Bezpłciowy Lech znowu traci punkty

28.04.2024

Niedzielnym hitem 30. kolejki PKO BP Ekstraklasy miało być spotkanie między Lechem Poznań a Cracovią. Stwierdzenie „miało być” jest tutaj idealne, gdyż mecz między klubami z Wielkopolski i Małopolski zdecydowanie zawiódł, a ostatecznie starcie zakończyło się nudnym wynikiem 0:0.

Wielki zawód

Przed spotkaniem kibice „Kolejorza” mogli mieć wielkie nadzieję na zwycięstwo. O tym świadczyła chociażby frekwencja, ponieważ na ENEA Stadionie zasiadło ponad 40 tysięcy kibiców. Mecz z Cracovią mógł bezpośrednio włączyć Lecha do gry o mistrzostwo Polski, gdyż w przypadku zwycięstwa do liderującej Jagiellonii brakowałoby zaledwie dwóch punktów, aby wskoczyć na fotel lidera. Fani oczekiwali od zespołu ofensywnej gry przyjemnej dla oka, a otrzymali nudny mecz, w którym nie zobaczyli żadnych bramek.

Fatalny Lech w ofensywie

Po raz kolejny zespół prowadzony przez Mariusza Rumaka zagrał bardzo słabe spotkanie w ataku. Nie było widać pomysłu na stwarzanie sobie sytuacji, a jedyną opcją, żeby zagrozić rywalom były niecelne dośrodkowania przede wszystkim bocznych obrońców, gdyż w podstawowej jedenastce nie zobaczyliśmy żadnego nominalnego skrzydłowego, co na pomeczowej konferencji tłumaczył Rumak.

Po fakcie możemy jednak stwierdzić, że szkoleniowiec Lecha przekombinował, gdyż pomysł, aby posadzić na ławce chociażby Velde był sporym błędem. Słabą grę Lecha w ataku najbardziej obnażają liczby. W 12 spotkaniach za kadencji Mariusza Rumaka „Kolejorz” co najmniej jedną bramkę zdobył w zaledwie sześciu z nich. Jak łatwo policzyć, połowę spotkań zagrał zatem na zero z przodu!

Ishak zdetronizowany

Gwiazda drużyny z Wielkopolski po długiej kontuzji żeber wróciła do zdrowia w bardzo dobrym stylu. Podczas poprzednich trzech spotkań szwedzki snajper zdobył aż trzy bramki i potwierdził, że zasługuje na miano legendy klubu. W dzisiejszym spotkaniu zaprezentował się jednak mizernie, a do tego najbardziej przyczynił się zdecydowanie Kamil Glik, który przez cały mecz był wręcz przyklejony do gwiazdora Lecha.

Taki był też plan szkoleniowca Cracovii, gdyż reprezentant Polski fizycznie zdominował Ishaka, co zdarza się niesamowicie rzadko. Przez całe starcie z ekipą z Krakowa Szwedowi piłka raczej przeszkadzała niż pomagała, co potwierdzały liczne niedokładne przyjęcia, podania, czy strzały w trybuny, które nigdy nie są dobrym znakiem.

Kibice tracą cierpliwość

Przed meczem rozgrywanym na ENEA Stadionie spodziewano się raczej spokojnej atmosfery, gdyż kibice Lecha i Cracovii od lat żyją w zgodzie, a całemu spotkaniu towarzyszyła akcja „Kibicuj z Klasą”, która ma zachęcać najmłodszych kibiców do kibicowania i oglądania meczów nie tylko w telewizji, ale także na żywo.

Prawda była jednak zupełnie inna, gdyż fani zgromadzeni w „Kotle”, czyli trybunie zarezerwowanej dla najbardziej zagorzałych kibiców „Kolejorza” wielokrotnie dawali upust swoim negatywnym emocjom. Nie ma co się jednak dziwić, gdyż ostatnie tygodnie nie są najlepsze dla ekipy z Poznania, która marnuje kolejną szansę, by bezpośrednio włączyć się do wyścigu o mistrzostwo Polski. Po meczu fani Lecha „wezwali” do siebie drużynę oraz Mariusza Rumaka, jednak szkoleniowiec nie pojawił się pod sektorem. Na konferencji pomeczowej trener powiedział, że gdy kibice go wołali, to był już w szatni.

Z Poznania, 

Mateusz Dukat

fot. PressFocus

Może zaciekawi Was odrobina nostalgii! Zerknijcie na nasz cykl ”Słynne drużyny EURO”:

  1. CZECHY 2004
  2. HISZPANIA 2012
  3. HOLANDIA 2000
  4. DANIA 2020
  5. DANIA 1992
  6. GRECJA 2004
  7. FRANCJA 1984
  8. ŁOTWA 2004
  9. CZECHY 1996
  10. TURCJA 2008