany są drugim najważniejszym i najbardziej dochodowym rynkiem dla La Ligi, a rozgrywanie części meczów ukochanych rozgrywek obywateli na ojczystej ziemi z pewnością jeszcze bardziej przyciągnęłoby wzrok kibiców zza oceanu.

Można powiedzieć, że od lat Amerykanie zaczynają coraz mocniej wpływać na rozgrywki zarządzane przez Tebasa, bo chociażby od lat głównym sponsorem La Liga jest Microsoft – jedna z największych firm w USA, a także patrząc bardziej globalnie, na świecie. Warto wspomnieć także regularnie odbywające się w Stanach Zjednoczonych towarzyskie El Clasico rozgrywane przed sezonem. Latem 2023 najbardziej prestiżowy mecz drużyn klubowych na świecie odbył się w Dallas w Teksasie, a stadion został całkowicie wyprzedany w szybkim tempie.

Co na to Saudyjczycy?

Sprawy polityczne od zawsze rządziły, rządzą i będą rządzić światem, a tak samo jest oczywiście także w przypadku La Ligi i w ogóle futbolu na Półwyspie Iberyjskim. Wiadomym jest, że hiszpańskiej federacji (nie mylić z La Ligą) bliżej jest do drugiej strony politycznej, społecznej, a także – siłą rzeczy sportowej barykady, czyli przedstawicieli Arabii Saudyjskiej. Dowodem na ścisłą współpracę RFEF z Saudyjczykami jest chociażby Superpuchar, który od 2020 roku rozgrywany jest w Rijadzie.

Podpisywanie umów z przedstawicielami kraju z Bliskiego Wschodu nie zawsze odbywało się zgodnie z prawem, czego dowodem jest afera z końcówki marca 2024, w której to przeszukany został nawet dom samego prezesa – Luisa Rubialesa. Wówczas pojawiły się zarzuty prania brudnych pieniędzy, a także korupcji na szeroką skalę. Zacieśnienie współpracy Tebasa z USA wpłynęłoby na jeszcze gorsze stosunki z federacją, co nie miałoby pozytywnych skutków dla żadnej ze stron, ponieważ oba podmioty są de facto od siebie uzależnione.

Tebas wzoruje się na NBA, ale są ważniejsze sprawy

W wielu aspektach współczesny futbol czerpie z pomysłów najlepszej koszykarskiej ligi świata. Nie inaczej jest w tym przypadku, bowiem rozgrywanie ligowych spotkań NBA w Europie czy Meksyku jest na porządku dziennym. Takim oto sposobem w ostatnich latach fani koszykówki ze Starego Kontynentu mieli okazję obejrzeć potyczki w Paryżu czy Londynie. Z reguły takie akcje cieszą się dużym powodzeniem, jednak nie można w stu procentach porównać La Ligi do NBA.

Kluczowa różnica jest taka, że w lidze koszykarskiej są aż 82 kolejki – czyli o ponad połowę więcej niż ma to w przypadku rozgrywek piłkarskich. Wobec tego pojedynczy mecz ma mniejsze znaczenie, a po podróży ze strefą czasową zawodnicy często „odpuszczają” kolejne spotkania. Na to nie byłoby miejsca w La Liga, gdyż każdy mecz w obecnym systemie może mieć kluczowe znaczenie w kontekście mistrzostwa, utrzymania, czy gry w pucharach. W NBA przecież nikt nie spada z ligi.

Mimo że pomysł Tebasa wydaje się być szalony, to sam zainteresowany jest zdeterminowany, aby wszedł w życie jeszcze w trakcie sezonu 2025/26. Z drugiej strony, szkoda, że nie do końca zajmuje się najważniejszymi problemami, jakie ma obecnie hiszpańska piłka. Kolejny rok brakuje w lidze systemu goal-line.

Ostatnio ten temat wrócił na wokandę po głośnej sytuacji z El Clasico, gdzie piłka po strzale Lamine Yamala wylądowała w okolicach linii bramkowej, a Andrij Łunin według niektórych opinii – złapał ją za linią, gdy weszła całym obwodem do bramki. To nie pierwsza taka sytuacja z udziałem Barcelony w La Liga – kilka lat temu ofiarą padł Luis Suarez, po którego strzale piłka przekroczyła linię całym obwodem. Tebas udaje jednak, że problemu nie ma, podając za przykłady dwa błędy popełnione przez goal-line.

fot. PressFocus

_____________________________________

Może zaciekawi was odrobina nostalgii! Zerknijcie także na nasz cykl pt. „Słynne drużyny EURO”:

  1. CZECHY 2004
  2. HISZPANIA 2012
  3. HOLANDIA 2000
  4. DANIA 2020
  5. DANIA 1992
  6. GRECJA 2004
  7. FRANCJA 1984